Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Zabawa w miłość

Zabawa w miłość, cz. I

Autor:melissa
Korekta:Dida
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Dramat, Romans
Uwagi:Utwór niedokończony, Yaoi/Shounen-Ai, Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2009-12-19 18:56:30
Aktualizowany:2009-12-19 18:56:30


Następny rozdział

Pole należy wypełnić w przypadku zamieszczenia tłumaczenia opowiadania zagranicznego. Wymaganymi informacjami są: odnośnik do oryginału oraz posiadanie zgody autora na publikację. (Przypominamy, że na Czytelni Tanuki zamieszczamy tylko te tłumaczenia, które takową zgodę posiadają.)

Dla własnych opowiadań, autor może wyrazić zgodę lub zakazać kopiowania całości lub fragmentów przez osoby trzecie.


Powoli otworzył oczy, rozglądając się dookoła. Promienie słoneczne wpadały do pokoju, przez do połowy zasłonięte roletą okno. Czarnowłosy chłopak z szybko bijącym sercem spojrzał na miejsce obok siebie, które było… Puste. A jego rzeczy nigdzie nie było, więc zapewne już wyszedł. I nawet się nie pożegnał. Jak zwykle…

Nastolatek westchnął głęboko i podniósł się do pozycji siedzącej, ukrywając twarz w dłoniach. Był rozczarowany, zawiedziony, ale… Na co w ogóle liczył? Przecież on zawsze odchodził, nim jeszcze zdążył się obudzić. I robił to tak cicho, że nie był w stanie przerwać jego snu.

Ruszył w kierunku łazienki, z nadzieją wypatrując jakiejś kartki z informacją o ich kolejnym spotkaniu. Ale niczego takiego nie znalazł. Tylko… W łazience na szafce leżała jego bluza. Wielka, brązowa i… Pachnąca jego perfumami.

Bez zastanowienia ubrał ją na siebie, a następne dwie godziny spędził, siedząc na podłodze i… Wtulając się w rękaw jego bluzy. Jedyna rzecz, jaką po sobie zostawił… Jedyna, którą może się cieszyć. Do następnego spotkania…

***

Czym jest miłość? Szybkim biciem serca, motylkami w brzuchu? A może czymś znacznie głębszym? Bo gdy po latach miłosne uniesienie mija, zostają zobowiązania. Pojawia się odpowiedzialność, a niezależność nieco się ogranicza. Ale… Co zrobić, gdy miłość jest tylko jednostronna? I gdy powoli nas zabija, ale my uparcie wmawiamy sobie, że ukochana osoba się zmieni. Dla nas… Tylko… Czy może się zmienić? Bo jeśli nas nie kocha… Nie mamy na co liczyć.

Kochał go. Kochał go z całego serca, mimo iż obydwoje byli mężczyznami. Ale miłość jest piękna, niezależnie od tego, kto ją do siebie czuje. Tylko… Jego miłość była nieodwzajemniona. I wiedział to doskonale, lecz ciągle się łudził, że on go pokocha. Czasami mówił, że mu zależy, więc robił sobie nadzieję. Złudne, ale… Jego miłość nie była piękna. Jego miłość była bolesna i pełna goryczy. Bo pozwalał się obrażać. I choć serce rozsypywało się na kawałeczki, gdy ludzie po raz kolejny się z niego wyśmiewali, a dziennikarze zadawali trudne pytania… Jemu pozwoliłby na wszystko. Tylko… Spadał coraz niżej. Coraz niżej w dół. W otchłań szaleństwa. Zrobiłby dla niego wszystko, ale… Jego godność coraz częściej podszeptywała mu, by zaczął się sprzeciwiać. Żeby nie pozwalał się tak znieważać. Żeby nie pozwalał się traktować jak zabawkę. Bo zasługiwał na coś więcej. Wiele więcej, ale… On chciał tylko jego miłości. Nie potrafił od niego odejść, bo dobrze wiedział, że on… Nie próbowałby go odzyskać.

***

W całym pomieszczeniu unosiły się zapachy męskich perfum, a przyspieszone oddechy przecinały głuchą ciszę. Było ciemno, ale on widział każdą jego reakcję. Każdy jego najmniejszy gest… Czuł, gdy czule gładził jego plecy. Słyszał, gdy szeptał mu do ucha wszystkie swoje kłamstwa…

- Zostaniesz?

- A chcesz? - zaśmiał się mężczyzna, głaszcząc chłopaka po głowie.

- Wiesz przecież. - Czarnowłosy wtulił się w niego, usiłując nie myśleć o niczym.

Bo gdy myślał, że on znowu odejdzie, chciało mu się płakać. I tak bardzo pragnął uwierzyć w jego perfekcyjne kłamstwa. Bo skoro one nie mogły stać się prawdą… Chciał się przynajmniej łudzić, że jest inaczej.

- Zostanę - oświadczył ciemnowłosy. - A tak na marginesie… Masz moją bluzę, prawda?

- Em… - zaczął nastolatek - gdzieś tutaj powinna leżeć. Mogę poszukać.

- Później. Teraz śpij - zarządził mężczyzna.

A Bill, gdy zasypiał, prosił w myślach Boga, w którego nigdy nie wierzył, aby on był obok, gdy się obudzi. I nim zasnął, usłyszał jeszcze jego ciepły szept tuż przy swoim uchu:

- Napisałem piosenkę.

Mógł spodziewać się tego, co zawsze, ale… Wciąż miał nadzieję, że jednak tym razem będzie inaczej. Że teraz Bushido się zmieni. Dla niego… Chociaż dobrze wiedział, jakim to było absurdem. On… Go nie potrzebował. Miał inne zabawki. Znacznie lepsze, starsze, bardziej doświadczone. A on… Czuł się przy nim jak mały chłopiec, który tak rozpaczliwie potrzebował bliskości drugiej osoby. Nawet jeśli ta osoba raniła, kłamała i go wykorzystywała… Kochał go i nie potrafił przestać.

Był jedną z jego ulubionych laleczek. I naprawdę powinien się tym cieszyć. Jednak… Nie mógł nic poradzić, że czuł się jak śmieć, gdy słyszał jego piosenki. Gdy on zwyczajnie go obrażał, śpiewając to swoim pięknym głosem. Gdy wyśmiewał go przed kamerą, uśmiechając się kpiąco. Wtedy… Wtedy go nienawidził. I miał ochotę odejść. Uciec, uderzyć go. Wykrzyczeć wszystko. Cały swój ból. Ale zamiast tego… Pozwalał, by przychodził do niego znowu, i znowu, wykorzystując jak bezwartościowy przedmiot bez żadnych uczuć. I choć kochał te ulotne chwile z nim… Czasami pragnął stracić świadomość, gdy on go dotyka. Czasami… Nie mógł tego znieść. A jednocześnie nigdy nie potrafił go odepchnąć.

Kochał go bardziej niż komukolwiek mogłoby się wydawać. I nienawidził jeszcze mocniej.

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.