Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Cindirella's Search

Rozdział III

Autor:Grisznak
Korekta:IKa
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Obyczajowy
Dodany:2007-05-31 22:50:53
Aktualizowany:2008-02-19 12:08:41


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Z każdym kolejnym łykiem nabierała nadziei, że od alkoholu można jednak ogłuchnąć. Przestała już w myślach przeklinać samą siebie i kretynizm, jakim było wybranie tego właśnie lokalu. "Dobra, powiedz to sobie wprost, stara Mizuno. Jesteś debilnie sentymentalna i tyle" - ni to pomyślała, ni powiedziała. Faktem było, że nazwa "Drops of Mercury" przyciągnęła jej uwagę i zanim zdążyła się dobrze zastanowić, była już w środku i siedziała przy wciśniętym w kąt stoliku, sącząc drinka składającego się z coli i jakiegoś kiepskiego koniaku, który z Metaxą miał chyba wspólną jedynie nazwę.

Ami nie pierwszy raz już w życiu przekonywała się, ze uleganie sentymentom do niczego sensownego nie prowadzi. A dokładniej rzecz biorąc, przekonywał się o tym jej słuch. Gdy tu wchodziła, na parkiecie gibało się kilka par w rytm piosenki Utady Hikaru. To był sygnał ostrzegawczy, ale przytępione zmysły Ami go zignorowały. Wkrótce po tym jak usiadła, głośniki zaczęły rzeźnię przy pomocy "przeboju" jakiegoś gajdzińskiego zespoliku z Europy, w którym dwie lolitki piszczały "Hey boy, move your coś tam, coś tam" - ich angielski był gorszy nawet od wykonawców na co dzień śpiewających po japońsku. Ami niestety znała to dobrze, jej koleżanki fascynowały się tymi artystkami z zespołu o jakże ambitnej nazwie "Blog..." - nie mogła sobie przypomnieć numeru, ale kojarzyła, że pochodzi on z Poporando. Tak, chyba tak, to zdaje się, gdzieś w Europie. Kończąc pośpiesznie drinka Ami wstała, łącząc się przy tym w bólu z rodakami wykonawczyń "przeboju". Skoro tak prezentuje się tamtejsza muzyka, to jakich mają tam polityków?

"Dobra, na dziś dosyć" - wstała od stolika, licząc na to, że jej nogi jej nie zawiodą. Zakładanie obcasów nie było może najlepszym pomysłem, ale przynajmniej nie zabijała się już o każdy próg. Lepszego pomysłu, by się do nich przyzwyczaić, nie miała. Dobrze, że przynajmniej do mieszkania nie było daleko.

"A może by pojechać na to ich spotkanie?" - przyszło jej do głowy, gdy była już na zewnątrz i jej słuch odmawiał właśnie modlitwę dziękczynną za zakończenie katowania go przebojami z Poporando. "W sumie...ciekawe, czy one w ogóle radzą sobie beze mnie? Usagi jest pewnie na najlepszej drodze do stania się klasyczną przedstawicielką gatunku "Kwoka Domestica", Minako pewnie wciąż szuka miłości... ciekawe, jeśli robi to równie intensywnie jak kiedyś, to powinna w tym kunszcie zajść wysoko... albo w ciążę" - mimowolnie zachichotała, wyobrażając sobie Minę z brzuchem. "Pal licho, pewnie jeszcze Makoto napiecze ciasteczek, którymi można by ukamienować batalion wojska, a one i tak będą się nimi opychać. No i pewnie do tego kupią jedną butelczynę słabego winka, nie więcej, bo by się jeszcze bidulki upiły. A może..." - w tym momencie Ami poczuła, że obudzonym chłodem nocy umyśle zaczyna coś kiełkować.


***


- Halo, Rei?

- O, cześć Ami! I jak, wpadniesz?

- Z prawdziwą przyjemnością, wiesz, udało mi się wygospodarować trochę czasu. W końcu, jak mogłabym przegapić taką okazję?

- Super! Daj znać, kiedy będziesz dokładnie wiedziała o której się zjawisz w Tokio, to powiem Haruce żeby po ciebie wpadła. Chociaż...wiesz, co? Ja jutro mam egzamin z prawa jazdy, więc może to ja po Ciebie przyjadę!

"Bezpieczniej byłoby chyba zdać się na geniusz matematyczny Usagi niż puszczać tą furiatkę za kółko" - pomyślała Ami.

- Dobrze, to się zdzwonimy! Pa!

- Na razie!

Odłożyła komórkę i przejechała wzrokiem po mieszkaniu, które rozpaczliwie domagało się choć podstawowych porządków.

"Nie, nie dziś. Trzeba będzie kupić jakiś ciuch na wyjazd i coś zrobić z tymi włosami. W końcu nie chcemy, aby moje 'koffane psiapsiółki' dostały zawału".


***


- Mizuno, masz faceta, prawda? - Ami siedziała właśnie w uczelnianej kafejce, sącząc kawopodobny płyn, gdy nagle poczuła, że ktoś ją łapie za ramiona. Mało nie zadławiła się cappucino.

- A ty będziesz miała zaraz guza, jeśli mnie nie puścisz, Aki - rzuciła nerwowo pod adresem znajomej z roku. Dziewczyna nie miała najwyraźniej ochoty sprawdzać stopnia prawdopodobieństwa zrealizowania przez Ami owej groźby, gdyż puściła ją i usiadła przy tym samym stoliku.

- No dobrze, kim on jest?

- Kto? Zabójca Kennedy?ego? Mężczyzna z Papierosem?

- Nie udawaj głupiej. Przecież widzę. Wypiękniłaś się wczoraj, kumpela mówiła mi, że widziała się pół dnia przymierzającą kiecki w sklepie jej matki, na dodatek strzeliłaś sobie nowy fryz. To przecież jasne! Umówiłaś się z kimś!

- Słuchaj Aki, skoro i tak, gdziekolwiek bym nie poszła, widzi mnie jakaś kuleżanka twojej psiapsiółeczki czy inna kuzynka twoje znajomej, to po co jeszcze pytasz? Widziała mnie która z jakim facetem? A może od razu z całym haremem? No widziała? Nie. Z czego płynie jasna konkluzja, że nie spotykam się aktualnie z żadnym. Zajmij się lepiej całkami niż zabawą w wielkiego brata, pardon, siostrę.

- No dobrze, dobrze, skoro panna Ami "Jestem poważna i tajemnicza jak nie wiadomo co" Mizuno nie ma ochoty ze mną rozmawiać, to ja się nie narzucam - Aki wstała i odsunęła krzesło.

- Aaaaaki - Ami również wstała, wiedząc, że czeka ją znów cały rytuał noszący nazwę "Przepraszam, ja cię wcale nie chciała obrazić". Właściwie mogłaby dać sobie z tym spokój, ale potrzebowała co najmniej jednej osoby, na roku, którą mogłaby o coś spytać czy poprosić, gdyby wydarzyła się taka potrzeba.

- Aki, daj już spokój, nie łap focha.

- Ja wcale nic nie łapię, panno Mizuno.

Przez chwilę Ami czuła przemożną ochotę solidnego rąbnięcia koleżanki w łeb, ale w ostatniej chwili się powstrzymała.

- Słuchaj, ja po prostu jadę na spotkanie z koleżankami z liceum.

- Tak? - Aki uśmiechnęła się, a Ami podziękowała wszystkim bogom za to, że odfochowanie trwało tak szybko. - O rany, ale masz fajnie, nie wiedziałam, że utrzymujesz szkolne przyjaźnie! To słodziutkie!

"Przyjaźnie? Jak zwał, tak zwał".


***


Obracając się przed lustrem, wpatrywała się w swoje odbicie, prawdopodobnie równie jak i ona mocno zaskoczone widokiem. Myślała, że zna już wszystkie swoje odbicia i nie sądziła, że coś takie może jej się przytrafić. Jednak gdy szła ulicą, zobaczyła tą suknię na wystawie, nie mogła się powstrzymać przed wejściem i przymierzeniem. Smoliście czarna, diablo obcisła, głęboko wycięta na plecach - nigdy nie miała na sobie czegoś podobnego. Kiedy patrzyła na nią, wiszącą na manekinie, pomyślała sobie: "Jak ja, kurdupel bez figury, będę w tym wyglądać? No nic, przynajmniej obsługa będzie miała ubaw".

Tymczasem okazało się, że suknia leży na niej równie dobrze co jej sailorkowe fuku. Obracała się, patrząc z zachwytem i niedowierzaniem. Jej dobry humor nieco opadł, gdy spytała o cenę. Szybko dokonała w głowie serii obliczeń i doszła do wniosku, że na najtańszych sałatkach, małych frytkach i kawie z automatu da radę jakoś przeżyć te dwa tygodnie.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Grisznak : 2007-06-02 09:01:36
    ...

    To raczej poprzedni wykazywał się talentami wokalnymi, śpiewając disco polo.

    Krótkie, owszem, ale za to częściej. Zresztą z tym fikiem jest tak, że piszę go, kiedy mi akurat przyjdzie ochota, to improwizacja.

  • iosellin : 2007-06-02 01:03:41
    :)

    no i dalej sie nic nie wyjasnia ;) Za krotkie te odcinki wrzucasz;)

    Widze, ze zaczelo sie robic aluzyjnie, chociaz ten tekst z politykami troche przyciezki ;) Tzn. nie bardzo rozumiem implikacje: kiepski zespol -> jeszcze gorsi politycy ;) No, chyba, ze tam spiewal aktualny prezydent Polski ;D

  • Grisznak : 2007-06-01 08:22:26
    no tak

    A wiesz, że zespół z Poporando autentycznie był w Japonii na listach przebojów?

    A czego się boi? Z przyjemnością bym to zobaczył.

  • Miya-chan : 2007-05-31 23:05:28
    Kya!!

    Zespół z Poporando podbija Japońskie dyskoteki?! Nieee! *cieszy się, że nie chodzi na dyskoteki* W każdym razie, "Drops of Mercury" - urocze, budzi sentyment również w takich małych moonie jak ja. Wizja Rei za kierownicą przeraża, natomiast Ami-chan w obcisłej czarnej kiecce, to aż by się chciało narysować, gdyby się nie bało. Czyżby postanowiła pokazać dziewczynom swe nowe, jakże inne, oblicze? Czekam na więcej :>

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu