Opowiadanie
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XXXIII "...Follow me along the road that only love can see..."
Autor: | Aurorka |
---|---|
Serie: | Slayers, Twórczość własna |
Gatunki: | Dramat, Obyczajowy |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Songfik |
Dodany: | 2010-07-03 10:38:24 |
Aktualizowany: | 2010-06-12 11:44:24 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XXXIII "...Follow me along the road that only love can see..."
- I jak? - chłopczyk wbijał w Xellosa rozgorączkowane spojrzenie szarozielonych oczu. - Jak smakuje?
- Hmmm... - Xellos przez chwilę udawał, że ciężko się zastanawia nad jego pytaniem. - Sądzę, że... - urwał zerkając na jego zaróżowioną twarzyczkę. - Sądzę, że NIGDY nie jadłem niczego pyszniejszego.
- Naprawdę?!?!? - malec zerwał się na nogi. - Lepsze od... od... od kaczki w pomarańczach?!?
- Bez dwóch zdań - przytaknął Xellos. - Mógłbyś zrobić wielką karierę jako kucharz, gdy dorośniesz.
- Słyszałeś tato?!? - potrząsnął ramieniem siedzącego obok mężczyzny.
Trudno było dostrzec pod szerokim rondem słomianego kapelusza jego twarz, ale Xellos już zdążył się jej przyjrzeć i poznać na tyle, iż wiedział, że w tej chwili w jego oczach błyszczą łzy. Po śmierci żony starał się sam jak najlepiej wychować syna i w takich chwilach wraz z rozpierającą piersi dumą w oczach pojawiały się łzy.
Potrząsnął lekko głową i w cieniu kapelusza błysły oczy, ale nie było w nich już łez.
- Słyszałem - kiwnął głową. - Więc chcesz zostać kucharzem... hmmm... - pogładził swoją brodę, w której widać było pierwsze pasma siwizny.
- Kucharzem...? - stropił się chłopczyk. - Nie wiem czy zostanę kucharzem... - powiódł niepewnym spojrzeniem po twarzy Xellosa i ojca.
- Dlaczego? - ponownie oczy mężczyzny zakryło rondo kapelusza, ale nie udało ukryć mu się w głosie nuty rozbawienia. - Kucharz to wspaniały zawód. Bardzo... intratny - dokończył z powagą.
Mały jeszcze przez chwilę starał się dostrzec oczy ojca, by sprawdzić czy nie żartuje, ale usłyszał za plecami podejrzany odgłos. Odwrócił i dostrzegł Xellosa, który próbował ukryć rozbawienie. Na widok szeroko otwartych ze zdziwienia oczu chłopczyka tenże wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- O co Wam chodzi? - zmieszał się chłopczyk.
- O... O... O nic - Xellos starał się uspokoić, ale nie potrafił. - Przepraszam - otarł oczy. - Już nie będę - wziął kilka głębokich oddechów i przybrał poważną minę. - Tak dobrze?
- Idealnie - rondo uniosło się ukazując oczy niebezpiecznie błyszczące.
- O CO WAM CHODZI?!?! - chłopczyk tupnął zagniewany nóżką.
Mężczyźni nie wytrzymali i wiatr porwał ich śmiech.
Filia obudziła się gwałtownie, ale nie potrafiła stwierdzić co ją obudziło. W niewielkim pokoju panował półmrok. Podniosła się z łóżka przecierając oczy i podeszła do okna. Przez kilka minut wpatrywała się w skrawek nieba koloru ognistej czerwieni, zanim dotarło do niej, że niebo przybrało taki odcień nie za sprawą wschodu słońca, ale jego zachodu.
- Tak długo... - głos był chrapliwy - ...spałam?
Wraz z powrotem świadomości dochodziły do niej dźwięki otoczenia. Szum wody u sąsiada obok, krzyki kłótni na dole; głośny pisk opon, gdy samochód ostro brał zakręt; muzyka dobiegająca z baru naprzeciwko; ćwierkanie ptaków gnieżdżących się pod parapetem okiennym i nieustające kapanie wody z kranu...
