Opowiadanie
Men in Magenta
Rozdział 7.
Autor: | Mefisto, M3n747 |
---|---|
Korekta: | IKa |
Serie: | Neon Genesis Evangelion |
Gatunki: | Dramat, Obyczajowy |
Uwagi: | Alternatywna rzeczywistość, Erotyka, Wulgaryzmy |
Dodany: | 2007-04-05 09:25:45 |
Aktualizowany: | 2008-02-21 19:48:27 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
- Aaahh...!
Shinji aż podskoczył na widok panienki w buraczkowej sukience, o włosach ufarbowanych na jadowity czerwony kolor. Toujego trochę zaskoczyła jego reakcja, ale przyjrzawszy się bliżej barwnemu “zjawisku” pokiwał ze zrozumieniem głową.
- Przerażające, no nie? Moda dostaje ostatnio obłędu. Jeszcze Ayanami z tymi niebieskimi włosami można strawić, bo ładnie się komponują z jej mundurkiem, ale to naśladowanie Ev jest po prostu kretyńskie. Kto do licha wmówił tym idiotkom, że są sexy? Wyglądają jedna z drugą jak skrzyżowanie żyrafy z flakonem na kwiatki. Nie dalej jak wczoraj widziałem jedną, co miała kapelusz z takim długim kolcem z przodu. I nie, nie przypominała twojego robota. Raczej takiego żuka rohatyńca, jeśli wiesz, o czym mówię.
- Żuki są raczej pękate - Shinji ochłonął trochę i ponownie zaczął ufnie podchodzić do rzeczywistości. No, z ograniczonym zaufaniem.
- Ta akurat też była.
Chłopcy siedzieli na tarasie kafejki. Żar lał się z nieba bezlitośnie, a w połączeniu z wilgocią stale obecną w klimacie południowej części Honshu, stawał się niemal bestią apokaliptyczną i czynił wśród ludzi niezłe spustoszenie.
Shinji mimochodem pomyślał, że piętnaście lat temu całe Tokio spowite było smogiem. Obecnie surowe przepisy ochrony środowiska i narzucone limity emisji spalin na osobę doprowadziły do tego, że osobiste cztery lub dwa kółka służyły wyłącznie do natychmiastowej ewakuacji w razie alarmu. Cała populacja w obrębie wyspy w trybie normalnym używała kolei. Shinjego, który pół życia spędził na farmie, i tak męczył miejski zaduch, więc o biednych mieszczuchach sprzed Katastrofy myślał ze współczuciem.
- No więc o co się tera pochapałeś ze starym? - Touji wrócił do tematu.
Shinji westchnął. Miał nadzieję, że Suzuhara zapomni. Żałował tej chwili wybuchu, kiedy wylał swoje żale na kolegę, który akurat się napatoczył. Ale niestety przyjaciel był pełen dobrych chęci i naprawdę chciał wysłuchać, co młodego Ikariego gryzie.
- Poszło o obiad... - Ikari dopiero po długiej chwili milczenia zdecydował się, w jakiej kolejności ma podać fakty. - Rozmawiałem wczoraj z ojcem o mamie, pierwszy raz w życiu.
- Serio?
Touji z zainteresowaniem popatrzył na kumpla. Z tego, co słyszał o komandorze, wydawał się on nie rozumieć takich pojęć jak rodzina, ojcostwo, rozmowa... No, Asuka była zazdrosna o faworyzowanie Ayanami, ale wydawało się to nie mieć nic wspólnego z uczuciami łączących tych dwoje. Souryuu zwyczajnie była zazdrosna, że traktowana jest jak jedna z wielu, a nie jak jednostka wybitna.
- Właśnie o to chodzi... - Ikari coś przeżuwał. W końcu wykrztusił:
- Touji, ja chyba wariuję.
Suzuhara czekał cierpliwie na ciąg dalszy.
- Ja... - Shinji powoli, zacinając się co słowo, kontynuował wyznanie. - Ja... pamiętam rzeczy, których nikt inny nie pamięta. Teraz ten obiad... pamiętam, że po testach komandor wezwał mnie do siebie... i rozmawialiśmy o... o mamie.
