Opowiadanie
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XIX "...I don't mean to hurt you..."
Autor: | Aurorka |
---|---|
Serie: | Slayers, Twórczość własna |
Gatunki: | Dramat, Obyczajowy |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Songfik |
Dodany: | 2010-04-12 08:05:03 |
Aktualizowany: | 2010-03-21 18:23:03 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Jest to najkrótszy rozdział, jaki dotąd napisałam, ale po prostu nie mogłam skończyć w innym miejscu...
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XIX "...I don't mean to hurt you..."
- Dzień dobry Xellosie.
Cichy głos ojca wyrwał go z otępienia, w które zapadł wczorajszego wieczoru. Odruchowo uniósł wzrok i napotkał ciepłe spojrzenie bursztynowych oczu. Krew się w nim zagotowała, ale na jego twarzy nie drgnął żaden mięsień. Nie spojrzawszy ponownie na ojca usiadł przy drugim końcu, bardzo długiego, stołu. Rozłożył powolnym ruchem serwetkę na kolanach i sięgnął po kieliszek z wodą.
John posmutniał. Nie rozumiał zachowania syna. Jego zimnego spojrzenia, którym go obdarza. Dlaczego tak bardzo nim gardzi? Czym sobie na to zasłużył?
- Dlaczego mnie tak bardzo nienawidzisz?
W jadalni zapanowała martwa cisza.
- Wreszcie wstałaś! - Monic złapała się pod boki bacznie się jej przyglądając. - Wyglądasz okropnie.
- Dzięki - stęknęła Filia podchodząc do zlewu i nalewając sobie szklankę wody. Czuła się fatalnie. Głowa ją bolała, suszyło ją i co chwila oblewał ją zimny pot. Wypiła duszkiem wodę i otarła czoło. Cholerny szampan.
- Czyżby kac? - Monic zdawała się czytać w jej myślach.
- Nie wiedziałam, że można mieć kaca po dwóch lampkach szampana - do kuchni weszła Gabriel. Ubrana w szlafrok, bez makijażu i w nieuczesanych włosach wyglądała jak bóstwo przy bladej i drżącej Filii. - Możeś chora? - położyła jej dłoń na czole, a na Filii spłynęła ulga. Co za cudowny chłód. - Dziewczyno na bank jesteś chora. Lepiej wracaj do łóżka - w jej oczach pojawiła się troska. - Jak pan Roman się dowie, wyrzuci cię na zbity pysk. Czego, jak czego, ale nie cierpi chorób. Zaparzę ci ziół i poślę Tereskę do apteki. No! Już! - pogoniła.
Dwoje oczu wpatrzonych w siebie. Dwie osoby równie zdziwione. I cisza.
Wypowiedziane na głos pytanie zawisło nad stołem nadmuchując się jak balon. Jedno niewłaściwe słowo mogło doprowadzić do wybuchu, którego konsekwencje trudno było przewidzieć. Ale przedłużająca się cisza, także nie wróżyła niczego dobrego.
Który z nich odważy się pierwszy odezwać?
Filia leżała z zamkniętymi oczami, ale nie spała. Z jej piersi ze świstem uchodziło powietrze. Że też musiała się dzisiaj rozchorować. Cholera! Walnęła bezsilnie pięścią w kołdrę, a z oka popłynęła łza.
Do pokoju wsunęła głowę Tereska.
- Śpisz? - zadała tak cicho pytanie, że Filia z ledwością je usłyszała.
- Nie, wejdź - otarła policzek.
- Przyniosłam ziółka - stała na środku pokoju zastanawiając się gdzie położyć tacę. W pokoju brakowało jakiegokolwiek stolika.
- Daj tu - Filia z wysiłkiem usiadła na łóżku i przygładziła kołdrę.
Tereska położyła jej delikatnie tacę na kolanach uważając, by nie rozlać talerza z zupą, który także znajdował się na tacy.
- Nie jestem głodna - skrzywiła się na widok dodatkowego naczynia.
- Panienki mama kazała mi dopilnować, by panienka wypiła też rosół.
- A ja Tereskę prosiłam tyle razy, by nie nazywała mnie panienką.
- Ja panienkę bardzo przepraszam, ale panienki mamę bardzo szanuję i nie mogę inaczej się do panienki zwracać niż... - widać było, że ciężko myśli - ...niż się zwracam - dokończyła dobitnie.
Filia westchnęła i machinalnie sięgnęła po łyżkę.
- I co z tego? - drwiący głos Xellosa przerwał ciszę. Jego oczy, zimne jak lód, raniły Johna bardziej niż wypowiedziane przed chwilą słowa.
- Synku... - głos uwiązł mu w gardle.
- Nie nazywaj mnie tak - ciche słowa kroiły serce.
Patrzył z rozpaczą jak jego syn wychodzi z jadalni.
- Dlaczego mnie odpychasz?
And you don't seem to understand
A shame you seemed an honest man
And all the fears you hold so dear
Will turn to whisper in your ear
And you know what they say might hurt you
And you know that it means so much
And you don't even feel a thing
I am falling, I am fading
I have lost it all
And you don't seem the lying kind
A shame then I can read your mind
And all the things that I read there
Candle lit smile that we both share
and you know I don't mean to hurt you
But you know that it means so much
And you don't even feel a thing
I am falling, I am fading, I am drowning
Help me to breathe
I am hurting, I have lost it all
I am losing
Help me to breathe
I am falling, I am fading, I am drowning
Help me to breathe
I am hurting, I have lost it all
I am losing
Help me to breathe
I am falling, I am fading, I am drowning
Help me to breathe
I am hurting, I have lost it all
I am losing
Help me to breathe
..........
Xellos powoli wspinał się po schodach. Blada ręka muskała poręcz, a fiołkowe oczy były puste. To już koniec. Po słowach, które wypowiedział musi opuścić dom. Wolna dłoń zacisnęła się w pięść.
Dotarł na szczyt schodów i powiódł po korytarzu półprzytomnym spojrzeniem. Zrobił jeszcze dwa kroki i znalazł się przed drzwiami od swojego pokoju. Ostatni raz będzie przekraczał próg pokoju, w którym się wychował. W którym matka śpiewała mu kołysanki. I w którym ojciec uczył go modlitwy...
Skąd to wspomnienie?
Takie ciepłe... Takie pełne bezpieczeństwa i pełne... miłości?
koniec części XIX...
"Duvet" Serial Experiments Lain
story write by Aurorka (2.8.2004) (titonosek@interia.pl)
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.