Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Sailor Sun

część trzydziesta czwarta "Kotoba"

Autor:Aurorka
Korekta:Dida
Serie:Sailor Moon
Gatunki:Przygodowe
Uwagi:Self Insertion
Dodany:2009-10-27 15:10:14
Aktualizowany:2009-10-28 00:25:15


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

- Auroro, możesz pójść ze mną? - Featon zajrzał do pokoju siostry.

- Jasne, już idę! - odłożyła książkę i podążyła za bratem.

Po tamtym pikniku ich stosunki poprawiły się. Często razem spacerowali, żartowali i robili psikusy. Featon nadrabiał stracone lata, a Aurora chętnie mu towarzyszyła. Pewnie tym razem znowu coś wymyślił i potrzebował jej pomocy.

- Dokąd idziemy?

Featon odwrócił się i mrugnął.

- To niespodzianka.

Przeszli cały pałac. Minęli pokoje dla służby i znaleźli się w ślepym korytarzu. Na jego końcu ścianę przykrywała ciężka szkarłatna draperia. Featon przyłożył palec do ust.

- Tylko nikomu ani słowa. - uśmiechnął się i uniósł draperię, ukazując schody. - Prowadzą na sam szczyt wieży. Byłaś tam kiedyś?

- Nie - zaprzeczyła. - Tata zabronił.

- No chodź... - a widząc, że się waha, wziął ją za rękę i pociągnął na schody. Na ich szczycie znajdowały się drewniane drzwi. Po przekroczeniu progu, ich oczom ukazała się wielka pusta sala.

- Po co... - nie dokończyła pytania. Featon zaciągnął ją do okna, a jej oczom ukazał się wspaniały widok. U stóp wieży rozciągało się całe królestwo. Zaparło jej dech w piersi. Wychyliła się z okna, by zobaczyć co znajduje się dokładnie pod nią.

- Tylko nie wypadnij! - ostrzegł ją stojący za nią Featon.

- Ale oszałamiający widok! - odwróciła się do niego z uśmiechem, który zastygł jej na ustach.

Wzrok Featona był zimny, a w dłoni trzymał szybko rosnącą kulę mgły...

- Jedno słowo... Jedno słowo sprawiło, że ponownie zostałem uwięziony! - Featon zacisnął dłonie w pięści. - Gdyby to był Sol nigdy by do tego nie doszło! Zostałbym panem Słonecznego Królestwa.

- I ile byś panował? - Aurelia uniosła twarz. - Trzy tygodnie!! TYLKO trzy tygodnie! A potem... - Spuściła głowę i zacisnęła pięści. - Nie pokonałbyś Metalii... - powiedziała cicho.

- Nie byłbym tego taki pewny. - Featon podniósł dumnie głowę.

- Nie wiesz co mówisz! - Jej policzki gorzały ogniem. - Dopiero Srebrny Kryształ zdołał ją pokonać! Ale nawet on nie potrafił jej uśmiercić! To było... - nie czuła spływających po policzkach łez - okropne. Patrzeć jak giną rodzice, jak ranna Aurora ostatkiem sił przędzie dla mnie skrzydła, bym mogła lecieć po pomoc... - Podniosła ręce do oczu. - I wszystko na nic...

Yoshi delikatnie położył jej rękę na ramieniu. Aurora podniosła na niego czerwone oczy.

- Przepraszam... - Otarł jej łzy. - Przepraszam, że nie mogłem ci w niczym wtedy pomóc. Że nie byłem przy tobie...

Aurelia zamknęła oczy.

- Byłeś... - Położyła jego dłoń na swoim sercu. - Choć tata wymazał nam pamięć o naszym spotkaniu, nie mógł wymazać uczucia...

- I co teraz z nim będzie? - zapytał cicho Tito królową.

- Nie będzie mógł pozostać w pałacu. To zbyt niebezpieczne. Zostanie ukryty głęboko, w samym sercu Słońca... - Położyła dłoń na trumnie. - Mój mały synek...

