Opowiadanie
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XXXVI "...Every time I think of you, I'm missing the days..."
Autor: | Aurorka |
---|---|
Serie: | Slayers, Twórczość własna |
Gatunki: | Dramat, Obyczajowy |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Songfik |
Dodany: | 2010-08-12 09:44:12 |
Aktualizowany: | 2010-08-12 09:44:12 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XXXVI "...Every time I think of you, I'm missing the days..."
- Wszystko w porządku? - Mark pomógł podnieść się młodej dziewczynie.
- Taaa... - rozejrzała się półprzytomnie po pokoju, w którym się znajdowała. Zapadający za oknem zmrok rozpraszała jedynie mała lampka świecąca w rogu pokoju.
- Gdzie... ja jestem?
- W moim domu - Mark wstał i wyszedł na chwilę, po czym wrócił niosąc parujący kubek. - Proszę, wypij.
Filia posłusznie uniosła aromatyczny napój do ust.
- Kawa... - napełniła płuca zapachem kawy.
Mark przyglądał się jej badawczo siedząc na stojącym nieopodal kanapy krześle. Jego uwadze nie uszły podkrążone oczy i lekko skrzywiona peruka. Na razie jednak nie chciał jej zmuszać do wyjaśnień. Widocznie miała jakieś problemy, ale kto ich nie ma?
- Robię kolację, przyłączysz się do nas?
- Ja... - Filia zmieszała się - ...nie chcę... robić kłopotu... - skończyła cicho.
- Ależ nie ma sprawy... - machnął ręką. - Jedna osoba mniej czy więcej nie robi różnicy. - podniósł się z krzesła i skierował do kuchni. - Na kolację będzie smażona rybka, pomożesz mi?
- Oczywiście! - Filia zerwała się zbyt gwałtownie i na chwilę jej twarz przybrała odcień płótna.
- Powoli - Mark podtrzymał ją za łokieć. - Mamy czas, jak znam życie to nie wrócą dopóki porządnie się nie wymoczą - skierował się do kuchni nie puszczając łokcia Filii.
- Oni? - kolory wracały na jej twarz.
- Uhmm - kiwnął głową. - Syn i Xellos... Ej! - dobrze, że ją trzymał, bo Filia ponownie zemdlała.
Jak tu ciemno...
Pusto...
Nikogo...?
Nie...
Słyszę coś... coś jakby... bicie serca?
Tak wolno bije... spokojnie... jakby ktoś spał...
Woła mnie... przyciąga... popycha... miota mną...
Miota mną dziwne uczucie... strach...? nadzieja...?
Jak tu ciemno...
Lecz co to?
Promień światła... ledwo dostrzegalny, lecz namacalny... grzeje mą dłoń... oplata się wokół niej... żyje?
Zaciska się na mym nadgarstku... kurczowo...
Boję się... mój oddech przyśpiesza...
Bicie serca, które słyszałam także przyśpiesza... jest teraz głośne... rozbrzmiewa mi w uszach... rozsadza mi głowę!
Dłużej tego nie zniosę... Puść mnie! Odejdź! Zostaw mnie!
Nie chcę tam iść. Za dużo światła... za dużo bólu mnie tam czeka... tu tak bezpiecznie... cicho... tylko ja... ja i...
- Tato!
- Spokojnie - Mark objął jej drżące ramiona. - Spokojnie...
Filia rozejrzała się półprzytomnym spojrzeniem. Z kuchni dobiegło ją skwierczenie tłuszczu na patelni, a wraz z nim doleciał ją zapach smażonej ryby. A tak! Kolacja...
- Może trzeba ją już odwrócić?
- Hę? - wykrztusił z siebie zdezorientowany Mark.
- Rybę - oprzytomniała już całkowicie. - Tę na kolację.
- Aaa... Nathan jej pilnuje.
- Nathan? - głos jej lekko zadrżał.- A gdzie... - przełknęła głośno ślinę - ...Xe...llos?
- Prawdopodobnie już się skapnął, że nie ma ubrania.
