Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Inuki - sklep z mangą i anime

Opowiadanie

Nie chcę być sama

Rozdział 13

Autor:V-chan
Redakcja:Inai
Serie:Piłka w grze
Gatunki:Obyczajowy, Romans
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość
Dodany:2009-05-25 18:56:59
Aktualizowany:2009-05-25 18:56:59


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

13.

Ryuuji był od rana w złym humorze. Choć gdyby był wobec siebie szczery, to przyznałby się, że był wściekły od momentu, gdy Chloe powiedziała o swoim nowym domu. Uderzył pięścią w mur okalający szkołę. Szlag by ją trafił! Nie zwrócił uwagi, że inni uczniowie na widok jego miny i obłupanej cegły uciekali. Nawet Seki, który przed jego wyładowaniem złości zamierzał podejść się przywitać, od razu uciekł. Rozprostował palce, nawet nie bolały. Szlag jaśnisty trafiłby Chloe, jej nowe mieszkanie, jego uczucia do niej i w ogóle jego całego! Zmienił szybko buty i niczym chmura gradowa ruszył do klasy. Rozumiał jej chęć wolności, ale to wyglądało, jakby od nich uciekała! A może… Może on się zdradził jakoś ze swoimi uczuciami, choćby wtedy, gdy zapraszała go na ciasto? I pewnie teraz chce jakoś odejść, żeby nie psuć atmosfery mówieniem mu wprost, żeby trzymał się z daleka. Wpadł do klasy, od razu wszyscy usunęli się prawie pod ściany. Walnął torbą o ławkę, usiadł, założył nogę na nogę i gapił się za okno. Ależ był wściekły! Ostatnim razem tak się wściekł, gdy się dowiedział, że nie będzie mógł grać w finale. Cholerna kobieta! Zawsze był pewien, że ceni w dziewczynach wnętrze, nie urodę. Więc dlaczego tak bardzo mu się podobała, że aż nie mógł od niej oderwać wzroku? Już na lotnisku poczuł do niej coś więcej niż sympatię, ale przecież to nie mogła być ta cholerna miłość od pierwszego wejrzenia! Wyglądała wtedy okropnie - cała zasmarkana, zapłakana, potargana. Wtedy na pewno nie była piękna. Więc, do cholery, co się działo?! Nerwowo machał piętą i nawet nie zauważył wejścia nauczyciela. Ten musiał go kilka razy zawołać, żeby zwrócić jego uwagę. Spojrzał w stronę tablicy. Matma. Nauczyciel aż się cofnął na widok jego wściekłej miny.

- Eee… Kanou, wszystko w porządku? Mógłbyś podać rozwiązanie?

- Pierwsze: x równa się 12. Drugie: przeciwprostokątna wynosi 26 cm. Trzecie: pierwiastek z trzech. Czwarte: 8 razy pierwiastek z siedmiu w nawiasie, plus 5 razy pierwiastek z 27. Piąte: pi razy 24. Szóste: 120 stopni. Siódme: dwadzieścia siedem litrów. Ósme: wysokość równa się 13 centymetrów.

Powiedział wszystko jednym tchem, rzucając jedynie okiem na tablicę. Nauczyciel podrapał się po nosie, zaglądając w swoje notatki.

- Eee… Wszystko dobrze, ale miałeś rozwiązać tylko jedno. To były zadania na CAŁĄ lekcję. Ale dobrze, dobrze. Wstawię ci najwyższą ocenę i wymyślę zaraz coś innego.

Wściekły, tym razem na siebie, znów spojrzał w okno. Wiedział, że cała klasa patrzy na niego z niedowierzaniem. Każde z tych zadań zajęłoby im przynajmniej dziesięć minut pracy. Jemu wystarczyło szybkie przeliczenie w umyśle. Nie cierpiał robić z siebie szopki, ale właśnie to zrobił, bo źle zrozumiał pytanie. Już chciał winę zwalić na Chloe, ale jakby nie patrzeć, to nie jej wina, że on cały czas o niej myśli. Westchnął i w końcu wypakował zeszyt z torby, starając się nawet udawać, że patrzy na tablicę, co uspokoiło nauczyciela, który w pocie czoła wymyślał dalsze zadania. Jednak gdzieś tam w środku wciąż się gotował. Musiał się uspokoić przed wyborem nowych zawodników - wolał ich nie straszyć na samym początku. W końcu lekcja się skończyła. Podszedł do nauczyciela i przeprosił za swoje zachowanie.

