Opowiadanie
Nie chcę być sama
Rozdział 14
Autor: | V-chan |
---|---|
Redakcja: | Inai |
Serie: | Piłka w grze |
Gatunki: | Obyczajowy, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość |
Dodany: | 2009-06-01 18:29:53 |
Aktualizowany: | 2009-06-01 18:29:53 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
14.
Chloe wyszła za bramę szkolną i zaśmiała się głośno na wspomnienie miny Ryu… to znaczy Kanou, gdy ją zobaczył. Aż podskoczyła z radości. Wreszcie jest w swoim żywiole! Przed nią szło kilku chłopaków z drużyny. Jeśli się nie myliła, to Kitagawa, Arashi i Uemi. Cichcem podbiegła i szła za nimi.
- Trener chyba zwariował! Dać nam jakąś laskę za trenerkę!
- Ale jest niezła. Lewostronny Cruffye? Sama musiała to wymyślić.
- Niezła, oj, niezła. I to nie tylko w piłce. Dawno takiej ślicznotki nie widziałem. Ale nie jest w moim typie. Bardziej hetera niż kobietka.
Prawie dławiła się ze śmiechu.
- Zapowiada się ciężki rok. Wyciśnie z nas ostatnie siły. Myślisz, że poważnie mówiła o tych stu okrążeniach?
- Tak. Hetera mówiła poważnie - nie mogła się powstrzymać i odpowiedziała mu z przekąsem. Tak jak się spodziewała, obrócili się z przerażonymi minami.
- Cześć, chłopcy. Zapowiada się fantastyczna współpraca, co?
- Eeee… Oczywiście, trenerko.
- Dajcie spokój. Przyjmijcie do świadomości i podajcie dalej, że mam na imię Chloe i tak macie się do mnie zwracać.
- Tak nieoficjalnie?
Byli przerażeni. Parsknęła.
- Przez ostatnie kilka lat mieszkałam za granicą, a tam zwracanie się do kogoś po imieniu nie jest oznaką poufałości. Zresztą, jestem w wieku waszych drugoklasistów, więc nie ma sensu, byście się do mnie zwracali oficjalnie. Po imieniu wystarczy.
- Em… Chloe, masz wobec nas jakieś plany?
- Dużo, dużo planów. Jesteście nieźli, ale w mojej skali dziesięciopunktowej jesteście na dwójce. Czyli dość kiepsko. Na pewno każdy z was będzie miał indywidualny tryb treningu. Jednak jutro będziecie mieli stary trening. Chcę przyjrzeć się waszym sylwetkom.
- Sylwetkom?
- Po sylwetce, proporcjach ciała i sposobie poruszania się mogę stwierdzić, co możecie. A raczej, jakie macie możliwości. Potem dla każdego opracuję osobny system treningowy, który ma was rozwinąć i zniwelować błędy - wzruszyła ramionami - Teraz jednak mogę o tym mówić jedynie ogólnie, bo mam tylko kilka pomysłów dla niektórych z was.
- Na przykład?
- Na przykład Matsushita dostanie więcej zadań, które wzmocnią jego lewą nogę, a odciążą prawą. Ciebie, Arashi, zamierzam nauczyć gry z rozwagą. Możesz być pewien, że to, co ci dam, będzie się bardzo różniło od tego, co zwykle robisz. Kitagawa, jesteś kiepskim bramkarzem. Masz intuicję i nieco talentu, ale boisz się wyjść przed bramkę. Trochę cię pomęczę - uśmiechnęła się do chłopaka złośliwie.
- A co z kontuzją Kanou? Dasz radę ją zaleczyć do rozgrywek?
Spochmurniała. To będzie najtrudniejsza część jej zadania.
- Zostanie odsunięty od gry do czasu, aż zaleczy kontuzję. Mam nadzieję, że przed finałami da radę.
- To… nie będzie najlepszy pomysł. Kiedy nie gra, wtedy snuje się po szkole i boisku, jak chmura gradowa.
- Myślałam, że zawsze się snuje jak chmura gradowa?
Zaczęli się śmiać.
- Kiedy gra, jest nieco bardziej rozluźniony, potrafi nawet pochwalić. Matsushita sam nie wie, ile oznacza jego „świetnie”. Nawet narzekał, że dał z siebie wszystko i jedynie „świetnie”. W ciągu trzech lat gry z Kanou dwa razy usłyszałem „świetnie” i to za każdym razem, gdy dałem z siebie więcej, niż sądziłem, że jestem w stanie. Jest ostry, niemiły, warczy na wszystkich i nikomu nie daje do siebie podejść, ale jest dla nas dobry, sam daje z siebie więcej niż powinien i w dodatku nadstawia za nas głowę. Nieraz wylecielibyśmy z reprezentacji z powodu głupiego błędu podczas meczu, gdyby nas nie krył. Ale kiedy doznał kontuzji i lekarz zabronił mu grać… To była rzeźnia, możesz mi wierzyć. Nie odzywał się do nikogo, chyba, żeby nawrzeszczeć. Kiedy przegraliśmy z Kakegawą… Boże, to był najgorszy miesiąc mojego życia w szkole. Nie dość, że sam byłem na siebie wściekły, bo straciłem dwie dobre okazje do strzału, to jeszcze Kanou nie odzywał się do mnie. Nauczyciele unikali nawet patrzenia na niego. Kiedy przez dwa tygodnie nie pojawiał się w szkole, byłem na skraju załamania. Traktuję go jak przyjaciela. W sumie ulżyło mi, gdy okazało się, że lekarz zalecił mu leżenie. Nie chcę drugi raz tego przeżywać.
Chloe słuchała z radością. Zwykle najzdolniejsi zawodnicy byli nienawidzeni przez resztę drużyny. Jeśli dodać do tego jakże radosny charakter Kanou… Dlatego była zadowolona, że ktoś go lubi.
- Arashi, czy ty naprawdę sądzisz, że podejdę do niego i walnę mu prosto z mostu, że nie będzie grał? Powiedziałam jedynie, że w żadnym oficjalnym meczu do czasu finałów nie zagra. Jemu zależy na walce z Kakegawą, cała reszta jest nieistotna.
- Masz łeb.
- Mam i dlatego jestem najlepszym wśród wolnych strzelców trenerem.
Pośmiali się trochę, pożartowali i rozeszli. Chloe chciała iść do sklepu, w którym zawsze z rodzicami kupowali meble. Chodziła między meblami i szukała odpowiednich. Dopiero w połowie magazynu znalazła coś, co jej pasowało. Wysokie, długie na dwa metry, drewniane łóżko. Było idealne. Sprawdziła jeszcze, czy na szerokość wejdzie i okazało się idealne. Akurat takie, że da się bez problemu otworzyć drzwi i jeszcze wstawić biurko. Od razu podeszła do pani, która zajmowała się sprzedażą, by poprosić o miesięczne przytrzymanie tego łóżka dla niej. Zapłaciła od razu.
- Nie mam chwilowo na nie miejsca, ale bardzo mi na nim zależy.
- Mamy na składzie trzy takie ramy, więc nie ma żadnego problemu. Tylko proszę za miesiąc zgłosić się po odbiór.
- Dziękuję. Poszukuję także biurka i regału.
Podała kobiecie wymiary i znalazły dokładnie to, czego chciała. Zapłaciła, poprosiła o zatrzymanie na miesiąc i poszła. W myślach przeliczyła ile zostało jej z pensji. Pieca musi szukać w antykwariacie, to pewne. Ewentualnie poszukać w Internecie. Blaty i szafki można znaleźć w różnych sklepach po przecenie. Dyrektor szkoły w pełni zrozumiał jej sytuację i nie dość, że od razu wypłacił jej pieniądze za następny miesiąc, to dał jednorazową premię, która wcale nie była niska. W zamian oczekiwał jednego: „zrobić z nich mężczyzn”. Czyli im więcej treningów, tym lepiej. Zaszła po drodze do sklepu i zakupiła kilka ingrediencji do ciasta, które zamierzała upiec. Wpadła szybko do domu i omal nie zabiła się o dodatkowe pary butów. Pomyślała, że pewnie do Sunako przyszli koledzy. Wbiegła do kuchni i spotkała Akirę, która była w wyśmienitym humorze.
- Och, Chloe! Ryuuji już mi powiedział, jaką to masz pracę. Widziałam w twoim portfelu zdjęcie ciebie i grona chłopców ubranych w stroje piłkarskie. Tak sobie myślałam, że znasz się na piłce, ale nie sądziłam, że aż tak…
Miotała się po kuchni, sięgając po coraz to nowe przekąski.
- Zrobię ciastka czekoladowe z nadzieniem truflowym. Za pół godziny będzie gotowa pierwsza partia.
- To cudownie! Cudownie!
- Coś się stało? Jesteś niesamowicie radosna.
- Po raz pierwszy w całym swoim życiu Ryuuji przyprowadził kolegów do domu! Wspaniałe! Już się bałam, że zostanie odludkiem…
I trajkotała dalej. Chloe wzięła co potrzeba i zapukała do pokoju chłopaka. W środku było słychać głośne śmiechy, które ucichły, gdy zastukała.
- Wejdź.
W środku siedzieli Seki i Nishio, obaj rozwaleni na łóżku. Kanou miał niepewną minę, jakby nie wiedział, czy przyłączyć się do wybuchu radości, czy nie. Postawiła mu miskę na biurku i dała ręcznik.
- Zrób to, co ostatnio - po czym zwróciła się do gości - Za pół godziny będą gotowe ciastka czekoladowe z nadzieniem truflowym. Jeśli lubicie, to zejdźcie na dół.
- Dzięki, trenerze.
- Po prostu Chloe, zarówno teraz, jak i na boisku.
Posłała im uśmiech i wyszła.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.