Opowiadanie
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XVI "...What should I do?..."
Autor: | Aurorka |
---|---|
Serie: | Slayers, Twórczość własna |
Gatunki: | Dramat, Obyczajowy |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Songfik |
Dodany: | 2010-03-29 08:00:55 |
Aktualizowany: | 2010-03-21 18:20:55 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XVI "...What should I do?..."
Filia nie pozwoliła odwieźć się do domu. Wsiadając do taksówki prosiła, by jak najprędzej odnalazł Xellosa i z nim porozmawiał. I zapewniała, że wszystko będzie dobrze. Wszystko...
John zamknął oczy z ciężkim westchnieniem.
- I mówisz, że nie widziałeś czy wsiadał do taksówki?
- Nie, sir.
Gdzie miał szukać syna? Miasto było takie przeraźliwie wielkie. Wcześniej nie zdawał sobie z tego sprawy. Dziwne...
- Mam zadzwonić do domu?
John otworzył oczy i ujrzał w lusterku zaniepokojone spojrzenie Jamesa.
- Chyba... nie. Jedźmy... - zawahał się - ...na cmentarz.
W domu panowała cisza. Stojąc w holu po raz ostatni wodził wzrokiem po pomieszczeniu pragnąc jak najlepiej je zapamiętać. Ściany wyłożone drewnem i wielki żyrandol świecący przymglonym blaskiem.
Naprzeciw wejścia znajdowały się szerokie schody. Po prawej znajdowała się jadalnia, a w rogu tuż pod zakręcającymi schodami mały pokój, w którym czasami przyjmowano gości, gdy zależało im na intymności. Znajdowała się w nim wygodna kanapa, barek, telewizor i stara szafa grająca.
Po lewej była dość duża biblioteka pełniąca równocześnie funkcję domowego gabinetu. Obok znajdowała się kuchnia, z której prowadził korytarz do drugiej części domu, w której znajdowały się pokoje służby oraz tylne wyjście prowadzące do ogrodu.
Xellos zmusił własne nogi do ruchu i wszedł na stopnie schodów. Tyle razy wbiegał na nie wracając ze szkoły. Tyle razy...
Po dotarciu na szczyt schodów ujrzał drzwi do swojego pokoju, ale minął je i skierował swe kroki w lewo. Obok jego pokoju znajdował się pokój ojca, ale nie do niego pragnął wejść. Spojrzał w lewo i delikatnie ujął klamkę pokoju naprzeciwko.
Delikatne światło zalało dawno nieużywane pomieszczenie. Na wprost drzwi, pod oknem stało wielkie łóżko pokryte kapą w delikatne różyczki. Xellos musnął je ręką podchodząc do stolika stojącego obok. Przyklęknął i otworzył najniższą szufladę. Na jej dnie leżała błękitna apaszka. Wyciągnął ją i przyłożył do twarzy. Ledwo uchwytny zapach róż sprawił, że potoczyły się po jego twarzy łzy.
Kiedy wreszcie oderwał się od wspomnień, schował apaszkę do kieszeni marynarki i podniósł się z klęczek. Rozejrzał się jeszcze raz po pokoju. Tapeta w drobne kwiatki, ozdobne biurko, pojemna szafa, a obok drzwi do łazienki.
Podszedł do okna i uniósł firankę. Za oknem rozciągał się widok na ogród oświetlony nikłym blaskiem gwiazd. Odsunął firankę i wyszedł na balkon. Panująca cisza przyprawiła go o ciarki. Podniósł kołnierz marynarki i wciągnął nocne powietrze do płuc. Doleciał go delikatny zapach róż.
Róż? Przecież za wcześnie na róże.
Wbił wzrok w ciemność pragnąc dojrzeć krzaki róż rosnące na tyłach ogrodu, ale ciemność była tam nieprzenikniona. Tknięty nieznanym mu impulsem opuścił w pośpiechu balkon i wybiegł z pokoju nie gasząc nawet światła. Zbiegł po schodach i wpadł do kuchni. Zahaczył o stół, ale nie poczuł bólu. Minął pokoje służby i z impetem otworzył tylne drzwi. Zatrzymał się na chwilę łapiąc oddech. Kątem oka dostrzegł jakiś cień. Zeskoczył ze schodów i pognał w kierunku, w którym dostrzegł ruch. Dysząc dobiegł do fontanny będącej centralną częścią ogrodu i przystanął rozglądając się wokół. Czyżby wyobraźnia splatała mu figla i nikogo tu nie było? Cichy szum spadającej wody wydawał się to potwierdzać. Podszedł do najbliższego krzaka róż i ze zdziwieniem stwierdził, że zakwitł. Krwistoczerwona róża wydzielała intensywny zapach.
- Dziwne, prawda?
Odwrócił się zaskoczony.
- Jak się udał koncert? - Gabriel usiadła na skraju łóżka Filii i przyglądała się jej, jak ta przebierała się w koszulkę nocną.
- Koncert? - Filia wyraźnie unikała jej wzroku.- Dobrze.
- Acha...
Filia sięgnęła po szczotkę.
- A poza tym? - dopytywała się Gabriel.
- Poza tym?
- Jak znajomi pana prezesa. Poznałaś kogoś ciekawego?
Nie uszło jej uwadze, że Filia drgnęła.
- Nieee... nikogo.
- Acha... Nudne było przyjęcie?
- Nie. Skąd! - zaprotestowała gwałtownie.
- Więc co robiłaś, kiedy nie śpiewałaś?
- Och! Rozmawiałam z ludźmi - ożywiła się Filia. - Gratulowali mi - zaczerwieniła się. - A sekretarka Johna... - urwała.
- Tak? - zainteresowała się Gabriel.
- ...zaproponowała, że uczyni ze mnie gwiazdę - dokończyła cichutko.
- Gwiazdę?
- Uhm - przytaknęła skinieniem głowy. - Wyobrażasz to sobie? Ja, gwiazdą. Śmieszne!
- Nie, dlaczego?
- No, przecież...
- Tak? - Gabriel pochyliła się do przodu.
Filia zagryzła wargę.
- Nie powinnaś wracać na górę? - szybko zmieniła temat.
Gabriel odpowiedziała jej grymasem, ale wstała i opuściła pokój, a Filia pogrążyła się w myślach.
kanashii yume no sekai de
ai suru hito mo naku
ikite yuku koto sae tomerarenai nara
boku wa nani wo sureba ii no...
ai shite subete nakushite
sore demo sagashiteta
mamoritsuzukeru koto no utsukushisa
sore wa tada no maboroshi
kimi no tsuyosa to yasashisa sae
mamoru koto mo dekizu tada kurushii dake
moshimo dare mo ga sono sadame ni
sakarau koto dekizu umarete kita nara
nee oshiete yo namida no imi wo...
ano hi no yakusoku nante
kanau hazu mo naku
dakedo naze darou boku wa sukoshi dake
shiawase da 'tte omotta
donna ni tsurakatta kako ga
yukue wo kobande mo
hosoi hikari ga boku ni wa mieru yo
kitto maboroshi janai sa
kimi no tsuyosa to yasashisa nara
mamoreru kamoshirenai hontou no omoi...
hito no kokoro wa kawareru mono
sou shinjite mitai ashita wo ikiru tame
mou nakanaide boku ga iru kara...
ima wa fuan na mirai dake ga
bokutachi no kokoro wo mayowaseru keredo
hito no kokoro wa kawareru kara
mou taisetsu na mono wo akirametari shinai
kimi no tsuyosa to yasashisa nara...
hito no kokoro wa kawareru kara...
mou mayowazuni ikite yukeru yo
mou nakanaide ima arukidasou
..........
Na cmentarzu królowała ciemność, ale John'owi to nie przeszkadzało. Znał drogę na pamięć. Minął figurę w kształcie anioła i skręcił w prawo. Dziesięć kroków i stał przy grobie zmarłej żony.
Tyle lat minęło od jej śmierci, a jego serce nadal przenikał ból, gdy spoglądał na jej nagrobek. Przykucnął i odsunął kwiaty z tabliczki, na której wypisane było jej imię i te kilka słów: "Dla Ciebie wszystko..."
koniec części XVI...
"Strength" X: An Omen
story write by Aurorka (12.7.2004) (titonosek@interia.pl)
:D
Mam to samo XD chociaż przynajmniej raz na tydzień jest po jednym rozdziale
...
Sama czekałam, kiedy wreszcie się ukaże, bo ja wysłałam już 25 rozdziałów, a tu nagle jakaś przerwa w ukazywaniu się..
Tak po za tym... dzięki :)
:D
O matko wreszcie!!! Co ja się naczekałam na ten rozdział :D No i jak zwykle mnie nie zawiodłaś, no może tylko z jednym wyjątkiem: WIĘCEJ !!! :3 ;3 ;3