Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Dajmitoproszę

Rozdział 7

Autor:Alira14
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Fikcja, Mroczne
Uwagi:Fusion, Yaoi/Shounen-Ai, Przemoc
Dodany:2011-11-28 17:56:55
Aktualizowany:2012-08-26 16:32:55


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ten rozdział dedykuję Miyi Dead Sun, mojej wspaniałej poprawiaczce przecinków, która twierdzi, że każda kobieta powinna mieć swojego Homofobię. Zgadzacie się z nią?


***


On chyba tę pomidorówkę jednak zjadł. Przeszukałam jego pokój, żadna z roślin nie nabrała koloru podejrzanej czerwieni, kapcie się nie kleją do podłogi, wszystko wygląda normalnie... Ki diabeł? Nie mógł tego zjeść, bo siedzi zbyt zadowolony z siebie! Chociaż z drugiej strony, poczuł się na tyle dobrze, że siadł przy komputerze i zaczął przeglądać pocztę elektroniczną... Dobra, przyjmijmy wersję wydarzeń, że Homofobia w wyniku mocnego uderzenia się w głowę polubił czerwoną breję i przestał próbować ją wylewać do wazonów. Zaraz... czy on próbuje patrzeć spode łba na komputer?

- Homo, ty wiesz, że nie da się patrzeć z wyższością na monitor, prawda? On cię nie widzi.

- Cicho tam, podróbko kota perskiego - warknął w moją stronę przez zaciśnięte zęby i zaczął coś sprawdzać.

- Ile razy mam powtarzać, nieważne, jak bardzo będziesz mrużyć oczy, ja wciąż będę człowiekiem! Co ty tam w ogóle robisz?!

- Szlag, idiotka nigdzie nie podała swojego domowego adresu, będę musiał się zadowolić zawirusowaniem jej komputera. Nie twoja sprawa, smarkulo.

Poczułam, że wścieklica mnie bierze. Ja tutaj dbam by było mu wygodnie, co chwila poduszkę na nową zmieniam, a ten tak mi się odpłaca?!? Niedoczekanie!

- Mów w tej chwili albo powiem Ironii, kiedy naprawdę masz urodziny!!!

Zapadła dosyć niezręczna cisza. Przez chwilę Homofobia tak się na mnie patrzył, jakby się zastanawiał, czy moje zwłoki zmieszczą się w zsypie na śmieci. Chyba doszedł do wniosku, że przy mordowaniu mógłby przez przypadek pobrudzić dywan, bo tylko wymamrotał coś niezrozumiałego pod nosem i odpowiedział:

- Jak chcesz. Jakaś idiotka zaproponowała mi sto złotych w zamian za to, że pocałuję jakiegoś faceta. Obrzydliwość... Nie zrobiłbym czegoś tak nienaturalnego nawet za wszystkie pieniądze tego świata.

Racja. Za wszystkie pieniądze tego świata tego nie zrobi. Wystarczy, że Ironia popatrzy mu w oczy jak są sami. Poczułam ukłucie w sercu, jakby ktoś wbijał mi igłę.

- A za ile pocałowałbyś mnie?

- Słucham?

...Ja to powiedziałam na głos? Do reszty zdurniałam?!? Nie dość, że policzki zaczęły mnie piec z gorąca od powracającego rumieńca, to jeszcze w ustach miałam pustynię. Homo zaczął dokładnie mi się przyglądać, od stóp do głowy. Już po mnie...

- Dziesięć butelek piwa może by wystarczyła, bym zaczął widzieć coś ładnego.

Rzuciłam w jego stronę poduszką i wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Ten wstrętny, wkurzający... Nabrałam ochoty by krzyczeć.


***


To postanowione, nigdy nie pozwoli Ironii przygarnąć żadnego dzieciaka, zwłaszcza płci żeńskiej. Za dużo z tym roboty i do tego jest strasznie histeryczne. Już prościej kupić prawdziwego kota, podobno da się wytresować by korzystał ze spłuczki w toalecie. I poduszkami nie rzuca... Homofobia nie wiedział, o co młodej chodzi. Podając tak małą ilość alkoholu w sumie powiedział jej komplement! No nic, nie warto się przejmować takimi głupotami. Kiedy przeglądał CD-ROM-y z kolekcją wirusów komputerowych, zastanawiając się, który wysłać pani „słodkiepysiemysie12”, bachor kopniakiem otworzył drzwi od pokoju. Homo odwrócił się od komputera, gotowy przekląć młodą dwa pokolenia wstecz, kiedy to, co zobaczył, odebrało mu mowę. Otworzył usta. Zamknął usta. Dzieciak nieporęcznie trzymał w rękach sporą ilość szkła, wypełnioną trunkiem legalnie dostępnym tylko dla dorosłych. Z oczami pełnymi furii zaczęła nieporadnie kłaść butelki na biurku.

