Opowiadanie
I będę pamiętać
Rozdział II
Autor: | Ai-chan |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Pandora Hearts |
Gatunki: | Dramat, Fantasy, Romans |
Dodany: | 2010-11-12 11:19:35 |
Aktualizowany: | 2010-11-12 11:19:35 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
W sprawie kopiowania, cytowania itp. zgłaszać się na pw albo na maila.
Spałam w rozkołysanej ciepłym wiatrem trawie. Słońce wyzłacało otaczające mnie powietrze. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą twoją twarz. Uśmiechałeś się delikatnie, z rozbawieniem. Strasznie mnie przestraszyłeś. Zerwałam się na nogi. Roześmiałeś się.
- Spokojnie, spokojnie. To tylko ja. Chyba jeszcze mnie nie zapomniałaś?
- Co ty tu robisz?
- Przyszedłem cię odwiedzić. Wiem, że uprzejmiej byłoby uprzedzić wcześniej o wizycie, ale nie bardzo wiedziałem jak to zrobić.
- Dotknąłeś znowu lalki, tak? Podziałało? A wtedy? Wróciłeś do domu?
- Tak, tak, tak i na ostatnie pytanie też tak. Wygląda na to, że twoja lalka to taki mały teleport do twojego świata. Jest w dość paskudnym stanie, może ją sobie wypierzesz? Zrobiłbym to dla ciebie, ale rozumiesz, nie mogę. Na ciebie chyba jej moc nie działa i możesz jej swobodnie dotykać.
Wzięłam lalkę i kucnęłam na brzegu jeziora, by ją wypłukać. Usiadłeś obok. Uniosłeś twarz do słońca.
- Ostatnio chciałeś stąd jak najszybciej odejść. A teraz przyszedłeś tu z własnej woli? Nie rozumiem.
- Tak, tak, wiem, ostatnim razem raczej nie byłem dla ciebie miły. Przepraszam. Ale po raz pierwszy znalazłem się w Otchłani, więc trochę spanikowałem.
- A teraz jesteś po raz drugi i możesz już beztrosko opalać się na brzegu jeziora, tak?
- Szybko przystosowuję się do nowych miejsc.
- Właśnie widzę.
- Cóż, teraz dzięki twojej lalce, mam pewność, że mogę wrócić do siebie, kiedy tylko zechcę. Poza tym, kiedy powiedziałaś, że jesteśmy w Otchłani, pomyślałem o upływie czasu. Słyszałem, że Otchłań go wypacza. Ale kiedy wróciłem, okazało się, że nie minęło więcej niż piętnaście minut.
- Ale nie jesteś we właściwej Otchłani, to znaczy w jej głównym, największym wymiarze, w tym w którym żyją wszystkie Łańcuchy i Świadomość Otchłani, gdzie strącani są Nielegalni Kontrahenci. Tam rzeczywiście upływające godziny równają się latom na Ziemi. Ale w moim wymiarze czas płynie zwyczajnie. Tak jak w twoim świecie.
- Nie powiedziałaś mi tego.
- Bo nie dałeś mi dojść do słowa.
Podniosłam do góry ociekającą wodą lalkę. Zerknąłeś na nią.
- Wciąż wygląda żałośnie.
- Zaraz wyschnie.
Wykręciłam ją i ułożyłam na tonących w słońcu kamieniach.
- Ej. Ona... nie mówi, prawda?
Popatrzyłeś na mnie jak na idiotkę.
- Lalki zazwyczaj nie mówią. Przynajmniej ja nie...
- Ona nie była zwykłą lalką. I mówiła. Ale teraz... tak myślałam. Szkoda.
- Więc to twoja ulubiona zabawka, tak? W zasadzie, jest dość... paskudna.
Prychnęłam ze złością.
- Nie no, w porządku, o gustach się nie dyskutuje. Ale nie miałaś ładniejszych? Jakichś słodszych, bardziej dziewczęcych, nie szmacianych?
- Nie miałam. To była moja jedyna.
- A. No chyba że tak. W zasadzie... jest przynajmniej oryginalna. Jak ma na imię?
- Mówiłam do niej Emily. Tak nazwał ją Łańcuch, który mi ją dał, Susan.
- Dostałaś ją od Łańcucha?!
- Tak.
Usiadłam obok ciebie, z wyciągniętymi przed siebie nogami. Wbiłam wzrok w modrą linię lasu na horyzoncie, po drugiej stronie jeziora.
- Dlatego żyła. Mówiła. Śmiała się. Tańczyła. Bawiła ze mną. Była moją przyjaciółką. Jedyną. Cieszę się, że ją znalazłeś.
- Ale ona już nie...
- Nie sądzę by umarła. Raczej... zasnęła.
- Masz na myśli hibernację?
- Coś w tym rodzaju. Myślę, jej właściciel musi mieć kontakt z jakimś Łańcuchem, by ona mogła żyć. W końcu to Łańcuch ją ożywił. Ale to tylko moje przypuszczenia.
- A ty, kim jesteś? Łańcuchem, Kontrahentem czy jeszcze innym otchłaniowym bytem?
Wzruszyłam z niechęcią ramionami.
- Sama nie wiem. Ale sądzę, że wciąż zwyczajnym człowiekiem.
- Ale byłaś Kontrahentem Susan, tak?
- Nie.
- Więc jak się tu znalazłaś?
Odchyliłam głowę do tyłu, pozwalając by otuliło ją ciepło słońca.
- Mój ojczym zawarł kontrakt z Susan. Ale nie chciał iść z nią do Otchłani, gdy wskazówka na jego piersi zatoczyła pełne koło. Zaproponował jej, żeby zamiast niego, zabrała mnie. I ona się zgodziła.
- To dozwolone?
- Nie. Susan zapłaciła za to życiem. Świadomości Otchłani nie spodobało się to, co Susan dla mnie zrobiła. Cały ten wymiar i cały ten mój mały świat jest jej dziełem. Umieściła mnie tu, bo nie chciała żebym znalazła się we właściwej Otchłani, zresztą nie byłam przecież wcale Kontrahentem. Poza tym wierzyła, że będę tu szczęśliwsza, niż gdybym została na Ziemi. No i lubiła mnie. Czasem myślę nawet, że kochała. Nie chciała się ze mną rozstawać. Ale ostatecznie i tak zostałyśmy rozdzielone.
- Jeśli Świadomość Otchłani zabiła Susan... Może zabić także ciebie?
- Oczywiście. Wszystkie Łańcuchy z Otchłani mogą do mnie przychodzić. Ona też by mogła. Ale nie sądzę, by chciała zawracać sobie mną głowę.
Wiatr niósł w naszą stronę wilgoć z jeziora. Czułam ją na wargach.
- Od dawna tu jesteś?
- Nie mam pojęcia. Tutaj nie ma czasu. To znaczy jest, ale nie pozostawia po sobie żadnych śladów. Wszystko co widzisz wokół siebie jest stałe i niezmienne.
- Nic się nie zmienia? - spytałeś z niedowierzaniem. - Wciąż jest tak samo? Przecież to musi być strasznie nudne.
Westchnęłam.
- Pewnie nudne. Ale nie myślę o tym w ten sposób.
Położyłeś się na ziemi, wsuwając ręce pod głowę. Długie, białe włosy rozsypały się po trawie.
- Nie spytałem jeszcze jak masz na imię.
- Berenice.
- Hm, całkiem ładnie.
- A ty?
- Kevin.
- Zupełnie nieładnie.
- Tak sądziłem.
Roześmiałeś się głośno. Pomyślałam, że masz dziwny śmiech. Jasny, czysty, przenikliwy, od którego drży powietrze.
Wstałam, żeby sprawdzić, czy lalka już wyschła. Była jeszcze wilgotna, ale teraz bardziej przypominała już moją ukochaną zabawkę z przeszłości. Jasnoróżowa sukienka z włóczki, granatowy materiał okrywający główkę i łapki, i te długie, orzechowe włosy. Zaczęłam przeczesywać je palcami. Nie były już tak miękkie i lśniące jak kiedyś.
- Wiesz, Susan była lisicą - powiedziałam nagle. - I miała futro w takim samym odcieniu jak włosy tej lalki, tylko o wiele miększe i bardziej puszyste. Uwielbiałam zasypiać przytulona do jej ogona. Następnym razem przynieś mi jakąś nitkę i igłę, żebym mogła zacerować jej sukienkę.
Rzuciłeś mi szybkie spojrzenie, rozbawione i kpiące.
- Następnym razem? Skąd wiesz, że jeszcze tu kiedyś tu przyjdę?
Przygryzłam wargi i spuściłam głowę. Pomyślałam, że jestem bardzo naiwna.
Znów się roześmiałeś.
- No, nie obrażaj się. Przyjdę, przyjdę. Uwielbiam słońce, a w normalnym świecie właśnie zaczyna się jesień. Jest buro, zimno i deszczowo. Więc taki odpoczynek w cieple, na miękkiej trawie, nad brzegiem jeziora, od czasu do czasu, to świetna sprawa. No a ty będziesz się mogła pobawić swoją lalką. Oczywiście, kiedy znudzi ci się już rozmowa ze mną. Może być?
- Jasne - mruknęłam i odwróciłam się, żebyś nie zobaczył jak bardzo się ucieszyłam.
Dotrzymałeś słowa i przychodziłeś. Nie pamiętam już wszystkich tych wizyt. Wszystkich rozmów, uśmiechów, gestów. Zacierają się w mojej głowie, oddalają ode mnie, zapadają się w czarną pustkę, z której nie ma już odwrotu.
Ale większość z nich wciąż potrafię do siebie przywołać.
Chociaż ulatują z mojej głowy, cały czas przechowuje je mój świat. Trawy, woda, liście, piasek, kamienie - one też zachowały wspomnienia.
Teraz pomagają mi je odtworzyć. Chciałabym zawsze mieć je przy sobie.
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.