- Nie ma problemu, sam kiedyś byłem młody i wiem, jak to jest, jak ma się zły humor. Człowiek chce uciec od wszystkiego. Ale, ale, miałem się o coś spytać… Aha, chciałbyś wziąć udział w olimpiadzie matematycznej? Każda szkoła w Japonii ma wystawić jednego kandydata - rozglądnął się i ściszonym głosem dodał - Nagroda jest pieniężna, a z tego co wiem twoja rodzina potrzebuje pieniędzy. Olimpiada jest za miesiąc i tydzień.

Kiwnął głową i zgodził się. Przysiądzie trochę nad książkami i może uda mu się wygrać.


- Kanou, co cię dziś ugryzło? Rano chciałem się przywitać, ale akurat byłeś zajęty demolowaniem muru szkolnego.

- Mam swoje problemy, nie muszą cię interesować.

- Jak uważasz, ale jakby co zawsze możesz nam powiedzieć - Nishio przytaknął - Ale zmieńmy temat, bo zaraz zmienisz nas w kamień samym wzrokiem. Wiesz dlaczego trener przyspieszył selekcję?

- Nie mam pojęcia. Miały odbyć się w najbliższy poniedziałek, tak ustalaliśmy. Ale on lubi robić rzeczy po swojemu.

- Może ma to związek z Kakegawą? Słyszałem, że przyjęli kilku zdolnych pierwszorocznych i już trenują. Trio z Kakeshity.

- Słyszałem o nich. Tanaka, Kazuhiro i Shiraishi. Z tego co wiem, ojciec Kazuhiro grał w Fujicie i był jednym z twórców klepki. Młody jest dobrym technikiem, jego zdolność czytania gry jest na wysokim poziomie. Shiraishi to jeden z lepszych bramkarzy, jakich miałem okazję oglądać. Ma talent i instynkt, a do tego niekonwencjonalne pomysły. Jednak Tanaka… Bez tej dwójki jest do niczego. To znaczy, jest dobry, ale nie na tyle, bym wziął go do reprezentacji. Poziom ma średni.

- Fiuu… Aleś się rozgadał. Ale to prawda, są nieźli. Podobno Kubo od razu wpisał ich na listę graczy podstawowych razem z jeszcze dwoma pierwszakami - Nittą i Sasakim. Niebezpiecznie zaczął. Zwykle Kakegawa nie bierze pierwszorocznych. Ale sądzę, że muszą być nieźli, skoro Kubo zdecydował.

Ryuuji zacisnął szczęki. Jeszcze w tym dniu brakowało mu wspominania Kubo, no naprawdę. Wciągnął powietrze i wypuścił, zrobił to jeszcze raz.

- Szkoła rodzenia? - Nishio szczerzył się radośnie.

- Nie. Uspakajam się. Wolę nie straszyć młodych w pierwszym dniu treningu.

- Dalej nam nie powiesz, czemu od rana jesteś taki wściekły?

Przez chwilę, jedną, króciutką chwilę, pomyślał, że dzieląc się tym wszystkim z kimś ulżyłby sobie. Dopiero po chwili przyszło otrzeźwienie - to moje sprawy i nikomu nic do tego, nawet jeśli ja sam nie mogę się połapać w swoich uczuciach.

- Może kiedyś…

Zrobili wielkie oczy. Zwykle było: „wara!” lub po prostu milczenie.

- Kanou, co ty…

Pytanie przerwało wejście nauczycielki japońskiego. Zawsze przychodziła równo z dzwonkiem. W efekcie nigdy nie dowiedział się, o co chciał zapytać Seki.