- Proszę bardzo, tutaj masz dziesięć butelek piwa. No i?! Umowa to umowa!

Popatrzył na alkohol, na dzieciaka i znowu na alkohol. Poczuł, że powoli odzyskuje zdolność mowy. - Nie zgadza się. Ich jest osiem.

- Jak to osiem?!? Umiem liczyć!

- No to teraz ja policzę. Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem... - Pozostałe dwie butelki „przypadkowo” spadły z blatu i dość efektywnie się stłukły. Żegnaj, piwo z delikatesów stojących na końcu miasta, będziemy tęsknić. - Widzisz? Osiem.

Coś w głowie mu podpowiadało, że bezpieczniej było by siedzieć dużo, ale to dużo dalej od młodej. Ta z niedowierzaniem połączonym z lekką domieszką zgrozy patrzyła na gigantycznych rozmiarów kałużę, w której radośnie pływały sobie pijane kawałki szkła. Złapała się za głowę i z głośnym wrzaskiem znowu wybiegła z pokoju, tym razem prawdopodobnie w stronę łazienki.

- Jesteś niemożliwy!!!

Homo odczekał minutę czy potwór wróci i odetchnął z ulgą. Co to do cholery było? Popatrzył pod nogi na resztki piwa, które stwierdziły, że chcą się stać jednością z dywanem i doczekać się wnuków. Jeżeli to jest ta cała mityczna „burza hormonów” o której tyle słyszał, to przy następnym ataku tego typu wywala dzieciaka przez okno.


***


Sharkie w milczeniu stała, czekając aż pracownik baru kanapkowego przytacha dla niej fotel z biura kierownika. Jeden uśmiech, sugestywne zdanie i coś w ich małpich móżdżkach miało przyśpieszony kurs przetrwania. Sądząc po minie mężczyzny właśnie był na etapie trzeciej lekcji - „Spełnianie zachcianek kobiet o podejrzanie szerokim uśmiechu”. Postawił fotel po czym wykazał się inicjatywą dokładnie wycierając stolik i zdejmując z niego kiczowaty wazonik z plastikową różą. Pojętny był, może jednak Sharkie zostanie tutaj stałą klientką.

- Dziękuję, to będzie wszystko. Tutaj poczekam na zamówienie.

Instynkt przetrwania niemalże natychmiast ugryzł chłopaka w język by powstrzymać go od samobójczego poinformowania dziwnej kobiety, że po jedzenie trzeba podejść do bufetu i kazał mu szybko pobiec zrealizować zamówienie. Nieznajoma była wyjątkowo atrakcyjna, jednak było w niej coś takiego, co kazało się bać…

Sharkie zaczęła grzebać w swojej torebce by po chwili ze zdziwieniem wymacać w niej coś ciężkiego. To była książka. Przyjrzała się jej krytycznie.

- „Stefan Grabiński - Nowele”? Nie możesz polecać pozycji do czytania tak jak to robią normalni ludzie?

Niemalże natychmiast na ścianie pojawił się mocno błyszczący napis.

- Słońce, nic mnie nie obchodzi, że to taki niedoceniany polski Edgar Allan Poe, nie zamierzam nic reklamować ani tym bardziej czytać.

Kobieta-rekin wiedziała, że jest to fizycznie niemożliwe, ale te kilka napisanych zdań wyglądało tak jakby zaraz się miało rozpłakać.

- No dobrze, dobrze, może przeczytam później jedno opowiadanie! Tylko przenieś mi to z torebki na biurko, miejsce mi zajmuje, okej?

Książka zniknęła. Znając Autorkę pewnie teraz zbiór opowiadań leżał w domu Sharkie Gogan na biurku, z dołączoną kartką z notesu mającą tytuł „Lista opowiadań godnych uwagi” lub coś w tym stylu. Trochę przerażał Sharkie fakt, że do takich niespodzianek zaczynała się już przyzwyczajać.

