Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Men in Magenta

Rozdział 21.

Autor:Mefisto, M3n747
Korekta:IKa
Serie:Neon Genesis Evangelion
Gatunki:Dramat, Obyczajowy
Uwagi:Alternatywna rzeczywistość, Erotyka, Wulgaryzmy
Dodany:2007-05-14 21:17:03
Aktualizowany:2008-02-21 20:09:44


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ciepłe promienie zachodzącego słońca zalewały szpitalny pokoik pięknym blaskiem płynnego złota. Blade ściany zdawały się płonąć; stojąca na stoliku szklanka wody rzucała na blat urocze zajączki i tęczowe refleksy. Pozwalało to na chwilę zapomnieć, że na codzień ten pokój jest całkiem zwyczajny i nieciekawy.

Siedząca przy szpitalnym łóżku kobieta zdawała się jednak nie dostrzegać rozgrywającego się dookoła niej słonecznego spektaklu, jak gdyby widywała go na tyle często, by zobojętnieć na wszystkie te niezwykłości. Całą swoją uwagę skupiała na leżącym nieprzytomnie na łóżku młodym chłopaku.

Można by odnieść wrażenie, że po prostu leży tam i drzemie, zmęczony ciężkim dniem, gdyby nie wszechobecny szpitalny zapach, sterylna, biała pościel i powoli sącząca się kroplówka. A także stojąca przy łóżku maszyneria monitorująca stan pacjenta, z której dobiegało ciche, monotonne “bip... bip... bip...”, odmierzające spokojny, regularny rytm bicia serca śpiącego.

Kobieta, trzymająca teraz w swojej delikatnej dłoni rękę śpiącego chłopca, nie odrywała spojrzenia od jego spokojnego oblicza. Jednakże na tej ślicznej twarzy, a szczególnie w pięknych, ciemnych oczach, widać było głęboki smutek, gdy kobieta tak patrzyła na swojego przyjaciela, który zapewne nawet nie zdawał sobie sprawy, że ktoś przy nim czuwa. Ktoś, kto się o niego troszczył i kto każdego dnia żywił nieustającą nadzieję, że wkrótce śpiący otworzy oczy i uśmiechnie się, rozpoznawszy swoją opiekunkę. Jednakże dni upływały, a to nie następowało.

- Jestem pewna, że mnie słyszysz, Shinji - szepnęła kobieta, nachylając się nad chłopcem. - Wierzę, że pewnego dnia się obudzisz. Może za rok, może za dziesięć, ale wiem, że się doczekam. Kaji mówi, że ludzie budzili się ze śpiączki nawet po ponad dwudziestu latach. To bardzo długo ale wytrzymam, jeżeli tylko dane mi będzie znowu usłyszeć twój głos. Cóż, przynajmniej się wyśpisz za wyszystkie czasy - kobieta uśmiechnęła się lekko, ale jednocześnie pociągnęła nosem, ocierając z oka łzę.

Słońce kryło się już za horyzontem, złota poświata znikała z pokoju, który na powrót stawał się zwyczajnym szpitalnym pokoikiem. Wtedy też ostrożnie, jakby z szacunkiem, uchyliły się drzwi, w których stanęła nienachalna postać pielęgniarki.

- Przepraszam, pani Katsuragi...

- Tak, wiem... - odparła cicho Misato, by po dłuższym wahaniu z oporem podźwignąć się z niewygodnego krzesła. Jeszcze przez parę chwil trzymała dłoń Shinjego, by w końcu pozwolić jej spocząć na pościeli. - Niedługo znów cię odwiedzę, Shinji - szepnęła, jak gdyby bojąc się, że mówiąc zbyt głośno może go obudzić. - Trzymaj się...

Misato obdarzyła pielęgniarkę drobnym uśmiechem i z wielką niechęcią ruszyła ku drzwiom. Gdyby to od niej zależało, spędzałaby przy Shinjim znacznie więcej czasu. Czuła, że gdyby tylko mogła być przy nim tak często, jak tylko dałaby radę, jej przyjaciel być może szybciej wróciłby do zdrowia. Nie, nie “wrócił do zdrowia” - zmitygowała się. Fizycznie jest przecież jak najbardziej zdrowy. Tyle tylko, że nie może się obudzić. Nie może... czy też nie chce...? Nie wiedziała.

Już będąc na korytarzu spotkała doktora Onishimę, który zajmował się Shinjim. Szedł właśnie w stronę jego pokoju, jak zawsze profesjonalny, w okularach, odprasowanym lekarskim kitlu i z prosto, wręcz pedantycznie równo przypiętym identyfikatorem. Typ człowieka, będącego w stanie zrobić wielką karierę na obranym przez siebie polu.

- Dobry wieczór, pani Katsuragi - zagaił z uśmiechem, skinąwszy uprzejmie głową. - Właśnie idę zmienić pani podopiecznemu kroplówkę, tamta powinna się już skończyć.

- Dziękuję że pan o niego dba, doktorze - Misato ukłoniła się lekko. - Cieszę się widząc, że jest otoczony dobrą opieką.

- Miło mi to słyszeć - odparł dokor Onishima, nieco zakłopotany. Ten typ chyba nie przywykł do nadmiaru ciepłych słów płynących prosto z serca. Wolał raczej dyskutować o konkretach.

- Panie doktorze, czy jest nadzieja, że Shinji w miarę niedługo wyjdzie z tego stanu?

Doktor zamrugał dwa razy i mruknął przeciągle pod nosem, nim odpowiedział.

- Widzi pani, pani Katsuragi, śpiączka to bardzo specyficzny stan. Każdy przypadek jest nieco inny, nie sposób tutaj uściślać. Jedni pacjenci budzą się po miesiącu, inni wcale. Jakaś szansa istnieje zawsze, ale też nie chcę pani dawać złudnych nadziei. Mam nadzieję, że mnie pani rozumie.

- Tak, oczywiście, doktorze... - Misato pokiwała głową ze smutkiem. - Cóż, gdyby coś się niespodziewanie zmieniło, proszę dać mi znać.

- Oczywiście, pani Katsuragi. Niezwłocznie panią powiadomimy.

- Dziękuję panu, doktorze. Do widzenia.

- Do widzenia, pani Katsuragi.

Doktor przez kilka chwil patrzył za oddalającą się pustym korytarzem Misato, po czym obrócił się na pięcie i zniknął w głębi pokoju Shinjego. Gdy wszedł, pielęgniarka właśnie poprawiała pościel. Jutro należało już ją zmienić - opróżniona kroplówka zdążyła zassać odrobinę krwi, która przy odłączaniu rurki, celem jej wyczyszczenia, poplamiła powłoczkę na wysokości łokcia pacjenta.

Doktor Onishima zamknął za sobą dokładnie drzwi, po czym zbliżył się do łóżka. Krótką chwilę patrzył jakby w zadumie na swojego podopiecznego. Zaraz potem jednak z kieszeni fartucha wydobył niewielką plastikową torebkę wypełnioną bladofioletowym płynem, którą następnie podłączył do kroplówki i zawiesił na stojącym przy łóżku metalowym stojaku. Barwne krople zaczęły niespiesznie skapywać do plastikowej rurki.

- Dobrze - mruknął doktor. - Powinna się opróżnić akurat do porannego obchodu. Panno Aki, zmieni pani jutro tę pościel?

- Oczywiście, doktorze - odparła pielęgniarka.

- Świetnie. Zatem na dzisiaj to już chyba będzie wszystko.

Doktor Oshima zbierał się już do wyjścia z pokoju, kiedy pielęgniarka powiedziała:

- Panie doktorze...?

Doktor obejrzał się, trzymając już rękę na klamce.

- Tak, panno Aki?

- Czy on coś słyszy? Pani Katsuragi dużo do niego mówi, ale czy on ją słyszy?

Przez krótką chwilę na twarzy doktora dostrzec można było współczucie, gdy odpowiadał:

- Nie, panno Aki. Niczego nie słyszy ani nie czuje. Jest całkowicie odcięty od tego świata. Bóg jeden wie, co się dzieje w jego głowie.

To powiedziawszy, doktor opuścił pokój nie czekając na pielęgniarkę, która podążyła tuż za nim. Spojrzała jeszcze przelotnie na bezbronną postać na łóżku, gdy zatrzymała się na moment by zamknąć drzwi. W następnej chwili już jej nie było.

Pokój był teraz prawie zupełnie cichy, jedynymi dźwiękami były szum aparatury i ciche “bip... bip... bip...” odmierzające puls. Ale i one poprzez swoją monotonię szybko stawały się niezauważalne i zlewały się w jedność z panującą ciszą.

Pierwsza z wielu kropel koloru wyblakłej fuksji zakończyła swoją drogę przez plastikową rurkę i przecisnąwszy się przez igłę wpłynęła do żyły Shinjego. A po niej druga... trzecia... czwarta... Powoli, jak gdyby mając całe lata na przebycie tej drogi, krople spływały jedna za drugą, by na końcu zmieszać się z krwią nieprzytomnego chłopaka.

Po długim, bardzo długim czasie, gdy już zawartości kroplówki ubyło w widoczny sposób, Shinji drgnął w najlżejszy możliwy sposób. Całe jego ciało jakby przebiegł najdelikatniejszy dreszcz, a jego usta złożyły się w jedno nieme słowo:

- Rei...

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Crystal Storm : 2007-08-31 15:24:21
    Pytanko

    Shinji zapadl w spiaczke... A co to za ten fioletowaty plyn? A co sie wlasciwie stalo podczas walki z Aniolem? Kto zaatakowal Shinjiego? Asuka? Juz nic nie wiem...

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu