Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Ariel's Diary 4 - Paradise

O... tousama...?

Autor:Ariel-chan
Korekta:IKa
Serie:Sailor Moon, Chrno Crusade
Dodany:2006-11-23 17:08:54
Aktualizowany:2006-11-23 17:08:54


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

''ARIEL'S DIARY''

Część Czwarta: Paradise

Rozdział dziewiętnasty: O... tousama...?


- O czym? Czego nie wiedziałeś? - powtórzyła, wlepiając w niego niebieskie oczka.

- Nie wiedziałem, że tamtej nocy coś się zaczęło... Tak, Ariel-chan, poczęliśmy nowe życie, a dzieckiem, które urodziło się w osiem miesięcy później... byłaś ty...

- TO NIEMOŻLIWE!!! - krzyknęła, zrywając się z krzesła, które tym razem nie gibło. - Przecież dopiero, co powiedziałeś co innego...! <_>

- Bo opowiedziałem ci to z ówczesnej perspektywy... Nie miałem pojęcia, że jesteś moim dzieckiem, dopóki nie poznałem cię w swoim wymiarze.

- Ale, chwila, moment, skąd możesz wiedzieć, skoro moja matka nigdy ci tego nie powiedziała?!

- Może nie powiedziała mi tego wprost, ale wiele razy dawała mi do zrozumienia... Wiesz, jak się miałaś nazywać...? Kaguya.

- Że co... Kaguya? <_>

- Powiedziałem jej kiedyś... Chciałbym, żeby moje dziecko... jeśli to będzie dziewczynka... miało na imię Kaguya... ponieważ to było pierwsze imię, jakie przyszło mi do głowy, gdy ujrzałem twoją matkę. Serenity bardzo chciała nazwać tak swoje dziecko, jednak nie mogła, bo wiedziała, że wówczas... na mur beton skapnę się, że to ja jestem ojcem. Dlatego wybrała alternatywną opcję i na pierwsze imię dała ci... ARIERU, a na drugie... KAGUYA... Tak właściwie, twoje pierwsze imię też było moją zasługą. Gdy zobaczyłem cię po raz pierwszy, powiedziałem, "ta mała rusza się jak syrenka w wodzie", a, że na dodatek byłaś spod znaku wodnika...

- Niemożliwe... To po prostu niemożliwe, kłamiesz, Aion, kłamiesz!!! - Ariel zaczęła panikować.

- Nie kłamię, kochanie... Powiedziałem, że cię kocham, ale nie powiedziałem, że jak kobietę...

- USOTSUKI!!! (KŁAMCA!!!) >_<

- Powtarzam, nie kłamię... Jesteś jak szlag podobna do swej matki, ale przede wszystkim jesteś podobna do mnie...

- NIE JESTEM!!!

- Nie krzycz, złością i krzykiem niczego nie zmienisz...

Wzięła głęboki oddech, uspokoiła się i usiadła z powrotem.

- To niemożliwe... To by oznaczało, że jestem... demonem? <_>

- Nie demonem, a półdemonem, skarbie... No i nie "jesteś", a "byłaś"... W tej chwili jesteś stuprocentowym człowiekiem, Serenity dopilnowała tego, abyś odrodziła się jako człowiek.

- Ale jak ty jesteś moim... moim... to ja jestem... Nie, nie jesteś moim ojcem!!! <_>

- Jestem, skarbie... Możesz mi mówić "tatusiu" ^_^

- Żaden "tatusiu", żaden "ojcze", żaden "otousama"!!! Nigdy, nigdy nie uznam cię za ojca!

Denerwowała się, ale już nie krzyczała tak jak poprzednio... Nie mogła w to uwierzyć... Dlaczego akurat on?! Dlaczego ten wredny, zboczony dziad miałby być jej ojcem!? Fakt, że to czuła, wiedziała, że na księżycu musiała mieć innego ojca niż Usagi i bardzo możliwe, że był to jakiś demon, ale... dlaczego akurat ON?!

- Dlaczego, Aion? Dlaczego akurat ty?

- Płaczesz?

Spuściła wzrok. Faktycznie zbierało jej się na płacz.

