Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

Mój Pierwszy Gej

Część dziewiąta: Czarek’s Part 2. Yaoista

Autor:Ariel-chan
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Komedia, Obyczajowy, Romans
Uwagi:Yaoi/Shounen-Ai
Dodany:2010-08-06 22:33:47
Aktualizowany:2010-08-06 22:33:47


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Nie kopiować, nie rozpowszechniać bez wiedzy i zgody autorki ;3


Część dziewiąta: Czarek’s Part 2.

Yaoista.

Trzy dni temu Delianne dostała od Marcina mój numer i zapowiedziała się na czwartek, że przyjdzie i na jeden dzień zostanie moją pielęgniarką. Pół żartem, pół serio odpowiedziałem jej, że specjalnie pozostanę do tego czasu chory, żeby chociaż jedna strona miała radochę, oczywiście, nie moją stronę miałem na myśli, a ona na to: „Wiem, że się cieszysz xD” i coś, że mnie podszkoli i weźmie ze sobą „pomoce naukowe”, czyli jej mangi „jajoi”, które, jak twierdzi, bardzo mi się podobały. O co chodzi z tym podszkoleniem, to ja w ogóle nie mam zielonego pojęcia… Obraziłem się, udałem, że chce mi się spać i uznałem rozmowę za zakończoną. Żeby nawet przez telefon musiała mnie zawstydzać…. Tylko to, co jeszcze dodała… co miało znaczyć to, że niby sam się o to proszę?!

W czwartek byłem już praktycznie zdrowy. Od samego rana grałem sobie jak gdyby nigdy nic, bo przy mojej kochanej konsoli czas mi się mniej dłużył (właściwie to prawie w ogóle) do powrotu Marcina z lekcji. W sumie szkoda, że już nie musi nade mną czuwać… Nawet nie zauważyłem, kiedy mi dziewczyna weszła do pokoju! Mama musiała ją wpuścić i dopiero sobie poszła. Usłyszałem za sobą chrząknięcie, odwróciłem się, zrobiłem oczy wielkie jak talerze na jej widok i tylko rzuciłem:

- Zapomniałem! - co było szczerą prawdą.

- Hidooooi ! - jęknęła; nie mam pojęcia, co to znaczy. - Jak mogłeś? Dziękuję za ciepłe powitanie!

- No już, tylko się nie obrażaj, wchodź. - zaprosiłem ją po chwili, uśmiechając się.

- Widzę, że jesteś okazem zdrowia. - pewnie piła do tego, że siedziałem sobie ubrany na ziemi i grałem na PlayStation. Przytargała sobie krzesło od biurka i siadła zapewne specjalnie zasłaniając mi telewizor, przy okazji rozglądała się, jakby uczyła się na pamięć planu mojego pokoju, a ja potwierdziłem, że faktycznie już się dobrze czuję. Ucieszyłem się, że przyniosła mi czekoladę, otworzyłem ją w pięć sekund i dopiero jak już miałem ją w ustach, uprzytomniłem sobie, że trzeba jej podziękować. Ech, tego mi było trzeba… Swoją drogą, znowu patrzyła „się” na mnie z kur… znaczy się, tymi „świnkami” w oczach, ja naprawdę pojęcia nie mam zielonego, o co tej kobiecie chodzi, to po pierwsze. Po drugie… Marcin też miał mi coś po drodze kupić. Rozmarzyłem się na parę sekund i stwierdziłem, że trzeba by sprawdzić, kiedy to moje cudo wróci. Wykrzywiłem głowę, by spojrzeć na zegarek na ręce Del (nie, nie umiem odczytywać godziny do góry nogami) i oznajmiłem jej z całkiem poważną miną:

- Marcin będzie za godzinę i trzydzieści siedem minut.

- Może mi jeszcze sekundy podasz, co?! - dziewczyna wytrzeszczyła na mnie gały i zaśmiała się.

No co? Znam Marcina na pamięć.

Znaczy się… jego plan. Jego plan lekcji. Drogę powrotną plus wstąpienie do sklepu też policzyłem.

- Ale ja nie przyszłam do Marcina, tylko do ciebie. - wyjaśniła Delianne; teraz to ja spojrzałem na nią jak na wariatkę (czyli prawidłowo), odwróciłem wzrok, pewnie lekko się rumieniąc i wydukałem, że nic jej nie powiem. - Ty mi nic nie musisz mówić, Marcin zrobi to za ciebie, tylko mu na to pozwól. - jasssne, jeszcze czego!

- Nie ma mowy. - zaryzykowałem odpowiedź, mimo że miałem wrażenie, że zaraz się na mnie rzuci, by udusić. Ona pokręciła głową zrezygnowana, powiedziała do siebie coś w rodzaju „Ach te ukesie!” i sięgnęła do swojej torby. Że co? Co to, u licha, jest „ukesie”? Zaraz, coś mi to mówi… To nie czasem… z tych mangowych obrazków?! Że niby któryś był na dole, któryś na górze… O mój boże! Na samo wspomnienie musiałem zrobić się czerwony jak burak.

- Mam coś dla ciebie. - oznajmiła mi z szerokim uśmiechem.

- No nie! Nie zrobiłaś tego! - przeraziłem się.

- Buahahaha, zrobiłam!

Wyciągnęła ze swojej torby książeczki o kolorowych okładkach. Mangi. Na każdej z nich widniało dwóch… urodziwych panów. Yaoi. Jezu. Załamałem się. Czy ona musi mi tak mieszać w głowie… i kusić tymi pięknymi historyjkami?

Rozłożyła mi przed oczami raz, dwa, trzy… osiem tomików mang. Odruchowo wyciągnąłem do nich rękę, ale się zawahałem… Zauważyła to, więc zdecydowałem się przynajmniej dotknąć okładkę jednej z nich. Tak strasznie chciałem powiedzieć, że mnie to nie interesuje, jednak ciekawość wzięła górę. Wziąłem w końcu jedną z kolorowych (a tak naprawdę czarno-białych wewnątrz) książeczek i zacząłem ją kartkować. Kątem oka widziałem, że Del wpatruje się we mnie szeroko otwartymi oczami. Przy niektórych scenach zatrzymywałem się i standardowo czułem, że się rumienię. W końcu przegrałem… Pomyślałem sobie „A co tam!”, spojrzałem na nią tym razem ja dziwnie (jak na intruza), zgarnąłem do siebie osiem tomików mang ruchem z cyklu: „Moje!”, skuliłem się z jednym z nich pod ścianą na łóżku i zacząłem czytać. Ona tymczasem bez słowa usiadła na ziemi i zabrała się za moją grę, która stała na pauzie.

Wiem, że to było trochę niegrzeczne z mojej strony, ale nie umiałem się powstrzymać i przede wszystkim… nie miałem innego wyjścia. Marcin miał wrócić za godzinę i szesnaście minut, a przecież nie będę czytał takich rzeczy przy nim! Manga miała tytuł nie pamiętam jaki, była po angielsku i czytało się ją… od tyłu. Na szczęście była instrukcja obsługi, inaczej nie wiem, czy bym się pokapował.

Czytałem, schowany za podwiniętymi nogami. Nie chodziło nawet o konkretną fabułę, czy o rysunki (te ostatnie podobały mi się, owszem, ale i przyprawiały o zawrót głowy), chodziło o otwartość i szczęście płynące z każdej historii. Bohaterowie nie ukrywali się ze swoją orientacją, bo wszyscy i tak o nich wiedzieli (albo, co lepsze, cała reszta postaci też okazywała się być gejami), największe problemy mieli z przyznaniem się do własnych uczuć, tak przed samym sobą jak i przed partnerem, a i to prędzej czy później zawsze udawało im się przezwyciężyć. Tak mogłoby być i z nami, myślałem z coraz większym żalem. Moglibyśmy nie żyć w strachu, że ktoś się o nas dowie, moglibyśmy się nie ukrywać jak przestępcy, którzy zawinili jedynie tym, że się kochają…

„Obudziłem” się dopiero przy drugiej mandze, gdy Delianne pobiegła do łazienki. Trochę głupio mi było, że zostawiłem gościa samemu sobie. Wciągnęło mnie jak stary odkurzacz i nawet nie zauważyłem, kiedy obliczone przeze 97 minut minęło. Kiedy usłyszałem, że drzwi się otwierają, podskoczyłem z myślą: „Marcin” i zaraz zdałem sobie sprawę, CO trzymam w ręce. On nie może tego zobaczyć! Spanikowany wrzuciłem wszystkie osiem tomików pod poduszkę, akurat w momencie, gdy Marcin miał wejść do mojego pokoju.

„Trochę” zawału dostałem, ale na widok Marcina (i reklamówki, którą miał przy sobie), oczka mi rozbłysły z radości i momentalnie zapomniałem… o bożym świecie, w tym o mangach. Marcin, jak to on, przywitał Delianne uśmiechem, a mnie… no cóż… ciężko mi to powiedzieć, ale ku mojemu ogromnemu zawstydzeniu przywitał mnie po… po… poca… tak, pocałunkiem! No, udało się.

Del wpadła w zachwyt, choć jakiś taki mały, jak na nią, Marcin nalewał się z mojego zakłopotania, ja nie wytrzymałem i schowałem się z głową pod kołdrę. On mi to robi specjalnie! Specjalnie przy niej, bo jest jedyną osobą, która o nas wie! I to już drugi raz! Niech go szlag!

- Jej, a z tobą co? Wyglądasz jak z krzyża zdjęta. - Marcin zwrócił się do dziewczyny, podając mi siatkę ze słodyczami. Nareszcie! Nie żebym cieszył się ze słodyczy bardziej niż z Marcina… Ooo, czekolada! To już drugą sobie dzisiaj zjem, mmm~!

- Strasznie źle się czuję. - odpowiedziała Del ze łzami w oczach, a ja… O Boże! Ale wstyd, co ze mnie za facet… Ach, no tak, gej, zapomniałem. (jakby to mnie usprawiedliwiało…) Spojrzałem w siatkę, potem na dziewczynę i jeszcze bardziej głupio mi się zrobiło.

- Przepraszam. - powiedziałem jej z miną, mam nadzieję, skruszoną. - Nie zauważyłem.

- Nie szkodzi. Teraz już muszę iść, ale obiecuję, że wrócę, jak tylko będę się lepiej czuć.

- Odprowadzę cię na przystanek. - zaoferował się od razu Marcin.

- Nie trzeba. Dam sobie radę. Wy lepiej nacieszcie się sobą.

Że… co mamy zrobić?!

Poszła. Marcin wypomniał mi, że jak mogłem nie zauważyć, że Delianne się źle czuje. Już chciałem zwalić na to, że przecież jestem gejem, ale wolałem nie dawać mu satysfakcji z odpowiedzi w stylu „I co z tego? Ja też”, którą mógłby mi zaserwować. Prawdy, że byłem troszeczkę zajęty czym innym też mu nie mogłem powiedzieć, więc… tylko się zawstydziłem po mojemu i na tym się skończyło. Paręnaście minut później, Marcin zadzwonił do dziewczyny i upewnił się, że bezpiecznie dojechała, a ja zacząłem się zastanawiać… jak dokończyć czytanie mang, tak by mój chłopak nie zauważył ani niczego nie zaczął podejrzewać?


***


Musiałem na resztę dnia zapomnieć o mangach. Pierwszy raz chyba ucieszyłem się, że nasi rodzice są w domu i nie możemy spać razem. Wieczorem po prostu udałem bardzo śpiącego, pożegnałem się ładnie z moim „kochanie” (jak? po kryjomu, oczywiście!) i poszedłem do łóżka. Wykombinowałem sobie latarkę, nakryłem się kołdrą i kontynuowałem lekturę.

Przeczytałem trzy tomy jednej i tej samej serii. Czasem miałem wrażenie, jakbym czytał o nas. Reakcje niektórych bohaterów były kropka w kropkę jak moje… Czy to ja jestem taki stereotypowy, czy to ci japońscy autorzy są tacy genialni? Nie mogłem uwierzyć, że tak pięknie być może… Teoretycznie mamy wszystko, jednak całe to wszystko (nie licząc mojej małej Ziuty) oddałbym za to jedno.

Tak.

Za Marcina.

Ja i Marcin, to by było prawdziwe szczęście.

Jego okazywanie uczuć zawstydza mnie, owszem, ale gdybyśmy tylko mogli mieć spokój na duszy… bez obaw, bez wiecznego strachu…

Marcin, nie często ci to mówię, ale ty wiesz, prawda? Jak bardzo cię kocham.

Zasnąłem ze łzami w oczach, z mangami w objęciach, jakby to był Marcin (albo kotka, która dziś, o dziwo, ułożyła mi się w nogach) i śniąc o tym, iż przenieśliśmy się do czarno-białego, ale dla nas całkiem kolorowego, mangowego świata.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • mo_mo : 2010-09-27 16:56:58
    (TT__TT)

    Jaki to słodki rozdział! Szczerze rzecz ujmując to czekam, aż ludzie wyrosną z uprzedzeń i wszystko będzie mogło być jak w mangach :3 ale to tylko takie małe marzenie, które obok zaraz przed nakazem wprowadzenia marynarskich mundurków w polskich szkołach :D

  • Lena : 2010-09-23 17:08:10
    x3 x3 x3 x3 x3

    Nie moge... on... chlip.... To przepiękneeeeee!!!x3. Jak sie z tymi mangami zawstydził to wrzasnełam na cały dom jedno głośne klasyczne KYYYAAAAAAAAAAAA !!!!! Słoooodko mi x3. Sialalalala xDD. A potem sie poplakał :3. Myślałam że się razem z nim popłacze T^T

  • Ariel-chan : 2010-08-27 21:04:38
    ;3

    Ojejku, takie komplementy dla naszych słodziaków... Czarusia byś zawstydziła jak cholera! xD Tak, będzie przedstawione, jak się dowiadują, nie chcę spojlerować, ale TO był istny Armagedon ;3 Jak chcesz wiedzieć więcej, to proszę o Twojego meila, Ilonko, albo o zgłoszenie się do mnie ^.^

  • Ilona : 2010-08-27 20:59:12
    *_*

    Jezu (a niby jestem ateistką!), pierwszy raz się do tego dobrałam i przeczytałam wszystko z zapartym tchem. Oni są tacy... kawaiii! To jest piękne, boskie, cudowne, prześliczne, genialne i JA CHCĘ WIĘCEJ! Marcin jest świetny, inteligentny, szybko połapał się w sytuacji xD A Czarek to takie ukesiowskie uke, że aż ślinka cieknie i gwiazdeczki w oczach, jak to ktoś ładnie raczył ująć.

    Jestem ciekawa, czy będzie przedstawione, że rodzice się dowiadują. Bardzo jestem ciekawa takiego scenariusza...

    Dlaczego trzeba czekać? Ja chcę już!... xD

    PS Wybaczcie, ja tak zawsze...

  • Michiyo : 2010-08-19 18:41:00
    RE: ;3

    Chciałam wysłać pw ale tu chyba nie ma czegoś takiego(a przynajmniej ja nie widzę;p )

    W takim razie podam tu a co ^^ mój mail : ida-r@o2.pl i czekam z niecierpliwością na jakieś gorące szczegóły XD

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Pokaż komentarze do całego cyklu