- Aaaaale dobrze…

Nishio przeciągnął się i złapał torbę.

- No to idziemy na pogrom!

W szatni słychać było zwykłe docinki: „Seki zapuściłeś się, chyba przytyłeś, co?”, „Arashi, ale tatuaż! Lepiej uważaj, żeby nikt cię na tym nie złapał, bo wylecisz ze szkoły!”, „To znamię, ty durniu!”. Pierwszoroczni stali już koło boiska, a z nimi, niestety, dziewczyny. To było największe utrapienie, nawet playboy Seki na nie narzekał: „Skupić się nie mogę, tak głośno wrzeszczą”. Trener także tam był. Przysadzisty, mocno zbudowany, z dużym brzuchem (a podobno kiedyś był szczupły). Twarz okrągła, nieco nalana, ale chodziły plotki, że to efekt wylewu, jaki przeszedł kilkanaście lat wcześniej. Podobno wszystkie mięśnie twarzy miał nieco zwiotczałe. Pewnie dlatego rzadko się uśmiechał, choć Ryuuji podejrzewał, że nawet gdyby mógł, to by się nie śmiał.

- No, nareszcie jesteście. Już myślałem, że będę musiał na was czekać. Stańcie po przeciwnej stronie boiska. Będziecie obserwować zawodników i pomożecie mi zdecydować, którzy mają zostać przyjęci.

Zrobili, jak kazał i gdy tylko zajęli swoje miejsce, Ryuuji zdębiał. W tłumie dziewczyn stała Chloe. Nie było jej widać, bo była o głowę niższa od większości dziewczyn. Włosy ściągnęła gumką w kucyk, założyła zwykły t-shirt i szorty. Ależ miała zgrabne nogi. „Piłka, myśl o piłce!”. Eliminacje składały się z trzech etapów - najpierw zawodnik miał wykonać swój najlepszy strzał, następnie spróbować strzelić gola, podczas gdy bramkarz stał na bramce, a w ostatnim etapie trener zawsze wybierał jednego z graczy podstawowych. Kandydat miał próbować go obejść. Pierwszy chłopak w ogóle nie umiał strzelić bramki. Piłka poleciała daaaleko w bok. Takim pozwalano na jeszcze jedną próbę i jeśli im się nie udało - od razu szli do odstrzału. Następny był Koyanagi. Wysoki, niesamowicie wychudzony chłopak z burzą jasnobrązowych włosów. Nietypowe, ale w końcu sam miał rudą siostrę. Chłopak bez problemu strzelił, w dodatku podkręconą. Prawie udało mu się strzelić nad Kitagawą, ale ich bramkarz nie był asem. Do Fujity East zgłaszali się głównie napastnicy i obrońcy, w ciągu dwóch lat Kitagawa był jedynym, który się zgłosił na tę pozycję. Koyanaga obejść Arashiego, ale to mu się zupełnie nie udało. Stanął z piłką i jedynie trochę machał dłońmi, by utrzymać równowagę. Po nim było już tylko dwóch lepszych, kilku gorszych. I wreszcie Matsushita. Dość wysoki, z pisków dziewczyn można było wywnioskować, że przystojny (spojrzał i odetchnął - Chloe jedynie uśmiechała się pobłażliwie), duże brązowe oczy i, podobnego koloru co Koyanagi, nieuczesane włosy. Nad czołem niebieska przepaska. Wykonał lob (kopnięcie w samo okno bramki, tuż pod poprzeczką), czym wzbudził podziw zawodników i kolejną falę pisków. Ciężko jest strzelić bramkę lobem - wymaga dużej precyzji. Kitagawa nie obronił tego strzału, był zbyt silny.

- Kanou, chodź tutaj. Niech Matsushita spróbuje cię ominąć.

Trener był z siebie zadowolony, jakby umiejętności chłopaka były jego osobistym dziełem. Ryuuji podał piłkę Matsushicie.

- Ty zacznij.

- Bez żadnych ulg, senpai.

- Nikogo nie traktuję ulgowo.

