Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Mamoru Musi Umrzeć

Konwulsja 4: Plask!

Autor:Jeff Daly
Korekta:Irin
Tłumacz:Grisznak
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Parodia
Uwagi:Yuri/Shoujo-Ai
Dodany:2007-08-02 08:56:45
Aktualizowany:2012-03-27 20:46:45


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Autorem fanfika jest Jeff Daly. Przekład autorstwa Grisznaka

Fanfic by Jeff Daly. Translation by Grisznak.

Oryginał znajduje się na http://www.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30/

Original version at http://www.fanfiction.net/u/838433/Baka_Gaijin30Baka_Gaijin30/

Wszystkie prawa zastrzeżone

All rights reserved


Taksido, odebrawszy nagłe wezwanie, pognał jak tylko mógł najszybciej do zniszczonego hotelu. Gdy tam dotarł, ujrzał na dachu Sailor Senshi walczące z olbrzymim youmą. Wojowniczki wypróbowały już wszystkie ataki, ale żaden nie podziałał. Były przyciśnięte do krawędzi, a i Taksido widział aż nazbyt wyraźnie, że nie zdąży się tam dostać, by je uratować.

Sięgnął po różę, wiedząc, że nie może sobie pozwolić na luksus nietrafienia.

- Sailor Moon, uważaj! - krzyknął, rzucając różę. Usagi w ostatniej chwili uskoczyła z trasy pocisku, który niczym sztylet przebił serce youmy.

- Taksido, ocaliłeś nas! - ucieszyła się Sailor Moon.

Potwór osunął się, przewracając oczami.

- Żaden kłopot. - uśmiechnął się Taksido. - To nic wielkiego.

Youma ostatecznie umarł i przewróciwszy się do tyłu, spadł z dachu.

- Mamo-chan! - krzyknęła Sailor Venus. - Uważaj!

- Co? - spytał Taksido. - Co do...

Wyjątkowo niefortunnie, cielsko olbrzymiego youmy wylądowało dokładnie w miejscu, w którym stał Taksido. Impakt uderzenia sprawił, że ciężar wgniótł naszego bohatera w chodnik i zmiażdżył jego ciało.

Wokół zaległa martwa cisza, gdy nagle Sailor Moon zaczęła łkać. Jej serce pękło na widok jej ukochanego sprasowanego przez potwora, którego język wciąż wystawał z ust. Nigdy wcześniej nie przeżyła takiego szoku. Wiedziała, że drugiej takiej miłości już pewnie nie przeżyje nigdy w życiu.

Niespodziewanie czyjeś ramiona objęły ją, przytulając ją od tyłu.

- Usagi - szepnęła Rei. - ...Ja ...bardzo mi przykro.

Makoto podeszła do krawędzi dachu zrujnowanego budynku. Spojrzała na dół i ku jej zaskoczeniu, dostrzegła Mamoru wygrzebującego się spod cielska youmy.

- Hej! - Podniosła się podekscytowana, gdy nagle gzyms, o który się opierała, oderwał się i runął, miażdżąc głowę Taksido. - A właściwie... nie, nic - dodała.

- On nie żyje! - płakała Usagi. - Mój jedyny ukochany!

- Nie jedyny. - powiedziała Rei, jej głos drżał.

Usagi obróciła się do niej i spojrzała na nią zaskoczona, jej oblicze wyglądało śmiesznie.

- Rei? - spytała. - O czym ty mówisz?

- Ja... kocham cię, Usagi. Kocham cię od dawna. Wiem, że jesteś smutna i nieszczęśliwa, ale... jeśli dasz mi szansę, uczynię cię szczęśliwą. Wiem, że gdyby Mamo-chan tu był, on... jakby to ująć? On nie chciałby, abyś była nieszczęśliwa. Chciałby, abyś była radosna.

Wielkie, błękitne oczy Usagi rozszerzyły się, gdy jej dłoń znalazła się na policzku Rei.

- Rei-chan... - wyszeptała.

- Chodźmy. - powiedziała Rei, uśmiechając się. - Chodźmy do mnie.

I tak, w chwili gdy pozostałości youmy i zwłoki Taksido ładowano na ciężarówkę miejskiego zakładu utylizacji odpadków, Usagi i Rei podały sobie dłonie, wkraczając razem w nowy etap życia.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.