Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Sailor Sun

część trzydziesta "Kimeru"

Autor:Aurorka
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Przygodowe
Uwagi:Self Insertion
Dodany:2009-09-29 12:55:03
Aktualizowany:2009-09-29 12:55:03


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Znajdowała się w dziwnym miejscu, które mieniło się wieloma barwami. Nie było tutaj grawitacji. Piękna suknia, którą miała na sobie Eos w czasie rozpoczęcia uroczystości znikła, ale nie czuła się naga.

- Witaj piękna Pani.

Głos był aksamitny, ale nie potrafiła zidentyfikować, czy należał do mężczyzny, czy do kobiety.

- Czy jestem wewnątrz kuli?

- Nie. Jesteś wewnątrz samej siebie.

- To jest moje wnętrze? - rozejrzała się wokół. - Jak tu pięknie.

- To dlatego, że Twoja dusza jest nieskalana.

- Nieskalana?

- Nie czułaś jeszcze nigdy gniewu, ani zawiści, prawda?

- A na kogo miałabym się gniewać? - zapytała zdziwiona Eos.

- Nikomu niczego nie zazdrościłaś?

- Nie. Przecież mam wszystko - rozłożyła ręce i roześmiała się. - Niczego więcej do szczęścia nie potrzebuję.

- Czyżby?

Serce Eos szybciej zabiło.

- Czyżby nie było niczego, czego byś nie pragnęła?

- Nnnie... - dziwne uczucie, że o czymś zapomniała szybko minęło. - Ja chcę tylko... żeby nic się nie zmieniło.

- A więc Twoją decyzją jest pozostanie na zamku.

- Tak.

- W takim razie od teraz Twoje życie będzie ściśle związane z tym słońcem. Twoja śmierć oznaczać będzie śmierć słońca i na odwrót. Nic tego nie zmieni.

Przy tych słowach Eos lekko zadrżała.

- A teraz dam Ci moc.

Eos poczuła jak jej całe ciało wypełnia gorąco. Gwiazda na jej czole zalśniła. Barwy wokół niej zaczęły wirować. Szybko. Coraz szybciej. Zakręciło się jej w głowie. Poczuła, że spada. Otworzyła oczy. Znajdowała się z powrotem w sali. Trochę oszołomiona spojrzała na ojca. Z jego oczu wyczytała dumę. Spojrzała na matkę. Uśmiechała się tak jakoś smutno. W oczach Featona wyczytała pytanie. Odwróciła się do niego uśmiechając się szeroko. "Niepotrzebnie się martwił."

- Nigdy Cię nie zostawię - powiedziała ze śmiechem.

Featon zbladł.

Mała Dama miała znowu niespokojne sny. Endymion nie wiedział jak im zapobiec. Ogromna empatia przysparzała jej ciągle nowych kłopotów. Kiedy się przyglądał jak śpi, przyszło mu na myśl, że to dlatego wyczuła JEGO pragnienie. Kimkolwiek ON był.

Nadal nie odzyskali łączności. Martwił go brak wieści od Czarodziejek. Spojrzał na zegarek. Dochodziła trzecia w nocy.

Do pokoju weszła Luna.

- Książę...

- Tak, Luna?

- Jeśli chcesz do nich dołączyć to możemy się z Artemisem zaopiekować Małą Damą.

Endymion przeniósł wzrok z Luny na córkę.

- Dziękuję Luno, ale chyba jednak zostanę.

Przeniósł wzrok z powrotem na kotkę.

- Wiecie coś nowego?

Luna pokręciła głową. Endymion westchnął. Przeczesał ręką włosy. Mała Dama zawierciła się niespokojnie. Endymion wziął ją za rękę.

- Jak mam ci pomóc? - zadał cicho pytanie.

- Jeśli... - Aurelia przełknęła łzy - ...to Cię uszczęśliwi...

- Eos nie! - Yoshi podbiegł do niej. - Nie możesz mnie zostawić - złapał ją za ramiona. Aurelia podniosła na niego wzrok. - Nie teraz, kiedy mogę wreszcie Cię dotknąć - dodał cicho odgarniając jej delikatnie włosy z czoła. - Proszę...

Aurelia spuściła głowę.

- Aurelia! - potrząsnął nią. - Spójrz na mnie!

Niechętnie podniosła głowę.

- Powiedz, że zostaniesz!

- Nie mo... - nie dokończyła.

Yoshi zamknął jej usta pocałunkiem.

Jako mieszkanka Słońca jej ciało było zbyt gorące, by mógł dotknąć ją zwykły człowiek. Teraz... Oddała pocałunek.

- Jak to nie był człowiekiem? - zdziwił się Titonos. - Więc kim był? Diabłem?

- W pewnym sensie - Mag westchnął. - Tak zimnych oczu nigdy wcześniej nie widziałem. I... nie chciałbym ponownie ujrzeć - zamilkł. - Wiesz, że na Słońcu istnieje królestwo? - zapytał znienacka Mag.

- Że co? - zapytał ogłupiony Tito.

- Mówią o sobie Władcy Gwiazd. Wyglądają jak ludzie, lecz temperatura ich ciała jest tak wysoka, że dotknięcie ich powoduje oparzenia I stopnia.

- Jasne, a na księżycu są ufoludki - powiedział Titonos drwiąco.

- Nic mi nie wiadomo o księżycu - nie usłyszał drwiny w jego głosie. - Nigdy tam nie byłem.

- A na słońcu to pewnie byłeś?

- Tak - odpowiedział Mag.

Titonos z jego oczu wyczytał, że nie żartował.

- Żartujesz...? - musiał się upewnić.

- Nie.

- Przecież sam mnie uczyłeś, że tam nie ma życia!

- Musiałem. Żaden człowiek nie powinien o tym wiedzieć.

Titonos potarł dłonią czoło.

- Niemożliwe... - powiedział do siebie. - Niemożliwe... - jednak gdzieś w głębi serca czuł, że to możliwe, że o tym wiedział zanim powiedział mu o tym Mag. "Skąd?"

- Jak dostałeś się na słońce?

- Przysłano po mnie.

- Kto?

- Król Helios.

- Król Helios... - Titonos gorączkowo starał się uporządkować myśli. - A po co?

- Bym użył tego zaklęcia - Mag położył rękę na księdze.


koniec części trzydziestej, do usłyszenia w kolejnej części :)))))))))))))))))


Dlaczego decyzja Eos nie ucieszyła Featona? Czy Aurelia opuści Ziemię i Titonosa? Czy możliwa jest wizyta na Słońcu zwykłego człowieka? Czy Mała Dama odegra jeszcze jakąś rolę w tej historii?


story wrote by Aurorka (4.12.2003)

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.