Opowiadanie
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XXV "...Please come back to me..."
Autor: | Aurorka |
---|---|
Serie: | Slayers, Twórczość własna |
Gatunki: | Dramat, Obyczajowy |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Songfik |
Dodany: | 2010-04-26 08:00:38 |
Aktualizowany: | 2010-03-21 18:27:38 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XXV "...Please come back to me..."
Anioł.
O złotych skrzydłach.
Pochyla się nade mną.
Światło razi w oczy. Chcę podnieść dłoń do czoła, lecz ta odmawia wykonania jakiegokolwiek ruchu.
Czuję jego chłodną dłoń na czole.
Więc trafiłem do nieba. Zasłużyłem na niebo?
Uśmiecham się.
Na mą twarz pada cień.
Kto to?
Pochyla się nade mną. Ma... Ma fiołkowe oczy. Czyżby to...
- Zellas? - głos z ledwością przecisnął się przez zaciśnięte gardło. - Długo czekałaś na mnie?
- Ciii...
Dlaczego mnie uciszasz? Tyle pragnę Ci powiedzieć...
Moje powieki ciążą. Nie chcę ich zamykać. Chcę patrzeć w Twoje piękne oczy. Fiołkowe oczy. Oczy wyrażające smutek. Smutek? Dlaczego jesteś smutna?
- Dlacze...
Biały sufit. Skądś dobiega cichy szum.
Filia z trudem obróciła głowę. Promień zachodzącego słońca odbity od szyby na chwilę ją oślepił.
- Gdzie... ja... jestem?
- W szpitalu córeczko.
- Ma...ma? - wzrok odzyskał ostrość. Słońce już nie razi.
- Co... - uniosła się na łokciu - ...ja tu robię?
- Zemdlałaś - Monic poprawiła poduszkę, by Filia mogła usiąść.
- Zemdlałam? - potarła czoło. - Pamiętam, że... - otworzyła szeroko oczy. - Otou-san!
- Jego stan jest stabilny - lekarz nie podniósł głowy znad notatek. - Jutro rano będziemy wiedzieli coś więcej - przerwał pisanie i spojrzał na Xellosa. - Gdyby nie obecność na miejscu doktora Larry'ego... - pokiwał głową i wrócił do notatek.
- Dzię... - Xellos z trudem przełknął ślinę. - Dziękuję.
Zimno mi.
Gdzie jestem?
Gdzie Zellas?
Zellas?!?!?!?
John poruszył się niespokojnie.
- Zellas... - wyszeptał niedosłyszalnie.
- Już dobrze tato... - Xellos pogłaskał delikatnie dłoń ojca. - Jestem przy Tobie... - próbował opanować łzy, ale jedna umknęła tocząc się po policzku. - Tato...
- Noc zapadła, a tu ani panicz ani pan nie wrócili do domu - Anna odwróciła się od kuchenki, na której na wolnym ogniu dochodził sos pieczarkowy. - Mam złe przeczucia...
James nie skomentował. Nadal czyścił świece z limuzyny.
- Nie powinieneś powiedzieć coś w rodzaju: nie martw się, na pewno nic im się nie stało? - Anna usiadła naprzeciwko.
Przerwał pracę, ale nie uniósł głowy.
- Sam mam złe przeczucia - powiedział cicho.
Jak na potwierdzenie jego słów zadzwonił telefon.
- Chcę go zobaczyć! - Filia spuściła nogi z łóżka. W głowie się jej zakręciło i gdyby nie Gabriel z pewnością wylądowałaby na podłodze.
- Musisz leżeć - położyła opierającą się Filię z powrotem do łóżka. - Polecenie lekarza.
- Ale... - w oczach Filii zakręciły się łzy.
- I tak śpi.
- Ale...
- Dom państwa Metallium.
- James...
- Panicz Xellos?
- Tata...
- Co się stało?!? - jego czoło zrosił pot. Więc przeczucia ich nie myliły.
- Miał... zawał - z ledwością wypowiedział to straszne słowo.
James zasłonił usta dłonią. Anna blada wpatrywała się w jego twarz próbując coś z niej odczytać.
- Czy...? - nie potrafił dokończyć pytania.
- Żyje - uspokoił go Xellos. - Jednak niewiele brakowało.
- Jak to się stało? Gdzie? - wyrwał rękę z dłoni Anny, która nieświadomie gniotła mu palce.
- Przed... - burdelem - ...domem Filii.
- Skąd się dowiedziałeś?
- Ja... też tam byłem.
- Po co? - zapytał zdziwiony James.
- Nie Twoja sprawa!!!
James zaskoczony gwałtownością wypowiedzi odsunął słuchawkę od ucha.
- Przepraszam - powiedział uspokajająco. - Zaraz z Anną przyjedziemy. W którym szpitalu leży?
aoi kage ni tsutsumareta suhada ga
toki no naka de shizuka ni furuete'ru
inochi no yukue wo toikakeru you ni
yubisaki wa watashi wo motomeru
tamashii
dakishimete'ta unmei no anata wa
kisetsu ni saku maru de hakanai hana
kibou no nioi wo mune ni nokoshite
chiri isogu azayaka-na sugata de
watashi ni kaeri nasai
umareru mae ni
anata ga sugoshita daichi e to
kono te ni kaeri nasai
meguriau tame
kiseki wa okoru yo nando demo
tamashii no RUFURAN
inoru you ni mabuta tojita toki ni
sekai wa tada yami no soko ni kieru
soredemo kodou wa mata ugokidasu
kagiri aru eien wo sagashite
watashi ni kaeri nasai
kioku wo tadori
yasashisa to yume no minamoto e
anata mo kaeri nasai
aishiau tame
kokoro mo karada mo kurikaesu
tamashii no RUFURAN
watashi ni kaeri nasai
umareru mae ni
anata ga sugoshita daichi e to
kono te ni kaeri nasai
meguriau tame
kiseki wa okoru yo nando demo
tamashii no RUFURAN
..........
Xellos nerwowo krążył po salce, w której leżał jego ojciec. Przez ułamek sekundy, gdy zobaczył, jak leży na ziemi myślał, że wszystko stracił. Serce przestało mu bić, a przed oczami zatańczyły mu plamki, jak po długim biegu. Bał się. Tak niewiele brakowało, a zostałby sam. Zupełnie sam.
Podszedł do okna i spojrzał w gwiazdy.
- Mamo... nie zabieraj mi go...
koniec części XXV...
"Tamashii no RUFURAN" Neon Genesis Evangelion From Death & Rebirth (Rei)
story write by Aurorka (9.9.2004) (titonosek@interia.pl)
Masz talent do pisania. Można się wczuć czytając Twoje opowiadanie. Czuje niedosyt,proszę o wiecej :))
coś się dzieje
No...wreszcie zaczyna się coś dziać! Znaczy się, wcześniej też coś się działo ale teraz już czuć ten dreszczyk emocji. Już nie mogę doczekać się zakończenia.
Szukałam tych piosenek, które masz wrzucone w opowiadanie ale znalazłam tylko parę TT.TT