Odwróciła się od okna i z uwagą obejrzała swoje obecne lokum. Rozrzucona pościel na łóżku, peruka walająca się pod krzesłem i brudne naczynia w zlewie sprawiały przygnębiające wrażenie i nie mówiły zbyt wiele dobrego o osobie je zamieszkującej. Filia skrzywiła się, ale nie zrobiła niczego by to zmienić. Zamiast tego wrzuciła kilka rzeczy do reklamówki i opuściła pokój.
Na zawsze.
Kobieta o imieniu Eliza założyła nogę na nogę prowokującym gestem, ale zamiast wywołać pożądanie u rozmówcy wzbudziła tylko obrzydzenie. Pan Roman odwrócił od niej wzrok i udał, że w uwagą przygląda się zdjęciom wiszącym na ścianie. Przedstawiały one może dwudziestotrzyletnią kobietę o przeciętnej urodzie, ale mające w sobie to "coś". Kobieta, która siedziała obok już w niczym nie przypominała tamtej młodej dziewczyny.
- I mówi pani, że zdjęcia były robione na zachodnim wybrzeżu?
Pani Eliza wstała i przysunęła się do pana Romana. Pochyliła się prowokująco prawie dotknąwszy nosem szybki, za którą wisiało zdjęcie, a jej biust niebezpiecznie zafalował o mały włos nie opuszczając za małego stanika.
- Aaaa! Pamiętam tamto lato - uśmiechnęła się do swoich wspomnień i przez krótką chwilę znów była młodą kobietą, ale to wrażenie minęło równie szybko jak się pojawiło. - To było szalone lato - z westchnięciem podeszła do stolika i sięgnęła po papierosy.
Czerwony punkcik zamigotał przyjaźnie, a pan Roman odniósł wrażenie, że mrugnął do niego porozumiewawczo, jakby łączyła ich wspólna tajemnica. Z pewnym wysiłkiem oderwał wzrok od koniuszka papierosa i znów spojrzał w szare oczy kobiety.
- Pan Martin się odezwał? - otrząsając się powrócił do tematu ich rozmowy.
- Jeszcze nie - kobieta skrzywiła się, ale odpowiedziała. - Mówiłam, że dam panu znać jak zadzwoni - dodała szorstko.
Pan Roman wiedział, że by to uczyniła, ale nie mógł się powstrzymać przed przyjściem tutaj. Na piętrze upadło coś na podłogę z cichym trzaskiem. Pani Eliza skrzywiła się ze złości. Pan Brent zastanawiał się czy tamta krótka chwila, w której wydawała mu się młodą dziewczyną nie była przywidzeniem.
- Przepraszam, ale muszę się tym zająć - powiedziała, ale nie ruszyła się z miejsca.
Pan Roman pojął aluzję i pożegnał się.
Follow me to a land across the shining sea
Waiting beyond the world we have known
Beyond the world the dream could be
And the joy we have tasted
Follow me along the road that only love can see
Rising above the fun years of the night
Into the light beyond the tears
And all the years we have wasted
Follow me to a distand land this mountain high
Where all the music that we always kept inside will fill the sky
Singing in the silent swerve a heart is free
While the world goes on running and turning
Turning and falling
Follow me to a distand land this mountain high
Where all the music that we always kept inside will fill the sky
Singing in the silent swerve a heart is free
While the world goes on running and turning
Turning and falling
..........
Słońce rzucało ukośnie promienie na wodę. Anna wystawiła twarz ku promieniom słońca. Nie dostrzegała przelewającego się tłumu przez plażę. Stała nieruchomo wsłuchana w bicie swego serca i czekała.
Wraz z szumem morza dotarły do niej dwa słowa.
- Już jestem....
koniec części XXXIII...
"Follow me" Ghost in the Shell (Innocence)
story write by Aurorka (9.3.2005) (titonosek@interia.pl)
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.