Był dobry. Zamiast spróbować od razu pobiec łukiem ruszył na niego i tuż przed nim skręcił ciałem w lewo, choć piłkę podał w prawo. Pierwszy błąd - ciało pokazuje, co chce zrobić. Bez trudu odebrał mu piłkę. Chłopak zabiegł mu drogę i przez chwilę wykonywali zwody, podbiegi i znów zwody. Koniecznie musi być w reprezentacji, jest lepszy niż którykolwiek z chłopaków. Nagle wykonał kilka obrotów z piłką - zwód Cruyffe’a. Polega on na ominięciu przeciwnika w taki sposób, że ten nie ma jak mu odebrać piłki. Trzy obroty długimi krokami - prawie, jak w walcu. Był też szybki - Ryuuji musiał wykorzystać spory zapas sił, by go wyprzedzić i zatrzymać. Mierzyli się wzrokiem. Ponownie odebrał mu piłkę i udał, że podaje ją do tyłu, a gdy Matsushita dał się nabrać i pobiegł w tą stronę, po prostu się obrócił i czubkiem buta kopnął piłkę z powrotem na swoją stronę, strzelając gola. Zmachał się tylko trochę, a Matsushita wręcz oblewał się potem.

- Nieźle.

Po Matsushicie było jeszcze kilku, większość miała problemy z trafieniem do bramki i w efekcie przyjętych zostało zaledwie dwunastu. Trener Udou klasnął w dłonie i kazał wszystkim chłopcom z drużyny zebrać się w jednym miejscu. Następnie pogonił dziewczyny , które dość niechętnie wychodziły. Najdziwniejsze było to, że Chloe została. Zauważyła jego zdziwiony wzrok, uśmiechnęła się i pomachała. Odruchowo odmachał, a Seki spojrzał na niego ze zdziwieniem.

- Chłopcy, chciałbym, żebyście mnie posłuchali. Jak wiecie nasza szkoła, nie licząc zeszłorocznego wypadku, co roku zdobywała mistrzostwo okręgu Shizuoka. Mam nadzieję, że nie zawiedziecie mnie. Mam także niemiłe informacje. Z powodu stanu zdrowia zmuszony jestem poddać się operacji i co najmniej półrocznej rehabilitacji. W związku z tym nie będę z wami trenował.

- Jak to? Niemożliwe! Co my zrobimy bez trenera!

Ryuuji zauważył uśmiech Chloe i już wiedział, co zaraz nastąpi.

- Nie zostawiam was jednak bez opieki. Ej! Zamknąć się i słuchać! Trener Nishigaki z młodzieżowego klubu piłki nożnej, o którym na pewno słyszeliście, polecił mi trenera, który wyszkolił jego chłopców tak dobrze, że większość z nich jest teraz kapitanami drużyn licealnych, a starsi w większości znajdują się w J-League.

Machnął ręką i Chloe przeskoczyła barierkę. Szła szybkim, zdecydowanym krokiem. Stanęła obok trenera i ukłoniła się.

- Nazywam się Ichigamoto Chloe i od dziś będę waszym trenerem. Miło mi was poznać.

Cisza, jaka zapadła była najlepszą odpowiedzią. Patrzyli po sobie i na trenera, jakby oczekując, że ktoś wyskoczy z okrzykiem: „Dałeś się nabrać!”. Jednak powoli prawda do nich docierała. I zrobili najmniej odpowiednią, zdaniem Ryuujiego, rzecz: zaczęli się śmiać.

- To małe dziewczątko ma być naszym trenerem? Ona? Jest na tyle śliczna, że może zostać menadżerem lub cheerlederką! Chcesz iść na kawę? Masz chłopaka? Uważaj na piłkę, możesz się o nią potknąć!

Chloe stała spokojnie i patrzyła na nich pełnym politowania wzrokiem. Brak reakcji doprowadził do ściszenia śmiechów i tylko od czasu do czasu słychać było parsknięcie i szepty.

- Już? - mówiła suchym, nieprzyjemnym głosem, w którym dźwięczała stal - Jeśli napad samczego ogłupienia już wam przeszedł, chciałabym przejść do tematu waszej gry. Chciałabym zobaczyć, w jaki sposób trenujecie.

- Bo co? Wyrzucisz nas z drużyny? Popłaczesz się?

- EJ! Uspokoić mi się w tej chwili! Jej słowo ma taką samą moc, jak moje!

- Trenerze, ona się nie nadaje!

- Jak to…! Śmiecie kwestionować moje decyzje?!

Chloe poklepała trenera po ramieniu i podniosła głowę.

- To nie ma sensu. Zwyczajem samców, najsilniejszy w stadzie prowadzi prym - zwróciła się twarzą do drużyny, podparła dłońmi boki - Umówmy się w ten sposób: zagram z wami trzy razy, z reprezentacją. Jeśli za drugim lub trzecim razem uda mi się znaleźć w polu bramkowym, bądź nawet strzelić bramkę, wtedy uznacie mnie za trenera i moje polecenia będziecie wykonywać bez szemrania. Jeśli jednak przegram, obiecuję, że się wycofam i zostawię wam wolną rękę w wyborze trenera, zgoda?

Trener Udou już zamierzał zaprotestować, ale władczy gest jej ręki nakazał mu milczenie. Z grupy wystąpił Seki.

- Zamierzasz nas pokonać w pojedynkę?

- Tak.

- I jeśli przegrasz, to ustąpisz i dasz nam wolną rękę?

- Ale jeśli wygram, będziecie mnie słuchać.

- Jesteś pewna, że z reprezentacją?

- Głuchy jesteś czy opóźniony, że specjalnie dla ciebie muszę powtarzać?

Seki wciągnął powietrze. Kobiety zwykle padały mu do stóp. Ta sytuacja była dla niego nowością.

- Zrobimy jedną zmianę. Zagra z nami Matsushita.

- Nie ma problemu.

Stanęła nieco przed linią dzielącą boisko na połowy i zaczęła rozgrzewkę, która była nieco dziwna. Jej skłony były tak głębokie, że mogła położyć łokcie na ziemi. Wyginając nogę do tyłu bez problemu kolanem dotykała kitki. Potrząsnął głową i zawołał Matsushitę.

- Widziałeś kiedyś naszą grę z klepki?

Skinął głową.

- W takim razie będziesz grał na pozycji środkowego napastnika, będzie dla ciebie najlepsza.

- Ale dlaczego? Przecież to pozycja senpaia?

- Nie wiem czy potrafi grać, ale ma powody, żeby uznać swoją wygraną za możliwą. Będę na pozycji stopera. W każdym razie, kiedy znajdziesz się pod bramką z lewej strony blisko linii, to spodziewaj się, że tam dostaniesz piłkę. MUSISZ tam biec od razu po rozpoczęciu klepki. A poza tym rób wszystko, co potrafisz.

Chłopacy podśmiewali się z Chloe, a ona stała sobie spokojnie i w tej chwili ćwiczyła kostki, kręcąc nimi kółka. Trener Udou podniósł rękę.

- Gotowi?

- Daj panienko, co potrafisz! Nie będzie litości!

- Jedna dobra rada dla was - nigdy więcej niż dwóch obrońców na mnie. Nie chciałabym was skrzywdzić.

- Kanou? - Seki podszedł do niego szybko - Wiem, że ją znasz. Dobra jest?

- Do dziś nie wiedziałem nawet, że potrafi grać. Ale jeśli mówi, że da nam radę, to ma do tego podstawy.

Skinął głową i nawrzeszczał na resztę, żeby się zamknęli i potraktowali to poważnie.

- Pokażmy, co mamy najlepsze - powiedział głośno. Arashi podał mu piłkę, a Ryuuji podniósł dłoń do góry i podniósł palec wskazujący. Chłopcy od razu przyspieszyli i zaczęli robić szybkie podania. Co dziwne, Chloe w ogóle nie ruszyła się z miejsca. Jedynie, gdy piłka przemknęła obok niej, obróciła się i obserwowała, jak Matsushita strzela.

- Nawet się nie ruszyłaś, księżniczko! Nie rób takiej smutnej miny.

Jej spokojna mina nie spodobał mu się. Poczuł się źle. Kopnął jej piłkę.

- Teraz ty zaczynasz.

- Nie - podanie - Chcę, byście zaczęli. Tak będzie fair.

Znów rozpoczęli klepkę. Gdy Seki miał podać do Nishio, Chloe wbiegła między nich i przejęła piłkę. Wszyscy zmartwieli. Złamała klepkę. Rozpracowała styl gry, który od dwudziestu lat zapewniał Fujicie zwycięstwo. W dodatku zobaczyła go tylko raz. Była niesamowicie szybka. Zanim się otrząsnęli, była już w połowie ich pola.

- Obrońcy!!!

Zaklął. Ruszyło aż trzech. Skrzywiła się i z całej siły kopnęła piłkę w Sekiego. Piłka zwaliła go z nóg, odbiła się od jego piersi i uderzyła kolejno w Arashiego i Uemiego, również ich powalając. Od piersi Uemiego wróciła do Chloe, która już była naprzeciwko niego. Zaczęli walkę o piłkę. Była niesamowicie szybka i nie popełniała żadnych błędów. Nagle wykonała zwód Cruyffe’a, ale w lewą stronę. Nigdy z czymś takim się nie spotkał. O ile zwód prawostronny dało się jeszcze obronić, o tyle lewostronny „wyrzucał” zawodnika za plecami przeciwnika. Znalazła się sam na sam z bramkarzem. Kitagawa spiął się i przyjął odpowiednią pozycję. Chloe kopnęła, ale nie trafiła. Słupek. Aż jęknął, gdy pobiegła w prawo i ruszyła na spotkanie piłki, która odbiła się od słupka i leciała w jej stronę. Rzuciła się na ziemię i główką wbiła gola. Spojrzał na drużynę, każdy z nich miał szok wymalowany na twarzy. Trener Udou aż usiadł. Nishio klął pod nosem, Arashi walił pięścią w piach. Chloe tymczasem podnosiła się z murawy i potrząsała głową.

- Czy coś ci się stało? - Kitagawa pomógł jej wstać.

- Nie. Po prostu od dłuższego czasu nie główkowałam, zapomniałam unieść głowę przy upadku i w efekcie przyłożyłam czołem. Trochę dzwoni mi w uszach.

Usiadła obok trenera, który spojrzał na nią wielkimi oczami.

- Jak… Jak to zrobiłaś? Jak pokonałaś klepkę?

- Przecież to bardzo proste. Nie mówcie mi, że dotychczas nikt tego nie zrobił.

- Nie! Od dwudziestu lat dzięki niej dostajemy się do mistrzostw!

- Naprawdę? - zaczęła się śmiać - No to jesteście całkiem beznadziejni! Podejdźcie tu wszyscy, bo nie będę się powtarzała. Po pierwsze - czy szefostwo zostało ustalone?

Pomruk niechętnego „taaak”.

- Jeszcze nauczycie się robić to z większym entuzjazmem - była we wspaniałym humorze. Machała nogami, siedząc na murku, i uśmiechała się złośliwie - Klepka jest niezła, muszę przyznać. Z pierwszej gracie bez odbijania piłki o podłoże. To wprowadza przeciwników w przerażenie. Jednak największą słabością waszych szybkich podań jest ich dokładność. Nie opieracie się na improwizacji, ale na wyuczonych na pamięć pozycjach. Zauważyłam, że każdy z was biegnie w jakieś jedno konkretne miejsce, bez patrzenia na piłkę. Po czym piłka ta jest tam podawana. Jest to dobry pomysł, bo nikt nie zdobędzie tej piłki, jeśli będzie za nią biegł. Trzeba przejąć podanie w miejscu, do którego miało dotrzeć. Dziwi mnie za to, że jak dotąd nikt, nawet wy sami, nie zauważył tej słabości. Co do problemów każdego z was. Ty - jak się nazywasz?

- Arashi Tomo.

- Jesteś zbyt pewny siebie. Gdy masz piłkę jesteś pewien, że nikt ci jej nie odbierze, więc grasz ostro. Twoja brawura cię zgubi. Ty.

- Seki Yatsushiko.

- Grasz nieźle, potrafisz przewidzieć ruch przeciwnika, ale nie myślisz o konsekwencjach i za mało uwagi poświęcasz pozycjom kolegów. Jako środkowy obrońca musisz widzieć, które miejsca są słabe, i że należy je wspomóc.

Kilku innym osobom także wytknęła błędy w równie „delikatny” sposób.

- Matsushita, potrafisz przystosować się do gry kolegów, nawet nieźle poszło ci z klepką, ale robisz jeden błąd, który może się zakończyć kontuzją. Za duży ciężar ciała stawiasz na prawej nodze. W związku z tym lewą masz słabszą i twój zwód Cruyffe’a nie jest do końca poprawny. Wzmocnij lewą nogę. Kanou - zwróciła się do niego i po jej minie wiedział, o co pójdzie - Twoja kontuzja. Nie zaleczyłeś jej do końca i dlatego nie grasz tak dobrze, jak potrafisz. Gdybyś był w pełni sił, nie potrafiłabym ciebie minąć. Tymczasem twoje lewe kolano wciąż boli, prawda?

Pomyślał, że nie może potwierdzić - trener od razu odsunie go od rozgrywek. Z drugiej strony Chloe ledwie przedwczoraj znalazła go konającego z bólu.

- Nie boli. Trochę zaniedbałem trening i nie spodziewałem się lewostronnego Cruyffe’a.

- Jasne. Stań w lekkim rozkroku - zrobił, co kazała. Przykucnęła i zaczęła uciskać jego lewe kolano. Bolało, jak wszyscy diabli, ale nawet mięsień mu nie drgnął.

- Boli?

- Nie.

„Ufff… Głos też mi nie drga”. Chloe wstała.

- Twoje wiązadło wciąż jest obkurczone, co oznacza, że twoja kontuzja wciąż jest bolesna.

- Wcale nie.

Najeżyła się, grymas wściekłości wypłynął jej na twarz. Podeszła do niego i mocno uderzyła kolanem w miejsce kontuzji. Zawył i aż uklęknął, trzymając się za kolano. Spocił się i zagryzał mocno zęby. Jaki ból! Dziewczyna tymczasem stała nad nim, podparta pod boki.

- Nie boli, co? To mogło równie dobrze zdarzyć się na byle jakim meczu przy próbie przejęcia piłki. Albo w zamierzonym faulu. Zdajesz sobie sprawę, jakie konsekwencje oznaczałoby to dla drużyny? Z tego co wiem, zamierzasz pokonać Kakegawę. Powiem tobie oraz całej reszcie szczerze, że w obecnym stanie nie uda wam się to. Wystarczy, że którykolwiek z nich przełamie waszą klepkę, a wtedy jako zgraja niezbyt uzdolnionych i popełniających wiele błędów pacanów, którzy sądzą, że są niepokonani, nie macie z nimi szans. Potrzebny wam przede wszystkim dobry trening. Seki, ile zwykle robicie okrążeń?

- Czterdzieści.

- Dojdziecie do stu, na rozgrzewkę - zbiorowy jęk - Ile godzin dziennie przeznaczacie na treningi?

- Koło czterech.

- Odtąd będzie ich sześć. Trzecioklasiści będą mieli po cztery, ze względu na szkoły przygotowawcze.

- Ale…!

- Jakieś problemy?

Jej błękitne oczy rzucały stalowe błyski, cała drużyna od razu spokorniała.

- No i dobrze. Widzimy się jutro, zaraz po waszych zajęciach. Po lekcjach macie w te pędy lecieć, przebierać się i na boisko.

Pożegnała się i poszła do kantorka trenera. Jakby ktoś włączył dźwięk.