Titonos poczuł się niezręcznie. Nie chcąc przeszkadzać matce w pożegnaniu z synem, cicho opuścił pokój. Zamknął drzwi za sobą i odwrócił się. Kuli mgły już nie było. Król nadal stał przy oknie. Obok niego stała dziewczyna w jasnozielonej sukni. Zamarł. Musiała wyczuć jego pojawienie, bo odwróciła się i także zamarła na jego widok. W jednej sekundzie przypomnieli sobie wszystko. Strumień, las i zachód słońca...

- Titonos...

- Eos...

Eos podbiegła do niego, chcąc rzucić się mu na szyję.

- Nie... - Powstrzymał ją. Mimo pigułek nie odczuwał gorąca bijącego od Słońca, ale dotknięcie członków rodziny królewskiej groziło mu śmiercią. Dlatego przysłano po niego rydwan, a królowa leciała obok niego, trzymając konia za uzdę. Wyciągnął dłoń, zbliżając ją do jej twarzy, tak jak uczynił to podczas ich pierwszego spotkania.

- Kochana...

- Co to ma znaczyć! - zagrzmiał król, odwracając się od okna.

Odskoczyli od siebie jak oparzeni. Titonos spuścił wzrok. Pamiętał o ostrzeżeniu królowej.

- Tatusiu, ja...

- Skąd znasz tego człowieka?! - przerwał jej groźnie.

- Ja... to stało się na Ziemi... Myślałam, że wystarczy użyć medalionu... Chyba nie zadziałało... Nie mogłam pozwolić, by ktoś zginął... Nie chciałam, bo... Ja nie wiedziałam, że... - plątała się Eos.

- Aurora!

Zza drzwi wyjrzał wielki pająk.

- Wołałeś mnie królu?

- Co to ma znaczyć?! - Wyciągnął oskarżycielsko palec w kierunku córki i Tito.

Aurora na widok Titonosa zamarła.

- Co on tu robi? - zapytała.

- To JA się pytam: dlaczego ten człowiek żyje?!

- Ja... - Aurora rzuciła niepewne spojrzenie na Eos. Wielki Pająk, który tak przeraził Tito podczas ich pierwszego spotkania, kulił się przed gniewem Heliosa.

- Nie każ jej tatusiu. - Eos rzuciła się na ratunek ukochanej Pajęczycy. - To moja wina! Ona nie chciała mu darować, ale ją uprosiłam! - Zasłoniła swoim ciałem już nie tak wielkiego pająka. - Myślałam, że wystarczy, że wymarzę nam pamięć... Ale chyba nie do końca mi to wyszło - dodała cicho, posyłając tęskne spojrzenie Titonosowi.

W Heliosie wrzał gniew.

- Pozwól mu odejść. - Rozległ się głos przepełniony boleścią. Nikt nie zauważył kiedy do sali weszła Klymena. - On nam pomógł. - Podeszła do męża i położyła mu dłoń na ramieniu. Ale twarz Heliosa nadal była nachmurzona. - Zrób to dla mnie - wyszeptała, spoglądając mu w oczy.

Helios nie potrafił się oprzeć jej wzrokowi. Nigdy nie potrafił. Dlatego osiemdziesiąt pięć lat temu zgodził się na uśpienie Featona. Ciężko westchnął.

- Eos, daj mi swój medalion.


Koniec części trzydziestej czwartej, przejęzyczenia bywają zgubne... Mam nadzieję, że mi nie zdarzają się zbyt często... ;PPPPPPPPPPP


Co zrobią teraz Yoshi z Aurelią? Czy znajdą sposób na pokonanie Featona? Ile jeszcze minie czasu nim Aurelia zacznie odczuwać odcięcie od Słońca?


Story wrote by Aurorka (18.12.2003)

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • iosellin : 2009-10-28 15:47:35

    Stanowczo za krotkie rozdzialy, troche ciezko sie przez to czyta, troche jakbym 'mode na sukces' ogladala ;)

    Do tego za duzo roznych imion, ciezko sie polapac kto jest kto. Np. Aurora: na poczatku tego rozdzialu wydawalo sie, ze osoba, ale w dalszej czesci- pajak?

    Na plus, ze utrzymane dosc niezle w konwencji Sailor Moon - "zly" bohater ktorego sie nie zabija, tylko trzeba ratowac i ta naiiiwnooosc ;) Ale jezykowo meczace, stanowczo za duzo dialogow 'niewiadomoskad'.

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu