Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

About: Time

Zawsze walka

Autor:Toomanypickles
Korekta:Mai_chan
Tłumacz:Miko-chan
Serie:Naruto
Gatunki:Dramat, Romans
Dodany:2007-11-29 22:28:03
Aktualizowany:2008-02-21 15:51:45


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Przed wami dalszy ciąg mojego tłumaczenia. Jest to bezpośrednia kontynuacja About: Frustration. Oryginał autorstwa [linkadres=www.fanfiction.net/u/789529/]Toomanypickles[/link] można znaleźć na stronie fanfiction.net. Życzę miłej lektury.


Kiedy Sakura zbudziła się, leżała na skalistym górskim klifie. Pierwsze co zauważyła to całkowity brak piasku.

- Nie! - Podskoczyła, rozglądając się w około, poważnie zaniepokojona brakiem piasku. Gaary też nigdzie nie widziała. Co jeśli on odszedł kiedy była nieprzytomna? Co jeśli w ogóle go tutaj nie było? Położyła się z powrotem na ziemi, obejmując głowę rękoma. - Nie... tylko pomyśl... jesteś dobra w myśleniu.

Ale nie mogła myśleć, bo przeszkadzał jej szum rzeki.

"Zaraz, rzeka? Nie było rzeki na szczycie."

Podniosła się i ponownie rozejrzała, tym razem zauważając więcej, niż tylko brak piasku. Była przy rzece, co wyraźnie świadczyło, że znajdowała się w innym miejscu, niż tam gdzie straciła przytomność. A to znaczyło, że ktoś ją tu przyniósł.

"Przynajmniej tyle go obchodzę." Pomyślała, a ta myśl uspokoiła ją na tyle, iż mogła zdać sobie sprawę z tego jak jest spragniona. Kiedy piła, usłyszała kolejny odgłos blisko rzeki. Jej instynkt i stare nawyki przejęły na chwilę kontrolę i ukryła się między drzewami, by zobaczyć co się dzieje.

Gaara, trzymając w ręku martwego królika, pojawił się dokładnie koło miejsca gdzie siedziała jeszcze moment temu. Nawet nie rozglądał się, lecz od raz spojrzał w miejsce jej kryjówki. Wciąż się nie odzywał. Położył królika na ziemi i zawrócił. Jeśli rzeczywiście go nienawidziła, postanowił trzymać się z dala od niej, na ile to było tylko możliwe.

- Czekaj. - Wyszeptała, a kiedy zobaczyła, że odchodzi, krzyknęła. - Czekaj! - I pobiegła do niego. - Nie możesz odejść!

Odwrócił się, by spojrzeć na nią i wtedy zatrzymała się. Dystans ich dzielący, to było zaledwie kilka kroków, ale wydawało się, iż to kilometry. Niemal jak wieczność.

- Przeszłam całą drogę, aż tutaj. Podróżowałam tak daleko, nawet na tak długo zamknęłam sklep, tylko po to by cię odnaleźć. Czy wiesz ile ja przez to stracę? Będę chyba jeszcze biedniejsza niż zwykle kiedy wrócimy do domu i to wszystko twoja wina. Będziemy musieli przenieść się do mojego, wstrętnego, starego mieszkania i to wszystko przez ciebie.

- Ja?

- I tak, powiedziałam, kiedy wrócimy do domu, ponieważ lepiej żebyś wrócił! Dla Benji'ego jeśli nie dla mnie. Jeśli mnie nienawidzisz, jeśli nie chcesz mnie widzieć - nie będę cię za to winić - po prostu mnie unikaj. Jednak Benji jest cały czas sam, a ja nie potrafię ciebie zastąpić. Wiesz, że on tęskni za tobą tak bardzo, jakbyś miał nigdy nie wrócić.

- Posłuchaj, ja...

- I to też, to też jest twoja wina. Benji jest sam, przez cały czas, kiedy ja ciebie szukam. Rany, ile to już czasu? Więc byłoby miło, gdybyś dalej chciał z nami mieszkać, ze mną. Wiem, że powiedziałam, iż nie będę cię winić, jeśli mnie znienawidzisz, ale to nie oznacza, że tego chcę.

- Hej! Czy mogłabyś się zamknąć na jedną sekundę!? - Krzyknął.

Sakura pokręciła głową.

- Nie. Jeśli ja przestanę mówić, to wtedy ty zaczniesz, a ja... ja się boję.

Gaara podszedł dwa kroki do niej, przekraczając dzielące ich kilometry, choć jeszcze wiele ich pozostało.

- Czego?

Sakura spojrzał na niego, starając się z całych sił nie rozpłakać.

- Nie chce byś mnie nienawidził!

Gaara przeszedł kolejne dwa kroki w jej stronę. Zaczęła czuć wyrzuty sumienia, że to on pokonuje całą tą drogę. Zorientowała się również, że nie jest w stanie spojrzeć mu w oczy, dlatego zatrzymała wzrok na jego piersi, kiedy on przemierzał dystans między nimi, aż w końcu stali blisko siebie. Wystarczająco blisko by czuła jego oddech, na czubku swojej głowy.

- Dobrze.

Spojrzała do góry na jego twarz.

- Dobrze? - Była zniesmaczona słysząc własną czkawkę.

- Właśnie to powiedziałem.

Zmarszczyła brwi.

- Ta, ale co do diabła to ma znaczyć? - Spytała ze złością. - Dlaczego nie możesz mówić w normalnym ludzkim języku?

Gaara parsknął.

- Nikt mnie nie ostrzegł, że słowo "dobrze" wyszło z użycia. Najwyraźniej byłem poza cywilizacją dłużej, niż przypuszczałem.

- A właśnie, mówiąc o tym, dlaczego nie powiedziałeś mi, że widziałeś się z Temari?

- Nigdy nie pytałaś.

Sakura poszła za Gaarą, kiedy ten zaczął schodzić z góry.

- Nigdzie mi nie odchodź! - Krzyknęła. - Zawsze idziesz pierwszy! Uważasz, że jesteś lepszy ode mnie? Będę z tobą walczyć o to!

Niemal wpadła na niego, kiedy gwałtownie się zatrzymał i odwrócił.

- Dobrze.

- Przestań tak mówić! "Dobrze" co teraz...

Gaara spojrzał na nią z ledwo widocznym cieniem uśmiechu. Nie była nawet pewna, czy on się rzeczywiście tam pojawił.

- Będę z tobą walczyć o to. Jeśli wygrasz możesz iść przede mną.

Sakura pokręciła głową.

- Wariat z ciebie.

- Powiedz mi coś, czego nie wiem. - Odparł. - No dalej, walczmy. Bez broni, włączając w to mój piasek. Tylko ty i ja, walka wręcz.

- W porządku! - Sakura uśmiechnęła się. - Ale przyrzeknij, że nie będziesz się gapić na mój tyłek idąc za mną.

Gaara pożałował swojej decyzji już w połowie starcia. Nie był przyzwyczajony do walki wręcz, a poza tym od miesięcy nie robił nic, ponad siedzenie na szczycie góry. Natomiast Sakura była lepsza, niż sama o sobie myślała. Odparł jeden cios, tylko po to by zostać zaatakowanym od tylu, po czym Sakura założyła mu blok i zaatakowała we wstrętny sposób.

- To nie będzie zabawne, jeśli pozwolisz mi wygrać. - Wyszeptała mu do ucha, tak że jej oddech łaskotał jego policzek.

Przerzucił ją przez ramię i ruszył do przodu kiedy wylądowała na własnych nogach. Mając szansę na atak, złapał się na tym, że nie jest w stanie uderzyć jej, jak zamierzał.

- Phi. - Złapała go za kostkę i trzasnęła w głowę, tak jak to wielokrotnie robiła z Benji'm. - Jesteś żałosny, rezygnuję. - Odwróciła się od niego i zaczęła schodzić z góry.