***

Głupi Homo! Czemu on musi być taki głupi?!? Nienawidzę go!!! Co on chciał powiedzieć przez ten tekst o dziesięciu butelkach? Że jestem brzydka? O to mu chodziło?!? Dopiero kiedy poczułam tekturową rolkę w rękach, zrozumiałam, że na wycieranie łez zużyłam ich cały papier toaletowy. Trudno, ich problem, nie mój! Kto normalny trzyma papier w łazience zamiast w toalecie?! Skoro jestem dla niego taka paskudna, to nie wyjdę stąd aż do śmierci! Wtedy pożału… Stop, zaczynam mówić jak skończona kretynka, po co mu w ogóle przyniosłam te butelki?! To było do przewidzenia, że się nie zgodzi! Zaczęłam cicho kwilić w rękaw. Jeszcze by tego brakowało żeby ten buc usłyszał jak płaczę! Nagłe usłyszałam potężne łupnięcie w drzwi, z nerwów podskoczyłam. To miało być puknięcie czy on po prostu próbuje wybić dziurę?!

- Dzieciak, żyjesz tam jeszcze?

- Idź sobie, nie gadam z tobą!

- Nie wiem czy o tym wiesz, ale zamek w tych drzwiach praktycznie działa tylko na słowo honoru. Podejrzewam, że Ironia maczał w tym palce, ale wystarczy zrobić tak… - usłyszałam dziwny zgrzyt, po czym ku mojemu przerażeniu ujrzałam twarz Homo - …i praktycznie jest się w środku.

- Nie zbliżaj się! - Cholera jasna, jestem cała poczochrana, opuchnięta i od płaczu mam oczy jak królik! Zaraz mnie znowu wyśmieje! Próbowałam się zasłonić, kiedy nagle poczułam dotyk jakiegoś miękkiego materiału na twarzy. To była chusteczka namoczona w wodzie. Jak zahipnotyzowana obserwowałam jak Homofobia myje mi twarz.

- To było do przewidzenia, że po takim ataku histerii gdzieś się zamkniesz i będziesz ryczeć jak bóbr, nie obrażając bobrów. Dobra, twarz już masz jak istota rozumna, zajmijmy się włosami…No nie, całą koszulkę uświniłaś, trudno dam ci jedną ze swoich. Zaparzyłem herbatę z melisy i gie mnie obchodzi, że nie słodka, masz całą wypić. Jestem istotą o delikatnej psychice i nie zamierzam znowu patrzeć jak… No nie, a ty czemu znowu płaczesz?

Takiego jak on chyba nie ma drugiego na świecie… Znowu poczułam jak muska mi twarz chusteczką…


***


Dobra, jeszcze tylko trzeba skatalogować nową grupę wierszy między kategorie „Odruch wymiotny”, „Potrzeba wyczyszczenia oczu wybielaczem” a „Pomoże tylko wydłubanie sobie fragmentu mózgu widelcem” i będzie na dzisiaj koniec. Pomyślmy, który z koników morskich powinien zostać kopnięty tym zaszczytem... Pan Demon z pewną niezdrową fascynacją przeglądał kolejną dostawę utworów ze świata ludzi. Podobno rękopisy nie płoną. Nikt tego nie wie lepiej od pracowników piekielnej biblioteki. Wszystko, co człowiek postanowił napisać, prędzej czy później lądowało do tutejszych katalogów. Problem w tym, że nie wszyscy piszący rodzą się z talentem. Większość po prostu budzi się któregoś pięknego dnia z myślą „Zostanę wielkim poezjanem/ pisarczykiem!”, w krótkim czasie produkuje niesamowite ilości gryzmołów, tak ambitnych i głębokich, że gdyby te utwory posiadały łapki, wzięłyby w nie noże i same popełniły honorowe samobójstwa. Zazwyczaj ludzie zapominają o tym etapie swojego życia i więcej już do torturowania kartek nie wracają. Są też jednak tacy, którzy piszą przez całe swoje życie - tacy, co powoli uczą się pisać coraz lepiej i lepiej, jak i jednostki, które powinny mieć zakaz zbliżania się do pióra na odległość kilku kilometrów. Demon popatrzył na kartkę wyrwaną z zeszytu, na której jakaś ręka szybko nabazgrała niesamowicie odkrywcze myśli o życiu, pełne „płaczących ran”, „mrocznych masek zapomnienia” i „ścian płaczących moim cierpieniem”. Na oko autor miał jakieś 13, góra 14 lat. Ach, kończy się porównaniem ciężkiego losu podmiotu lirycznego do konia sprzedanego fabryce kleju. Zdecydowanie nie więcej niż 13 lat. Pan Demon, zanim zaczął pracować w Piekle, myślał o ludziach z pogardą, jak o łatwych do zdeptania robakach. Po spędzeniu dużej ilości czasu na robieniu porządków w dziale z literaturą, a dokładniej w oddziale „Grafomania” zmienił zdanie na temat tego gatunku. To niebezpieczna banda psychopatów, która nawet z niewinnego alfabetu potrafiła zrobić broń masowego rażenia. Którego z tych przygłupów wrobić w męczenie się z tym... Ha, chyba mamy zwycięzcę - jeden z tych idiotów jakimś cudem odblokował strony dla dorosłych i znowu ogląda „Blondwłose cycuszki XXL”. Jak najciszej umiał, zakradł się do konika morskiego, piejącego z zachwytu nad ludzką fizjonomią. Przyjacielsko (a właściwie „przyjacielsko”; Demon był bardzo dumny z opracowania tego manewru) kierownik zarządzania zasobem umysłowym kręgów piekielnych położył rękę na plecach dziwacznej ryby i szepnął jej do miejsca, gdzie prawdopodobnie miała otwór słuchowy:

