Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

I będę pamiętać

Rozdział VIII

Autor:Ai-chan
Korekta:Dida
Serie:Pandora Hearts
Gatunki:Dramat, Fantasy, Romans
Dodany:2011-01-20 16:48:05
Aktualizowany:2011-01-20 16:48:05


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

W sprawie kopiowania, cytowania itp. zgłaszać się na pw albo na maila.


Kłamałeś. Dwa tygodnie to bardzo długo.

Nie mogłam się doczekać aż znowu mój świat zaleje biały blask.

Aż w końcu się to stało.

Wybiegłam z lasu, szukając cię wzrokiem. Siedziałeś skulony po drugiej stronie jeziora.

- Kevin!

Pobiegłam w twoją stronę, dzieliły nas dwa kroki, chciałam rzucić ci się na szyję. Podniosłeś głowę. Zamarłam na widok twojej twarzy.

- Boże, Kevin.

Uklękłam obok, patrząc na ciebie z przestrachem. Byłeś zmęczony, przygnębiony i przerażony.

Uśmiechnąłeś się z wysiłkiem.

- Hej, Berenice.

- Co się stało?

Spojrzałeś przed siebie pustym wzrokiem.

- Kiedy mnie nie było, wszystkich zamordowali.

- O czym ty mówisz? Kogo zamordowali?

- Sinclairów. Florenca, jego żonę, matkę i całą służbę. Wszystkich.

- Kto?

- Nie wiem.

- O Boże.

Milczeliśmy.

Ostrożnie położyłam ci dłoń na ramieniu.

- To moja wina - powiedziałeś cicho.

- Co?

- Moja wina.

Nie mogłam słuchać tego żalu i smutku w twoim głosie.

- Przecież cię wtedy nie było. Nie wiedziałeś. Nie mogłeś widzieć. Nie mogłeś ich obronić!

- Powinienem być. Powinienem wiedzieć. Powinienem się domyślić. To był mój obowiązek!

Zasłoniłeś twarz dłońmi.

- Ja... Rozumiem...

- Co czuję? Nie, tego na pewno nie rozumiesz.

Mocniej zacisnęłam dłoń na twoim ramieniu.

- Masz rację. Ale rozumiem lepiej od ciebie, że nie było w tym twojej winy. Słyszysz? Nie możesz czuć się winny.

- Ale to ja miałem ich chronić! Ufali mi! Ja...

- Wysłali cię w podróż ze swoją córką. Nie mogli tego przewidzieć. Ty też nie. Nikt nie mógł.

- Łatwo ci mówić! - rzuciłeś z goryczą.

- Kevin.

Objęłam cię i przyciągnęłam do siebie. Twoje bezwolne, otępiałe z bólu ciało.

Siedzieliśmy tak w milczeniu. Gdybym wiedziała, co powiedzieć, by choć trochę ci pomóc.

- Jest tylko jedna rzecz, którą mogę teraz zrobić. - Usłyszałam twój martwy głos.

Spojrzałam ci w oczy.

- Mówisz o Kontakcie?

Skinąłeś głowa.

- Nie. Nie możesz tego zrobić.

- Muszę.

Przygryzłam wargi.

- Teraz powinieneś wrócić do Juliet. Zostawiłeś ją samą?

- Śpi.

- Potrzebuje cię teraz, nie zostawiaj jej.

Miałam zupełnie suche gardło, z trudem wydobywałam z niego słowa.

- Nie decyduj się na nic pochopnie. Po prostu... poczekaj trochę.

- Poczekać? Boże, Berenice, na co?! Mój pan nie żyje. Powinienem go chronić, ale zawiodłem. Kontrakt z Łańcuchem i zmiana przeszłości to jedyne co mogę teraz zrobić, by naprawić ten błąd. Pomożesz mi, prawda?

- Tak... Może. Ale musisz jeszcze to przemyśleć. Przemyśl to, dobrze? Wróć do siebie i...

- Musisz mi pomóc. Znajdź szybko jakiegoś Łańcucha, który...

- Dobrze. Dobrze - zgodziłam się, by cię uspokoić.

Więc to w taki sposób miałam ci pomóc? Związać cię kontaktem z Łańcuchem i wrzucić do Otchłani? Wiedziałam, że kiedy to zrobisz, stracisz możliwość przenoszenia się do mojego wymiaru. Nie chciałam, żebyś mnie opuścił. I bardzo chciałam ci pomóc. Myślałam o tym długo. Nie znalazłam innego sposobu, by to zrobić niż ten, który zaproponowałeś.

Dlaczego cię to spotkało? Dlaczego nas to spotkało? Dlaczego wszystko nie mogło trwać choć trochę dłużej? Dlaczego wszystko musiało skończyć się w ten sposób? Dlaczego w ogóle musiało się skończyć?! Dlaczego...

Kiedy znowu przyszedłeś, na twojej twarzy nie było już zrezygnowania. Byłeś smutny, rozgoryczony i zdeterminowany. Tak się tego bałam.

- Więc pomożesz mi?

Nie chciałam o tym mówić.

- Jak ma się Juliet?

- Opiekują się nią sąsiedzi.

Zawahałam się.

- A ty?

- Chcę zawrzeć kontrakt.

- Nie musisz tego robić! To nie jest potrzebne - wybuchnęłam.

- Wiesz tak jak ja, że to jedyny sposób by odwrócić to co się stało.

- Czy nie mógłbyś... po prostu tego zaakceptować?

Bałam się na ciebie spojrzeć.

Milczałeś przez chwilę.

- Berenice. - Twój głos był cichy, zgaszony. - Pamiętasz, pytałaś mnie kiedyś, czy zdecydowałbym się zmienić przeszłość. Nie wiedziałem. Ale teraz już wiem. Tak, chcę to zrobić. To moja jedyna szansa i chcę ją wykorzystać.

- Wiesz, że to oznacza...

- Że zwiążę się Łańcuchem, będę od niego zależny, będę znosił ból, gdy on będzie walczył, że trafię do Otchłani, wiem, Berenice, wiem. I nie obchodzi mnie to.

- Teraz. Teraz, kiedy nie możesz sobie poradzić z tym cierpieniem. Ale później? Za kilka lat, za kilkanaście?

- Nie wiem. Ale wiem, że jeśli tego nie zrobię, nigdy sobie tego nie wybaczę.

- Mówiłam ci, że zmiana przeszłości nie musi być zmianą na lepsze.

- Nie zdarzy się już nic gorszego niż śmierć mojego pana.

- Skąd możesz to wiedzieć?

- Nie wiem. Ale wiem, że jeśli tego nie zrobię, nigdy sobie tego nie wybaczę - powtórzyłeś.

Wciągnęłam głośno powietrze.

- Kiedy... Kiedy to zrobisz... Nie będziesz mógł już do mnie przychodzić. Gdy zawrzesz kontrakt, moc Emily przestanie działać.

Wbijałam sobie paznokcie w skórę dłoni, aż do bólu.

- Więc...

Chciałeś spytać co zrobię. Dlaczego byłam tak naiwna, że sądziłam, że ta informacja cię powstrzyma?

- Więc ci pomogę.

- Naprawdę?

- Kiedy tylko zadrży woda, postaram się przywołać do siebie jakiegoś Łańcucha. Powiem mu o tobie. Znajdzie cię na Ziemi i zawrze z tobą kontrakt.

Stanąłeś za moimi plecami. Czułam twój oddech na mojej szyi.

- Dziękuję.

Odwróciłam się powoli. Miałeś tyle smutku w oczach.

- Nie martw się o mnie. Nie będę żałować. Poradzę sobie.

Nie wierzyłam w to co mówię, ale chciałam, żebyś ty uwierzył.

- Ja...

- Tak.

Od dawna to przeczuwałam. Od dawna o tym wiedziałam. Ale nie mogłam znieść myśli, że to już teraz. Że odchodzisz.

Zasnęłam. Gdy się obudziłam, drżała woda w jeziorze. Fale lizały piaszczysty brzeg.

Poszłam w tamą stronę.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.