Gaara zaśmiał się sam z siebie, gotowy pobić ją teraz za tą obrazę. Jednak kiedy ją zaatakował od tyłu, nie przerzuciła go przez ramie, jak powinna zrobić, ale upadła do przodu razem z nim. Niespodziewanie zorientował się, jak blisko byli urwiska i jak łatwo mogła spaść, roztrzaskując się na skalach. Stąd otoczył ich chmurą piasku i bezpiecznie odstawił do podnóża góry.

Kiedy byli już bezpiecznie na ziemi, puścił Sakurę i stanął na nogi. Siedziała na ziemi wpatrzona w swoje dłonie. Czy jej ramiona trzęsły się? A może to drżenie to tylko wytwór jego wyobraźni?

Spojrzała na niego, śmiejąc się.

- Złamałeś zasady! To znaczy, że wygrałam! Ha! - Wstała, otrzepując ubranie. - To cię nauczy, jak być miłym gościem.

Gaara patrzył na nią, uświadamiając sobie, że to wszystko zaplanowała.

- Powinienem się tego nauczyć, gdy pierwszy raz cię uratowałem.

- No, powinieneś.

Uśmiechała się do niego dziwnie przez dłuższą chwilę, co spowodowało, że zrobił się nieco nerwowy.

- Co?

Wzruszyła ramionami.

- Mogłeś pozwolić mi spaść. - Mówiła, wciąż uśmiechając się. - Ale nie zrobiłeś tego.

- Dziękuję za przypomnienie mi, co robiłem kilka sekund temu. Prawie zapomniałem. - Odparł sarkastycznie, ale ona nadal się tak dziwnie uśmiechała.

Odwrócił się by odejść.

- Hej! Ja idę pierwsza! - Krzyknęła, podbiegając do niego. - Ale myślę, że mogę ci pozwolić iść razem ze mną, przynajmniej ten jeden raz.


- Jesteś dziś bardzo szczęśliwy. - Powiedziała, kiedy siedzieli razem, jedząc lunch.

Sposób w jaki to powiedziała, wcale nie zachęcał do tłumaczenia czegokolwiek. Nie było to też pytanie. Miała dziwny sposób mówienia rzeczy. Gin spojrzał na nią przez moment, ale potem odwrócił wzrok, kiedy zrozumiał, że to nie było do niego. Natomiast Benji skinął głową, a ona się uśmiechnęła. Jednak nie powiedziała niczego więcej, choć w sumie Benji nie oczekiwał tego. Rzadko kiedy coś mówiła, a jeśli już, zwykle były to dziwne słowa, które może miałyby więcej sensu, gdyby je wyjaśniła, ale tego nie robiła nigdy.

Poprzedniego dnia wieczorem, nim wrócił do Ino, znalazł w domu kolejną pocztówkę od Sakury. Ta wskazywała, że prawdopodobnie jest ostatnia.

"Wracają do domu." Pomyślał, setny raz tego dnia. Sprawdził na mapie i spytał swojego nauczyciela, dochodząc do wniosku, że w najgorszym wypadku, ich powrót może zająć kilka tygodni.

Tego wieczoru on i Ino mieli specjalną kolację.

- Za powrót naszej rodziny! - Powiedziała i stuknęli się szklankami.

A Benji bardzo polubił tą myśl. "Nasza rodzina."


6 lat temu, może mniej

- Przywykłem nienawidzić cię. - Powiedział Gaara.

Benji spojrzał na niego znad książek, zaskoczony. Dlaczego Gaara mówił coś takiego? Zwłaszcza teraz kiedy Sakura była w jednej ze swoich depresji. Jednak ona spojrzała tylko na niego i roześmiała się. To dziwne, jak przypadkowa rzecz powiedziana przez niego, poprawiała jej nastrój. Benji też chciałby mieć na nią taki wpływ.

Już mając osiem lat, chciał tego.

- Teraz wiem, że ja także przywykłem cię nienawidzić.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.