- Moje gratulacje numerze 20731, zostałeś nominowany do posegregowania katalogów w sali C rząd 7 o nazwie „Użyć gdy skończy się wrzący olej w garach potępieńców”. Zajmie ci to kilka dni, cieszysz się, prawda?

Przerażony konik morski zaczął się cały pocić, a jego pysk jakimś cudem przybrał wyraz gołębia, który właśnie sobie uświadomił, że głupim pomysłem było jedzenia chleba w miejscu, gdzie te wszystkie samochodziki sobie jeżdżą.

- To nie będę cię dalej zatrzymywać, numerze 207... co to jest?!? - Pan Demon zauważył, że kartka, z której amatorzy ludzkiego porno zrobili sobie podstawki na karmę, miała duży napis „WAŻNE DLA OPOWIEŚCI”. Strzepnął z dokumentu resztki rybiego pokarmu i zaczął czytać. Koniki morskie, które zdążyły sobie już wyrobić zmysł przetrwania po tylu latach współpracy z kaukaskim demonem, zaczęły się strategicznie chować pod swoje biurka.

- ...WY SKOŃCZENI KRETYNI!!!


***


We wszystkich kręgach piekielnych potępieni najpierw usłyszeli niesamowicie głośny, niemal zwierzęcy ryk, a zaraz później pisk, jakby w jednej sekundzie krzyknęło milion małych dzieci rozdzieranych na strzępy. Nikt nie wiedział, kto aż tak cierpiał, ale wszyscy się cieszyli, że to nie oni.


***


Pan Demon zaznaczył na swoim firmowym GPS-ie „odnajdź Sharkie Gogan” po czym zaczął się śpieszyć. Przez niechlujstwo tych debili losy świata mogły leźć w gruzach. Jedyny plus całej sytuacji był taki, że miał pretekst by znowu zobaczyć kobietę-rekina. Uśmiechnął się pod nosem.


***


„Nie można dopuścić by pracująca dla Autorki Ktokolwiek niejaka Sharkie-Gogan samodzielnie usunęła zagrożenie dla Opowieści, albowiem grozi to zniszczeniem naszego wymiaru. Tego zadania może się podjąć tylko wybrane Dziecko z Przeznaczeniem. Powstrzymać pannę Gogan za wszelką cenę.”


***


Wielu ludzi myśli, że malarstwo czy tworzenie rzeźb jest najtrudniejszą formą sztuki, wymagającą talentu, kreatywności i wielu lat ciężkiej pracy. Tak myślą jednak tylko ci, którzy nigdy nie próbowali być w związku dłuższym niż sto lat. Bycie razem przez tyle czasu i nie pozabijanie się nawzajem - oto prawdziwa sztuka, sztuka przez duże S. Jest jednak za mało materialna by wystawiać ją w muzeach. Mistrzowie bardzo szybko uczą się trudnej techniki, dostępnej tylko dla nielicznych próbujących przetrwać w związku, istot obdarzonych dużym instynktem przetrwania i uwielbieniem pokoju - kiedy NIE zadawać pytań. Ironia należał do tej grupy wtajemniczonych, dlatego nawet nie próbował napomknąć na temat młodej czerwienią twarzy dorównującej burakowi i siedzącej w kącie, czy dywanu w sypialni pachnącego jakby miał pijacką orgię pod mostem. Homofobia, który już dawno w sztuce bycia w związku przeszedł od prymitywnego rzemieślnictwa do prawdziwego artyzmu, bez słowa zaczął szukać jakiegoś zmiękczacza do tkanin. Ironia po raz kolejny, odkąd wyszedł od Plotki, spróbował wygiąć sobie idealnie prosty kołnierzyk. To drapanie w podbródek już zaczynało go irytować. Zerknął na to, co porabia mała. Uśmiechnął się. Przebywanie z Homo tak ją zmęczyło, że zasnęła przytulając się do ściany. Utulił ją do snu na kanapie i wrócił spiskować ze swoim lubym na temat otaczających ich dziwnych wydarzeń. Na wszelki wypadek szeptali.

- Z tego, co mówiła nasza ulubiona plotkara, wysuwa się prosty wniosek - musisz jutro wypytać się Ekstazy o stan zdrowia jej braciszka.

- Czyli nasze podejrzenia są słuszne?

- Tak myślę. Z tego co udało mi się wywnioskować ze szczebiotania Plotki, świr znalazł sobie nowe zwierzątko.

- I spędziłeś u niej tyle czasu słuchając rzeczy oczywistych? Co następne? Może mnie zaszokujesz informacją, że Ziemia jest okrągła?

- A wiesz, to nawet zabawne, że wspomniałeś, Plotka twierdzi, że ma kształt sernika.

- Bo z tobą to tak zaw.... Że co? Sernika? Dlaczego sernika?

- Sąsiad kuzynki siostrzenicy jej powiedział, ale odchodzimy od tematu. W tym, co na temat Szaleństwa słyszała Ciocia-Plocia, tak często powtarzały się słowa typu „voodoo”, „nieśmiertelny” i „trup”, że mam teorię. Tak dziwaczną, że aż logiczną.

- Jaką?

- Jego nowa zabawka to prawdopodobnie zombie.


***


- Jak na zombie to był trochę zbyt inteligentny. - Homofobia po raz kolejny popsikał zmiękczaczem tkanin koszulkę Ironii. Diabelstwo ani drgnęło. Czym ona mu tak ubranie załatwiła? Cementem?

- Zależy jak powstał. Jeśli przez pogryzienie, to owszem, ciut za mądry. Już dawno byłoby głośno o takim ewenemencie natury. Myślę, że musiała w tym maczać palce jakaś inna personifikacja.

Homo na chwilę przestał walczyć z nieugiętym materiałem. Inna personifikacja...

- Bzdura, żadna z personifikacji posiadająca więcej niż pół szarej komórki mózgowej nie współpracowałaby z Szaleństwem.

- A kto mówił, że współpracowała? Może miała wypadek przy pracy lub sama nie wiedziała, co robi, a efektem ubocznym takich poczynań zaopiekował się nasz świr.

- Masz jakieś dowody potwierdzające swoją teorię?

- Tylko przeczucie i fakt, że super silna zabawka Szaleństwa prześladuje małą dziewczynkę, która ma zdolność żywienia się bólem. Nie wydaje ci się to podejrzane?

- ...myślisz, że to może być jej... - Ironia położył Homo palec na ustach, z salonu dobiegł cichy dźwięk. Kotowaty wyszedł sprawdzić co się dzieje, po kilku sekundach wrócił.

- Fałszywy alarm, kołdra jej spadła. Sama „Perełka” śpi jak zabita.

Homofobia popatrzył na zegar. Nic dziwnego, że młoda tak mocno śpi. Oni tu gadu gadu, a gwiazdy i noc się już dawno rozpanoszyły. Ziewnął i zaczął szukać piżamy. Zorientował się, że Ironia patrzy na niego jakby wyczekująco.

- Już ci dzisiaj tych ubrań nie naprawię, wrzuć je do prania na jutro! - warknął, przeklinając w duchu, że w tym domu robi tylko za wielofunkcyjnego robota domowego.