- Aż tak bardzo mnie nienawidzisz? - powiedział ze smutkiem, zarówno w oczach, jak i w głosie, Aion.

- Nie, to nie tak, nie nienawidzę cię... Po prosu nie mogę uznać demona za swojego ojca...

- A za swojego chłopaka możesz?

Spojrzała na niego.

- Jakoś ci nie przeszkadza, że ten chłopak należy do najgorszego rodu demonów...

- Xelli... Xelli to co innego... <_> A mój ojciec, to co innego... Nie mogę mieć demona za ojca...

- Ariel-chan, wiesz, jeszcze nie dałem ci powodu, żebyś mnie nienawidziła... - Aion wstał od stołu. - Wstań.

- Ha? Niby cze...

<DUP>

Krzesło znikło i chyba nie miała innego wyjścia, jak wstać.

- Co ty, zaś...

Nie dokończyła... Złapał ją za ręce i podprowadził do łóżka, stojącego tuż za nimi.

- "Nie... De ja vu?" - pomyślała, kiedy położył ją na siłę na kołdrę. Chłop silny, w dodatku, jak trzyma ją za ręce trudno jest rzucić jakiekolwiek zaklęcie...

- Aion, moment, przecież jestem twoją córką, nie?! Kazirodztwo chcesz popełnić, czy jak to się tam zwie?! >_<'

- Nie jestem twoim biologicznym ojcem... Jesteś tylko reinkarnacją mojej córki, nie moją córką... - odpowiedział, uśmiechając się wrednie.^_^. - Co i tak nie zmienia faktu, że nią jesteś... I jesteś tak piękna, jak twoja matka... - zbliżył się ustami do jej szyi...

- Aion, moment, chotto, chwila...

- Jeśli wypowiesz słowo, które chcę usłyszeć... Magiczne słowo... - patrzył jej w oczy, pochylając się nad nią.

- Ee... "Proszę"? =_='

- Mało ^^

- Mało? Co jeszcze?

- Wiesz, masz dwie opcje... Albo zaakceptujesz mnie, jako swojego ojca... albo ja zaakceptuję ciebie jako swoją Serenity...

- Nie, nie jestem twoją Serenity! (Kuźwa, weź se Usagi, ona jest Serenity! [Żartuję, oczywiście!] >_<')

- Więc...?

- Więc... nie wiem, o co ci chodzi! >_<

- Więc wezmę sobie twoje ciało w zamian, skarbie... ^^

Tym razem ją pocałował... Znowu... Pogłębiał jeszcze pocałunek, a ona nie potrafiła uwolnić się z uścisku jego rąk.. Tak jak wtedy... Oczy zaszły jej mgłą... Koszmar tamtego dnia... powrócił...

- Wiem, kto ci to zrobił... - powiedział nagle Aion.

- O czym ty...? - wybałuszyła na niego gały.

- Myślisz, że nie wiem...? O tym draniu sprzed półtorej roku... I nie mówię o Xellosie, który miał prawo cię mieć... On w ogóle o tym wie?

- ZAMKNIJ SIĘ!!! Nic nie wiesz!!! Nie masz prawa wiedzieć!!!

- Ale wiem, słonko... I tak naprawdę nie chcę ci zrobić tego samego... Pragnę byś była moją królową, ale z własnej woli, więc... Wpierw wypowiedz magiczne słowo...

Słowo? Jakie słowo? Czyżby... No jasne, twierdziła, że nigdy go nie uzna za ojca! Więc tylko tyle chce usłyszeć...?

- Nigdy... - ucięła krótko.

- W porządku, skarbie, ale... twój Xelli będzie... bardzo zawiedziony...

Zaczął się dobierać do jej spodni... Tego już było za wiele =_= Dumę trza odłożyć na bok.

- Stój...... Onegai...

- Tak? ^^ - wstrzymał się.

- Onegai... O... o... Otousama... - powiedziała to.

- Nie słyszałem... Troszeczku głośniej, jeśli można... ^^

- Nie zgrywaj się, Aion... AION-OTOUSAMA, BŁAGAM!!! >_<

- I co? ^^ Tyle cię to kosztowało? ^^

- Nawet nie wiesz, jak wiele...

- A ty nie wiesz, jak mnie tymi słowami zraniłaś... Może nie wyglądam na takiego typa, ale myślałem... myślałem, że choć trochę się ucieszysz...

- Z czego miałabym się ucieszyć? Z tego, że moim ojcem jest Akuma?!

- I z tego, co dla ciebie zaplanowałem... Chociaż pewnie naplujesz mi za to w gębę...

- Coś ty zaś zaplanował?!

- Nie "zaś", to samo. Ceremonię.

- Cholera jasna, co ma do tego wszystkiego ta głupia ceremonia?!

- Pozwól, że jeszcze przez chwilę cię potrzymam...

- "A mam ja coś do gadania? =_="

- ...Ponieważ to, co zaraz usłyszysz, może wywołać większy wybuch niż ten wcześniejszy... Celem ceremonii jest... uczynienie ze śmiertelnej światłości, ciemność nieśmiertelną... ^^

- E? =_= To znaczy?

- To znaczy, że uczynię z ciebie... pełnoprawnego, pełnokrwistego demona...

- E? A raczej... EEEEEEE??????? Coś ty powiedział? O.O

- Spytałem Księgę Proroctw, czy jest sposób na uczynienie z kogoś, kto w poprzednim wcieleniu był pół-demonem, demona z krwi i kości... W odpowiedzi dostałem tylko ten wierszyk, będący swoistą przepowiednią... Po przeanalizowaniu wszystkiego wraz z Fibrizem-kun, którego poznałem na jednym z między wymiarowych bankietów demonów, doszliśmy do wniosku, że dzięki połączeniu mocy wymienionych siedmiu osób, czyli po przeprowadzeniu odpowiedniej ceremonii, rzeczywiście jest możliwe dokonanie takowej zamiany. Nie na 100%, ale jednak...

- Momento, ty sobie chyba jaja robisz?!

- Nie robię, Ariel-chan... - pokręcił głową. - Wyjaśnić ci dlaczego?

- Bzdury bo bzdury, ale z chęcią wysłucham... =_='

- Zacznijmy jeszcze od tego, o czym zapomniałem... Srebrne są dwa, prawda? Drugi ma twoja siostra, tak?

- Zadajesz retoryczne pytania =_=

- Twoja matka opowiadała mi, co się stało, gdy, w wieku pięciu lat spróbowałaś zbliżyć się do Srebrnego...

- Zaczął świecić nieziemskim blaskiem i rozpadł się, a raczej rozdzielił się na dwie części... Byłyśmy z siostrą dwie, więc to zrozumiałe...

- Nieprawda, Ariel...

- Jak to: "Nieprawda"?!

- Serenity opowiadała mi to na krótko przed moim odejściem. Nie zorientowałem się wtedy, co to oznacza... i dlaczego z taką radością mi to opowiada... Ojciec twojej siostry zginął nie długo później, w trakcie jakichś zamieszek w innym wymiarze... ale ja już o tym nie wiedziałem, myślałem, że moja ukochana jest szczęśliwa i nigdy więcej nie powróciłem... Ostatni raz widziałem cię, jak miałaś pięć lat, niedługo po tym incydencie ze Srebrnym...

- Widywałeś... się ze mną...? <_>

- Częściej niż ty widywałaś swojego domniemanego ojca... Było to możliwe dzięki temu, że Serenity zapieczętowała twoją demoniczną moc... Nie chciała, żebym wiedział. Nie wiem, co bym zrobił, ale prawdopodobnie... walczyłbym o nią... i może nawet został królem Księżycowego Królestwa... A gdyby tak się stało, może zapobiegłbym tej tragedii, która wydarzyła się, kiedy byłyście już prawie dorosłe...

- Mówisz o zagładzie Królestwa? Kiedy królowa poświęciła życie, by uratować swoje dzieci, wojowniczki i wszystkich mieszkańców księżyca?

- Dokładnie o tym ataku Królestwa Ciemności mówię. Byłem już wtedy nie małą szychą w świecie Akumów, stałem się twardy, bezlitosny i przede wszystkim potężny... Gdybym wiedział, zrobiłbym coś... Ale dowiedziałem dopiero po fakcie... Kolana się pode mną ugięły... Pierwszy i ostatni raz w życiu... płakałem... "Moja, Serenity, powtarzałem, moja Serenity i jej śliczna, mała córeczka..." Twoją siostrę widziałem może raptem dwa razy, ale nawet to nie dało wtedy mi do myślenia... Kiedy zaledwie w parę dni po tych zdarzeniach, przybyłem na księżyc... nie poznałem tego miejsca. Księżycowe Królestwo nie istniało... A ja upadłem na kolana, płakałem i przeklinałem los... Przysięgłem, że już nigdy w życiu się nie zakocham, a nawet jeśli... nigdy jej nie puszczę, choćbym miał umrzeć.

- Jeżeli to prawda, Aion... naprawdę mi przykro... ale... <_>

- Jeszcze mi nie wierzysz? Więc wiesz dlaczego Srebrny rozpadł się na dwie części, a Serenity była taka szczęśliwa, gdy to się stało? Ponieważ Srebrny tak naprawdę miał być jeden i miał należeć do prawowitej córki królowej, czyli w tym wypadku do młodej Serenity.

- A ja co, nie prawowita??? =_=

- No chyba nie z prawego łoża, jak nie z mężem??? =_= - odparł retorycznym pytaniem.

- No, w sumie fakt. Ale ona wtedy jeszcze nie była mężatką... więc, było nie było, zdrady się nie dopuściła... Znaczy się, narzeczeństwem już byli, ta?

- Nie patrzyliśmy już na to, skarbie... Zresztą, narzeczeństwo w tamtym świecie trwało może parę dni... Zanim się obejrzeliśmy, była jego narzeczoną, a następnego dnia już żoną... Nie wiem, czy to kwestia czasów, światów, czy tylko na księżycu tak było... Ale, właściwie najmniejsze miało to znaczenie, czy byłaś z prawego, czy z lewego łoża... Najważniejsze było to, że miałaś w sobie demoniczną krew, czego Srebrny przyjąć nie mógł... Dotknąwszy go, powinien, albo oczyścić cię z tej mocy... albo zabić.

- Ale się nie stało ani jedno, ani drugie?

- Serenity znalazła cię nieprzytomną na podłodze, z malutkim kryształem w rączce... Potem rozpowiedziała, że mała następczyni tronu, nie mogła się doczekać, kiedy będzie miała Srebnego w swych rękach i dlatego weszła do komnaty. A, że byłyście dwie, Srebrny rozdzielił się, aby każda miała swojego. Tak naprawdę była to jego reakcja obronna... Z jakiegoś powodu Srebrny nie potrafił oczyścić cię z mocy i nie mógł, a raczej nie chciał cię zabić. Serenity, po tym zdarzeniu, wiedziała, że jesteś prawowitą następczynią tronu, ponieważ, mimo, że byłaś tylko pół-człowiekiem, Srebrny cię zaakceptował i na zawsze się z tobą połączył...

- Wiem o tym... Srebrny jest częścią mnie i ja jestem częścią niego... Beze mnie nie może istnieć, ale i ja bez niego nie mogę...

- Srebrny pragnął połączyć się z najczystszym sercem na świecie, ale jednocześnie... z sercem skalanym ciemnością. Ty miałaś skalaną krew, ale ciemność w swoim sercu głęboko ukrytą... Zresztą, nie winą dziecka są grzechy rodziców, a już tym bardziej, gdy poczyna się z prawdziwej miłości...

- Nie wiedziałam o tym wszystkim... Jesteś pewny? >_<

- Tak... Srebrny może i jest najczystszym kryształem na świecie, ale jak długo można być czystym...? W momencie, gdy na świecie nie ma już tylko ludzi, a są demony, które potrafią kochać, tak samo, a nawet mocniej niż ludzie.

- Srebrny czuje, Srebrny żyje... Wiem o tym, czuję to... <_> - znowuż obraz Xella przemknął jej przez myśl. - Dlatego Srebrny się ze mną połączył... ka? - nie oczekiwała odpowiedzi. - Dalej chcesz zrobić ze mnie demona?

- Nie chcę, a zrobię to...

- Ale ja nie chcę!

- Jeśli staniesz się Akumą, będziecie mieli z tym Mazoku otwartą drogę... Nie powtórzy się tragedia twoich rodziców, którzy ze względu na różnice rasowe musieli rozstać się... już na zawsze.

- Zaprzeczasz sam sobie, Mazoku to nie jest to samo, co Akuma... Spytaj Xella, a ci powie, że nie chce mieć nic wspólnego z takimi pospolitymi demonami, jak wy!

- Ale kiedy ty staniesz się demonem, nieważne z jakiego rodu, straci to dla niego jakiekolwiek znaczenie... Powie, "Akuma? Mazoku? Co za różnica, demon to demon!" I będziecie mogli żyć szczęliwie...

- Zrozum, Aion... ja NIE CHCĘ być demonem... Jestem dumna z tego, że jestem człowiekiem, a Xelli z tego, że jest Mazokiem... On mnie kocha taką, jaką jestem... <_>

- Na pewno? A dlaczego tak długo go nie ma? Poszedł po jakąś znajomą z innego wymiaru, co?

- Po Miyu, ale on ją bardzo lubi i nic więcej! Zresztą, Miyu ma faceta... Laavę...

- I on też ma kobietę...

- Nie będziesz mi tu kitu wciskał, że Xelli mnie zdradza, albo co, wymyśl coś bardziej prawdopodobnego... =_='

- A z tobą, to niby co? Całowałem cię już ze dwa razy...

- Toś TY, a nie ja, DE-BI-LU... Zresztą, jak mogłeś, skoro twierdzisz, że jestem twoją córką, zboczony dziadzie?!

- Reinkarnacją, Ariel-chan, reinkarnacją... A ty jak możesz nazywać swojego ojca debilem i zboczonym dziadem?

- Bo jesteś i jednym i drugim! >__<' I nie jesteś moim ojcem, cholero jedna... jestem TYLKO reinkarnacją twojej córki! Poza tym... Nie chce mi się wierzyć, że tobie TYLKO na moim szczęściu z Xellem zależy...

- Oczywiście, że nie... ^^ Najbardziej zależy mi na tym, aby uczynić cię swoją Królową i razem z tobą przejąć władzę nad światem... a raczej nad wieloma światami...

- Czyś ty ZDURNIAŁ do reszty??? =_=' Po pierwsze nie potrzebna mi żadna władza nad światem... Po drugie, dopiero co powiedziałeś, że dzięki temu będziemy mieli z Xellem wolną drogę, a teraz temu zaprzeczasz twierdząc, że mam być twoją kochanką?!?!

- Eee... =_= - Aion z deczka zdębiał. - Wcale nic takiego nie powiedziałem... ale wyjęłaś mi to z ust... ^_^ Fakt, że jesteś "prawie" moją córką i pragnę twojego szczęścia, tak jak pragnąłem dla tej małej na księżycu... ale prawdą jest też, że kochałem twoją matkę najbardziej na świecie i mieć cię u swojego boku byłoby moim największym marzeniem... Uczyniłbym cię demonem i swoją Królową...

- Taa...? A gdzie w tym scenariuszu rola Xella???

- Moją byłabyś królową, a jego kochanką, proste i logiczne ^^

- Zidiociał do reszty... - przekręciła oczami.

- Kto? ^^

- Anta... baka! >_< (Ty... debilu!) Zdecyduj się wreszcie, czy chcesz mnie mieć za swoją Królową, czy za córkę... Bo ja cię jako dwa w jednym nie widzę... =_= Żadnej z tych opcji, zresztą, nie widzę...

- Ach... - teraz on przekręcił oczami. - Marzenia... Wiedziałem, że tak będzie, ale spytać nie zaszkodziło ^^

- E, to znaczy, że nie zamierzasz mnie do niczego zmuszać???

- Tego nie powiedziałem... Do miłości cię nie zmuszę, a że chcę, żeby moja mała córeczka była szczęśliwa, muszę zaakceptować Xellosa jako swojego zięcia... ^^

- Zięcia?! <= lekkie zbaranienko. - "Czy ja coś mówiłam, że się z nim żenię??? [Znaczy, wychodzę za mąż, się mówi, nee?] Nawet nie mam zamiaru... jak na razie =_="

- Ale... - Aion kontynuował chociaż mu tak brutalnie przerwano. - Do czegoś cię zmusić muszę... Przeprowadzimy tą ceremonie, czy tego chcesz, czy nie ^^ Jak nie wyjdzie, to najwyżej ktoś zginie ^^

- Momento, chcesz zabić wilczki?!

- A czy ja mówię o wilkach? Chodzi mi, że nie wiem, jakie może mieć ta ceremonia skutki na wyznaczoną siódemkę... i przede wszystkim na ciebie ^^

- To znaczy, że... ryzykujesz życie nie tylko moje, ale i całej siódemki?!?!

- Tego też nie powiedziałem ^^

- Cholera, przestań w końcu gadać zagadkami.

- To ty mi przestań przerywać... ^^

- A puścisz mnie w końcu? >_<

Chwila przerwy... na zastanowienie.

- Przepraszam ^^

Puścił ją i siadł se z powrotem do stołu. Kiwnął jej, więc i ona podeszła i zajęła miejsce.

- Słuchaj... Jeżeli ceremonia się powiedzie, staniesz się pełnokrwistym Akumą, a całej siódemce nawet włos z głowy nie powinien spaść... Ale... jeżeli się nie powiedzie... nie mam pojęcia, co się może stać. Twojego życia wolałbym nie ryzykować, ale innego wyjścia tutaj nie mam. Poza tym, Fibrizo zasugerował jedną rzecz... jeśli ceremonia się powiedzie... nikomu nic się nie stanie, ale cała siódemka... może stracić swoje moce.

- Już mi się całkiem, oro, poplątało... @_@

- Nie mówię o całej mocy, w przypadku takiego Xellosa, czy Fibriza jest to po prostu niemożliwe, ale ci, którzy są ludźmi, mogą stracić skażony pierwiastek swojej duszy... Przykładowo, Souma Kyou-kun może już na zawsze pozbyć się swojej rodzinnej klątwy...

- A Naruto Kyuubiego... O_O

- W rzeczy samej.

- Chotto, przecież Fibrizo też bierze w tym udział... on się na to zgadza?

- Fibrizo-kun jest po pierwsze bardzo potężnym Mazoku, po drugie... on się wcale a wcale nie boi ^^

- Chcesz powiedzieć, że mam to zrobić, żeby pomóc Kyounowi i Narutowi? - spytała, a po chwili przyszło jej na myśl... W takim razie, co z Nuriko, który przecież nie ma i nigdy nie miał w duszy żadnego skażonego pierwiastka...?!

Aion pokręcił głową.

- To jest tylko teoria. Na nich nie patrz. Co będzie, jeśli ceremonia się powiedzie, to będzie, lepiej patrz na to, co będzie jeśli ceremonia się NIE odbędzie... - tutaj już uśmiechnął się wrednie.

- Masz zakładników, ta?

- Nie tylko... Mam policzyć, ilu ludzi mi przyprowadziłaś?

Rozszerzyła oczy ze zdziwnia.

- Wiedziałem, że ułatwisz mi zadania i gratis kogoś przyprowadzisz. Wyznaczoną siódemkę, nie skrzywdzę, ale co z pozotałymi?

- Co z nimi zrobiłeś?! - krzyknęła.

- Na razie? Nic... ^^ Ale jeśli nie przystaniesz na to, każe Fibrizowi zabić całą, ee... jeden, dwa, trzy... - zaczął liczyć z pamięci. - Dziesiątkę... jeśli dołączą do tego jeszcze panowie wilki i panowie samuraje, to będzie...

- ANI SIĘ WAŻ!!! - zdenerwowała się już. - Ani się waż skrzywdzić kogokolwiek! >_<

- No to co, umowa stoi? ^^

- Żadna umowa, Aion!

- Więc od kogo mam zacząć?

Pokazał jej w powietrzu widok pokoju numer 33... Shikamaru, Haru i Kei siedzieli: ten pierwszy po turecku na łóżku, ten drugi, grzecznie przy nim leżał z rękami pod głową, ten trzeci, przy stoliku z miną, jak u obrażonej królewny i z założoną nogą na nogę i swobodnie klechali ze sobą, niewiadomo o czym, nieświadomi niczego.

- Może od tej trójki? Ten shinobi, zdaje się, zgrywa ważniaka...

- Powiedziałam, Aion, "ANI się waż tknąć Shikamaru"!!! >_<

- Więc... robimy ceremonię??? ^^

Zastanowiła się... Fakt, że mają przewagę liczebną i to znaczną, ale, było nie było, Aion i Fibrizo to dwa potężne demony, a, że na dodatek nie ma tu Xella... i jeszcze do tego cała dziesiątka absolutnie nie spodziewa się ataku... Nawet, gdyby coś wykombinowali, to co z normalnymi ludźmi? Soumowie nie mieliby żadnych szans i byliby wspaniałymi, bezpośrednimi zakładnikami...

- Shikatanai... - westchnęła. - Chyba nie mam wyjścia... Absolutnie nie chcę stać się Akumą, ale... Mam tylko nadzieję, że Xelli mi wybaczy... <_>

- YES! ^^ - Aion wykonał odpowiedni ruch reką. - Jako, że wyraziłem się wystarczająco jasno, teraz, czekamy tylko na panów samurajów i Xellosa... -kun... - uśmiechnął się tutaj, zobaczywszy zdziwienie na jej twarzy. - W końcu, jest moim zięciem, chyba mam prawo tak na niego mówić?

- Wcale... Eee, no może malutkie... - zdecydowała się na alternatywną opcję, ujrzawszy jego minę.

- Jeszcze nie powiedziałem ci o jednej rzeczy... Jako, że nie mam zamiaru ryzykować twojego życia... ani tym bardziej tego, że ceremonia się nie powiedzie, cała siódemka musi przejść przez odwpowiednie testy, aby sprawdzić, czy się nadają.

- Testy???? Czy się nadają?! A czy to nie o nich mowa w przepowiedni?!

Aion zaprzeczył.

- Ta przepowiednia nie jest o "konkretnych" osobach. Mogą to być wszyscy, do których owe opisy pasują. Dlatego musimy ich sprawdzić. Właściwie to, w tej chwili... Fibrizo-kun już powinien zaznajomić obecną trójkę z zasadami i możliwie, że już ich wysłał...

- Dokąd?!

- Do innego wymiaru... Nie martw się, nic im nie grozi. Po prostu będą musieli przejść próbę, aby udowodnić, że nadają się do tej ceremonii. Prawdopodobnie podzieli ich parami... Zostawiłem wszystko w rękach Fibriza, w końcu i on jest częścią przepowiedni...

- Fibrizo też bierze udział w tej próbie?

- Fibrizo nie musi. Jesteśmy w stu procentach pewni, że to o niego chodzi.

- A jeśli nie?

- Skarbie, połowa zaszczytu należy się Fibriemu... -kun. Bez niego nic by mi się nie udało... To on mi wyjaśnił przepowiednię daną przez Księgę Proroctw. To on stwierdził, że pierwsza część mówi o nim i to on zaproponował przeprowadzenie testów na wybranej szóstce. Fakt, że z początku zapoznałem go tylko z dwoma pierwszymi zwrotkami wierszyka, ponieważ... Nie miałem do niego zbytniego zaufania. Dopiero, kiedy sobie poszliście, uległem Fibriemu i powiedziałem mu o wszystkim...

- Więc on rzeczywiście o niczym nie wiedział?

- Jak najbardziej. Nie chciałem, żeby Fibri was okłamywał, to było najprostsze rozwiązanie. Poza tym, nie byłem pewny, jaką mocą dysponuje, ukrywał się z tym dosyć skrzętnie, chociaż zapewniał mnie, że żadnemu Mazoku nie da se zajrzeć do głowy, a już tym bardziej Xellowi. Fibri-kun wyjaśnił mi, że pierwsza część daje nam do zrozumienia, że chodzi o przeprowadzenie jakiejś ceremonii, do której potrzebna jest określona siódemka ludzi, a dokładniej, niekoniecznie ludzi. Najbardziej mnie zszokował, kiedy, spojrzawszy tylko na drugą zwrotkę, stwierdził od razu, że to o nim mowa. "Jestem, w końcu, Hellmasterem... nee?", jak to powiedział. Do tego, z łatwością doszedł do wniosku, że jest to ceremonia "przemiany", najprawdopodobniej osoby nie-magicznej, np. człowieka, w osobę magiczną, np. demona... ale to tylko hipoteza, jak stwierdził, najwidoczniej nie bardzo chciało mu się wierzyć, że właśnie do tego zmierzam.

- Że też Fibrizo zgodził ci się pomóc, nie mając o niczym zielonego pojęcia... >-<'

- Ciekawość, moja droga, jest czasem silniejsza... Zwłaszcza, że to o nim była mowa w pierwszej części przepowiedni (dotyczącej pierwszej osoby, o to chodzi ^_~), poza tym... myśmy już wcześniej bardzo dobrze się znali. W końcu, to od Fibriza dowiedziałem się o Księdze Proroctw...

- Tak se myślę, nie ma jakiegoś łatwiejszego sposobu, by zamienić człowieka w demona?

- Z pewnością jest ^^ Ale nie chcę zmienić "byle jakiego" człowieka w "byle jakiego" demona. Ja chcę byś miała "moją" krew, byś z reinkarnacji mojej córki, STAŁA SIĘ moją córką... z tym, że nie jako "Hanyou" , a jako "Youkai" ^^

- Jako "Akuma", nie jako "Youkai", a to różnica...

- Wiem, ale lepszego porównania nie znalazłem... Zresztą, nie znam takiego pojęcia, jak "Hanaku"... a raczej "Han-aku" ^^ (czyli połowa Akumy ^_~)

- Aha =_= Załóżmy, że ci wierzę...

- A tak przy okazji... Właśnie dostałem od Fibriego wiadomość, że Xellos oraz panowie szermierze wrócili już jakieś pół godziny temu. Wysłał już całą szóstkę do innego wymiaru. (Do innego "wymiaru" w tym wymiarze, nie do innego "świata-wymiaru" ^_~)

- Co?! I ty teraz dopiero mówisz?!

- Wybacz, ale mówiłem ci, że ten pokój ma na sobie niezłego Kekkai'a. Nic się przez niego nie przedostanie... oprócz moich i Fibriza myśli. Nie miałem jak, wyczuć tego, że już wrócili. A Fibri zapomniał mi wcześniej powiedzieć, bo się zagadał z przybyłym towarzystwem. Kiba-san i Sakuma-san również są. Przyprowadzili niejaką panią Takako i pana Sasamego. Rudowłosy pan Gou, który po nich poszedł, już nie wrócił, bo ponoć ktoś musiał mieć na oku jakieś dzieciaki... Czyli mam o jednego zakładnika mniej, niż przypuszczałem ^^

- I mówisz, że oni tak po prostu się zgodzili wziąć udział w tych testach?!

- Wiesz, biorąc pod uwagę, że ty jesteś tutaj... A panowie wilki oraz pozostali polokowani w rożnych pokojach... chyba nie mieli innego wyjścia ^^

- Fakt... =_= A nie przyszło ci do głowy, że...

- Że? ^^

- Mogę uciec przez to okno? - wystrzeliła, wskazując na otwarte na oścież okno za nimi, aż Aion, omal glebki nie zaliczył.

- Ach, naprawdę? Jak chcesz, to sobie wyjrzyj... zobaczysz coś ciekawego ^^

- Co? - wstała, podeszła i wychyliła się... - Co to ma znaczyć?! To niemożliwe! - krzyknęła.

- A jednak... ^^



Koniec rozdziału dziewiętnastego

Ciąg Dalszy Nastąpi

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.