Opowiadanie
Zapiski odręczne
Rozdział 1
Autor: | Momoko |
---|---|
Korekta: | Inai |
Serie: | Axis Powers Hetalia |
Gatunki: | Komedia |
Uwagi: | Utwór niedokończony |
Dodany: | 2009-04-29 19:27:04 |
Aktualizowany: | 2009-04-29 19:27:04 |
Poprzedni rozdział
10.09.20xx
Toriś nie mam pod ręką kartki więc piszę w twoich bazgrołach. Feliciano przychodzi do nas w piątek, super nie? Ja upichcę jakieś żarło a ty zrób zakupy.
Feliks
Tego mu nie daruję. To, że zostawiłem dziennik na wierzchu nie znaczy jeszcze, że może sobie w nim bezkarnie pisać! Idę go poszukać i jeśli dowiem się, że czytał któryś z zapisków…
A po kiego grzyba miałbym czytać twoje bazgroły? Na zakupach pamiętaj o paluszkach kończą się.
Feliks
… Zabiję go.
11.09.20xx
Więc jutro przychodzi do nas Feliciano. Oczywiście nie przeszkadzają mi jego coraz częstsze wizyty, ale wolałbym, żeby, no cóż, nie odbywały się w piątki. Właśnie, tylko o to mi chodzi.
On i Feliks tworzą razem duet o sile (i niszczycielskości) tornada. Jeszcze pół biedy, jeśli Feliciano ograniczy się do przyniesienia przemysłowych ilości makaronu. ale podejrzewam, że nie zapomni o włoskim winie. Wolę nie myśleć, czym to grozi, bo od razu żołądek mi wysiada.
12.09.20xx
Po prostu nie do wiary. Zwykle nie mogę go nakłonić, żeby obrał ziemniaki, a dzisiaj proszę! Moje wstępne rachunki dotyczące jedzenia, są dość niepokojące. Nawet biorąc pod uwagę niezrównane talenty Feliciano w kwestii pochłaniania pożywienia, nie wiem, co zrobimy z tymi wszystkimi frykasami. No, ale polski huragan jest nie do powstrzymania, więc mi pozostaje robienie niepotrzebnych porządków.
Gość zapowiedział się na osiemnastą, a patrząc na obecne tempo pracy Feliksa, do tego czasu zdąży przygotować siedmiopiętrowy tort weselny…
12.09.20xx, godzina 19.00
Haha, ja nie mogę, ale ubaw. Minęło zaledwie pół godziny od przyjścia Feliciano, a oni już są radośni i rozśpiewani.
Ja tylko chcę siedzieć sobie na uboczu, jęczeć z powodu bólu brzucha i trochę poużalać się nad swoją egzystencją. Nic wielkiego, ale czy kogoś to obchodzi? Nie, Feliks wciska mi do ręki butelkę i ma gdzieś moje plany na wieczór. A ja mam niejasne wrażenie, że nie powinienem pić.
Ech, raz kozie śmierć, może czas mi prędzej zleci. Do dna!
być może wciąż 12., być może już 13.09.20xx, cholera wie
Jest po prostu zarąbiś.
biście jest, nie do wiary! Ja nie wiem, skąd ten nerry, taki tam obcyk sobie przyszdł, jest absolutnie
świet nie. Pco się było spinać, wiadomo, my, Litwa jesteśy bardzo otartym narodem, itepe! I waśnie, ja mszę wiem, że muszę
Cholera! Rozbira się przy moim!!
nad ranem
Aš tave labai myliu, Feliks.
13.09.20xx
Zapiski z dnia poprzedniego zostawiam ku przestrodze, żeby już nigdy, przenigdy nie zapomnieć, dlaczego nie powinienem pić.
Chyba umrę z zażenowania, ale na szczęście Feliciano nie bardzo pamięta skąd ma śliwkę pod okiem (podejrzewa zderzenie z szafą, staram się podtrzymywać tę wersję wydarzeń). Kto by pomyślał, że Włosi śpią nago…
W każdym razie dostałem nauczkę, a teraz pokutuję. Głowa za chwilę mi eksploduje, a brzuch nie pozostaje jej dłużny. Wyjątkowo uciążliwa niestrawność.
14.09.20xx
No dobra, wystarczająco długo pokutowałem, ból brzucha mógłby już minąć.
15.09.20xx
Święci parapogańscy, umieram!
16.09.20xx
Niespodzianka, jednak żyję. Jestem jeszcze senny po narkozie, więc napiszę tylko kilka słów i zasypiam. Trafiłem do polskiego szpitala, w którym rzekomo nie było wolnych miejsc, ale to niesamowite, jak wiele da się załatwić, gdy personifikacja państwa drze się do telefonu i grozi popełnieniem samobójstwa. Lekarze dali werdykt nephrolithiasis* jak berety, i wykonali operację w rekordowym czasie.
I teraz, lżejszy o parę kamieni, wracam do przerwanego snu.
17.09.20xx
Gdy obudziłem się po raz kolejny, Feliks siedział obok mojego łóżka. Gadał jak najęty, narzekał na lekarzy i właściwie zachowywał się jak zwykle.
17.09.20xx, kilka godzin później
Toriś, muszę już iść śpij dobrze i zdrowiej.
Feliks
PS. Ja też cię labaiam.
Feliks, litości, „labai” znaczy „bardzo”. „Kocham”, to „myliu”, zapamiętaj proszę.
*kamica nerkowa
Czy mogłabym żebrać o kontynuację?...
Tekst boski.
Ekstraśne
Rany, dawno się tak nie uśmiałam ;) Gratuluje poczucia humoru. Genialne
Błagam
pisz dalsze rozdziały prosze
dobiło mnie ale to niesamowite, jak wiele da się załatwić, gdy personifikacja państwa drze się do telefonu i grozi popełnieniem samobójstwa sauper
Rozwaliło mnie :D "ale to niesamowite, jak wiele da się załatwić, gdy personifikacja państwa drze się do telefonu i grozi popełnieniem samobójstwa"... Wię-cej! Wię-cej! XD
oj, taaaak :D
Chcę więcej. Po prostu. Fantastyczne! :D