Opowiadanie
Las należy do mięsożerców
Autor: | mariusz127 |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Fantasy, Komedia |
Dodany: | 2009-07-15 18:22:27 |
Aktualizowany: | 2009-07-15 18:22:27 |
Za górami, za lasami, za dwiema zanieczyszczonymi rzekami i pagórkiem, na którym stoi jakiś drewniany budynek, nie ma nic. Lecz po drugiej stronie świata jest jaskinia. Choć możemy tam dostrzec wiele innych jaskiń, ta jest wyjątkowa. Mieszka w niej straszny, przerażający stwór zwany Jasiem Bułeczką, a razem z nim jego przyjaciel, już mniej przerażający, bo trochę kurduplowaty i z okazałym zarostem - Nurzyk Wielkie Szkiełko. Wszystkim wiadomo, że są to dwa czarne charaktery tej okolicy, choć bardzo wyludnionej, lecz wciąż zamieszkałej. Z powodu zalecanej diety nie mogą się żywić warzywami i owocami, jedynie ludzkie mięso znajduje się w ich menu. Z powodu masowych wyjazdów muszą robić coraz dłuższe przechadzki w poszukiwaniu ofiar. I tak idą sobie teraz przez las, oddając się intelektualnej konwersacji.
- Po co zakładałem te stringi - żali się Jasiu - tak się we mnie wpijają, że chyba nie wytrzymam.
Na to Nurzyk ze śmiechem:
- Ty barania, kapuściana głowo! Kto w dłuższą trasę zakłada stringi!? Ja wcale nie mam na sobie bielizny i tak jest najwygodniej, po prostu luz.
- Robisz z igły widły. Pierwszy raz mi się to zdarzyło, każdy popełnia błędy, a ja jestem na tyle inteligentny, że potrafię się na nich uczyć. Mogę ci zadać niedyskretne pytanie?
- Wal śmiało - rzecze Nurzyk.
- Widziałem, że w nocy gdzieś wychodziłeś. Powiesz mi gdzie? - z nadzieją w głosie pyta się Bułeczka.
- Powiem ci, jeśli się nie zdenerwujesz i nic mi nie odgryziesz. Obiecaj.
- Dobra, dobra tylko mów.
- Jakiś czas temu umówiłem się z MURZYNEM. Prawdziwy biały kruk. Nie wiedziałem, że są ludzie na tym świecie gotowi do szybkiego spożycia. Mówię ci, już był nawet upieczony. Aa, nie powiedziałem ci skąd on się tam wziął. W domu był uważany za czarną owcę, po prostu ciamajda. Chciał popełnić samobójstwo, lecz nie wiedział jak. Więc podałem mu pomocną dłoń.
Jasiu już nie słyszy dalszych słów swego kompana. Ogłusza go gniew. Jak najlepszy przyjaciel mógł mu to zrobić? Ni wątróbki, ni móżdżku, nawet tego drobnego ozorka nie zostawił! Już się zbliża, by zrobić krzywdę kompanowi, gdy naprzeciw nich pojawia się jakaś postać. To kobieta - piękna kobieta, która w jednej chwili sprawia, iż gniew ulatnia się z Bułeczki. Puszcza nawet do niego oczko, co budzi w nim od dawna ukrywane wcielenie Don Juana. Bez żadnego zastanowienia zbliża się do pięknej istoty. Lecz Nurzyk nie uległ zauroczeniu. Bez namysłu krzyczy do druha:
- Nie trać głowy, przyjrzyj się jej dokładniej! Szybko!
Dopiero teraz z oczu Jasiu spada zasłona. Dostrzega na ubraniu kobiety wyszyte wielkie złote jajo. Jak to możliwe? Wielka Jajcarka tutaj? Toż to jest chwila mrożąca krew w żyłach. Bierze nogi za pas i biegnie. Biegnie przez około dziesięć metrów, po czym pada na ziemię od uderzenia jajem, w którego wnętrzu znajdował się płyn paraliżujący, pokrywający teraz plecy Bułeczki. Obok już nieprzytomny leży Wielkie Szkiełko. Nad swymi ofiarami staje Jajcarka. Można teraz usłyszeć jej piskliwy głosik:
- Niezła kolacja się szykuje. Tylko ten kurdupel trochę żylasty...
Biorąc pod uwagę, że z każdego poziomu troficznego do następnego przechodzi tylko 10% energii, tak naprawdę konsumenci wyższych rzędów nie mają nic w lesie do gadania, poza stymulowaniem wielkości populacji innych konsumentów.
Ale jeżeliby to pominąć, tekst jest... dziwny. To zapewne ten typ humoru, którego nietrawie za mocno, podobny do skeczów z Latającego Cyrku. Wielka jajcarka... Po prostu jest, nie ważne skąd i jaki ma sens rzucanie jajkami.
Finał nieco mnie zawiódł... Spodziewałem się większej ilości dramatyzmu, ale chyba nie było na to miejsca w tego typu opowiadaniu.