- TRENEEEERZEEE!!! NIE RÓB NAM TEGO!!! Błagamy!!! Będziemy grzeczni, tylko wróć!!!!!

- Hehehe… Już ona da wam niezłą szkołę. Nie mogę się doczekać, jak będziecie wyglądać, gdy wrócę.

- Czy mnie się wydaje, czy jego to bawi? - Seki był pełen obaw. Razem z Nishio złapali go każdy pod jedno ramię i zaprowadzili na stronę. Usadzili go na murku, bo noga wciąż nieziemsko go bolała - A teraz spowiadaj się, skąd znasz taką ślicznotkę?

- CO?

- Machaliście do siebie i tylko ciebie nie zapytała o nazwisko. Skąd ją znasz?

Zastanowił się, czy skłamać lub wymigać się od odpowiedzi, ale to byłoby bez sensu.

- Mieszka z moją rodziną.

- COOOOOOOOOOOOOOOO?!

- Ciszej, durnie! Powiem wam, ale jeśli ktoś inny się dowie, to załatwię wam trening życia!

Opowiedział im, jak poznał/wpadł na Chloe, jej historię i dalszą część.

- …i wczoraj kupiła sobie mieszkanie i za miesiąc się tam przeprowadza - dopowiedział grobowym głosem.

- Ahaaa. I wszystko wiadomo.

Obaj mieli lisie uśmiechy. Nie podobało mu się to.

- Co wiadomo?

- Czemu byłeś od rana taki wściekły.

- Nie wiem, o czym mówisz.

- Jasne, jasne. Czyżbyś w końcu dorósł do wielkiej i namiętnej miłości? - Seki ukląkł przed Nishio i wyciągnął do niego dłoń.

- A ona odpowie, że zawsze na to czekała - Nishio złapał dłoń Sekiego i wspólnie odtańczyli coś w rodzaju łamanego walca. Kanou czuł, że jest mu niedobrze. Przyłożył jednemu i drugiemu przez łeb.

- Przesadzacie. Dbam o nią, jak o moją siostrę.

- Oczywiście.

- Nic innego nie mieliśmy na myśli.

- Prócz tego, że świata poza nią nie widzisz.

Czuł, że oblewa się rumieńcem i nie mógł nic na to poradzić.

- Przestaniecie w końcu?!

- Kanou, czemu tak się drzesz?

Chloe akurat wstawiła głowę za mur. Oblał się jeszcze większym rumieńcem. Podeszła do niego i położyła mu rękę na czole.

- Masz gorączkę? Cała twoja twarz jest czerwona.

Wiedział, że ma głupio-maślaną minę i że chłopacy zwijają się ze śmiechu. Usiłował wrócić do swojego spokojnego sposobu bycia.

- Nie. Po prostu gorąco mi.

- To się przebierz. Jeszcze się zgrzejesz i przeziębisz. Nie chciałabym, żebyś rozchorował się na rozgrywki. Wracam przed tobą, bo muszę wpaść do sklepu z meblami i poszukać duuużego łóżka. W końcu mam na nie miejsce. Cześć wam!

Od razu wyobraził sobie wielkie łoże i Chloe leżącą na nim. Seki poklepał go po plecach z jednej strony, a Nishio z drugiej.

- Masz, bracie, brudne myśli.

- Wcale nie!

- Ale za to potrafisz robić słodkie i zażenowane miny. Takiego cię jeszcze nie znaliśmy.

- Pójdziecie mi stąd, czy nie?!?!?! Na boisko, ale już!!!!

- Ale dziś nie miało być treningu!

- Sami się o to prosiliście!

- Jesteś okrutny! Poskarżymy się trenerce!

- I ona cię znielubi za męczenie zawodników!

- Ja was zaraz znielubię!

- Słodki jesteś - orzekli chórem, za co dostali kilka dodatkowych okrążeń.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • onee-san : 2009-05-25 21:31:47
    :)

    "Masz, bracie, brudne myśli." xD Umarłam ze śmiechu :D Biedny Kanou xD

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu