Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Ariel's Diary 4 - Paradise

Aniele Mój...

Autor:Ariel-chan
Korekta:IKa
Serie:Gravitation, Chrno Crusade
Dodany:2006-12-08 23:44:18
Aktualizowany:2006-12-08 23:44:18


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

''ARIEL'S DIARY''

Część Czwarta: Paradise

Rozdział dwudziesty trzeci: Aniele Mój...



- Nie zabijaj mojego ojca!!!!!!!!!!!

Niektórzy, w tym shinobi, aż zamknęli oczy, nie mogąc na to patrzeć. Tylko Shikamaru i jego shinobi wiedzieli, czym kończy się "Pustynny Pogrzeb" Gaary. Deszczem krwi, który miesza się z płynącym piaskiem...

Jednak... słowo "Sousou", czyli "Pogrzeb" nie pojawiło się.

Nie dość, że Gaara zatrzymał się, słysząc krzyk dziewczyny, to jeszcze Xellos powstrzymał jego atak, przecinając błyskawicznie piasek. Ruch Gaary pozostał wprawdzie niezauważony, wszyscy tylko stali, osłupieni, patrząc jak Xellos pojawia się między Gaarą, a jego ofiarą, ratując Aionowi skórę...

- Wybacz, Gaara, nie wiem, skąd się tu wziąłeś, ale... - powiedział Xellos, odwracając się od pustynnego shinobi w stronę Aiona. - To ja chcę zabić tego drania... >_<

- Jesteś... tego pewien? - zapytał Aion, oswobodzony już całkiem z piasku. Był w niemałym szoku... Ale... Nie dlatego, że Gaara go zaatakował... Ani nie dlatego, że Xellos go uratował... Podszedł na lekko chwiejących się nogach do dziewczyny, która nadal leżała na środku kręgu.

- Ty... Nazwałaś mnie... Nazwałaś mnie... "Otousama"...

Patrzyła na niego zdziwionym wzrokiem... I nie mogła uwierzyć... Aion miał łzy w oczach... Zresztą, ona również puściła malutki strumień łez, kiedy krzyknęła... Mimo wszelkiej nienawiści, którą do niego czuła... W tamtym momencie, gdy omal go nie straciła... Wszystko z niej uleciało. Zapomniała, kim jest ta "osoba", że jest "demonem", i co ten "demon" chciał z nią zrobić... Liczyło się tylko to, że jest jej... "ojcem"...

- Ariel-chan, czy to prawda? - Xellosowskie ślepia kryły się w cieniu, gdy do niej podchodził. - Czy to prawda... Ten mężczyzna... naprawdę jest twoim ojcem? (Czy to dlatego...?)

Ariel wstała z miejsca. Znów nie potrafiła na niego patrzeć, ani nic powiedzieć.

- Go... Gomen... nasai... - szepnęła tylko, spuszczając głowę i puszczając srebrne strumyki łez ze swych niebieskich oczu...

Nikt z zebranych nie wiedział, co powiedzieć, co o tym myśleć, ani co robić. Minasan byli w zbyt wielkich szoku...

- Masa... ka... - szepnął Mazoku. Załamał się. Dosłownie i w przenośni. Upadł na kolana. - W takim razie, dlaczego ta ceremonia...? Jeżeli to prawda, to ty jesteś... Hanyou... znaczy, pół-demonem... Czy to może... po to by zmienić cię w pełnokrwistego... demona? Jeśli Aion naprawdę jest twoim ojcem...

- I tak, i nie... - rzekł Aion. - I nie rób z tego takiej wielkiej tragedii...

- Co to znaczy, i tak... i nie? - spytał Mazoku.

- Jest tak, jak powiedziałeś, Xellos... - stwierdził Fibizo. - Powrócić do tego, co diabelskim było, czy jakoś tak... Próbowałem cię jakoś naprowadzić... Cóż, skapnąłeś się, ale za późno...

- "Było"? - powtórzył Xellos.

- Tak... Ale to chyba już sam Aion powinien wyjaśnić... <kiwnięcie>

- I tak i nie, ponieważ Xellosie... I wy, drodzy zebrani... Ariel-chan jest tylko reinkarnacją mojej córki... Tak, jak myślicie, Xellosie, Nuriko... Byłem ojcem starszej córki Królowej Serenity za czasów świetności Księżycowego Królestwa, a dowiedziałem się o tym dopiero, gdy spotkałem Ariel-chan w moim wymiarze...

- Ojcem... Na księżycu? W przeszłości...?

- Tak... Dokładnie, Xellosu... A celem ceremonii nie było nawet zmienienie Ariel-chan w moją córkę z przeszłości, a wykorzystanie jej poprzedniego wcielenia, by zamienić ją w Akumę... z krwi i kości... Jednak... widzi mi się, że ceremonia... Mam rację, Fibri-kun?

- Aa, chyba tak, Aion... - potwierdził, nie wiadomo co, Fibri.

- Czy to znaczy, że Ariel-chan... naprawdę jest teraz Akumą? - zapytał znienacka Nuriko.

- Właściwie to... Zdaje się, że... ceremonia... zakończyła się porażką... ^^ - Aion powiedział to z takim uśmiechem, jakby mówił "ceremonia zakończyła się pełnym sukcesem"... a nie "kompletnym fiaskiem"...

- Jak to?! Więc nie jestem Akumą?! - Ariel spojrzała na swoje ręce, jakby spodziewała się zobaczyć typowe dla Youkai, długie pazury.

- A czy... - Aion uklęknął przed nią, uśmiechając się niczym jeden z "tych"* typów (*Czytaj: "uśmiechniętych typów" ^_~, np. Xellos, Chichiri, Shien, Hakkai i tak dalej...). - czujesz się, jakbyś byłam demonem? ^_^

- E? A skąd mam wiedzieć, jak się czuje demon??? =_='

- To spytam inaczej... Widzisz u siebie jakieś długie szpony, kły albo szpiczaste uszy???

Znowuż spojrzała na swoje ręce, dotknęła zębów i uszów...

- Nie-e... =_= - stwierdziła jakże inteligentnie.

- Więc, równie inteligentnie stwierdzam, że ceremonia się nie powiodła... Ale... to chyba nie ma już znaczenia... ^^

- E... Eeeeeeeee??????????????????? - Ariel aż wstała z miejsca, gapiąc się zbaraniałym wzrokiem na uśmiechającego się na niżej (bo na klęczkach) Aiona. - Uno momento, o czym ty mówisz...?! Znaczy, co tu jest w ogóle grane?! - ryknęła, trzymając się za łeb.

- Baka... - stwierdziła ni stąd ni zowąd... Hellmaster. - Naprawdę nie wiesz?

- Nie-e... O.o'

Cała reszta zgapiła miny od "fruitsbasketowców" i słuchała najspokojniej w świecie.

- Baka... - powtórzył Fibrizo i zmienił front... - Myślisz, że cię nie rozgryzłem, Aion? Za dobrze cię znam... Doskonale wiemy, co tak naprawdę chciałeś osiągnąć... =_='

- Nie wiemy! - pokręciła głową dziewczyna.

- Nie, to nie tak, Fibrizo-kun... Ja... naprawdę chciałem zmienić ją w Akumę... Szkoda mi było, żeby taka moc się marnowała... I przede wszystkim, że "moja córka" jest człowiekiem... Ale... problem w tym, że nie spodziewałem się...

- Aż tak... wielkiego oporu... z jej strony, ka? - dokończył Fibrizo.

- W rzeczy samej... Ale, masz też trochę rację... Nie na "tej" przemianie zależało mi najbardziej... - Aion spojrzał na zdziwioną w dalszym ciągu dziewczynę. - W głębi duszy pragnąłem... uzyskać "córkę"... Nieważne, czy człowieka, czy nie, ale dopóki wygląda jak moja ukochana Serenity... - złapał ją delikatnie za podbródek, co się absolutnie, absolutnie... nie spodobało ani jej, ani Xellowi... =_='

- CHYBA SE JAJA ROBISZ, TY ZBOCZONY DZIADZIE!!! - wrzasnęła, strzelając mu z liścia, raz, a porządnie, na co miała ochotę już od dłuższego czasu. - CO TY SOBIE WYOBRAŻASZ, ZBOLAŁY DZIADZIE?!?!?! NIE JESTEŚ, NIE BYŁEŚ, ANI NIGDY NIE BĘDZIESZ "MOIM" OJCEM!!!!!!! >_<'

Wszystkich z leksza zatkało, a Xellos zwrócił baczniejszą uwagę na tego "zboczonego"...

Aion i Fibrizo zrobili chyba najbardziej zbaraniałe miny...

- Ale przecież... - odezwał się ten pierwszy. - Nazwałaś mnie "otousama"... Krzyknęłaś "Nie zabijaj mojego ojca!"

- Bo myślałam, że cię, KRETYNIE, Gaaruś zaszlachtuje, KRRETYNIE!!!! >_<'

- Na co to "KRRETYNIE"??? =_=' - zastanawiał się Fibri.

- Mnie? - zdziwił się Aion. - Niemożliwe... - wzruszył ramionami. - Dałem się podejść, bo chciałem sprawdzić twoją reakcję... Wbrew moim oczekiwaniom, była idealna...

- GÓWNO, A NIE IDEALNA! NOSZ, ZARA MNIE SZLAG TRAFI!!! NIE DOŚĆ, ŻE ZROBIŁEŚ MNIE W KONIA, TO JESZCZE RYZYKOWAŁEŚ ŻYCIE WSZYSTKICH OBECNYCH NA ZAMKU!!! >_<

- Na na, ciszej, proszę... ^^' Może trochę zrobiłem cię w konia, ale... Nie ryzykowałem niczyjego życia... Znaczy, może trochę tej siódemki, ale... Zakładnicy się przydali i tak nie było innego wyjścia, żebyś przystąpiła do ceremonii, ale... nie zamierzałem nikogo krzywdzić...

- JAK TO NIE... Znaczy... - uspokoiła sie, wdech i wydech. - Jak to nie zamierzałeś, a ta gadka z wysadzeniem całego zamku?!?!

- No, to akurat możliwe, ale... Niby dlaczego kazałem Kurunowi zaprowadzić wszystkich do pokoi z numerami z trójką? Ej, wy tam, Shikamaru-kun... W jakim byliście pokoju?

- Y, my? 33-cim.

- A wy, Neji-kun?

- Trójka.

- Shigure-kun-tachi?

- Pokój nr. 63, zdaje się.

- Ryuichi-kun?

- 73-ci, na no da!

- Ken-san-tachi?

- Oro... 83, de gozaru.

- No a panowie wilki... numer 93. Co to ma do rzeczy? Wszystkie te pokoje znajdowały się w linii prostej i miały na sobie niezłego kekkai'a. Nawet gdybym wysadził zamek w powietrze, ocalałaby cała ta linia, plus, ta oto sala tronowa, oraz mój pokój za tronem. No, problem zrobił się, kiedy nasi nieustraszeni Shinobi-tachi zaczęli wydostawać się z pokoi. W takim wypadku, jakakolwiek ingerencja, odpadała...

- Chotto... - odważył odezwać się Maru. - To znaczy, że wiedziałeś, że uciekniemy z naszych pokoi?

- Nie, Shikamaru-kun, nie spodziewałem się tego, ale powoli zaczynało to do mnie dochodzić... Kiedy wyczułem pod drzwiami panów szermierzy, następnie pańską grupę oraz Nejiego-kun-tachi w przewodach wentylacyjnych... Trochę wam namieszałem, Neji-kun, żebyście tak łatwo nas nie znaleźli...

- Domyśliliśmy się w którymś momencie... - odpowiedział Neji. - Mojego Byakugana nie tak łatwo jest oszukać...

- No i jeszcze... wysłałeś naszego Gaarę, żeby nas powstrzymał... - dodał Shikamaru.

- Fakt, wiele to nie dało, ale na chwilę was zatrzymał...

- Właśnie... - Ariel się coś przypomniało. - Co "TO" ma znaczyć, do cholery jasnej?!?!?! - ryknęła wskazując na Gaarę; szczęście, że owe "coś", nie zwróciło na to "TO" uwagi ^_~ - Co on tutaj robi?! Co ty zrobiłeś naszemu małemu, kochanemu Gaarze?!?! >_<

- Jego spytaj... - wzruszył ramionami Aion.

- CIEBIE PYTAM, DEBILU! >_<' Zresztą, Gaaruś zbytnio rozmowny nie jest!

- Yare yare... - westchnął. - Już tłumaczę... Kiedy, na własną rękę próbowałem znaleźć kogoś nadającego się do ceremonii... Gaaru-kun sam się napatoczył i oznajmił... że szuka ciebie. ^_^

- Mnie??? O.o'

- A ja na to, że z łatwością mogę cię odnaleźć, pod warunkiem, że mi pomoże. Stwierdziłem, biorąc pod uwagę jego skłonności, że może się przydać, jeśli zajdzie taka konieczność... A tak seryjnie to myślałem, żeby wstawić Gaarę-kun w miejsce czwartej przepowiedni... Czyli zamiast Naruta-kun. I chyba się nie pomyliłem... Gaara-kun miał być na miejscu Naruta-kun...

- Czyli to moja wina, dattebayo?! - obraził się Naruto.

- Chyba zasługa, Naruto-kun.

- A, no chyba, że tak... ^_^

- Mylisz się, Aion... - wtrącił się Fibrizo. - Uzumaki-san był jak najbardziej na swoim miejscu. Inna osoba zupełnie tutaj nie pasowała...

- Inna? Znaczy kto? O.O

- Zastanówmy się... Która z obecnych tu osób... Nie ma, ani nigdy nie miała... żadnego skażonego pierwiastka w duszy...?

- Nu... Nuriko-kun? - Ariel-chan powiedziała to pierwsza i popatrzyła na niego.

- E?! Ja?!? Ja nic nic zrobiłem!!! Czemu zawsze wszystko na mnie?!?! - panikował duch.

- Ale ze mnie idiota! - Aion aż złapał się za łeb. - Jakie to oczywiste! Xellos-kun, będziesz tak łaskawy wyjaśnić resztę? Ja już nie mam siły... No co, z twojej miny wnioskuję, że wszystko doskonale pojmujesz...

- Aa... - potwierdził Xelli. - Chodzi po prostu o to, Nuriko-kun, że... nie ma czystszej duszy od twojej... Nie dość, że oddałeś życie za innego człowieka, stając się przy okazji Aniołem Stróżem, to jeszcze za życia byłeś czystym i niewinnym człowiekiem. Mimo twych wad, choć ciężko mi to przyznać... =_=' Zero skalania w twym sercu, moja ty dobra duszyczko...

- Wielkie dzięki, Xellos... =_='

- Doumo... Proszę bardzo... Zgadza się?

- Jak najbardziej... - odparł Fibrizo. - Jednak, Aris-san na nic nam się nie przydał... To znaczy, przydałby się, gdybyśmy zamiast Miyu-san, wymienili Nuriko-san... W każdym razie... Chyba dobrze się stało... Nee, Aion?

- Hai, Fibrizo-kun, w pewnym sensie... Chociaż nie... - nie umiał się chyba zdecydować. - Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie... że nasz plan i tak zakończył się sukcesem... ^__^

- Plan? Myśmy w ogóle mieli jakiś plan? =_='

- No może nie plan i nie nasz... Moje zamierzenie... dobrej zabawy przy okazji powiodło się...

- Jak to: "dobrej zabawy"?! - spytała Ariel.

- A co, nie powiesz mi... że nasi przyjaciele nie bawili się dobrze? - kiwnął na wszystkich pozostałych. - Specjalnie kazałem porozdzielać wymiary... I co, nie opłacało się? - zwrócił się do nich. - Nie poznaliście się lepiej...?

- Bo ja wiem... - wzruszył ramionami Shikamaru. - Ale... - uśmiechnął się. - Założę się, że jazdę każda z grup miała niezłą...

- Ta, zwłaszcza, jak musieliśmy zapierniczać po przewodach wentylacyjnych... - stwierdził ironicznie Yuki. - No ale nie licząc tego, było całkiem ciekawie... Nee, Neji-san? Awayuki-san? ^_^

- Oczywiście... - odrzekł Neji.

- Jak najbardziej, ja osobiście byłam zachwycona zdolnościami Nejiego-san i Yukiego-san! - krzyknęła rozpromieniona Himeno.

- Acha, zapomniałbym... co do ciebie... Zwalniam czar... ^^ - Fibrizo zwrócił się do Arisa. - Możesz już przestać udawać ^^

- E, to znaczy? - Aris zrobił zdziwioną minkę, po czym... uśmiechnął się, szczerząc zęby. - Yo! - powiedział, jakby teraz dopiero się witał z wszystkimi. - A nawet się przyzwyczaiłem i spodobało mi się to udawanie "złego"...

- Ee? Udawanie?! - Xellos zdębiał.

- Oczywiście... Jako, że było to dla mnie szczególnie trudne, Fibrizo-san rzucił na mnie małe zaklęcie... Wyciągnął ze mnie jakieś negatywne uczucia, czy coś takiego... Prawdę mówiąc, to myślałem, że się poryczę... ^_^' A... Are? - Aris nie mógł już udawać, że nie widzi przyjaciela... Ryu-chan siedział na ziemi, cały poryczany, gryząc w zębach chusteczkę... Jego wielkie, szkliste, niebieskie oczka mówiły same za siebie...

- Aa... Ryu-chan... - powiedział Aris z kropelką na czole... - No chodź... - wystawił ręce, uśmiechając się promiennie.

- A... A... A... ARISUUUUUUUUUUU-KUUUUUUUUUUUUUUN!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - wrzask Ryuichiego było chyba słychać w całym... wymiarze... =_=' Ryu-chan z kopyta ruszył w stronę przyjaciela...

- Aaa, chotto, Ryu-chan! - ryknęła Ariel. - Przecież on jest duchem, nie możesz!!! >_< Przelecisz przez nie... - urwała, gdyż nie mogła uwierzyć własnym oczom, tak zresztą jak pozostali.

Ryuichi nie tylko nie przeleciał przez Arisa... a wpadł mu w objęcia, zanosząc się płaczem, aż Aris musiał se siadnąć z nim na ziemi.

- Yoshi, yoshi... już dobrze, Ryu-chan, już dobrze... - powtarzał Aris. - Już, już... (Moje małe dzieciątko... ^_^')

- To... niemożliwe... - szepnęła Ariel.

- Możliwe... - powiedział Fibrizo. - Czyż ty i Nuriko-san również nie możecie się dotknąć?

- To co innego, w końcu Nuriko jest moim A... Aniołem... Stróżem... - teraz to do niej dotarło. - Masaka! - podeszła do Arisa i zamachnęła się, żeby walnąć mu w łeb... lecz ręka jej przeleciała i trafiła w głowę Ryuichiego.

- Aałaa... Za co to było, Ariel-chan, na no da?!?!

- Ryu-chan, ty... Naprawdę możesz dotknąć Arisa...?

- E? A ty nie???

- Oczywiście, że nie, on jest duchem, tak jak Nuriko-kun~!!! >_<

- E? Co to znaczy?

- Naprawdę nie rozumiesz, Ryuichi-kun? - spytał Aris, po czym schylił głowę przed Fibrizem i Aionem. - Arigatou gozaimasu... Chociaż ceremonia się nie powiodła, państwo i tak...

- Ależ, nie rozumiesz, Aris-kun... - odrzekł Aion. - To nie zasługa Fibriza-kun... Ani on, ani ja, nic tak naprawdę nie zrobiliśmy... Od początku byliście sobie pisani... Po prostu to musiało odczekać swoje, a raczej... parę osób z góry musiało się z tym przespać i dopiero... Oficjalnie zatwierdzić twoją pozycję jako Anioła Stróża...

- Jak na mój gust, to jeszcze musisz się z tym gdzieś przejść... To nie jest tak, jak w przypadku Ariel i Nuriko-san, gdzie Nuriko-san został Aniołem Stróżem automatycznie... Możliwe, że zostało to ustalone jeszcze przed jego śmiercią... W twoim wypadku musiało to zostać ustalone odgórnie i musisz jeszcze dostać odpowiedni certyfikat, czy legitymację... Jak już to dostaniesz, będziesz się mógł oficjalnie legitymować jako Anioł Stróż... Sakumy Ryuichiego-san. - wyjaśnił Fibrizo.

- A... Arigatou gozaimasu, Fibrizo-san... Nawet nie wiesz, jak się cieszę... - Aris prawie ryczał, nie wspominając już o płaczącym mu w objęciach Ryuichim.

- Ale przecież mówimy, że nic nie... =_=' - odparł Fibrizo. - E, a zresztą... - uśmiechnął.

- A więc o to chodziło... - Xellos spojrzał na Miyu. Wszystko zrozumieli. Słowa wyjaśnień były zbędne... choć i tak ktoś musiał ich udzielić. ;)

- Aris-kun, to znaczy, że... To znaczy, to co ja myślę? - spytała go Ariel.

- Zależy, co myślisz... ^_^ - odparł z uśmiechem Aris. O dziwo, choć był tym samym Arisem, jakiego znali... wydawał się być innym człowiekiem.

- Ano... ja myślę, że Fibrizo znalazł cię... gdzieś tam i w zamian za pomoc przy ceremonii, obiecał załatwić ci pozycję Anioła Stróża.

- No, mniej więcej. Najpierw mnie znalazł, a potem spytał, co chciałbym w zamian... Aion-san dowiedział się wszystkiego spoza źródła, oraz prosto ze źródła, czyli ode mnie. Jeżeli chodzi o ceremonię... - posmutniał w tym miejscu. - Nie miałem pojęcia, że na tym polega... gdybym wiedział, nigdy bym się na to nie zgodził... Ale ja po prostu... Tak bardzo chciałem być z powrotem z wami... - lśniące oczka Arisa zaczęły pomału łzawić. - Z tobą, Ryu-chan... <_> Nie okłamałem was wtedy... Xellos-san, Miyu-san... To znaczy, w Piekle nie wylądowałem, ale nawet jeśli to miało być Niebo... nie dla mnie... Byłem tam tak bardzo smutny i samotny, że najwidoczniej dobrotliwi ludzie z góry wreszcie się nade mną zlitowali... <_>

- W takim razie, Aris-kun... - powiedziała Ariel. - Witaj wśród 'na powrót żywych'... ^_^ Jesteś chyba pierwszym Aniołem Stróżem spośród niescenariuszowych postaci... A drugim, po Nuriko-kun, w ogóle...

- Nie ma więcej Aniołów Stróżów...?

- A licho wie... - wzruszyła ramionami. - Może i są, ale ja więcej nie znam... ^_^

- W wymiarach Anioły Stróże na pewno istnieją... - odezwał się Xellos. - Ale wasza dwójka to co innego... Wy jesteście jedynymi "tego typu" Aniołami Stróżami. Jesteście Aniołami Stróżami, które są po kres życia danej osoby jej Stróżami i nie chcą, a nawet nie mogą jej opuszczać... No i przede wszystkim łączy was niewidzialna więź... silniejsza niż miłość i większa niż przyjaźń, więc właściwie, bardzo trudno jest nią zdefiniować... Nie wiadomo, co to jest... A, no i obaj zginęliście w obronie tej osoby... - tutaj puścił Arisowi oczko.

- Skąd ty tak dużo wiesz na ten temat, Xellosu???

- Umiem czytać, Ariel-chan... ^_^' Wszystko jest jak byk napisane w Wielkiej Księdze Filozofii Wymiarów... Rola Anioła Stróża była znana już od wieków, tylko, że, jak do tej pory, nikt się do niej nie kwalifikował... Przede wszystkim, nie było tej więzi, o której mówiłem, a którą, niektóre ważne osoby, potrafią dostrzec... Nuriko-kun, faktycznie, został twoim Aniołem Stróżem automatycznie... chociaż na początku o tym po prostu nie wiedział. Nie jestem pewien, co znaczy "automatycznie", ale chyba chodzi o tą niewidzialną więź, która łączyła was jeszcze przed śmiercią Nurikiego... Wydaje mi się, że od tej pory, gdy Nuriko-kun został pierwszym Aniołem Stróżem, ci z góry stwierdzili, że najwyższy czas zacząć przyznawać tą rolę...

- Jak zwykle się nie mylisz, Xellosie... - potwierdził Fibrizo. - W większości... - dodał po chwili. - Niewidzialna więź łączy tylko Ariel-chan i Nuriko-kun, ponieważ ten został jej Aniołem, ja mówisz, automatycznie, co znaczy... najprawdopodobniej, że zostało to ustalone jeszcze przed jego śmiercią. Co do Arisa-kun i Sakumy-san...

(Przez cały ten czas, Nuriko-kun oglądał się uważnie, stwierdzając nagle, że on żadnej więzi na sobie nie widzi, a już tym bardziej niewidzialnej... ^_^')

- Nie patrzcie tak na mnie... Aris-kun otrzymał tytuł Anioła Stróża "odgórnie", ponieważ taka była decyzja paru (nastu ^_~) ważnych, bądź nie, osób. Kiedy tylko otrzymasz potwierdzenie, jakąś legitymację Anioła Stróża, czy coś w tym guście, was również połączy niewidzialna więź i będziecie być mogli razem na zawsze, a właściwie do śmierci Sakumy-san... Aris-kun będzie mógł wrócić wówczas do Nieba i tam się z nim na powrót spotkać, jednak, co do was, Ariel-chan... Dusza Nuriko-san może zostać uni...

- Nie chcę... - przerwała mu Ariel. - Nie chcę wiedzieć, co będzie "jak", jeśli i "jeżeli", ponieważ... ja tak szybko nie mam zamiaru umierać... ^_^

- ...cestwiona... - dokończył jednak Fibrizo. - W waszym przypadku, to bardziej przekleństwo niż błogosławieństwo...

- Oczywiście, że błogosławieństwo! - oburzył się w tej chwili Nuriko. - Nie obchodzi mnie, co będzie po śmierci Ariel, czy zniknę, czy nie... bo i tak nie mam zamiaru żyć bez niej! Jeśli ona umrze, moja strzegąca rola się skończy i tyle. Nawet, jeżeli się już nigdy więcej nie zobaczymy... jak oboje umrzemy, to już nam tam będzie wsioryba...! >_<

- I właśnie dlatego... - uśmiechnął się Fibrizo. - Nazywasz się Pierwszym Przeznaczonym Aniołem Stróżem... ^_^

- E??? =_= - Nuriko nie sczaił.

- Może cię to śmieszy, Nuriko-san, ale tak jesteś określany przez tych z góry... Aris-kun jest Drugim Odgórnym Aniołem Stróżem.

- Nieważne jakim... Nieważne jakim, ważne, że Aris-kun, Aris-kun... - Ryu-chan jąkał się, uczepiony ubranka Arisa. - WAŻNE, ŻE ARIS-KUN JEST MOIM ANIOŁEM STRÓŻEM, NA NO DAAAAAAAAA!!! >--<

- Hai, hai, Ryu-chan, yokatta... - pokiwała Ariel-chan. - Chyba jednak... na coś się przydaliście... - tutaj zwróciła się do dwójki demonów z podejrzanym wzrokiem. - W każdym razie... chyba nie zamierzacie... próbować tej całej ceremonii jeszcze raz? =_= W końcu, skoro znacie błąd, który popełniliście... =_=

Aion i Fibrizo spojrzeli na siebie i... roześmiali się.

- Oczywiście, że nie... - westchnął Aion. - Uznaję swój błąd... Zresztą, postanowiłem, że jeśli ceremonia raz się nie uda... to znaczy, że tak zostało z góry ustalone... i tak ma być... ^_^

- Te, Aion... =_=' Przyznaj się, że ceremonia po prostu nie może zostać powtórzona i tyle... No, za jakieś 500 lat dopiero... =_='

- A ha ha ha, też fakt, Fibrizo-kun... ^_^ - zaśmiał się Aion. - W każdym razie... chciałbym bardzo przeprosić za wszelki kłopot, jaki państwu sprawiłem... - zwrócił się do wszystkich. - A głównej siódemce, plus pani Miyu, również bardzo podziękować za czynny udział w ceremonii... - skłonił się przed nimi. - W ramach zadośćuczynienia, chciałbym, żeby państwo udali się z powrotem do swoich pokoi i tam zaczekali na kolację, którą Kuruno i ja wkrótce państwu zaserwujemy. A ponieważ, zbliża się noc, nie widzę przeszkody, żeby państwo przenocowali jeszcze tutaj i dopiero jutro udali się z powrotem do własnych wymiarów. Oczywiście, jeżeli państwo nie mają nic przeciwko... Możemy państwa polokować jeszcze raz, tym razem wedle wymiarów, jeśli państwo sobie życzą...

- Dobra, dobra, dość już z tym "państwem", bo mi się od tych uprzejmości niedobrze robi... - przerwał mu Shikamaru. - Jak dla mnie, wracanie jeszcze dzisiaj byłoby upierdliwe, więc ja i moi shinobi zostajemy. A jako, że mam pieczę również nad państwem Souma, oni również zostają... =_=

- Ej, KTO CI POZWOLIŁ DECYDOWAĆ ZA NAS?! - wrzasnął oburzony Kyou.

- A ty na pewno nie będziesz decydował za mnie, BAKA NEKO! - opierdzielił go Yuki. - Ja popieram zdanie Nary-san i uważam, że powinniśmy się wyspać i dopiero wtedy wracać... A jeżeli masz jakieś obiekcje, to nie do nas z tym!!!

- OŻESZ TY, KUSO NEZUMI!!!! >_<

- STAWIASZ SIĘ, BAKA NEKO?!?!

- Uru... URUSAI, DATTEBAYO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

- Ekhem, dziękuję, Naruto... Ja nie mam do tego głosu... - powiedział Maru. - Bardzo proszę szanownego kota i szanowną mysz o spokój... I również prosiłbym szanownego BAKA NEKO o zaprzestanie używania w mojej obecności określenia KUSO NEZUMI, ponieważ... źle mi się to kojarzy... =_= (Pewna osoba tak na mnie mówiła...)

- Ee? - Kyou, jak również i Yuki, zastygli w bezruchu.

- Co za hipokryta... Tutaj krytykuje, a sam odnosi się do wszystkich z mdlącą uprzejmością... - stwierdził ten pierwszy.

- A co do podzielenia nas wedle wymiarów... - kontynuował Shikamaru. - Mnie się wydaje, że może być, tak ja było... Nee?

Pozostałe grupy, a właściwie ich szefowie w postaci Kiby, Nejiego, Ryuichiego i Kena, potwierdziły...

- A co z nami, dattebayo??? - spytał Naruto.

- Pan, panie Uzumaki, z panem Souma i panią Miyu możecie się udać do pokoju 23... Skoro już przy takowych liczbach jesteśmy... - rzekł Aion.

- Może... - wtrącił się nagle Kenshin. - Lepiej będzie, jeśli Kiba-dono pójdzie do pokoju swoich przyjaciół, wilków-dono, a my weźmiemy ze sobą Ryuichiego-dono wraz z Arisem-dono?

- A co ze mną?! - teraz wystraszył się Ayame.

- Niezły pomysł, Ken-san... Podeślę wam jedno łóżko. - odparł Aion. - Pan, panie Ayame, zostanie z panem Sasame oraz panią Takako... Myślę, że tak będzie najlepiej...

- Eee... A ja??? =_=

- Ty, Ariel-chan? No jak to gdzie? W moim pokoju z Xellosem. ^_^ .

- Eeeee????? O.o'

- Nie "Eeeee?????", tylko "Taaaa"... ^_^ Moja córeczka może być z zięciuniem w moim pokoju. Ja się przejdę do Fibriza-kun, nr. 100, drugie drzwi od tronu...

Wszyscy, z wyjątkiem dwóch osób, spojrzeli... Faktycznie, teraz dopiero zauważyli, że obok jednych drzwi znajdowały się jeszcze jedne...

- Có... Córeczka to jeszcze, ale... ZIĘCIUNIUUUUU?!?!?! - ryknęła pierwsza osoba będąca wyjątkiem. - JA CI DAM "ZIĘCIUNIU", DO CHOLERY JASNEJ, ON NIE JEST ŻADNYM TWOIM ZIĘCIUNIEM...!!! >_<

- Eee... Znaczy, że on nie jest moim zięciem, czy ja nie jestem twoim ojcem, Ariel-chan???

- I JEDNO I DRUGIE!!! >_<

- "Hmm... Zięciuniu? - pomyślał Xellos. - Może ten Aion nie jest aż taki zły..." - leciutki uśmiech pojawił się na jego twarzy.

- A ty z czego się cieszysz, kretynie?! >_< - opieprzyła Xella Ariel, aż ten z deka zdębiał.

- A ty czego tak się denerwujesz? - odpowiedział spokojnie Mazoku. - Jest twoim ojcem, czy nie, wydaje mi się, że Aion-san chciał dobrze, więc nie powinnaś się aż tak na nim wyżywać...

- A może mam się na tobie wyżywać?! Jak zaraz jeb... znaczy, rzucę fireballem...!!! >_<

- A-RI-E-RU-CHAN... =_= - wysylabizował przymulony osobnik.

- Ha... hai, Shikamaru-kun??? *-* <= świecące oczka Ariel.

- Spokój, siad... =_=' Bo mnie już łeb boli...

- Rozkaz... - Ariel zrobiła "siad" i zaczęła udawać pieska.

- "Shikamaru jest niesamowity... - pomyślał Nuriko. - Nie musi nawet podnosić głosu, a posłuch ma jak diabli... Zresztą, to jest chyba jedyna osoba, której Ariel-chan się faktycznie... słucha..." =_= A właśnie... - odezwał się na głos. - Co ze mną?

- Możesz iść z Gaarą-kun do pokoju...

- Nie-e! - przerwała Aionowi Ariel. - Nawet mowy nie ma!!! Gaaruś idzie z nami! >_< Łóżka nawet dostawiać nie musisz, bo Gaaruś i tak nie śpi... A Nuriko-kun niech idzie np. z Ayame...

- Yare yare... - westchnął Nuriko. - Niech ci będzie... =_=

- Skoro już wszystko ustalone... - Aion rozglądnął się po ludziach, po czym zwrócił do... - Ariel-chan... ufasz mi?

- Oczywiście, że... NIE! >_<

- Ech... to zapytam inaczej... Xellosu-kun?

- Ha... Hai? O.O - zdziwił się Mazoku.

- Tobie ufam na tyle, że z czystym sumieniem mogę ci powierzyć moją córeczkę, ale... - Aion już nie zwracał uwagi na okrzyki typu "Że niby CO?!", które szybko były "usadzane" przez "najodważniejszego" z shinobich, Shikamarego-kun. - ...Ale czy i ty możesz zaufać MNIE?

- Cóż, trzeba przyznać, że trochę nabroiłeś, Aion-san... Ale jeśli chodzi ci o to, czy odważymy się zostać w twoim zamku jeszcze do jutra...

- Właściwie... o to też, ale... akurat nie o to... ^^'

Xellos zmierzył Aiona "zamkniętymi" oczami.

- A mogę? - spytał.

Aion zamknął oczy...

"Chcę to usłyszeć od ciebie, Xellos..." - pomyślał, przekazując mu swoje myśli. Chodziło mu o to, czy Xellos jest w stanie zaufać komuś takiemu, jak on... Bez żadnych zapewnień, czy obietnic ze strony Aiona.

Xellos doskonale rozumiał... I z jednej strony miał ochotę powiedzieć... "Dlaczego miałbym ufać takiemu AKUMIE, jak ty", z drugiej strony... sam nie był bezgrzesznym Mazoku. Nie miał prawa oceniać innych po wyglądzie, a dokładniej po "rasie"... Zwłaszcza, że ten Akuma jest ojcem Ariel-chan... Nawet jeśli ona twierdzi, że tak nie jest, prędzej, czy później będzie musiała go uznać... i zaufać mu.

- Ech... - westchnął Xelli. - Wiesz co? Nie przy ludziach. Możemy załatwić to na osobności... Aion-san?

- Co? Jak to "na osobności"?! - wystraszyła się Ariel. - Co wy chcecie sobie zrobić?!

- A co masz na myśli? ^^'

- W porządku, Xellos. Udajcie się wszyscy do swoich pokoi... - zarządził bez ceregieli Aion.

- Ty zresztą idziesz z nami... - zarządził również bez ceregieli Xelli. - Nie do ciebie, Nuriko, tylko do Ariel-chan. Ty, Nuriko, na razie zostań tu w sali tronowej z Gaarą-kun... Dobrze? ^^

- Ach, dobra, dobra... Z tobą się kłócić... =-=' - odparł zrezygnowany duch. - ...nie ma co...

Ariel-chan już nie protestowała.

- Co do spędzenia nocy w zamku... Nie ma problemu... - powiedział jeszcze Xelli do wszystkich. - Możecie spać spokojnie... Zresztą, myślę, że ja i Gaara-kun będziemy czuwać... Nee, mój ty ulubiony pupilku? ^^

Gaara nic nie odpowiedział, ale jego oczy potwierdzały.

Cała ekipa rozeszła się z powrotem do siebie... Tylko Gaara i Nuriko zostali w sali tronowej z Fibrizem.

Aion z Xellem i Arielcią przenieśli się do pokoju sto pierwszego. Tym razem była z Xellosem, więc nie miała się czego obawiać.

- Więc... - zagadnął od razu Aion. - Jaka jest twoja odpowiedź?

- Myślisz, że... poprzez zięcia zdobędziesz serce córki?

- Nie myślę... ale chyba mam nadzieję... Jesteś bardzo rozsądnym, inteligentnym... i zabawnym Mazoku, więc myślę, że z tobą się prędzej dogadam... ^^

- To ostatnie już było zdecydowanie niepotrzebne... =_=' W każdym razie... Fakt, że się ceremonia nie powiodła nie znaczy, że tak od razu mam ci wybaczyć, to, co chciałeś zrobić Ariel-chan... Nie powinienem nawet rozważać takiej opcji...

- Rozumiem... - Aion już zrezygnował.

- Ale chyba mogę dać ci szansę...

- Xellos, co ty, zdurniałeś?! - zbaraniała Ariel.

- Nie zdurniałem, Ariel-chan... Aion-san jest twoim ojcem, czy tego chcesz, czy nie...

- Wierzysz w to?!

- Ja nie wierzę, Ariel-chan... Ja to czuję... Ja to od początku czułem, tylko dopóki to się nie wydało, nie miałem pojęcia, co jest grane...

- Więc... mi zaufasz? - zapytał Aion.

- Może jestem głupi, może naiwny... - odpowiedział Mazoku. - Ale to chyba nic złego... ^^ wyciągnął do niego rękę, uśmiechając się. - Chociaż jestem Mazoku, a pan Akumą... Wyczuwam uczucie w pańskim sercu... To uczucie jest szczere i prawdziwe... Uczucie miłości do tej dziewczyny... A jeżeli oboje ją kochamy, to chyba możemy sobie zaufać... ^_^

Aion uśmiechnął się i wyciągnął ku niemu rękę, jednak w tej chwili... Xelli oberwał w łapę od Arielci.

- ZDURNIAŁEŚ DO RESZTY?! Naprawdę chcesz zaufać temu... temu Akumie?!

- Przyznaj się, Ariel... Sama już mu zdążyłaś zaufać...

- No co ty... Niby kiedy?!

- Mnie nie oszukasz... To, że zgodziłaś się wziąć udział w ceremonii...

- Nie miałam innego wyjścia, debilu, wiesz, ilu tu zakładników było!!!

- Zakładnicy, zakładnikami... ale ja... Widzę po twoich oczach, że ufasz "temu Akumie"... Nawet, jeśli nie uznajesz go za ojca, fakt, że nim "może być", sprawia, że czujesz się przy nim bezpiecznie i wiesz, że dopóki on w to wierzy, możesz mu zaufać. Nie mam racji?

Spuściła głowę, nie mając zamiaru odpowiedzieć... A to oznaczyło ewidentne potwierdzenie...

- Arigatou... Xellosu... - powiedział Aion. - Nawet nie wiesz, jakie to ważne dla mnie było...

Wyciągnęli do siebie ręce i podali sobie... Taa, przekażmy sobie znak pokoju... =_=''

Ariel patrzyła na to z ciężkim sercem. Nie potrafiła tego zaakceptować... Choć marzyła o tym, by znaleźć swego "księżycowego" ojca, nie potrafiła uznać akurat jego... Prawdę mówiąc, to każdy kto wywinąłby taki numer, jak ten z ceremonią, byłby niemile widziany, więc... Co za różnica, czy to Aion, czy nie? =_='

Wierzyć mu, wierzyła... Ufać mu, ufała... Ale za Chiny Ludowe nie mogła uznać go za ojca... Bo... musiałaby mówić mu "Otousama"... A na to jej duma nie pozwalała...

- Dobranoc. Zostawiam was samych... - powiedział Aion, wychodząc. - Podeślę wam łóżko i Gaarę. Acha, tylko nie rozrabiajcie za dużo przy dziecku... Było nie było, on ma tylko jakieś... 12-13 lat... ^^'

- E? Co to miało znaczyć??? - Ariel zdębiała.

- Macie jedno łóżko ^^

- Eeeeee????? Miałeś podesłać jeszcze jedno!!!

- Dla Gaary-kun... A moje jest duże, dwuosobowe, zresztą. To nic, bawcie się dobrze, pa! ^^

- JA CI DAM "BAWCIE SIĘ DOBRZE"!!! >_< - wrzasnęła dziewczyna, ale... poduszka z łóżka nie zdołała już sięgnąć Aiona, a tylko ześlizgnęła się po drzwiach. - Ja mu dam "bawcie się dobrze", cholera jedna, zboczona!!! >_< Jak go rano dorwę, to tak dostanie w łeb, że się nie pozbiera! >_<

Xellos tylko podejrzanie się uśmiechał.

- A tyś co taki "hepi"?!?! >_<

- Ja? "Hepi"??? Niby gdzie??? Przeca ja się zawsze uśmiecham ^_^ Zresztą, o co ci chodzi, legnę se z Gaarusiem do wyra, a ty do tego drugiego... Myślałem, że dlatego go bierzesz, żeby nie było, że jesteśmy sami... ^_^ (Zresztą, Gaaruś i tak spać nie może... >-<')

- Ja nie myślę w twoich kategoriach, zboczony kapłanie! >_< Jakbym tak chciała, to bym wzięła Nuriego... A najlepiej obu... =_='

- Że jestem "szurniętym" kapłanem to wiedziałem, ale "zboczonym?" Pierwsze słyszę... ^^

- No to się dowiedziałeś... Eee, zresztą, nie udawaj Greka, debilu jeden... =_=

- Jestem Mazokiem, nie Grekiem... ^^ A, kto tam? - spytał, bo rozległo się pukanie. - A to ty, Gaaruś...

W tym momencie pojawiło się znikąd dodatkowe łóżko, zaraz obok drugiego.

- Ten... Fibrizo, czy jak mu tam, prosi cię na chwilę... Xellos... - powiedział Gaara.

- A... Mnie? ^^ W porządku... Czego on może chcieć???

- Idź... - kiwnęła Ariel. - A ty na co czekasz, Gaaruś, wchodź...!

- Tylko nie róbcie niczego takiego pod moją nieobecność ^^ - powiedział jeszcze Xelli, zanim zniknął, a kolejna poduszka przeszyła powietrze.

- Co miało znaczyć "niczego takiego", szurnięty kapłanie?!?!

Xellos usłyszał, ale był już przed tronem, na którym... nikogo nie było.

- A.... Ano... Fibrizo-sama? ^^

- Tutaj.

Fibrizo stał w święcący w dalszym ciągu kręgu.

- Wzywałeś mnie, Fibrizo-sama?

- Daruj sobie ten oficjalny ton... Tylko dlatego, że już nie jesteś na mnie zły... Nie musisz być dla mnie taki miły...

- Wcale nie byłem na ciebie zły, Fibrizo-sama, prędzej na Aiona-san...

- Mniejsza już tym, Xellosie... Wiesz, po co cię tu wezwałem?

- Nie mam pojęcia...

- Na pewno? A ta gwiazda... pentagram, krąg, zachód... wskazówki zegara...?

- Więc... To było specjalnie? - Xellos teraz się kapnął, ale wcale nie był zdziwiony.

- Dokładnie... - Fibrizo, niczym grając w klasy, zaczął przeskakiwać z jednego ramienia gwiazdy na drugi. - Chciałem dać ci wskazówki, żebyś zorientował się, co się wyprawia... Ale chyba nie poskutkowały...?

- Nie, poskutkowały, Fibrizo-sama... Domyśliłem się w końcu, co jest grane, tylko, że brakowało mi jednego elementu układanki, mianowicie tego, że Aion-san jest ojcem Ariel i nie potrafiłem dojść z tym do ładu...

- Rozumiem, Xellos, to było niemożliwe do domyślenia się...

- Pytanie brzmi... Dlaczego, Fibrizo-sama? Czyż nie byłoby ci na rękę, gdyby ona była demonem?

- Może i by było... Ale... Prawda jest taka, że... nie chciałem tego. I przede wszystkim, Aion tego nie chciał, choć ciągle powtarza, że "naprawdę" chciał ją zmienić w Akumę... Znamy się już trochę i mnie nie oszuka...

- Więc powinienem spytać: "Dlaczego nie chciałeś, Fibrizo-sama"?

- Ta dziewczyna jest niezwykła sama w sobie. To, że jest człowiekiem, a raczej tak potężnym człowiekiem jest niezwykle niezwykłe... Zresztą sam o tym wiesz... Naprawdę szkoda by było zmienić jedynego takiego człowieka w demona... To tyle... Aha, a ponieważ Aion nie powiedział mi od początku wszystkiego... jak już się zawczasu zgodziłem, głupio było mi tak nagle odmówić... Zwłaszcza, że mi ufał najbardziej.

- Rozumiem, Fibrizo-sama...

- Jeszcze jedno... Powinieneś mi podziękować.

- Przepraszam, ale za co? Znaczy, za to, że próbowałeś pomóc...?

- Nie, że próbowałem, a, że "pomogłem"...

- O czym ty mówisz? O.O

- Nuriko-san... Od początku wiedziałem, że nie pasuje do ceremonii, ale nie chciałem tak oficjalnie zdradzać Aiona, więc zastosowałem mały trik...

- Trik?

- Tak. Wyłączyłem Nuriko-san z testu. Może wydawało mu się, że brał w nim udział, w rzeczywistości... gdyby go przeszedł, nie zdałby go, więc wolałem udawać, że go zdał, żeby mógł wziąć udział w ceremonii.

- Mówisz poważnie?

- Tak. Jak najbardziej. Tylko nie mów nic Aionowi... ^_~ Wolałbym, żeby się nie dowiedział... Bądź mi wdzięczny, Xellosie, uratowałem twoją ukochaną przed strasznym losem zamiany w demona...

- Fibrizo-sama... jestem ci za to wdzięczny, i to jak diabli... - przyznał Xellos. - Ale nie mam zamiaru ci dziękować, nie jestem ci nic winny... To była pańska decyzja, Fibrizo-sama... Tylko i wyłącznie.

- W sumie to tu masz rację...

- Mogę tylko o coś spytać?

Fibrizo kiwnął.

- Jaka jest prawda o Arisie?

- Jak to: "Jaka jest prawda"??? O.o'

- Z tego, co mi wiadomo, bardzo ciężko jest zostać Aniołem Stróżem, w dodatku w tak krótkim czasie... Musiałeś coś zrobić, żeby to przyspieszyć, Fibrizo-sama. Nie ma wała... ^^

- Jak zwykle mnie rozgryzłeś... Nie chciałem im mówić, ale fakt faktem... Wstawiłem się za nim u paru osób z góry... Bankiet był wyjątkowo burzliwy i muszę przyznać, że gdyby nie ja, nie zdecydowaliby się tak szybko... Najtrudniej było przekonać takiego kurdupla... głowę ode mnie wyższego... (^_~') Jak on żesz się zwał? Hitsuganek??? Nie wiem, w każdym razie był podobno Bogiem Śmierci, czy czymś takim... Aha, i jeszcze nie łatwo było przekonać taką laskę, bodajże... Miłościwą Boginię, czy coś takiego... (Zbyt wiele to ona na sobie nie miała...)

- Mówisz o bogach... Na jakim to bankiecie pojawiają się i bogowie i demony, Fibrizo-sama?

Fibrizo spojrzał na niego, zdziwiony.

- Ty naprawdę o niczym nie wiesz?

Xellos aż się zaczerwienił.

- No nie... Znaczy, Zellas-sama czasem chodzi na jakieś bankiety albo bale, ale nigdy nie śmiałem spytać jej, o co właściwie chodzi...

- Ach, więc tak... W takim razie, pozwól, że ci wyjaśnię... Mniej więcej raz w tygodniu odbywają się bale lub bankiety... Z tym, że na bankietach zwykle się nad czymś obraduje, a bale polegają, prosto rzecz ujmując, tylko i wyłącznie na zabawie. Może cię to dziwić, ale bankiety te obejmują zarówno rody demonów, jak i bogów... również Anioły wliczają się do tych drugich. Wstęp mają tylko członkowie tych rodów, lub w jakiś sposób z nimi skoligaceni oraz osoby towarzyszące. To ostatnie oznacza, że teoretycznie możesz przyprowadzić tam i człowieka, ale formalnie są to bankiety i bale tylko i wyłącznie dla wszelakich demonów oraz bogów, wszelkiej rasy. W naszym wypadku, Mazoku, Youkai, Akuma, Oni, bez różnicy. Na takim balu wszyscy jesteśmy równi... No, powiedzmy... Bogowie i Aniołowie zawsze będą mieli ułatwiony wstęp, co do nas, wpuszczają nas tylko po założeniu ograniczników mocy, poza tym, tylko osoby względnie cywilizowane i wychowane, co znaczy, że pospolitych demonów tam nie spotkasz.

- Sama elita?

- Dokładnie. Właśnie na jednym z takich balów poznałem Aiona. Nieźle się wtedy ubawiliśmy. Rozumiesz chyba, Xellos, że na takim balu jakiekolwiek agresywne zachowanie w stosunku zarówno do rasy przeciwnej, jak i własnej, jest surowo zabronione. Zresztą, osób z takimi tendencjami po prostu nie wpuszczają.

- Rozumiem, ale... na co są te bale?

- Powiedziałem już przecież. Na bankietach zbierają się przedstawiciele swoich ras z różnych wymiarów... Zwykle nie są to wszystkie wymiary, w niektórych takowych reprezentantów po prostu nie ma, innym najzwyklej się nie chce... Sam długo miałem opory, zanim poszedłem na coś takiego. Chyba rozumiesz, Xellosie, że utrzymanie pokoju pomiędzy wymiarami jest bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze. Gdyby nie było pokoju między wymiarami, z łatwością mogłaby wybuchnąć wojna międzywymiarowa... A między kim, a kim wojna, jeśli nie między bogami i/lub demonami? Zresztą, według mnie pomysł jest niegłupi, a wręcz fenomenalny. Bogowie i demony z różnych wymiarów mają okazję się spotkać, poznać, porozmawiać, polubić, bądź nie. Wspaniała sprawa. Jeżeli chodzi o bankiet dotyczący Arisa... Zebraliśmy się w dosyć sporą grupkę. Większość z nich nawet nie znałem. Aiona, niestety, nie było. Na pewno byli przedstawiciele Youkai z dwóch różnych wymiarów. Jakiś rudowłosy książę, oraz całkiem przystojny, ale niezwykle dziwny, ciemno- i długowłosy mężczyzna. Wydawał się żywo zainteresowany całą sprawą...

- To chyba nie... Naraku? - Xellos palnął se całkowicie w ciemno.

- Właśnie, chyba tak się nazywał! ^^

- Niemożliwe... Nawet Naraku z "Inuyashy" bierze udział w czymś takim?!

- Znasz go?

- No, tak trochę... ^^' Całkowicie porypany typ. Jeżeli wymieniłeś imię Ariel, to nic dziwnego, że był zainteresowany...

- Właśnie "musiałem" wymienić jej imię... W końcu ja przedstawiałem całą sytuację, od początku do końca. I właściwie, muszę przyznać, ci, którzy wydawało mi się, że znali Ariel, zgadzali się bez niczego, ci którzy się nie zgadzali... Najwyraźniej jej nie znali... Ten cały Naraku zgodził się bez niczego. Archanioł o imieniu Hisui oraz jego ukochany, nie wiem, jak się nazywał, w każdym razie na pewno demon...

- Kokuyou-san? ^^

- Tak, dokładnie, również się zgodzili.

- A to żadna dziwota, ta dwójka jest naprawdę przesympatyczną parką z "Wisha"... ^^ Choć to dwa przeciwstawne byty, w dodatku obaj płci męskiej, bardzo miło się na nich patrzy... ^_~

- Ta, powiedzmy, zwłaszcza jak się obściskują po kątach... =_=' Aha, demon Laures z "Seimadena" również się zgodził bez niczego. Eclipse-san, jako przedstawiciel najsłodszego władcy demonów w historii wymiarów, jak to go ostatnio określiliśmy, także zgodził się, usłyszawszy imię Ariel-chan.

- Jak najbardziej... Tą dwójkę, Eclipse-san i Raenefa-kun, oraz Lauresa-san również znamy. Czy mi się zdaje, czy więcej jest demonów na takich bankietach...?

- Nie zdaje ci się, bo faktycznie mi też się zdaje, że zawsze więcej jest demonów. Może jest nas więcej, albo po prostu bogowie są bardziej zajęci... Licho tam ich wie. Zresztą, nieważne.

- Zawsze obradujecie w takich sprawach? Znaczy, w jakich sprawach zwykle się obraduje na takich bankietach?

- Właściwie to bankiety jako takie są bardzo rzadko, zwykle są tylko same bale, bo tak naprawdę nie ma o czym obradować... Właściwie to... mógłbyś iść z raz zobaczyć, jak to jest...

- Ja? Mógłbym?

- Oczywiście, nie potrzebujesz niczyjej zgody, tylko musisz się wcześniej zarejestrować... Liczba miejsc jest ograniczona. A, no i jak chcesz iść z osobą towarzyszącą, nie należącą do żadnego z rodów, musisz mieć zaproszenie.

- W sumie to... z chęcią wybrałbym się na coś takiego... ale tak sam...?

- Tak się składa... - uśmiechnął się Fibrizo. - Że mam jedno podwójne zaproszenie... dla siebie i dla osoby towarzyszącej... Bal jest za dwa dni i prawdę mówiąc, nie mam zbytniej ochoty na niego iść... ^_^

- Ależ... Fibrizo-sama, nie śmiałbym... ^^'

Fibrizo wyczarował zaproszenie i pomachał mu nim przed nosem.

- Chciałbyś ją zabrać, prawda?

Xellos nie wiedział, co odpowiedzieć, w końcu... odparł zgodnie z prawdą:

- Bardzo...

- Właściwie, ta mała jest córką Aiona i powinna mieć wstęp wolny, ale... my chyba nie chcemy, żeby to się tak szybko wydało, prawda?

- Oczywiście...

- Więc, chcesz ten bilecik, czy nie? Bo wiesz, jak ty nie chcesz... JA mogę ją zaprosić... ^_~

- Bez urazy, Fibrizo-sama, ale... Ariel-chan nie poszłaby z takim dzieciakiem, na jakiego wyglądasz... ^_^'

- Grubo się mylisz, jeśli myślisz, że chodzę na bale w takiej postaci... =_='

- A nie?

- Oczywiście, że nie... =_= Jakbym podrywał boginie, wyglądając, jak ośmioletni gówniarz? Chociaż, prawdę mówiąc... Był tam taki jeden kurdupel, który zarówno swoim wyglądem, jak i zajebiście poważnym zachowaniem bardzo zwracał na siebie uwagę... A jego zastępca, taka cycata blondyna zwracała na siebie nawet jeszcze większą uwagę... Jakby nie była zajęta... To znaczy, ja nie wiem, po prostu wydawało mi się, że była z tym blondynem, który z nimi przyszedł... Cała trójka zwała się Bogami Śmierci... Shinigami... Nieważne zresztą... chcesz, czy nie?

- Oczywiście... Nie wiem, czy ona się zgodzi, ale myślę... że będzie równie zachwycona jak ja!

- Proszę bardzo...

Fibrizo podał mu zaproszenie i na tym zakończymy rozdział 23-ci.



Koniec rozdziału dwudziestego trzeciego

Ciąg Dalszy Nastąpi

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.