Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Otaku.pl

Opowiadanie

Dom Wariatów

Dzień grozy

Autor:DuchDucha
Korekta:Dida
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Dramat, Komedia, Parodia
Uwagi:Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2010-11-12 11:19:26
Aktualizowany:2010-11-12 11:19:26


Poprzedni rozdział

Jeśli chcesz rozpowszechnić opowiadanie, to zaznacz, że autorem jest DuchDucha i wskaż na blog http://zanapar.blog.onet.pl/.


„Wreszcie przyszedł dzień grozy”, jak zwykł mawiać ostatnio Dawid o momencie, w którym będzie trzeba włączyć nowicjusza w pełen rytm pracy. Tym razem Monika postanowiła osobiście pilnować Dawida, by ten nie wkręcił Maćka w jakąś aferę. Zaraz za drzwiami przywitała ich Janka słowami:

- Dzień dobry. Dziś nie zgłoszono żadnych naruszeń porządku.

- Przyjąłem - odpowiedział Dawid i zwrócił się do Maćka: - Wierzy, że jest policjantką i nam pomaga.

W sali na końcu korytarza Lenin przygotowywał się właśnie do swojego przemówienia i niezadowolony gmerał coś pod nosem o przebrzydłych Polakach, przeszkadzających mu w szerzeniu wszechświatowej rewolucji.

Przy jednym ze stolików siedział schludnie ubrany facet, czytający gazetę, którego wcześniej Maciek tutaj nie widział.

- Co tam w polityce panie Mietku? - zapytał Dawid.

- Po staremu. Żrą się o byle co i zapominają dać podwyżkę takim jak ty. - Widząc zadziwienie Maćka, dodał: - A co kolega taki zdziwiony? Ja tu tylko na obserwacji.

- Tak. Od pół roku.

Pan Mietek złożył gazetę, położył ją na stole i schował twarz w dużych dłoniach. Zdawał się być załamany. Monikę takie sceny zawsze wzruszały, jednak starała się tego nie okazywać. Czasem tylko coś chlipnęła, po czym udawała, że to nie ona. Po kilku cięższych oddechach, zdjął dłonie z podkrążonych oczu.

- Żona się rozwodzi. - Wzruszył ramionami.

- I oskarżyła pana o znęcanie się psychiczne i fizyczne. - Dawid uśmiechną się.

- A wsadzili mnie dopiero gdy powiedziała, że wierzę w UFO.

- Faktycznie ciekawe.

- Miłość kończy się po ślubie - dodał pan Mietek.

Na tle tej bandy pomyleńców naprawdę wyglądał na osobę, która trafiła tu przez pomyłkę, na skutek nieszczęśliwej okoliczności albo zawistnej małżonki.

- Bzdura! - wrzasną przysłuchujący się rozmowie Lenin. - Nie istnieją kosmici.

- I to mówi ktoś kto bredzi o wszechświatowej rewolucji? - Pan Mietek zerwał się z krzesła. - Jestem ciekaw kto twoim zdaniem jej dokona.

- Spokój! Obaj! Bo pójdziecie do „pokoju”! - uspokajała ich Monika. Ta mała groźba w wykonaniu drobniutkiej kobiety bardzo pomogła. Obaj natychmiast zapomnieli o kłótni sprzed chwili i wrócili do tego czym zajmowali się wcześniej.

- No dobra, musimy wracać do roboty - powiedział Dawid, po czym cała trójka odeszła do korytarza i zatrzymała się w miejscu, gdzie akurat nikogo nie było. - Zrozumiałeś lekcję? - zapytał.

- On też jest chory?

- Tak - odpowiedziała Monika. - Kiedyś naprawdę mieliśmy tutaj na obserwacji oskarżonego o znęcanie się nad rodziną, którego trzymaliśmy tak długo. On go po prostu zapamiętał.

- Więc jak takich rozpoznać? - zapytał Maciek.

- Często się nie da. To nie my mamy oceniać kto jest zdrowy, a kto nie - odparł Dawid.

- Mietek cierpi na schizofrenię ze skłonnością do przemocy. Nikt nie wie na czym by się skończyło - dodała. - Trzeba bardzo uważać.

- On jest chory i nie wolno mu ufać - oznajmił Dawid. - W pierwszych dniach dałem się zwieść i widziałem jak dusił współlokatora.

- Ale są tu też ludzie zdrowi?

- Dla nas nie. Jak mówi doktor Jasiński: „Nie ma ludzi zdrowych, są tylko nie dość dokładnie przebadani”. - Patrząc na minę Dawida wypowiadającego te słowa, Maciek myślał że to żart, ale poważne oblicze Moniki uświadomiło mu powagę sytuacji.

Poprzedni rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.