- Wiesz, dzieciak śpi, tobie się tak ładnie koszulka rozpięła, a w całym pokoju roznosi się taki romantyczny aromat upojenia alkoholowego, że aż szkoda to wszystko marnować na spanie, nie sądzisz?

- Casanova za pięć groszy - syknął Homo, ale nie protestował, gdy jego druga połówka pomogła mu zdjąć ubranie...

***

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • iosellin : 2012-05-26 22:27:07
    minęło pół roku...

    ...może to już pora na kolejny odcinek? ;)

  • Alira14 : 2011-12-06 15:09:10
    RE:

    San-san napisał(a):
    Lubię Ironię i Homofobię, zwłaszcza Ironię, choć nie wiem jaki jest powód zrobienia z niego "kotowatego" wydaje mi się, że to przedobrzenie.

    Oh, to tylko mój osobisty pogląd o kotach, że to wredne, egoistyczne dranie do których lepiej się nie zbliżać bo cię tylko podrapią gdy już im się znudzisz.

    .......A i tak do nich podchodzę bo się nabieram na ten ich parszywy urok osobisty.

  • San-san : 2011-12-06 08:59:35

    Lubię Ironię i Homofobię, zwłaszcza Ironię, choć nie wiem jaki jest powód zrobienia z niego "kotowatego" wydaje mi się, że to przedobrzenie.

    Kobieta-rekin jest świetną kreacją, podoba mi się także Szaleństwo (większość personifikacji Szaleństw mi się podoba ^^'), ale oboje raczej ze względu na funkcje w opowiadaniu.

    Przyjemna także jest Prawdziwa Miłość :)

    Każdy ma jakieś swoje zalety.

    Trudno mi bardziej sprecyzować. Zazwyczaj im częściej się jakaś postać pojawia, tym bardziej się ją lubi. Im więcej o kimś wiesz tym łatwiej go ocenić. Tu wątki są liczne i liczne postaci, utrudnia to skupienie się na ulubionym bohaterze.

    Nie lubię postaci-koksów ideałów i zbyt uroczych, ale to jak większość. Stare prawo, większość woli Pipi Pończoszankę, niż Becky z Tomka Sawyera ;P.

    Bardziej chwytają za serce łobuziaki, "tsundere", wredne typy i trudne charatery.

  • Alira14 : 2011-12-04 23:14:30
    RE:

    San-san napisał(a):
    Bardzo mi się podobało i to z kilku powodów. Personifikacje pokochałam już od wchłonięcia "Sandmana" N.Gaimana, lubię opowieści z ich udziałem. Sama spersonifikowałam kiedyś pory roku.

    Typ narracji również kojarzy mi się dobrze, nieco podobny do stylu Ćwieka czy Philipiuka.

    Postaci są cudne, mają ten specyficzny smaczek, łatwo je polubić.

    Przeszkadza mi tylko oszczędność opisów. Lubię wiedzieć jak wygląda otoczenie, zwłaszcza jeśli jest nietypowe. Z postaciami to samo. Mimo wszystko zjadłam dotychczasowe rozdziały i pragnę być nakarmiona następnymi :).

    Dziękuję za komentarz, mam problem z wyduszaniem od ludzi co im się podobało, a co nie;)

    Którą postać polubiłaś najbardziej? Lubię takie rzeczy wiedzieć, czytelnicy zazwyczaj dostrzegają w postaciach coś czego piszący może nawet nie dostrzec;)

  • San-san : 2011-12-04 14:17:42

    Bardzo mi się podobało i to z kilku powodów. Personifikacje pokochałam już od wchłonięcia "Sandmana" N.Gaimana, lubię opowieści z ich udziałem. Sama spersonifikowałam kiedyś pory roku.

    Typ narracji również kojarzy mi się dobrze, nieco podobny do stylu Ćwieka czy Philipiuka.

    Postaci są cudne, mają ten specyficzny smaczek, łatwo je polubić.

    Przeszkadza mi tylko oszczędność opisów. Lubię wiedzieć jak wygląda otoczenie, zwłaszcza jeśli jest nietypowe. Z postaciami to samo. Mimo wszystko zjadłam dotychczasowe rozdziały i pragnę być nakarmiona następnymi :).

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Pokaż komentarze do całego cyklu