Touji zauważył i odnotował sobie pamięci, że Shinji odniósł się do ojca per “komandor”, a nie “tata”.
- Umówiliśmy się na obiad dzisiaj, a kiedy mu o tym przypomniałem... zrugał mnie, że mu zawracam głowę. W ogóle o tym nie pamięta, a pamięć to on ma świetną.
- Może żałuje, że pozwolił sobie na chwilę ludzkich uczuć i udaje, że nic się nie stało - podpowiedział Suzuhara.
- Może... Ale wiesz... - Ikari dukał dalej - też chciałbym tak myśleć, ale to nie było jedno takie wydarzenie ostatnio. Było jeszcze...
Zaciął się znowu. Touji miał ochotę go udusić za te przerwy, ledwie powstrzymywał się od ponaglania kumpla.
- Testy... - sapnął Ikari. - Zapamiętałem, że były testy, niestandardowe. Że mieliśmy... mieliśmy wejść do symulatorów nago zamiast w plug suicie. Już raz takie się odbyły i wtedy wszystko było w porządku. To znaczy, coś nawaliło i zostały przerwane i musieliśmy spędzić w entry plugach kilka godzin, ale wszyscy zapamiętali je tak samo i zachowywali się dokładnie tak, jak normalnie by się zachowali. Asuka...
- Ikari - Touji jednak nie wytrzymał. - Mówimy o tobie, a nie o Asuce. O co w końcu chodzi z tymi testami?
Shinji znowu się zaciął. Touji obawiał się, że przerwał na dobre, ale nie. Chłopak musiał sobie poukładać myśli.
- No więc, jak mieli powtarzać te testy, bo stare nie wyszły... No, ja zapamiętałem, że one się odbyły i ja się zupełnie inaczej zachowywałem, odważniej... A potem się okazało, że jeszcze ich nie było i dopiero miały być... A jeszcze wcześniej były inne rzeczy, drobiazgi, ale też pamiętałem je inaczej niż inni... Cholera, ja nawet nie wiem teraz, czy było to ognisko!
Shinji zaklął chyba pierwszy raz w życiu, więc Suzuhara pojął, jak bardzo jego przyjaciel jest wzburzony.
- Mówisz o tym przedwczorajszym?
Shinji nieśmiało skinął głową.
- Mam nadzieję, że naprawdę było. I że pamiętam to samo, co wy.
Touji skrzywił się na wspomnienie imprezy.
- Ognisko było - westchnął. - Objaraliśmy się trawą, wypiliśmy jakieś grzybki Aidy i nam się głupoty zwidywały. Pamiętasz to?
Shinji skinął głową.
- Dotąd się zgadza - potwierdził. - A ty widziałeś... - zawiesił głos.
Touji wcale nie chciał o tym rozmawiać, ale Ikari patrzył na niego z takim napięciem, że się przemógł.
- Widziałem panią Misato i Drugi Impakt. Powiedziałeś mi, że zobaczyłem, jak to wyglądało naprawdę.
Shinji bardzo powoli wypuścił powietrze. Touji zaczął się niespokojnie wiercić na krześle. Nie był przyzwyczajony do takich rozmów. Wymiana myśli z jego starym z reguły ograniczała się do krótkich komunikatów, a dziadek wolał opowiadać o tym, jaki miał dom i samochód przed Drugim Impaktem. Siostrzyczka, z którą najczęściej rozmawiał o czymś mniej powierzchownym, niestety nie wychodziła ze szpitala i niekiedy nie bardzo kontaktowała, gdzie właściwie jest. To prawdziwa ironia, że Suzuhara znalazł kumpla od serca w sprawcy jej nieszczęścia.
- Ty, słuchaj, może to po tych grzybach tak ci odbija?
Shinji pomyślał i pokręcił głową.
- Nie. To się zaczęło wcześniej, od drobiazgów. Na przykład widziałem naszych Facetów w Czerni w garniturkach w kolorze magenty, czy jak ty ją nazwałeś? Fukcji?
- Fuksji. I nie ja tak ją nazywam tylko moja siostrzyczka.
- Nieważne - Ikari zamachał ręką. - Ta cała magenta czy fuksja ostatnio za bardzo przewija się przez mój życiorys. Widzę jakiś szczegół w magencie, a potem coś się okazuje nie tak.
Touji podrapał się po głowie.
- Ale przecież ludzie noszą ten kolorek. Jak choćby ta mała przed chwilą.
- No właśnie - przerwał Shinji. - No i nie wiem, czy się jutro nie okaże, że naszej rozmowy nie było, że działo się coś innego, o czym wszyscy wiedzą, tylko nie ja...
Suzuhara zmarszczył brwi i dziwnie popatrzył na kumpla.
- Świrujesz, mały. To jak w końcu chcesz odróżnić prawdę od snu?
- No przecież o tym mówię. Nie wiem.
Suzuhara wstał z krzesła, przeciągnął się i zrobił parę skrętoskłonów na oczach zdumionej klienteli kafejki, po czym odezwał się z namaszczeniem:
- Ten zaduch nie sprzyja myśleniu. Musisz dotlenić mózg, Ikari. Choć, przelecimy się nad morze.
- Na piechotę???
- Nie, głąbie, pociągiem do Odawary, to jest tej Nowej Yokosuki, czy jak to tam nazwali. Weźmiemy Aidę, on też czasami ma przebłyski zdrowego rozsądku i wtedy mówi z sensem. I nie przejmuj się, trzy czwarte Japończyków ma zdrowego fioła. Twój się nie wyróżnia.
Shinji wyciągnął komórkę, wystukał numer i referował pokrótce sprawę osobie znajdującej się po drugiej stronie. W miarę, jak wysłuchiwał odpowiedzi, twarz mu się wydłużała.
Reakcja Misato była w zasadzie do przewidzenia. Nie i jeszcze raz nie. Żadnych eskapad nad morze. Z pola Aidy można ich było w razie czego zgarnąć helikopterem w ciągu dziesięciu minut i tylko dlatego otrzymał zgodę na oddalenie się. Chyba nie myśli, że w razie alarmu połowa personelu NERV-u będzie przetrząsała wszystkie plaże, salony gier, pizzerie, McDonaldy i inne dziwne miejsca tylko po to, by dowieźć go akurat na czas, gdy Anioł wrąbie się do Geofrontu. Tak się akurat składa, że ci goście nie mają zwyczaju telefonować przed wizytą.
Touji ze współczuciem patrzył na zafrasowaną minę kolegi.
- I co teraz? - Shinji rozłożył bezradnie ręce.
- Nie wiem, stary - Touji w zamyśleniu pocierał szczękę, na której zaczęły się pojawiać nieco gęściejsze, choć ciągle jeszcze cieniutkie włoski. - A tamten park? Wiesz, ten, co to kąpałeś się w nim z kaczkami. W ruinach, o ile dobrze zrozumiałem.
- Ale tam się jedzie dobre pół godziny - zaoponował Shinji. - Nawet więcej.
- A widzisz, a do Odawary, to jest do Nowej Yokosuki, machnęlibyśmy się w kwadrans. Express Nozomi jest co pół godziny. Ale w sumie żadna różnica - żarcie, woda i drzewka, jedyne, czego nam trzeba.
- Trochę już się robi późno - Shinji spojrzał na zegarek. - Ale pomysł jest dobry. Może wybierzemy się tam... hmm, muszę spytać panią Ritsuko jak planuje kolejne testy.
Touji pacnął się w czoło.
- Ty, a dlaczego nie spytasz doktor Ritsuko, co się z tobą dzieje? W końcu ona jest od wszystkich spraw i od testów, no nie? Niech ci zrobi jakiś test i się dowiesz, co jest grane.
Był tak zadowolony ze swojego pomysłu, że prawie wywinął salto. Uprzedzając odmowę Shinjego dodał:
- Tylko nie mówi mi, że się wstydzisz albo boisz. Raz, że masz obowiązek zawiadomić doktor Ritsuko, że coś jest z tobą nie tak - tak, Ikari, tak, to kwestia nie tylko twojego bezpieczeństwa, ale i naszego - a dwa, to może tak działają na ciebie właśnie testy i prowadzenie tej maszynki? W końcu łączysz się z nią swoim mózgiem, tak jakbyś zmieniał ciało, no nie? Sprawdź. W końcu zostaniesz takim samym świrem jak Souryuu albo wpadniesz w autyzm jak Ayanami.
Shinji zmarszczył brwi.
- Myślisz, że one od tego...?
- Skąd mam wiedzieć? - Suzuhara wzruszył ramionami. - Widzę tylko, że one nie są całkiem normalne. I zaczęły próby z Evangelionami znacznie wcześniej od ciebie.
Shinji pokręcił z niedowierzaniem głową.
- To znaczy, że one też nie wiedzą, co się właściwie dzieje? Ale przecież bym wiedział...
- Taa? Powiedziałyby ci?
Na to Ikari nie znalazł odpowiedzi. Podczas, gdy bił się ze swoimi myślami, Touji już podjął inny temat.
- Wiesz, Shinji, ja chyba skoczę do mojej małej. Byłem co prawda u niej wczoraj, ale ona tak się cieszy z każdej wizyty... A ja mam jeszcze trochę wolnego czasu. Ty pewnie jedziesz do siebie, usługiwać pingwinowi, małpie i lwu?
Ikari po krótkiej chwili dezorientacji załapał, kogo jego kumpel miał na myśli, otrząsnął się na myśl o jeszcze jednej kolacji okraszonej szpileczkami Asuki i sprośnymi komentarzami Misato i spróbował wymyślić coś, by odwlec nieuniknione.
- Słuchaj, a może bym się wybrał z tobą? - zagadnął Suzuharę. - Jeszcze nie widziałem twojej siostry... - urwał widząc minę Toujego.
- Może innym razem - Touji odparł dziwnym tonem. Zawsze tak reagował, gdy ktoś wpadał na pomysł, by Shinji odwiedził jego siostrzyczkę. Najwyraźniej ją przed nim chronił.
- Wybacz, stary - rzekł otwarcie. - Nie mam żalu, ale jakoś... nie pasi.
Nie było już nic do powiedzenia. Pożegnali się i rozeszli każdy w swoją stronę.
Drzwi pokoiku Ritsuko były lekko uchylone. Dobiegały zza nich dwa głosy, męski i żeński. Obydwa były Shinjemu znane.
- ... kompletny świat. Owszem, oparty na motywach z popularnych bajek animowanych, jak to u młodzieży. Jednakże wyjątkowo spójny i logiczny. Myślę, że można wykluczyć podłoże epidemiologiczne, to jest raczej efekt nałożenia się na siebie wpływu działania rzadkich genów, specyficznego wychowania i oddziaływania środowiskowego. W dawnych czasach tacy ludzie zostawali mistykami, mieli przebłyski transcendencji. Obecnie uczy się młodzież rozumowania logicznego i porządkowania faktów - mówił żeński głos.
- Zaś motywy i scenariusze rojeń czerpią z popkultury? - czy to jego ojciec rozmawiał z Ritsuko? Ale o czym właściwie oni gadają?
- Dokładnie. Więcej, identyfikują się z tamtym drugim, wymyślonym światem w stopniu podobnym, jak niegdyś święci i mistycy. W taki sposób potrafiły zapładniać umysł jedynie objawione dzieła religijne, jak Biblia czy Koran, oferujące kompletną wizję świata i etykę. Obecnie jednakże mało kto tak naprawdę zna Biblię. Społeczeństwo cywilizacji postmodernistycznej produkuje nowe mity i to właśnie jest efekt - mistycyzm popkulturowy.
- Próbowała pani skonfrontować stary typ rojenia z nowym?
- Za duże ryzyko. Lękam się kontaminacji, hybryda dwóch typów wierzeń mogłaby mieć znaczny potencjał destrukcyjny.