- Słucham?
- To długa historia - Mark uśmiechnął się szeroko. - Chodź - mocno ją trzymał na wszelki wypadek. - Mój syn Ci opowie...
- ...był tak zamyślony... hihi... że nawet nie usłyszał jak trzasnęła gałązka... hihi... kiedy wycofywałem się z jego ubraniem - Nathan przerywał zdania wybuchami chichotów. - Aaaale się zdziwi! Hihi...
- Zdziwisz się to ty, kiedy wróci do domu...
Nathan zatrzymał rękę z widelcem w połowie drogi do ust.
- Dlaczego? - zapytał zaniepokojony.
- A jak myślisz, jak zachowa się człowiek, który musi przebyć drogę długości kilku kilometrów nago, nocą, lasem?
- Yyy... Podziękuje mi...?
- Tak, jasne i jeszcze złoży Ci pokłon za tak genialny pomysł - zadrwił Mark.
- A nie był genialny? - w głosie Nathana słyszało się szczere zdziwienie.
- Nie ty pierwszy, nie ty ostatni... - Mark westchnął dramatycznie. - Jedz - dołożył mu kolejny kawałek ryby, ale Nathan stracił apetyt.
- Eeee tam - chłopiec wzruszył ramionami, ale głos mu drżał. - Xellos to równy gość... - w tej chwili jego wzrok padł na milczącą dotychczas dziewczynę. Jej twarz wyrażała tak ogromne zdziwienie, że poczuł się w obowiązku jakoś jej to udowodnić. - Kiedyś, tuż po jego przyjeździe, nie znał się wówczas na niczym, powiedziałem mu, że świnie lubią jak się leży koło nich i drapie pod brzuszkiem, kiedy nie chcą jeść, że je to zachęca, no i Xellos położył się w błocie i poklepywał jedną z naszych świnek po brzuchu - na jego twarz wypłynął szeroki uśmiech. - Widok był tak komiczny, że prawie popuściłem w portki ze śmiechu - zaczął chichotać na to wspomnienie. - I kiedy... hihi... w końcu skapnął się, że zrobiłem go w konia... hihi... zrobił się wpierw blady na twarzy... hihi... a jego oczy ciskały takie błyskawice, że aż się cofnąłem kilka kroków... - przybrał groźną minę próbując naśladować Xellosa. - A potem nagle spuścił głowę, jak... jak... - zmarszczył brwi szukając odpowiedniego słowa - ...jak... jak uczeń, który dostał burę od nauczycielki! - wykrzyczał zrywając się z krzesła. - O!
- Żadne: O! Siadaj - Mark położył mu rękę na ramieniu. - Skończ jeść.
Nathan grzecznie usłuchał i usiadł.
- I jak się to skończyło? - Filia nie odrywała od chłopca roziskrzonego wzroku. W ciągu tak krótkiej rozmowy dowiedziała się o Xellosie tylu nowych rzeczy, że zaczęła wątpić czy mowa o "jej" Xellosie.
- Roześmiał się.
- Xellos Metallium się roześmiał? - Filia nie wierzyła własnym uszom. Ten ponury młodzieniec z fioletowymi włosami się roześmiał? Co go tak odmieniło? Co się wydarzyło od jego odejścia z domu takiego, że tak się zmienił? I to na lepsze?
- ...Xellosa?
- Słucham? - wyrwana z zamyślenia usłyszała tylko końcówkę pytania.
- Znasz Xellosa?
W kuchni zapadła cisza.
- Yyy... wiecie... ja... - Filia poczuła się trochę otumaniona. - Myślałam, że tak...
- Skąd?! - mały pochylił się nad talerzem wbijając spojrzenie w Filię.
- Dawno temu... stare dzieje...
- Co miałaś na myśli mówiąc "myślałam, że tak"? - Mark uznał za stosowne w końcu wtrącić się do ich rozmowy.
- Bo on... - urwała, bo przyszło jej do głowy, że to niezbyt ładnie kogoś obgadywać. Poza tym widziała Xellosa zaledwie kilka razy i właściwie to go w ogóle nie znała. - Nie wiem... wydawał mi się wówczas... - szukała gorączkowo w myślach odpowiedniego słowa - ...czy ja wiem... inny? - zmieszała się i spuściła wzrok.
- Inny? - chłopczyk podrapał się po główce. - Nie taki? To jaki?
- Jaki to takie zwierzęta żyjące w Himalajach - Mark wrzucił kolejny kawałek ryby na patelnię. Dostrzegł zmieszanie ich gościa i postanowił zmienić temat.
- Hę?!? - zarówno Filia, jak i Nathan przez chwilę nie wiedzieli o czym mówi Mark.
- O czym tato mówisz? - metoda Mark'a zadziałała znakomicie. Nathanowi zupełnie wyleciało z głowy zainteresowanie Filią, co ta przyjęła z ulgą.
- O faunie Himalajów - Mark porzucił rybę i zaczął kroić chleb.
- Ale... dlaczego?
- Sam zacząłeś.
- Ja?!?!
- A nie? - Mark udał zaskoczenie. - Przecież wspominałeś coś o jakach.
Nathan miał taką minę, że Filia zachichotała. Wraz z coraz głośniejszym śmiechem czuła, jak ulatuje z niej całe napięcie zgromadzone podczas podróży. Czoło, ostatnio często zmarszczone, wygładziło się, a oczy, zazwyczaj przygaszone, nabrały życia.
I just dance in the sweet memories
(He's my one and only, You never can tell)
I just dance in the sweet memories
(Sweet memories)
Yuki ga odoru hoomu e
iki wo kirashite kakete-kuru
tooi hi no suteeshon
Aenai hibi ga shashin no you ni
anata wo hohoemi ni kaeta no
I just dance in the sweet memories
kizutsuite aishikata wo
I just dance in the sweet memories
oboete-yuku no ne
Mou shibaraku wa kitto
yume no naka wo samayou deshou
chizu sae mo motazu
Ima nara wakaru
anata no senaka no imi ga
dakedo todokanai wa
I just dance in the sweet memories
kizutsuite aishikata wo
I just dance in the sweet memories
oboete-yuku no ne
Kumori garasu no kokoro no doa wo hiraite
tsubasa wo kureta hito
I just dance in the sweet memories
kirameki wo wasurenai wa
I just dance in the sweet memories
yume kara samete mo
I just dance in the sweet memories
kirameki wo wasurenai wa
I just dance in the sweet memories
yume kara samete mo
I just dance in the sweet memories
(Every time I think of you, I'm missing the days)
I just dance in the sweet memories
(Sweet memories)
I just dance in the sweet memories
kizutsuite aishikata wo
I just dance in the sweet memories
oboete-yuku no ne
I just dance in the sweet memories
kirameki wo wasurenai wa
I just dance in the sweet memories
yume kara samete mo
..........
W czasie kolacji słychać było na przemian szczęk sztućców i wybuchy śmiechu.
Nikt nie wrócił już do tematu Xellosa, więc Filia się rozluźniła. Pozwoliła sobie nawet na kilka opowieści ze swojej przeszłości (omijając co drażliwsze tematy). Nathan miał tysiące pytań, ale Mark umiejętnie hamował jego ciekawość. Nie chciał by w oczach dziewczyny znów pojawił się cień.
Na dźwięk otwieranych drzwi (a raczej na huk) obrócili się w trójkę z zaciekawieniem. Na widok nagiego Xellosa, w dodatku z liśćmi we włosach oraz z jakimiś czarnymi maziami na kolanach i ramionach Filia oblała się rumieńcem i szybko odwróciła wzrok, a Nathan i Mark wybuchnęli śmiechem. Tylko pies przywitał się z Xellosem.
koniec części XXXVI...
"Dance in the Memories" Kimagure Orange Road
story write by Aurorka (9.6.2005) (titonosek@interia.pl)
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.