Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Death Note Densetsu

Rozdział 3

Autor:Grisznak
Korekta:Inai, Teukros
Serie:Sailor Moon, Death Note
Gatunki:Fikcja, Parodia, Romans
Dodany:2008-10-09 15:02:14
Aktualizowany:2008-10-09 15:02:14


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Czekał przed szkołą, oparty o drzewo. Zastanawiało go, czemu przez cały dzień nie widział Ryuka, Shinigami zwykle nie opuszczał go. Cóż, może nawet i dobrze, przynajmniej nic nie będzie go rozpraszało podczas konfrontacji. Light myślał, jak to rozegrać. Jeśli zaproponuje jej kawę lub herbatę, które szkodzą sercu, będzie to równoznaczne ze zdradzeniem swoich morderczych zamiarów.

Zaoferowanie jej szkodzącego zębom ciasta też odpada - będzie to jak powiedzenie wprost „jestem Kirą i chcę cię zabić”. Zostawała tylko woda mineralna. Tak, zawsze uważał, że klucz do zwycięstwa to przewidzenie ruchów przeciwnika i przygotowanie odpowiedniej kontry.

Ami po wyjściu z basenu wysuszyła się najszybciej jak to możliwe. Żałowała, że nie miała czym zrobić od nowa makijażu - wszak aby lepiej rozpracować Kirę, musiała jakoś zwrócić nań swoją uwagę. Przeklinała swój brak doświadczenia w tych sprawach, jakoś w dawnym liceum nigdy nie zdarzyło jej się być na randce, a tu bach, pierwszy dzień w nowym i już umówiła się z facetem. To, że tak naprawdę nie była to żadna randka, jak sobie uparcie powtarzała, niewiele w praktyce zmieniało. No trudno, będzie musiała dać z siebie wszystko.

Spóźniła się tylko kilka minut, co początkowo zaskoczyło Lighta. Słyszał nieraz od kumpli, że dziewczyny potrafią spóźniać się i o pół godziny, tratując to jako rzecz normalną. Sam w tym względzie niewiele mógł powiedzieć - kobiety z jego szkoły były niezbyt rozgarniętymi dziumdziami, niegodnymi uwagi i względów kogoś tak wyjątkowego jak Light Yagami. Co prawda, z biegiem czasu przekonał się, że wywołuje to pewne, godzące w jego męskość, plotki, ale doszedł do wniosku, że powinien być ponad tych marnych śmiertelników, zwłaszcza od chwili, w której został Kirą. Ciekawe, czy spóźnienie o sześć minut miało jakieś znaczenie? Gdyby się nie spóźniła, pewnie zdradziła by się ze swoją prawdziwą tożsamością, wszak wielki detektyw nie mógłby się spóźnić. A tak pewnie będzie chciała wybadać jego reakcję. Jak powinien się zachować, aby nie wzbudzić jej podejrzeń?

- Cześć! - Ami podbiegła do niego - Nie musiałeś chyba długo czekać?

- Nie, to drobiazg - odrzekł Light - Idziemy?

- Jasne - po czym Ami zajęła miejsce u jego boku. Wydawał się miły i dobrze ułożony, nie sprawiał wrażenia, jakby miał do niej pretensje z powodu porażki na basenie. Kiedy zaś dowiedziała się, że podobnie jak ona, zamierza iść na prawo, zaczęła się zastanawiać, czy aby nie oceniła go zbyt pochopnie. Czy tak czarujący, uprzejmy, młody mężczyzna może być Kirą?. Kiedy już byli w kawiarni, Light zachowywał się jak gentleman, pomagając jej usiąść, a następnie oferując, aby jako pierwsza wybrała coś z listy. Co i rusz łapała się na tym, że zerka na wiszące na ścianie lustro, upewniając się, że wygląda dobrze.

Light był pełen podziwu dla własnego geniuszu, gdy doszedł do wniosku, że najlepszym sposobem będzie pozwolenie jej samej wybrać sobie coś z karty - tym samym oddalił od siebie wszelkie możliwe podejrzenia. Co więcej, z góry zapowiedział, że jako mężczyzna z zapłaci za wszystko. Pieniądze to drobiazg, liczyło się zwycięstwo. Musiał sprawić, aby L przestała uważać go za Kirę, a jednocześnie poznać jej prawdziwe imię. Kiedy przeglądała menu, on przyglądał się jej, szukając słabego punktu. Wydawała się nieco spięta, ale to go nie dziwiło, wszak była w towarzystwie Kiry i najpewniej o tym wiedziała. Ciekawiło go, co zamówi.

- Wiesz, jestem tu pierwszy raz, może byś coś zaproponował? - spytała w końcu Ami. Light, zaskoczony jej reakcją, nie wiedział co powiedzieć. „Dobra jesteś, L” - pomyślał - „ale ja też jestem przygotowany”.

- Mają tu bardzo smaczną wodę mineralną - powiedział szybko.

- Wodę mineralną? - spytała zdziwiona Ami, po czym roześmiała się - Wiem, niektóre dziewczyny dbają o linię aż do przesady, ale ja nie muszę. Jedno ciastko mi nie zaszkodzi.

- Tak, żartowałem - Light musiał przyznać, że trafił na godnego siebie przeciwnika. W końcu zaproponował jej ciasto z jabłkami, co potraktował jako idealne rozwiązanie, w końcu było relatywnie najmniej szkodliwe ze wszystkich.

Rozmowa toczyła się dalej i im dłużej rozmawiali, tym bardziej Ami odkrywała, że coraz mniej widzi w swoim rozmówcy Kirę, a coraz bardziej Lighta Yagami, chłopaka, który zaprosił ją na ran...spotkanie. Był taki sympatyczny, a i przystojny, no i wreszcie spotkała kogoś, z kim mogła rozmawiać o interesujących ją rzeczach bez potrzeby tłumaczenia wszystkiego pięć razy.

Jej dobry humor był całkowitą antytezą samopoczucia Lighta. Obserwując uśmiech na jej twarzy, wiedział doskonale, że robi błędy i z każdym słowem, zdaniem, coraz bardziej się odsłania, daje jej kolejne dowody świadczące o tym, że jest Kirą. Sposób, w jaki trzymała widelczyk do ciasta, kierunek, w którym kroiła kawałek jabłecznika nożykiem - bez problemu odczytywał w jej ruchach złowieszczo brzmiące słowa: „Wiem, kim jesteś, Kiro, już cię mam”. Bawiła się nim jak kot myszką, a on nie mógł nic na to poradzić. Próbował sprowadzić rozmowę na inne tory, ale gdzie by nie zeszli, zawsze jego wiedza i erudycja blakły w zestawieniu z nią. Budziła w nim coraz bardziej paniczny strach, ale i podziw. Był już bliski załamania nerwowego, chciał wstać i krzyknąć: „Dobra, wygrałaś L!”, kiedy nagle Ami zerknęła na zegarek.

- Ojej, muszę już lecieć - powiedziała - Przepraszam, ale obiecałam jeszcze załatwić kilka spraw - nie chciała kończyć tego spotkania, ale nie było wyjścia, przed wyjściem do szkoły przyrzekła matce, że jak wróci, pomoże jej w sprawdzaniu rachunków. Czuła się dziwnie, ale jednocześnie głupio jej było, że tego miłego chłopca podejrzewała o bycie Kirą. Cóż, będzie musiała zacząć śledztwo od zera. Wstała i założyła żakiet.

Light nie mógł uwierzyć. Pozwoliła mu odejść? Dlaczego? Czyżby była aż tak okrutna, że nie wystarczyło jej to wszystko, co dziś mu zrobiła? Miała go na patelni i zamiast ostatecznie pokonać, wypuszczała? Pewnie chciała kontynuować grę, pobawić się nim jeszcze trochę, zanim go wyśle na szafot... a może, może jednak nie była pewna jego tożsamości? Może jednak nie było aż tak źle jak sądził?

- Dziękuję za wszystko - Ami pochyliła się nad stolikiem, za którym siedział zatopiony w grobowych myślach Light, kurczowo trzymający się swojej ostatniej myśli niczym liny ratunkowej - Wiesz, nie uwierzysz, ale kiedy cię poznałam, myślałam, że jesteś Kirą. Dobre, co? To do jutra, pa!

Light mało nie zszedł na zawał.

****

Ami wróciła do domu cała w skowronkach. Jakże niedorzecznym było podejrzewać Lighta o bycie Kirą. Teraz śmiała się z własnej naiwności, zastanawiając się, co jej, osobie bądź co bądź inteligentnej, mogło strzelić do głowy, aby tego wspaniałego chłopca podejrzewać o takie rzeczy. Zresztą, pies trącał Kirę, w tej chwili wciąż miała przed oczami twarz Yagamiego. Wpadła do domu jak burza, przepraszając za spóźnienie. Matka, ujrzawszy rozpromienione oblicze córki, spojrzała na nią z niedowierzaniem.

- Ami? A coś ty taka... wesoła? Rano jeszcze narzekałaś, że ta nowa szkoła to, tamto, a teraz... - gdy podeszła bliżej, dostrzegła coś, co widywała u Ami wyłącznie zimą - rumieńce na policzkach. Pani Mizuno wiedziała o życiu nieco więcej niż jej córka i w mig odgadła przyczynę - Powiedz mi, czy ty aby kogoś nie spotkałaś? Jakiegoś chłopca może?

- Oj mamo - Ami zrzuciła buty i żakiet - Ja? Skąd ci to przyszło do głowy? - niestety, wystarczyło wspomnienie, aby jej policzki jeszcze mocniej pokraśniały, nabierając barwy pomidorów. Ami wyczuła to, odwracając się natychmiast, jednak nie dość szybko.

- A przystojny chociaż? - spytała matka - Przyprowadź go tu kiedyś!

- Nie wiem, o czym mówisz! - Ami pobiegła do swojego pokoju i zamknęła szybko drzwi, rzucając się na łóżko. No tak, całą drogę obiecywała sobie, że gdy wróci do domu, zacznie się zastanawiać nad sprawą Kiry, ale im bardziej myślała o Kirze, tym częściej przed oczami migała jej twarz Lighta. Że też jeden musiał jej się kojarzyć z drugim. Wstała i wzięła się za odrabianie lekcji, ale z jej twarzy wciąż nie schodził uśmiech.


***


Trudno było o większe przeciwieństwo jej nastroju niż humor wracającego do domu Lighta. Pokonany, upokorzony, zdominowany przez lepszego pod każdym względem przeciwnika, wlókł się powoli, szukając rozpaczliwie sposobu ocalenia. O ile jeszcze wcześniej miał jakieś złudzenia, tak jej pożegnanie zabrzmiało w jego uszach jak coup de grace. Koniec ciuciubabki, zaczynała się ostatnia faza ich pojedynku. Wiedział, że tylko jedno z nich może przeżyć i zdawał sobie sprawę z tego, że jego szanse są mniejsze. Żeby jeszcze nie była chociaż taka ładna...

Gdy przechodził koło ławki stojącej naprzeciwko własnego domu, nawet nie zwrócił uwagi na bosego chłopaka w dżinsach i białej koszuli o bladej cerze i fryzurze z gatunku „piorun strzelił w grabie”. Tamten zaś obserwował Lighta uważnie i gdy Yagami mijał go, szepnął, ale na tyle głośno, aby przechodzący chłopak mógł to usłyszeć:

- Watashi wa L desu.

- Tak, a ja Myszka Miki - rzucił Light i poszedł dalej.

Wielki detektyw niemal zleciał z ławki. Przygotowując się do konfrontacji z Kirą przewidział setki wariantów jego reakcji, ale ta nie mieściła się z owym spektrum. Czyżby jednak się pomylił co do Lighta? Prawdopodobieństwo, że jest Kirą momentalnie spadło dlań do 0%.

Light wszedł do swojego pokoju i trzasnął za sobą drzwiami, po czym usiadł za biurkiem i zaczął myśleć. Wiszący nad sufitem Ryuk spojrzał na niego ze zdziwieniem.

- Hej Light, stało się coś? - spytał, zlatując na ziemię.

- L - odparł krótko Light, po czym powtórzył - L.

- No wiem, przecież też widziałem ten program.

- Nie o to chodzi, Ryuku. L jest w mojej szkole i chyba wie, kim jestem. Przekonałem się o tym dziś dwukrotnie. Zostałem upokorzony podczas klasówki i na basenie. A potem byliśmy w kawiarni... nie mam pojęcia, jakim cudem nie jestem jeszcze w więzieniu. Ale nie to jest najgorsze...

- Heh? A co takiego?

- L jest kobietą! - wyrzucił z siebie Light, nie mówiąc jednak, że na dodatek całkiem atrakcyjną kobietą, która zrobiła na nim spore wrażenie. Kira nie mógł sobie pozwolić na przyznawanie się do słabości, nawet w obliczu Shinigami. Ryuk patrzył na niego z zaskoczeniem, przypomniawszy sobie poranne spotkanie z tamtą dziwną dziewczyną. To wszystko było zbyt skomplikowane, nawet dla niego.

- Ale skoro cię nie aresztowała, to znaczy, że wciąż możesz ją pokonać, nie? Wystarczy, że wpiszesz jej imię do notesu i po problemie. A skoro chodzi z tobą do szkoły, to chyba nietrudno poznać jej imię?

- Używa pseudonimu, to jasne - odrzekł Light - Przedstawiła się jako „Ami Mizuno”. Zobacz - to mówiąc wystukał to nazwisko na komputerze, po czym przestawił je nieco - „Mizu no Ami” - „Przyjaciółka Wody”, rozumiesz Ryuku? A gdybyś widział jak pływa... właściwie jakby była rybą, nie człowiekiem. Wyprzedziła mnie niemal dwukrotnie. Nie sądziłem, że to możliwe. Jest doskonała... mądra, zręczna, piękna...

- Light, czy ty się w niej zakochałeś? - spytał zaskoczony Ryuk.

- W życiu! - Light spojrzał na Shinigami oskarżycielskim wzrokiem, kręcąc z przeczeniem głową, a jednocześnie zastanawiając się, w jaki sposób pozbyć się rumieńców, które zaczęły się pojawiać na jego policzkach - Znaczy się, ona pewnie próbowała na mnie zrobić wrażenie używając tych swoich kobiecych sztuczek, ale nie ze mną te numery, jestem ponad to! Jak miałbym zakochać się w kimś, kto chce mnie zamknąć? Nigdy w życiu! Nigdy! Na pewno!

- Dobra, rozumiem - odparł Ryuk, zastanawiając się, czy nie wystarczyłoby tu zwykłe „nie”. Ale widać Light taki był - A co zamierzasz teraz zrobić?

- Właśnie nad tym myślę...


***


- Żartujesz?! - głos Minako zdradzał najwyższy poziom zaskoczenia - Zakochałaś się? Ty? W facecie?

Ami westchnęła, zastanawiając się, czy aby dobrym pomysłem było dzwonić do Miny. Z kimś musiała jednak o tym pogadać. Makoto odpadała na starcie, ona dzieliła facetów na tych, którzy przypominali jej byłego i na całą resztę, poza tym szczególnie lotna nie była. Usagi była bardzo miła, ale co ona mogła o tym wiedzieć, skoro faceta dostała w pakiecie z kotem i mocami. Rei była feministką, widzącą w mężczyznach samo zło, co wynikało z jej trudnych przeżyć z ojcem. Haruka i Michiru w kwestii facetów niewiele miały do powiedzenia, zaś Setsuna miała zwyczaj zasypywać innych tonami bardzo, w jej mniemaniu użytecznych, ale całkowicie niepraktycznych porad. Poza tym, co ona mogła wiedzieć o facetach, siedząc całe życie pod bramą czasu? Została Mina. Kto jak kto, ale Wenus, bogini miłości, powinna być w tej kwestii dość obeznana.

- Wiesz Minako, nie jestem pewna, ale chyba...

- Ha, ha! Zaraz zrobimy ci krótki test miłości!

- Test?

- Czy myślisz o nim w tej chwili?

- Ale Minako, ja... - Ami poczuła, jak znowu się rumieni, wspominając przystojną twarz Lighta.

- Odpowiadaj!

- Nooo... tak.

- Ha! Drugie pytanie: czy jest diablo przystojny, marzy o nim reszta szkoły i na samo jego wspomnienie robisz się czerwona?

- Eee... wiesz, ja... tak, właściwie to masz rację.

- Trzecie pytanie: DAJ MI ZARAZ ADRES TEGO PRZYSTOJNIAKA ALBO CHOCIAŻ NUMER JEGO GG! - wydarła się do słuchawki Mina, sprawiając, że Ami musiała odsunąć ją od ucha.

- Ami? - usłyszała w słuchawce - Ami, żartowałam, nie chcę jego numeru, odezwij się! Nie rozłączaj się! Jesteś tam?

- Tak.

- W porządku, test zaliczony. Wpadłaś jak śliwka w kompot.

Rozmawiały jeszcze jakiś czas, jednak Ami uznała, że niewiele z tej rozmowy wyniosła. Jeśli czegoś była pewna, to tego, że pomimo solennych obietnic Minako i tak pewnie rozgada o tym reszcie przyjaciółek. Gdy skończyła rozmowę, wzięła się za lekcje, cały czas jednak myśląc, co zrobić, aby Light zwrócił na nią uwagę.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Weronika Otaku : 2015-06-09 15:31:50
    ...

    Przypadkowo oceniłam tekst na 9, a miałam dać 10 ;-)

    Opowiadanie-genialne!!!!! ;*

  • AliceRossi : 2012-03-30 22:43:33

    Light mało nie zszedł na zawał.

    genialne, ironia losu normalnie! Osoba, która przyprawiła o zawał tylu ludzi.

    I jeszcze jeden fragment, ten gdy pojawia się L na ławeczce! boskie! :]

  • Kiyomi : 2012-02-25 12:22:05

    Zaoferowanie jej szkodzącego zębom ciasta też odpada - będzie to jak powiedzenie wprost „jestem Kirą i chcę cię zabić”.

    Rozwaliło mnie to :)

  • Anonimowy : 2009-02-05 23:57:26
    Upsi...

    Kurde, podczas przewijania tekstu na dół przez przypadek wystawiłem ocenę 5. Wiedz, że tak naprawdę to jest 10;). Fragment z L mnie po prostu rozwalił xD.

  • Ekkusu : 2009-02-03 11:52:52

    A mnie się najbardziej podobał fragment z prawdziwym L'em ^^ Bardzo dobry fan-fic

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Pokaż komentarze do całego cyklu