- Ale mogłaby też załamać cały system wierzeń, a przecież o to chodzi.
- Ale ten proces nie przebiegłby natychmiast, tylko powoli. Młody umysł musiałby wchłonąć kompletnie nowe pojęcia i je sobie przyswoić. A to oznaczałoby asymilację nowego materiału i włącznie go do swojego systemu wierzeń. Wyobraża pan sobie superbohatera przeświadczonego o misji od Boga?
- Nie zauważa pani jednego.
- Tak?
- To już się dzieje. Archetypiczny wróg ma postać mitologicznych aniołów. I wywołuje to znaczny dyskomfort psychiczny u obiektów.
Shinji potrząsnął głową. Czy oni mówili o nich? O pilotach? Ale CO właściwie było tematem tej rozmowy? Chłopak nie potrafił doszukać się sensu w naukowym bełkocie.
- Mówi pan o nich jako obiektach. Wbrew pana mniemaniu jestem w pełni świadoma tego, co się dzieje. I widzę, że anioły są jedyną wstawką z innego systemu, powoli zresztą asymilowaną. Proces syntezy będzie się odbywał krok po kroku. Wolę raczej pozostać przy wprowadzaniu alternatyw i podważaniu konstrukcji formalnej wizji.
- Jak pani uważa. Jednakże będziemy monitorować postępy terapii i jeżeli nie okażą się one zadowalające, wprowadzimy K.L.
Drzwi otworzyły się nagle i wyszedł z nich komandor Ikari. Nawet nie spojrzał na syna, tylko ruszył przed siebie korytarzem, z wypisaną na twarzy determinacją.
Shinji poczuł się dziwnie. Zanim zdążył zapukać do drzwi, te ponownie się otworzyły i wyjrzała Ritsuko.
- O... Co się stało, Shinji?
Widząc wahanie na twarzy chłopca, uśmiechnęła się i dodała:
- Wejdź.
Shinji niepewnie wszedł do gabinetu doktor Akagi. Zlustrował znajome pomieszczenie wzrokiem. Z jakiegoś powodu pokoik zawsze wydawał mu się nie na miejscu, jakiś... lekarski. A Ritsuko bynajmniej nie zajmowała się medycyną. No, nie jako głównym polem działalności.
Widząc, że chłopiec wpatruje się w fajansowego kotka stojącego obok laptopa, Ritsuko pochwaliła się:
- Mój nowy nabytek. Ładny, nieprawdaż?
Shinji uprzejmie skinął głową. Kotek ani go ziębił, ani grzał.
Westchnął i bez zachęty zaczął mówić, z czym przyszedł. Zreferowanie problemu poszło mu całkiem zgrabnie, rozmowa z Toujim pozwoliła mu nabrać trochę pewności siebie. Faktycznie, do personelu NERV-u należało zapewnienie mu komfortu psychicznego i opieki, jeśli chcieli korzystać z jego usług. Im też przecież zależało, by był sprawnym i funkcjonalnym pilotem. W końcu nie było ich zbyt wielu.
Doktor Akagi wysłuchała go w milczeniu, jak sfinks. Kiedy skończył i zamilkł, odezwała się dopiero po dłuższej chwili.
- Czy zauważyłeś może jakiś wspólny motyw tych anomalii? Szczegół otoczenia, niezgodności w zachowaniu osób...
- Magenta.
- Słucham? - Ritsuko nachyliła się do przodu. Gdy tak nachylała się Misato, Shinji widział cały jej biust wyłaniający się z dekoltu, ale Ritsuko nosiła się skromniej i nie dawała okazji do mimowolnych podniet.
- Widzę kolor, magentę. Elementy ubrania, najczęściej, ale czasami też i inne rzeczy w tym kolorze.
- Coś łączy te rzeczy?
Shinji się zamyślił. Czy coś łączy te magentowe wstawki? Kolor nieba chyba nie... Ale widział nietypową barwę munduru ojca. I garniturów ochroniarzy. I coś jeszcze, ale nie mógł sobie w tej chwili skojarzyć.
- Chyba mundury. Powinny być czarne, a mają wstawki w kolorze magenty. Nie wiem, czy coś jeszcze, ale pojawiają się z reguły, gdy się zaczyna coś rozłazić.
- Synestezja - mruknęła do siebie Ritsuko. - Znowu. Ale czemu kolor? Za duża stymulacja kory wzrokowej czy kory przedczołowej? A może jąder podwzgórza?
- Słucham? - Shinji pogubił się w tym medycznym żargonie.
Ritsuko zorientowała się, że głośno myśli.
- Nic takiego, Shinji. Dobrze, że mi powiedziałeś o tych dziwnych fenomenach, to ważna informacja.
- To znaczy, że to normalne, że mam takie dziwne... eee... zwidy?
Dr Akagi odpowiedziała dopiero po głębokim namyśle.
- Spodziewaliśmy się pewnych... nie do końca pożądanych... fenomenów... Ale tak to bywa z nowatorskimi technologiami. Dopiero w trakcie testów wychodzą ich niedociągnięcia. Ale nie musisz się martwić, właśnie dlatego tak męczymy pacjentów tymi wszystkimi testami, by wytropić i zlikwidować potencjalnie szkodliwe oddziaływania. Krótko mówiąc kalibrujemy nasze Evy na was.
Shinji zastanowił się.
- Rei była pierwsza, prawda? Czy to dlatego jest taka dziwna? Bo jej Eva jeszcze nie była wykalibrowana?
Ritsuko zrobiła dziwną minę.
- ...Rei?
- No, tak - odpowiedział Shinji. Zapadła dziwna cisza, jakby oboje nagle stracili zdolność porozumiewania się jednym językiem.
- Przepraszam cię, Shinji - poderwała się nagle Ritsuko. - Mam jeszcze mnóstwo pracy. Porozmawiamy przy innej okazji.
Shinji opuścił Geofront z więcej niż mieszanymi uczuciami.
“Co tu jest do diabła grane?!” - tłukło mu się po głowie. - “Czy ja rozmawiałem z prawdziwą Ritsuko?”
Wydostawszy się na powierzchnię, zaczął się pilnie przyglądać ludziom na ulicy, pierwszy raz chyba w życiu. Zrobiło się chłodniej i nie tak duszno, więc masy, które przez cały boży dzień ukrywały się w klimatyzowanych betonowych norkach, wyległy gremialnie na ulice miasta. Cała orgia kolorów w ludzkich ubraniach, szyldy, neony, bilboardy bijące po oczach blaskiem i migające światła uliczne mieszały się w niemal stroboskopową feerię świateł. Z zapadającym zmierzchu Shinji dotarł do stacji kolejowej i wsiadł do znajomego pociągu. Jak zwykle włączył SDAT-a i czując, jak dźwięki ulubionej muzyki obniżają poziom jego adrenaliny i prawdopodobnie jeszcze setki innych hormonów, wyszukiwał dyskretnie w otoczeniu elementy, które nie powinny być magentowe, a były. Oświetlenie w pociągu było kiepskie, a i różnokolorowe światła miasta myliły jego oczy, więc zrezygnowany darował sobie to zajęcie po kwadransie. Dojechawszy do domu zawahał się. Czuł przez skórę, co będzie go czekać: pretensje i trzy pary świdrujących oczu, wbitych w jego plecy, podczas gdy on w pośpiechu będzie przygotowywać coś na ząb. Ale w sumie odrobina rutyny i zwyczajności jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Może tym razem będzie normalnie?
Wyszedł z windy, dotarł do drzwi i zdecydowanie przekręcił klamkę.
Z głośnym “Tadaima!” stawił czoło codzienności.
Juz nic nie wiem
Teraz tak sie zastanawiam kim trzeba byc, zeby wymyslic takie opowiadanie. Juz nie wiem co sie w nim wydarzylo, a co bylo tylko "zwidem" w glowie Shinjiego. W glowie mi wiruje, musze doczytac do konca, to moze wtedy co nieco sie wyjasni.