Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Ariel's Diary 3 - New Life

New Life 12 - Nienawiść

Autor:Ariel-chan
Dodany:2005-08-17 22:53:25
Aktualizowany:2005-08-17 22:53:25


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

FANFIK: "ARIEL'S DIARY"

Część Trzecia: New life

Rozdział dwunasty: Nienawiść*


Arisowi wydawało się, że za czymś goni. Biegł, ile sił w nogach, ale nie mógł tego dogonić.

Kiedy otworzył oczy, w pierwszej chwili nie wiedział, gdzie się znajduje. Zaćma kompletna, zresztą, nie dziwota, ten pokój widział po raz pierwszy w życiu. Dopiero złote oczy Miyu, uświadomiły mu, co jest grane. Próbował się podnieść, ale nie był w stanie. Łeb bolał go niemiłosiernie.

- Co ja... tu robię ? - spytał, poddając się i opadając na poduszkę.

- Laava cię przyniósł i położył do łóżka - wyjaśniła Miyu. - Zemdlałeś. Musisz być bardzo chory...

- Ja... nie jestem chory... - odparł Alice. - To z braku krwi... Ale to chyba ty mi powinnaś najlepiej powiedzieć... mamo...

- Mówisz, że to... z braku krwi ? Ty... nie jesteś jeszcze obudzonym wampirem ?

- No, obudzonym to raczej jestem, ale...

- Nic jeszcze nie piłeś ?

Pokręcił głową.

- Dlatego tak fatalnie się czuję...

- Trochę to dziwne, ale... już rozumiem... Laavuś!

W tej samej sekundzie pojawił się zakapturzony obrońca sprawiedliwych... to znaczy Laava.

- Tak, Miyu ?

- Laava, mógłbyś użyczyć temu chłopcu swojej krwi ?

- On... naprawdę jest wampirem ? Do tego twoim... ?

- Zaraz do tego dojdziemy... - przerwała mu. - Na razie trzeba temu chłopcu pomóc... I to jak najszybciej!

- Nie ma sprawy, Miyu.

Laava podszedł do niego, usiadł na łóżku i obnażył swoją szyję.

Aris zdołał wstać, ale, jak zawsze, miał swoje wątpliwości.

- Ale... Ale czy ja mogę ? - zapytał. - Od pana Laavy i do tego... - zawahał się. - I do tego... Shinmy ?

Miyu kiwnęła.

Była spokojna jak zawsze. Prawie nigdy nie traciła zimnej krwi. Te jej słoneczne,

niczym nieodgadnione oczy potrafiły przeszyć na wylot. Przynajmniej tak wydawało się Alice'owi. Wiedział, że mają dużo wspólnego. Wreszcie spotkał kogoś, kto go zrozumie, kto mu pomoże. I był szczęśliwy jak nigdy dotąd.

Niepewnie schylił się ku Laavie, wbił w jego szyję i pobrał niewielką ilość krwi. Nie za dużo i nie za mało, tyle, ile wydawało mu się, że wystarczy. Poza tym nie chciał nadużywać "jego gościnności", o ile tak można się wyrazić.

- Dziękuję... - szepnął, oblizując się i spuszczając wzrok. - A tak w ogóle to... przepraszam, chyba powinienem się przedstawić...Jestem Alice... Alice O. Howell, zresztą.

- Alex O. Howell jest twoim ojcem? - spytała niespodziewanie.

- Znasz Alexa? - zdziwił się.

- Nie, ale mówiłeś jego imię przez sen.

- Acha... - Arisa trochę szoknęło. - To chyba jego musiałem gonić..... A przecież próbowałem od niego uciec...

- No więc, Alice'ie, może powiesz nam w końcu coś więcej? - odezwał się Laava. - Ten Alex jest twoim ojcem?

- I tak... i nie... To nie taka prosta sprawa...

- Mamy dużo czasu - uśmiechnęła się Miyu.

- Ja... zostałem stworzony przez Alexa w laboratorium. Za D.N.A ojca posłużyła krew Darka Mousy'ego z wymiaru "D.N.Angel", a matki... twoja, Miyu. Ale to przez czysty przypadek, wedle zamierzeń Alexa, moją matką miała być Niebiańska Panna z wymiaru "Ayashi no Ceres", z którego, zresztą, i ja pochodzę...

- Rozumiem... Czy Alex-san nie jest przypadkiem około dwudziestoletnim blondynem z długimi włosami ?

- Tak, a co...?

- Kojarzę go... Skoczyłam do jego laboratorium za jednym Shinmą. Zranił mnie w rękę i stąd musiała się wziąć moja krew...

- A więc takie kalosze... - stwierdził Aris, omylnie rozumiejąc, że to Shinma, a nie Alex, zranił ją w rękę.

- Ach... więc jednak dobrze przeczuwałam... - westchnęła wampirzyca. - Czułam, że coś się stanie... I dobrze wyczułam, że... masz moją krew...

- Tylko... dlaczego uciekłeś od swojego stwórcy ? - zainteresował się Laava. - Coś się wydarzyło, gdy okazało się, że jesteś pół-wampirem? A może cię Alex-san wyrzucił?

- Nie, niedokładnie... Ojciec... To znaczy, Alex... nie chciał dać mi krwi. W sumie nie dziwię mu się, każdy by zdębiał... Ale... Wiedziałem, że długo nie pociągnę i jedyne, co mi przyszło do głowy to... udać się do mojej prawdziwej matki.

- Musiałeś bardzo cierpieć... - stwierdziła Miyu. - Nie próbowałeś kogoś czasem... ?

- Znaczy się... tak... - przyznał się. - Ariel-san... - ściszył głos. - I dlatego pan Xellos trochę się zdenerwował.

- Oj, jeśli chodzi o Ariel... - powiedział Laava. - To na pewno nie trochę!

- To nieładnie, Alice... - pokręciła głową Miyu. - Trzeba umieć wybierać sobie ofiary.

- To znaczy...?

- Zapamiętaj jedno... Nie każdy może dostąpić zaszczytu wiecznego snu. Możesz nim obdarzać tylko kogoś, kto nie ma już po co żyć na tym świecie... i w innym, będzie mu po prostu lepiej...

- Ja... rozumiem, ale ... jeśli nie można już wytrzymać ?

- Musisz się tego nauczyć. A teraz najlepiej prześpij się... Nie jesteś stuprocentowym wampirem i potrzebujesz snu...

Aris popatrzył wymownie.

- Akurat o Darku słyszałam... Jesteś do niego podobny.

- Który raz to słyszę... A... od kogo słyszałaś ?

- Od Ariel. To moja przyjaciółka.

- Ach, tak... Przepraszam...

Miyu uśmiechnęła się i znikła, a zaraz za nią Laava. Wylądowali niedaleko, bo na dachu hotelu, w którym się znajdowali. Alice pogrążył się we śnie. W jego żyłach płynęła krew Laavy i było mu tak dobrze, tak cieplutko, jak jeszcze chyba nigdy w życiu. Głowa już go nie bolała i w końcu mógł spokojnie zasnąć.

Miyu nie odzywała się przez chwilę.

- Myślisz o tym chłopcu ? - zapytał jej Bodygard.

- Tak... Nie za ciekawie mi to wygląda... Alice ma moją krew i jest praktycznie moim dzieckiem, ale... nie ma obeznania w tym, co mu wolno, a czego nie. A dokładniej...

Nie potrafi kontrolować swoich pragnień. Do tego D.N.A. Darka-san mnie martwi... Gdyby to była krew jakiegoś demona, to jeszcze, ale... szlachetnego, czystego Anioła ? Konflikt serologiczny murowany.

- Jakiegoś demona... na przykład pana Xellosa ?

- Laava. - Miyu popatrzyła na niego spode łba. - Nawet nie wypowiadaj tego imienia. Zresztą, ja nie o tym... Nie żeby Dark-san był takim świętym Aniołem, ale jednak w pewnym stopniu to istota boska, na pewno bardziej niż ty czy ja...

- I niż pan Xellos...

Teraz spiorunowała go wzrokiem.

- Przepraszam... - zaśmiał się Laava. - Przecież żartuję.

- Tak... - westchnęła. - Nie wiem co z tego wyniknie... Trzeba by go oddać Xellosowi.

- Teraz ty powiedziałaś to imię...

- Miałam na myśli... Ariel... Ariel i jej spółkę... - wytłumaczyła się Miyu.

W tym czasie Xell latał jak głupi od wymiaru do wymiaru, szukając wszędzie wampirka. Nie wiedział, że jeśli góra nie przychodzi do Mahometa, to Mahomet powinien przyjść do góry. Dlatego nieźle zbaraniał, gdy Miyu skontaktowała się z nim (telepatycznie, of course!) i powiedziała, że Alice jest u niej.

- Seryjnie?! Czemu od razu na to nie wpadłem?!

- Tylko proszę, nie przychodźcie jeszcze! Dajcie mi czas, chcę z nim jeszcze trochę

porozmawiać! - poprosiła Miyu.

- No... Zastanowię się.

- Xellos.

- Ten drań próbował zaatakować Ariel.

- Wiem, ale... właśnie dlatego muszę z nim jeszcze trochę pobyć. To naprawdę dobry chłopak.

- No dobra... - zgodził się opornie Xell. - Jeszcze nic im nie powiem. Daję wam parę godzin, nie więcej !

- Dobrze, dziękuję, pa !

- Pa! - Xell... e, chciałam napisać, że odłożył słuchawkę, ale to raczej nie tak wyglądało... ^^0

Xell odetchnął z ulgą. Nie musiał już szukać, ale jeszcze przez chwilę pokręcił się po wymiarach i wrócił do laboratorium Alexa. "Wrócił" to źle powiedziane, bo na razie schował się na balkoniku, z którego rozciągał się widok na całe laboratorium... a przede wszystkim na Ariel. Tylko... co ona tu robi ?

- "Phi, szef się znalazł! Tu rozkazuje, a sama nic nie robi !" - prychnął w myślach Xell.

Ariel może i nic nie robiła... ale za to intensywnie myślała. Jeszcze takich wyrzutów sumienia nie miała. Nie mogła sobie darować, że nie wyczuła, kim naprawdę jest Aris. I że nie wyczuła, iż on tak bardzo cierpi...

Miyu odetchnęła z ulgą dokładnie w tym samym momencie, co Xell.

- Uważasz, że to właściwe ? - spytał Laava. - Chcesz oddać własnego syna temu demonowi ?

- Po pierwsze nie demonowi, tylko Arielce oraz jego stwórcy... Po drugie... on nie jest moim synem.

- Dziwne. Jakoś nie jesteście do siebie podobni, wcale a wcale! - zironizował Shinma.

- Nie zrozum mnie źle, Laava. W pewnym sensie on jest moim dzieckiem, ale jednak...

- Ale jednak... ?

- Nie jest czystej krwi wampirem... Niemożliwe, żeby był przyszłym Kanshisha!* (*czyli Strażnikiem, takim jak Miyu, polującym na Shinma [czy jakoś tak!])

- A jeśli... jest ?

- Nie może być dwóch Kanshisha na świecie. Do tego nie pełno krwistych...

Laava pokiwał głową. Chciał zapytać "A co z Reihą?", ale zrezygnował, stwierdziwszy, że ta mała księżniczka śniegu nie jest żadną "Strażniczką". Może się za nią uważa, ale to już inna para sandałów!

Aris obudził się. Spał zaledwie godzinę, ale już miał dosyć. Spostrzegł, że Miyu

wraz ze swym obrońcą oraz jakimś różowym, króliko-podobnym zwierzakiem siedzi na barierce balkonu (na który przenieśli się, aby bez problemów skontaktować się z Xellem). Wyszedł do nich, uśmiechając się promiennie.

- E... Dzień dobry... Znaczy się... - zaraz się tłumaczy. - Już się widzieliśmy, ale coś widzę, że słoneczko wschodzi!

- Acha - pokiwała Miyu. - Piękny wschód słońca... ale wolę noc...

- Ja... ja też wolę noc, oczywiście! ^^

- Nie musisz mi przytakiwać.

- Wcale nie przyta... Ee... - zatkało go, bo zobaczył, że stworzonko patrzy na niego, jednym okiem normalnym... drugim jakimś nienaturalnie wielkim i przerażającym.

- Nie bój się... - Miyu zauważyła jego zdziwienie. - To tylko Shiina. Mój pupilek, o ile mogę tak powiedzieć... Mogę ?

- Nie możesz! - odparł Shiina, a Aris wybałuszył gały. - Jestem jej przyjacielem,

przyjacielem !

- A... to ty jesteś Shiina... Też coś jakbym kojarzył... - Aris zrobił głupkowatą minę. Sam się zdziwił, że się zdziwił. Przecież są wampiry, demony, anioły, duchy i pewnie inne cuda, więc co to jest, jedno, małe, gadające stworzonko?

Miyu zaśmiała się.

- Przecież żartuję, Shiina, nie musisz się denerwować.

- Wcale się nie denerwuję !

Aris usiadł nieśmiało obok "mamusi" na barierce. Dużo wiedział, ale chciał się o niej

dowiedzieć jeszcze więcej. W końcu była jego matką. W końcu uratowała mu życie... w porównaniu z ojcem, a raczej ojcami...

- Miyu... okasama... Mogę tak...?

- Wystarczy "Miyu". Nie musisz nazywać mnie mamą.

- Dobrze... Miyu-san... Powiedz mi może... co tak konkretnie robisz ?

- Jestem Kanshisha. Strażnikiem, który odsyła zbłąkane Shinma w ciemność.

- A... dlaczego to robisz ?

- To moje przeznaczenie.

- Tylko tyle ?

- Tylko... ? Potrafiłbyś oprzeć się przeznaczeniu ?

- Chyba nie, ale...

- Miyu lubi ludzi - wtrącił się do rozmowy Laava. - W pewnym stopniu robi to dla siebie, a w pewnym dla ludzi...

- Gdyby nie ona, Shinmy spokojnie zdziesiątkowałyby rodzaj ludzki! - dodał Shiina.

- Ja tylko podążam za przeznaczeniem... - powiedział Miyu. - A ludzie i tak nienawidzą wampirów...

- Nienawidzą ? - zdziwił się Aris.

- Tak... Wampirów, demonów i innych odmieńców.

- Po prostu się ich boją ! - stwierdził Shiina.

- Niekoniecznie... Czasami ludzie potrafią być gorsi od demonów... (Oo, czy mi się zdaje, czyżbyśmy cytowali Xella ?! No no no, Miyu-chan ! - dop. Ariel.). Czasem mają takiego demona w sobie i dlatego nas nienawidzą.

- Naprawdę... nienawidzą...? Tylko jeżeli tak... to dlaczego walczysz w obronie ludzi ?

- Bo to moje przeznaczenie... - powtórzyła. - A poza tym... demony są gorsze od ludzi. Nienawidzę demonów... A ludzie nienawidzą nas.

- Dziwne koneksje... - stwierdził Aris. - I tak tego nie rozumiem... Po co bronić czegoś, co w zamian cię nienawidzi ?

- Tak już jest, Arisie. Nie próbuj tego zrozumieć. Ludzie nas nienawidzą... i tak już będzie.

- Ale... demony chyba też... nas nienawidzą ?

- Shinmy nienawidzą Kanshishi. To tyle. Nienawidzą wszystkiego, co dobre.

- Taa... może... Ale z tego wynika, że...

Arisowi nie przeszło to przez gardło...

"Że Alex również mnie nienawidzi... I pan Xellos... "

Aj, Miyu, Miyu, musisz młodemu wampirkowi we łbie mieszać ? Teraz już nic na to nie poradzimy. Miyu po prostu tak myślała... i tak też powiedziała.

"Do drzwi zapukała nienawiść,

W prawej ręce ściskała złość,

Jak mogło to wszystko się zdarzyć ?

Jak mogło w nas trafić to coś ?

Jak mogło w nas trafić to coś ? ...."

Koniec rozdziału dwunastego

Część Trzeciej

Ciąg Dalszy Nastąpi...

P.S. * Tytuł piosny Ich Troje, której tekst zamieszczony jest powyżej ! ^o^ (Ooo, naprawdę ????????????)

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.