Opowiadanie
Nie chcę być sama
3
Autor: | V-chan |
---|---|
Korekta: | Inai |
Serie: | Piłka w grze |
Gatunki: | Obyczajowy, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość |
Dodany: | 2009-03-16 10:34:29 |
Aktualizowany: | 2009-03-16 10:34:29 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
3.
Akira Kanou swego czasu była wolontariuszką. Zrezygnowała po wielkim trzęsieniu ziemi w Tokio, gdzie musiała doglądać umierających i pocieszać tych, którzy przetrwali. Śmierć była dla niej zbyt wielkim szokiem, nie umiała się z nią pogodzić. Jednak nie wyszła z wprawy. Gdy jej syn stanął w drzwiach z zapłakaną dziewczyną na rękach od razu poznała, co się stało. Dosłownie pół godziny wcześniej dowiedziała się o katastrofie lotniczej i zadręczała się, czy Rio doleci bezpiecznie. Gdy Ryuuji pobiegł do sklepu przemyła twarz dziewczyny, na szybko podała jej wodę i próbowała się z nią skontaktować. Ten pusty wzrok widziała aż za często. Dzieci, młodzi, dorośli - wszyscy na wieść o jakiejś katastrofie życiowej tracili zmysły na jakiś czas. Dzieci wychodziły z tego najszybciej, ale z traumą na całe życie, dorośli nie umieli sobie poradzić ze stratą. Młodzi mieli najlepsze szanse, by jakoś nad tym przeskoczyć i normalnie żyć. Dlatego wierzyła, że dziewczyna w końcu się ocknie, choć nie należało oczekiwać, aby stało się to w najbliższej przyszłości. Poszła nastawić wodę na zupę i zaczęła robić obiad. Zawołała dziewczynki i każdą odesłała do jakiegoś zajęcia. Sunako przygotowywała kąpiel, Mizuki i Suzu starały się przystosować pokój Rio i Sunako do obecności jeszcze jednej osoby. Potarła ręką czoło.
- Sunako! Kąpiel gotowa?
- Prawie!
Jej druga co do starszeństwa córka wysunęła głowę z łazienki i uśmiechnęła się krzywo.
- Znów problem z wodą. Leci tak wolno, że równie dobrze mogłaby kapać.
- Ale jest ciepła?
- Na szczęście tak. Niestety, nie wiem na jak długo.
Uśmiechnęła się, a Akirę ścisnęło w piersi. Uśmiechała się identycznie jak jej ojciec. Skarciła się za głupotę i nadwrażliwość, po czym wróciła do pokoju. Mizuki spokojnie siedziała na fotelu, a Suzu kucała przed Chloe i przyglądała się jej twarzy.
- Mamo, ona jest taka ładna. Jak lalka. Tylko czemu tak mocno płacze?
Westchnęła. Jak tu wytłumaczyć ośmioletniemu dziecku czym jest śmierć? Kątem oka zauważyła, że Ryuuji stoi na schodach i spokojnie wpatruje się we własne stopy.
- Synku, mógłbyś tu przyjść i nam wszystko po kolei opowiedzieć?
Z łazienki Sunako wykrzyczała, że ona też chce posłuchać.
- Nic ciekawego do słuchania nie ma. Gdy z Rio czekaliśmy na odlot widzieliśmy, jak ten samolot się rozbija. To była tragedia i kompletny chaos. Krzyki, płacz i wielu biegających ludzi. Cudem lot do Hongkongu nie został odwołany. Upewniłem się, że samolot bezpiecznie leci i już wychodziłem z lotniska, gdy prawie zabiłem się o wielką walizkę. Na niej siedziała Chloe, a nad nią stał jakiś młodzik z punktu informacji, kompletnie bezradny. No i dowiedziałem się, że straciła całą rodzinę w katastrofie. Ojca, matkę i siostrę - wszystkie mocno wciągnęły powietrze, prócz Suzu, która właśnie czesała włosy dziewczyny w warkocz - Dzwonili do firmy jej ojca, ale okazało się, że nie mają żadnych żyjących krewnych.
- Jesteś pewien?
- Nie. Dlatego zostawiłem kartkę ze swoimi danymi na wypadek gdyby ktoś chciał się z nią skontaktować - spojrzał prosto w oczy Akiry - Nie mogłem jej tam zostawić, mamo. Ona była i dalej jest w takim stanie, że każdy mógł ją po prostu stamtąd zabrać.
Pokiwała głową. Musi tu zostać na jakiś czas, to pewne. Ale trzeba się upewnić, czy nie ma żadnej rodziny, kogoś, kto w tej chwili uznaje ją za martwą.
- Zadzwonię do mojego znajomego z urzędu czy na pewno nie ma żadnych bliskich. Do jutra powinnam znać odpowiedź. Czy któraś z was ma jakieś wątpliwości co do pozostania Chloe pod naszym dachem?
Pokręciły głowami, a Suzu przytuliła się do szyi dziewczyny i powiedziała, że ona nie jej nie odda nikomu. Trzeba jej będzie wytłumaczyć wszystko, ale to później.
- Kąpiel gotowa, tak?
Sunako podskoczyła i pobiegła do łazienki, skąd wykrzyczała, że jeszcze chwila i zalałaby podłogę. Akira wzięła Chloe na ręce, po raz kolejny zadziwiając się lekkości dziewczyny i we dwie ją wykąpały. Jej ubranie wrzuciły do prania, ale okazało się, że pidżama Mizuki będzie na nią za duża, podczas gdy ta należąca do Suzu będzie za krótka. Trzeba było dostać się do walizki. Problemem był brak kluczyka do zamka. Przeszukała ubranie dziewczyny znajdując kilka rzeczy. Paszport potwierdzał jej osobowość. W portfelu znalazła kilka zdjęć. Japończyk, ładna blondynka, dziewczynka mniej więcej w wieku Mizuki, przystojny chłopiec i jakieś zdjęcie złożone na pół. Rozłożyła i oczy same jej się rozszerzyły. Chloe, roześmiana i radosna, stała w gronie całej drużyny piłkarskiej. Zdjęcie na pewno zrobiono w Japonii, nawet kilka twarzy wydało jej się znajomych. Uśmiechnęła się pod nosem na myśl o tym, co powie na ten temat jej syn. Ale to później. Kluczyk znalazła w przegródce na pieniądze, których wiele nie było, głównie dolary. Otworzyła walizkę i po raz kolejny przeżyła szok. Bałagan taki, jakby nikt tych ubrań nie składał przed włożeniem do środka. Większość miejsca zajmowały paczuszki z herbatą i jakieś blachy do pieczenia. Poza tym cała masa filiżanek i dzbanków różnych rodzajów. Dziwne, że się nie potłukły. Ubrania zajmowały niewiele miejsca. Na samym spodzie znalazła pidżamę, tuż obok kosmetyczkę. Wyjęła szczotkę do włosów. Gdy wróciła do łazienki Sunako akurat skończyła wycierać dziewczynę.
- Jest naprawdę zgrabna, mamo. Choć ubrała się tak, jakby chciała to ukryć.
- Dziwisz się? I bez tego pewnie ma problemy z natrętami.
- Pewnie tak - westchnęła, jakby była nieco zazdrosna. Akira spojrzała na włosy dziewczyny i w duszy jęknęła. Czesanie ich zajmie przynajmniej z pół godziny. Grube, czarne włosy sięgały kolan dziewczyny i wyglądały na takie, które uwielbiają się układać w kołtuny. Po długiej walce z włosami Ryuuji zaniósł Chloe do pokoju Sunako i ułożył ją na futonie. Dziewczyna usnęła od razu. Wszyscy powiedzieli sobie „dobranoc” i poszli spać. Jedynie Suzu ciężko było zagonić do łóżka. Akira położyła się koło niej. Córka popatrzyła na nią bystro.
- Mamusiu, a dlaczego Chloe płakała?
- Jej mamusia, tatuś i siostrzyczka poszli do nieba.
- I zostawili ją samą?
- Musieli.
- Wrócą?
- Niestety nie.
- A Chloe zostanie z nami?
- Dopóki będzie chciała.
Bała się, że trzeba będzie wymyślać niesamowicie zawiłe tłumaczenie sytuacji dziewczyny, ale okazało się, że Suzu zrozumiała wszystko na swój sposób.
- To tak jak z tatusiem? Też poszedł do nieba?
- Nie. Tatuś poszedł gdzieś daleko. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek wrócił.
- Ale też nas zostawił? Tak, jak rodzice Chloe?
- Oni nie mieli wyboru, a tatuś nas zostawił. To duża różnica.
- Nie rozumiem.
- Jeśli każę ci iść do szkoły, będziesz musiała to zrobić. Jeśli jednak pozwolę ci wybrać, będziesz mogła zostać w domu lub pójść. Nie jesteś do niczego zmuszana, sama podejmujesz decyzję.
- Czyli tatuś zostawił nas dlatego, że chciał?
Skrzywiła się. Nie do tego miała prowadzić ich rozmowa.
- Niestety tak. Ale nie martw się, może jednak wróci, kiedy zrobi to, co musi.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.