Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Fate

...

Autor:Saluchna
Serie:Slayers
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-10-02 14:46:58
Aktualizowany:2005-10-02 14:46:58


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

[tam da da dam] Mój mały jubileusz.. Fanfik nr 50.

=====================================

~~/Fate/~~

~~/7/~~


"- A jakie jest największe kłamstwo świata? - Spytał zaciekawiony młodzieniec.

- To mianowicie, że nadchodzi taka chwila, kiedy tracimy całkowicie panowanie nad naszym życiem i zaczyna nim rządzić los. W tym tkwi największe kłamstwo świata."*


Opuścili martwą wioskę jeszcze tego samego wieczora - nikt nie chciał pozostać tam na noc. Mimo braku innych wiosek czy miast w okolicy i tym podobnych miejsc na nocleg - woleli spać na ziemi przy ognisku niż w wiosce śmierci, jak nazwała ją Lina. Jemu to specjalnie nie przeszkadzało - ani trupy, ani brak noclegu. Przeszkadzało mu tylko jedno - za cholerę nie mógł zrozumieć o co tu chodzi. Wydawało mu się, że zawsze wie najwięcej, że zawsze znajdzie asa gdzieś w rękawie. A okazało się, że nie wie nic. Że asy powypadały i nie miał już żadnego.

Usiadł bliżej ogniska, miał ochotę... Musiał pomyśleć. Nigdy nie lubił robić czegoś bez zastanowienia... Tylko nie miał się nad czym zastanawiać. Nie miał żadnego pomysłu, żadnej wskazówki. Nic, dosłownie nic. Szukał w pamięci cały dzień. Najmniejszy szczegół, który mógłby zdradzić tożsamość tego.. Kogoś? Czegoś? Nic. Jak gdyby ktoś zrobił sobie jego dokładną kopię. Nawet atakował identycznie! Idealne lustrzane odbicie. Kiedy walczyli robili ot samo - ich pociski spotykały się w połowie drogi a ciosy zatrzymywały na idealnie wymierzonych blokach.

Jeszcze nigdy nie czuł się tak bezradny. Zawsze wiedział co robić - wielu zazdrościło mu opanowania i zdolności "trzeźwego myślenia" w dziwnych sytuacjach. A to właśnie była sytuacja najdziwniejsza z dziwnych. Gdyby był zdolny do wyrzutów sumienia, to pewnie gryzłyby go niemiłosiernie. Ludzie je mieli, gdy czuli, że zrobili coś źle, prawda? To, co zrobił źle, to pozwolenie temu Xellosowi nr 2 na ucieczkę. Mógł go zatrzymać - oczywiście, że mógł... Ale wolał sprawdzić co z Filią. Gdzieś w środku wiedział, że nie powinien... Ale co mógł innego zrobić?

Przysunął się do niej bliżej - siedziała tuż przy ognisku, chyba było jej zimno. Zdjął płaszcz owinął go wokół jej pleców. Posłała mu wdzięczne spojrzenie i oparła głowę o jego ramię. Oparł swoją głowę o jej i zapatrzył się na ogień.

:::::~:::::~:::::~:::::~:::::~:::::~:::::

Odeszła od ogniska w ciemność otaczającą obóz. Chciała być sama. W tej jednej, szczególnej chwili. Wiedziała, że robi źle. Że będą mieć jej to za złe. Ale cóż innego mogła zrobić? Ciągnięcie tego dalej nie miało sensu. Już nie mogła.

:::::~:::::~:::::~:::::~:::::~:::::~:::::

Spojrzała na ogień. Płomienie tańczyły wesoło, trzaskały i sypały iskrami. Czuła bijące od nich ciepło, ale ono nie wystarczało. Widziała Linę przytuloną do Zela, ogrzewali się nawzajem. Co chwila szeptali sobie coś i chichotali cicho. Takie radosne zachowanie wydawało jej się nie na miejscu, ale przecież nie zwróci im uwagi... Zresztą, sama chętnie przytuliłaby się do Xella. Wydawał się jednak głęboko zamyślony. Szkoda. Ale ktoś wysłuchał jednak jej prośby - Mazoku przysunął się bliżej i zgadując, że jest jej zimno przykrył ją swoją peleryną.

Czegoś jej brakowało.. Kogoś. Gdzie jest Amelia? Rozejrzała się, ale nie zobaczyła jej nigdzie przy ognisku. Może już położyła się spać? Spojrzała w stronę przygotowanych śpiworów.. Puste. Więc gdzie? Nie był to powód do niepokoju, ale nie dawało jej to spokoju. Uwolniła się od peleryny Xellosa i wstała. Zobaczyła, jak coś zamigotało w mroku. Podeszła tam i zobaczyła niewyraźną sylwetkę księżniczki opartą o drzewo. To, co przykuło jej uwagę okazało się płomieniem z ogniska odbitym w kolczyku dziewczyny. Amelia odwróciła głowę w stronę Filii.

- Pani Filia? Nie widzę dokładnie.

- To ja - odpowiedziała. Coś jej nie pasowało w głosie Amelii... Był bardzo odmienny od radosnego tonu, jakiego używała na co dzień. Bardzo melancholijny.

- Czy mogę mówić pani po imieniu? Proszę, bardzo mi na tym zależy.

- Oczywiście. - Zdziwiło ją to pytanie.

- Filio... Czy miałaś kiedyś uczucie, że już nie panujesz nad swoim życiem? Że wszystko płynie szybko, a ty możesz tylko poddać się i biernie uczestniczyć?

- Amelia...? Co się z tobą dzieje? - A pewnością nie była to "dawna" Amelia... Ale nie wiedziała, czy ta nowa jej się podoba. Czuła, że coś jest nie tak. Tylko nie wiedziała co.

- Odpowiedz, proszę. Zależy mi.

- Tak.

- Kiedy? - W głosie Amelii pojawiła się nutka zaciekawienia.

- Teraz - sama się sobie dziwiła, że to powiedziała. Ale w jakiś sposób czuła, że to ważne. Usiadła na ziemi obok księżniczki. Widziała ją odrobinę dokładniej, ale wciąż niewyraźnie. Z tego, co dojrzała nic nie wyglądało dziwnie czy podejrzanie.

- Ale jesteś silniejsza ode mnie.. Poradzisz sobie, prawda? Ja jestem słaba.

- Nie rozumiem... - Zawahała się na chwilę. Nie miała pojęcia, o co może jej chodzić.

- To dob.. - Urwała w pół słowa. Filia czekała, ale nie usłyszała już nic więcej. Zniecierpliwiła się wreszcie i wyczarowała małe światełko.

Zamarła, kiedy zobaczyła Amelię. W jej brzuchu była ogromna dziura, jak po rzuconym z bardzo bliska zaklęciu. Po krótkiej chwili dotarło do niej, że już to widziała. We śnie.. Widziała to we śnie. Pokonując strach spojrzała jeszcze raz. Drzewo, o które opierała się dziewczyna było całe zalane krwią, trawa pod nim tak samo. Nie chciała na to patrzeć. Uciekła.

:::::~:::::~:::::~:::::~:::::~:::::~:::::

Wystarczyło krótkie spojrzenie na Filię by zrozumieć, że coś się stało. I to coś strasznego. Gdy tylko doszła - a raczej dobiegła - do ogniska dosłownie rzuciła się na Xellosa i przylgnęła do niego jakby był czymś, co może ją ochronić. A może mógł?

- Co się stało...? - Mazoku spytał zdziwiony - Filia?

- Amelia.. Ona nie żyje.

Co?! Jak to, dlaczego?! Spojrzał na smoczycę. Ostatnie, co mogłaby zrobić to kłamać. Widział to wypisane na jej twarzy. Zerwał się i pobiegł we wskazywane przez nią miejsce. Zobaczył ciało księżniczki zalane krwią i jej wnętrznościami. Na jej twarz był spokój, wymieszany ze smutkiem. Obok jej dłoni, spoczywającej na szkarłatnej trawie zobaczył... Kopertę?

Podniósł ją, otworzył i wyjął pojedynczą kartkę papieru, która była w środku. Znajdowały się na niej trzy zdania i wypracowany, ozdobny podpis Amelii.

"Nie bądźcie na mnie źli, mam nadzieję, że mi wybaczycie. To była jedyna rzecz, jaką mogłam zrobić. Panie Zelgadisie, mam nadzieję, że będzie pan szczęśliwy z panną Liną. Amelia Will Tesla Seyruun"

Nie wiedział dlaczego, ale poczuł w oczach dziwne pieczenie.

Nie mogli jej pochować gdzieś w lesie - jej ciało musiało zostać złożone w rodzinnym grobowcu władców Seyruun. Filia zamknęła jej zwłoki w małym medaliku, który zwykle wisiał ukryty pod bluzą księżniczki. Był w nim mały portrecik nieznanej im młodej kobiety. Dał go Linie, sam nie mógł znieść jego widoku. Wiedział, że to jego wina. Że to wszystko jego wina.

A uczucie było okropne.


_______________________________________________________________________

Jak ktoś lubi Ame - ma pecha :P Ja nie lubię :P Rany... Kiedy zaczynałam pisać tego fika miałam na niego zupełnie inną "wizję". Nie było w niej np. żadnych romansów... Ech...

Sal

_______________________________________________________________________

I want you to know that I'm happy for you

I wish nothing but the best for you both

An older version of me

Is she perverted like me?

Would she go down on you in a theathe ?

Does she speak eloquently?

And would she have your baby?

I'm sure she'll make a really excellent mother

'Cause the love that you gave that we made

wasn't able to make it enough for you to be open wide, no

And every time you speak her name

Does she now that you told me you hold me

unlil you died, 'til you died

But you're still alive

And I'm here to remind you

Of the mess you left when you went away

It's not fair to deny me

Of the cross I bear that you gave to me

you, you, you oughta know

You seem very well ,things look peaceful

I'm not quite as well, I thougt you should know

Did you forget about me, Mr. Duplicity

I hate to bug you in the middle of dinner

It was a slap in a face how quickly I was replaced

Are you thinking of me when you fuck her?

'Cause the love that you gave that we made

wasn't able to make it enough for you to be open wide, no

And every time you speak her name

Does she now that you told me you hold me

unlil you died, 'til you died

But you're still alive

And I'm here to remind you

Of the mess you left when you went away

It's not fair to deny me

Of the cross I bear that you gave to me

you, you, you oughta know

'Cause the joke that you made in the bed it was me

And I'm not gonna fade

As soon as you close your eyes, and you know it

And every time I scratch my nails down someone else's back

I hope you feel it... well, can you feel it?

And I'm here to remind you

Of the mess you left when you went away

It's not fair to deny me

Of the cross I bear that you gave to me

you, you, you oughta know

oughta know....

"You oughta know", Alanis Morissette

______________________________________________________________________

23:03 04-04-30 - 00:19 04-05-01 [Heh.. zaczęłam jak jeszcze nie byliśmy w Unii, skończyłam kiedy już byliśmy ^^]

* P. Coelho, "Alchemik"

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Crystal Storm : 2007-08-26 18:13:44
    Ach!

     kliknij: ukryte Śmierć Amelii była rzeczywiście nieoczekiwana. Wogóle kto ją zabił? A ten liścik... Jakby spodziewała się tego, co ja spotka. Nie wiem, trochę to dziwne. No i te wnętrzności dookoła jej ciała. Aż to sobie wyobraziłam.

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu