Opowiadanie
Lets change the rules of our relationship
Część VIII
Autor: | Fimi |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Naruto |
Gatunki: | Dramat, Obyczajowy, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Yaoi/Shounen-Ai |
Dodany: | 2011-06-15 20:37:58 |
Aktualizowany: | 2011-06-15 20:37:58 |
Poprzedni rozdział
- Jeszcze czego!
Starszy z braci zmrużył oczy, przyglądając się uważnie swemu młodszemu. Mógł się tego spodziewać, iż jego mały braciszek nie miał zamiaru po tym zaproszeniu zrezygnować, w końcu zależało mu na towarzystwie Akatsuki, odtrącając wszystkich innych potencjalnych przyjaciół. Właściwie Sasuke nie potrzebował przyjaciół jako takich, ale koniecznie chciał do nich należeć, nie zdając sobie sprawy, że ta „czołówka” to tylko pozory. Iluzja, pod którą kryje się mroczna rzeczywistość. Uchiha nie mógł go narazić. Był jego bratem i zależało mu na nim.
- Nie pozwalam ci.
- Heh, akurat cię...
- Jestem twoim starszym bratem. Jako twój starszy brat, rodzice kazali mi się tobą opiekować.
- Fuck! Nie jestem dzieckiem!
- Owszem jesteś. Jesteś niedojrzały i...
- A Naruto niby jest? - spytał ostrym tonem.
Itachi zamilkł. Pierwszy raz nie wiedział, co odpowiedzieć bratu. Złapał go. Oczywistym było, że skoro brunet jest, to blondyn tym bardziej. Sasuke miał racje. Dwaj blondyni z jego klasy byli równie niedojrzali co on, a tylko on nie mógł się zadawać z towarzystwem starszego brata? To jakiś rodzaj dyskryminacji, której nie był w stanie pojąć?
- Opiekować się mną, dobre sobie... Ukrywasz coś przede mną...
- Słucham?
- Tsk! Nie jestem głupi! - wysyczał wściekły. - Jest coś, o czym nie chcesz mi powiedzieć, mam rację?!
- Masz - rzekł cicho długowłosy brunet.
- Zanim dołączyłeś do Akatsuki mówiliśmy sobie o wszystkim... - powiedział z wyrzutem najmłodszy Uchiha.
- Nie idziesz. Koniec tematu.
Itachi twardo postawił na swoim, sprawiając, że jego braciszek rozzłościł się na niego jeszcze bardziej. Uważał, że ma prawo mieć pretensję, przecież ta szkoła rujnuje ich dawne relacje, a w dodatku wyglądało na to, że jego starszy brat odpycha go od siebie, a przecież kochał go.
- W takim razie ja powiem dwa słowa - powiedział, patrząc, jak długowłosy przenosi wzrok na niego. - Nienawidzę cię! - krzyknął.
Głośny trzask drzwi. Zabolało. Zabolały słowa, których nigdy nie chciał usłyszeć od kochającej osoby. Czy da się jeszcze odbudować tę cenną braterską więź?
„Wredny, zimny drań” - myślał Deidara. Co on znowu wymyślił? Ciężko było mu uwierzyć, że on chciał orzec, że są „razem”. Blondyn pomyślał, że nadal chce jego dupy, że wydaje się atrakcyjniejszy od Naruto, który najwidoczniej nie jest wart rzucenia go. Taka teza właśnie bardzo mu odpowiadała, jednak z drugiej strony w rzeczywistości zależało mu na jego kuzynie, a jak się dowie, że są razem, to przecież nie będzie śmiał się wtrącać w związek Madary, więc oczywiście nie będzie już żadnych szans, by drugi długowłosy brunet zechciał zacząć go podrywać. „Wredny Madara”, żeby postawić go w takiej sytuacji... „A może?” Mógł wykorzystać słabość jego „chłopaka” do krótkowłosego blondyna, ułatwiając mu zdobycie go, a samemu zająć się Itachim, który szybko zapewne da sobie spokój naruszonym przez Madarę chłopcem. To był idealny plan. „Deidara, ty geniuszu” - pomyślał.
- Nie mówmy im... - powiedział, nie tracąc czasu.
- Hmm? Co takiego? - Zdziwił się brunet, przystając, by móc się lepiej przyjrzeć blondynowi.
- Przemyślałem sobie to i uznałem, że utrzymanie tego w tajemnicy jest jednak lepszym rozwiązaniem
- Czyżbyś nadal myślał o nim? - spytał starszy z nich, unosząc prawą brew do góry. - On nie jest tobą zainteresowany i dobrze o tym wiesz.
- Nie! Nie chodzi o niego! - spróbował zaprotestować. - Po prostu...
Jednak nie dane było mu dokończyć. Madara objąwszy go w pasie, przyciągnął go do siebie, całując w usta, absolutnie nie przejmując się tym, że znajdują się na środku korytarza i w każdej chwili może ich ktoś nakryć.
- Mada... - wyszeptał zdziwiony blondyn.
- Nie traćmy czasu i zróbmy to szybko
- Chyba nie myślisz o...!
Och nie. Tego się nie spodziewał. Sądził, że brunetowi odpowiada utrzymywanie ich związku w tajemnicy, a tym czasem... „Wredny Madara”. Mógł się tego po nim spodziewać. Najwidoczniej nie był na tyle głupi i w mgnieniu oka połapał się, co też za intrygujący plan chodził mu po głowie i oczywiście nie zamierzał pójść mu na rękę.
Poczuł jak jego ciało przygniata go do ściany, czując zaraz jego wargi na swojej szyi, które muskały jego skórę intensywnie. Pierwszy raz Madara robił mu malinki w widocznym miejscu. Najwyraźniej twardo postanowił pokazać wszystkim, kim też jest jego specjalny kochanek. Deidara nie chciał tego. Kolejny powód, dla którego go nienawidził. Jego pieszczoty sprawiały mu wielką przyjemność. Na tle seksualnym było mu z nim tak dobrze, że to musiał być jedyny powód, dla którego z nim w ogóle się związał. Wzdrygnął się. Uwielbiał, gdy Madara zaczynał grę wstępną od przejeżdżenia wzdłuż kręgosłupa prosto na pośladki. Budziło w nim to wielkie podniecenie, a tym razem musiał przyznać sam przed sobą, że fakt, że ktoś może ich zobaczyć jeszcze bardziej go nakręcał.
- Co robisz? - wyszeptał słabym głosem. - Zobaczą nas...
- I co z tego? - spytał i uśmiechnął się wrednie. - Ja chętnie obwieszczę światu, z kim się tak namiętnie bzykam każdego dnia.
Blondynowi nie spodobało się nowe nastawienie (w jego mniemaniu) jego pseudo chłopaka. Nie kochał go. Kochał innego. Nie chciał pomniejszać swoich szans, czy nie wystarczająco mało ich już?
- Przestań - powiedział, gdy z jego ust wydobył się jęk. - Spóźnimy się - dopowiedział, nie będąc pewnym, czego właściwie chce.
Madara jednak nie miał zamiaru zaprzestać i jak zawsze musiał doprowadzić swoje „sprawy” do końca. Nachylił się do ucha Deidary, przygryzając je.
- Zapomnij o Itachim...
Blondyn podszedł pod drzwi i zapukał niepewnie. Wzdrygnął się lekko, gdy tylko te się otwarły, a w nich stanął wysoki rudowłosy chłopak. Odetchnął z ulgą na jego widok.
- Dobry wieczór Naruto! - rzekł Pein uśmiechając się. - Wejdź do środka.
- Czy jestem pierwszy...? - spytał cicho, jakby bał się, że ktoś ich usłyszy.
- Nie, Itachi i Sasori już są - powiedział, wprowadzając chłopaka do gustownego salonu, w którym znajdowali się na dużej kanapie dwaj wymienieni koledzy.
- Hej... - przywitał się, wpatrując się w nich uważnie. - A gdzie Sasuke?
- Nie przyjdzie - rzekł krótko długowłosy, posyłając blondynowi znaczące spojrzenie.
Naruto, nie wiedząc dlaczego, poczuł ulgę, wiedząc, że jemu rywalowi jednak nie grozi nic złego. Już wiedział, dlaczego brunet się po niego nie zjawił, ale jakoś sam nie zamierzał się fatygować po niego, bo niby dlaczego miało mu zależeć na jego obecności, w dodatku w takich okolicznościach? Dobrze zrobił. Prawdopodobnie i tak odpowiedziałaby mu cisza, bądź ewentualne obelgi w jego kierunku.
Usiadł przy samej krawędzi fotela, w największej odległości od dwóch pozostałych siedzących. Czego miał się teraz spodziewać? Najlepiej by było, by lista gości na tych się skończyła. Nie chciał towarzystwa pozostałej trójki Akatsuki, przecież oni byli nie do wytrzymania. Jednak wracając do tematu Sasuke... Czy oni nadal byli rywalami? Niby tak, a przecież tego dnia dogadywali się jak kumple, więc jak miał się zachować na następny dzień? Jakby nigdy nic?
- Naruto? - Usłyszał głos rudowłosego, jednak nim zdążył otworzyć usta, rozległo się pukanie do drzwi.
Bondyn przełknął ślinę, nerwowo wpatrując się w drzwi. Niemal podskoczył, spuszczając szybko wzrok na swoje kolana.
- Och, mój „zwierzaczek” już tutaj jest? - Usłyszał najbardziej znienawidzony przez niego głos. - Co tam „zwierzaczku”, humorek dopisuje? - spytał rozbawionym tonem i jasnym było, że tak naprawdę go to nie interesowało.
Dlatego też postanowił zacisnąć zęby i nie odzywać się do niego, a także ignorować jego zaczepki, mimo że będzie to wymagało naprawdę sporej cierpliwości.
Uniósł wzrok lekko do góry, by spojrzeć na drugą osobę, która towarzyszyła - Deidarę, który wpatrywał się w niego z wyższością. Z jego twarzy wyraźnie można było odczytać, że towarzystwo Uzumakiego nie odpowiada mu w najmniejszym kawałku i absolutnie nie miał zamiaru tego ukrywać. Tym bardziej zdziwił go fakt, gdy usiadł obok niego. A miał szczerą nadzieję, że to Pein będzie murem oddzielającym go od reszty.
- Co z Hidanem? - spytał od niechcenia Sasori, przywłaszczając sobie miskę z karmelowym popcornem.
- Będzie za jakieś dwie godziny, musiał coś załatwić... - rzekł Madara, a wszyscy zamilkli, domyślając się tylko, jakąż to sprawę mógł mieć srebrnowłosy do załatwienia. - Możemy oglądać bez niego, nie zależy mu na filmach.
„Bo zależy mu tylko na mnie” - pomyślał Naruto, patrząc się tępo przed siebie. Próbował udawać, że słowa Uchihy nie zrobiły na nim wrażenia, jednak w środku bał się momentu, w którym gangster wejdzie, psując cały maratoński klimacik, przechodząc prosto do sedna sprawy.
- W takim razie możemy oglądać - rzekł entuzjastycznie Pein, by podnieść atmosferę.
- Zanim zaczniemy, chciałbym wam o czymś powiedzieć - zaczął starszy brunet z (a jakże) wrednym uśmieszkiem.
Deidara spojrzał bez emocji na swojego - niestety - chłopaka, który spojrzał na niego triumfalnym wzrokiem. Blondyn był na niego wściekły, jednak nie mógł tego okazać, a Uchiha zdawał sobie z tego sprawę.
- Ja i Deidara - tu chwycił chłopaka za rękę i przyciągnął do siebie - jesteśmy razem - zakończył, wyglądając jakby miał wybuchnąć śmiechem.
Wszystkim znacznie uniosły się powieki na te słowa. Oni? Razem? Wiedzieli, że oboje lubią mężczyzn i że lubią ze sobą spędzać czas... Już wiadomo dlaczego.
- Naprawdę? - Rudowłosy zdecydowanie był zaskoczony.
- Można było się tego spodziewać - rzekł Akasuna. - Często zostawali sami, a raczej na wspólne odrabianie lekcji się nie umawiali - dopowiedział dalej, rozkoszując się smakiem karmelu.
Sasori jako jedyny bez problemu domyślał się, że owe osoby są parą i zapewne gdy nikt nie patrzy - uprawiają seks. Ponieważ sam nie posiadał osoby, która mogłaby mu zakręcić w głowie, tym bardziej, że kobiet tu nie było, bez problemu mógł obserwować swoje otoczenie. Wszyscy mieli go za pogrążonego we własnym świecie, jednak w rzeczywistości było wręcz przeciwnie. Widział kto w kim, kto kogo, kto z kim. Dostrzegał rzeczy i problemy, których inni nie wiedzieli. Jednak nie wtrącał się, bo i po co?
Długowłosy blondyn spojrzał natomiast na Itachiego, próbując doszukać się w nim jakichkolwiek emocji, jednak nic nie potrafił wyczytać. Tak bardzo chciał ujrzeć w jego oczach choć odrobinę żalu. Być może i mu było, ale tego, że musi się męczyć z jego kuzynem. A już najważniejszą przeszkodą był jego niebieskooki rówieśnik.
Usiedli z Madarą z powrotem na swoich miejscach, starając się nie myśleć już o tym. Reszta także postanowiła nie przeżywać w jakiś szczególny sposób tych oświadczyn, więc gospodarz włączył komedię, mając nadzieję, że chociaż na krótki czas na ustach wszystkich pojawi się uśmiech.
Gdy minęła północ, blondyn zaczynał wierzyć, że być może siwowłosemu coś wypadło i nie przyjdzie. Mimo to... wolał mieć już to za sobą. Odwlekanie tego spotkania mogłoby go wykończyć psychicznie. Przecież skoro oni żyją, to i on może - co prawda, w ich towarzystwie, które obecnie dobrze się bawiło.
W jednej chwili jednak wszystko prysło, gdy do środka wpadł wysoki mężczyzna, w dodatku będąc w złym humorze. Nastała cisza, w której wszyscy wpatrywali się we wspólną zmorę.
- Myślałem, że mnie kurwica weźmie z tymi cholernymi dłużnikami - rzekł, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.
Podszedł kilka kroków bliżej, przyglądając się Naruto, który za to gapił się gdzieś w dal, byle nie na niego, czekając nie wiadomo na co.
Cisza trwała, nikt nie śmiał jej przerywać, gdy Hidan myślał, nawet Madara. Mężczyzna uparcie wpatrywał się z wyższością, ale zarazem łagodną miną.
- Uzumaki... - wyszeptał pytającym głosem, wydychając z ust drażniący oczy dym tytoniu.
Blondyn nie wiedział, czy ma potwierdzić swoje nazwisko, czy też nie, jednak nadal wolał pozostać cichy.
- Spójrz na mnie. - Usłyszał rozkaz.
Wahał się, ale czując wielki lęk w środku, zdobył się na odwagę i uniósł głowę ku górze. Niebieskie oczy spotkały się z jego purpurowymi. Wzrok mężczyzny, stojącego nad nim, niemal przygniatał go do fotela. Czuł się taki ciężki...
- Zdajesz sobie sprawę w jak wielkie gówno wdepnąłeś? - spytał od niechcenia, na co chłopak przytaknął. - Dla świętego spokoju zastrzeliłbym cię, ale... - tu spojrzał na resztę - im z niewiadomej mi przyczyny zależy na twoim życiu, więc znaj łaskę pana, zostawię cię przy życiu.
Wszyscy poza Deidarą odetchnęli z ulgą. On jako jeden jedyny wpatrywał się beznamiętnie w swojego rówieśnika.
- Jednak musisz się dostosować do praw Akatsuki - powiedział, robiąc krótką przerwę. - Od tej chwili Akatsuki jest jedynym towarzystwem, w którym możesz spędzać czas.
Naruto rozszerzyły się powieki. Nie wierzył w to...
- Masz zerwać znajomość z wszystkimi, z którymi zdążyłeś się tu zaprzyjaźnić. Rozumiesz co do ciebie mówię szczeniaku? - spytał twardo.
- Tak... - mruknął.
- Więc o to chodzi w tym całym Akatsuki! - Rozległ się krzyk w drzwiach.
Większość aż podskoczyła z tak niezapowiedzianej wizyty. Siwowłosy spojrzał przez ramię na drzwi, w których stał zdenerwowany, a zarazem zszokowany chłopak. Itachi wstał, widocznie gotując się cały w środku, a Naruto wpatrywał się, nie mogąc uwierzyć w to co widział. Jednak to była prawda - w drzwiach stał Sasuke.
Świetne
Boże to jest świetne. Postacie świetnie wykreowane. Tylko to trochę dziwne że wszyscy lubują się w Naruto.
A fabuła rozkręca się w najodpowiedniejszy sposób. Zastanawia mnie co się stanie dalej. Zżera mnie ciekawość wręcz. Miałabym beke gdyby Naruto i Sasuke zrobili z nienawiści siebie na wzajem paring. Ach i dodaj jakąś postać żeńską. Bo ciut mało ich jest.
fajne opowiadanie
bardzo ciekaw opowiadanie, ciekawe przedstawienie postaci
muszę przyznać ze miły Pein to raczej duża odmiana ale bardzo mi się podoba.
również fabuła widać ze jest przemyślana i cały czas się rozwija czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg