Opowiadanie
Lia Słysząca
Rozdział 3
Autor: | iosellin |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Fantasy, Komedia, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Yaoi/Shounen-Ai |
Dodany: | 2012-10-16 16:45:32 |
Aktualizowany: | 2012-10-16 16:45:32 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Usiadła na łożu i owinęła się ogonem. Miała ochotę płakać, ale od dawna nie pozwalała sobie na łzy, w końcu władczyni nie powinna rozczulać się nad sobą. Jednak musiała przyznać, że było to upokarzające.
"To nie mnie wybrał, tylko Leana."
Liczyła gdzieś, w głębi duszy, na romantyczną miłość, na ukochanego mężczyznę, który będzie ją wielbił ponad wszystko i któremu złoży przed Bogami nierozerwalne śluby. Godart i brat byli zaskoczeni jej propozycją, ale zrobiła to również z myślą o sobie. O ile ślub prawny miał konsekwencje polityczno-majątkowo-towarzyskie i w razie potrzeby dało się go rozplątać, to ślub miłości był nierozerwalny i decyzja o takowym była podejmowana raz na całe życie. I mimo że zakochani składali śluby bez obecności świadków, w przypadku wysoko urodzonych ślubowanie miłości było praktycznie obowiązkiem. Właśnie w celu uniknięcia późniejszych skandali z rozwodami. Ale ślubowanie miłości komuś, kto kocha jej brata, nie wchodziło w grę. Niemniej, bardzo chciała, żeby Lean wreszcie był szczęśliwy. Nie miał w życiu łatwo, traumatyczne przeżycie z wczesnej młodości spowodowało, że zamknął się w sobie na bardzo długo. W zasadzie, to czuła się zaintrygowana, jak Godartowi w ogóle udało się do niego dotrzeć. I jak i kiedy się poznali. Chwilę walczyła ze sobą, ale ciekawość zwyciężyła. Skupiła się i wyszukała Słuchem Godarta. Już się nie maskował, nie musiał.
- Masz wspaniałą siostrę, Kociaku - powiedział, gdy tylko Lia ich opuściła.
- Wiem - miauknął. Za to nie wiedział zupełnie, co zrobić z oczami, rękoma i w ogóle całym sobą. Godart przytulił go mocno.
- Kocham cię - szepnął. - Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że będę mógł ślubować, że to ciebie nie przestanę kochać aż do śmierci, ani po niej.
- Nie zapominaj, że oficjalnie i prawnie będziesz mężem mojej siostry. I wszyscy będą myśleli, że ślubowałeś jej.
- Nie obchodzi mnie, co myślą wszyscy. Ważne jest tylko to, co myślisz ty.
- Myślę, że przez ciebie kompletnie zwariowałem. Brać potajemny ślub z facetem... w dodatku Starej Rasy...
- Nie chcesz? - odsunął się na krok, ujął jego twarz w dłonie i popatrzył prosto w oczy. Lean zarumienił się i spuścił wzrok.
- Wiesz, że chcę - odparł, zduszonym głosem. - Lia też to wie. Domyśliła się, jak bardzo cię... jak bardzo mi na tobie zależy.
Godart przygarnął go do siebie, pocałował czule srebrzyste włosy Leana i szepnął:
- Szukałem cię od tak dawna. Ironią losu było, że znalazłem cię na balu, na którym miałem wybrać sobie żonę.
- Twoje zachowanie tam było...
- Skandaliczne. Wiem. Nie mogłem się powstrzymać, gdy tylko cię zobaczyłem wiedziałem, że wreszcie, po latach odnalazłem.
Lia wycofała się ze Słuchania Godarta i Leana. Mimo wszystko, ich rozmowa była zbyt osobista. A zatem, spotkali się na balu. Na który Leana zaciągnęła niemal siłą, żeby trochę się rozerwał...
- Liameandaro, wiesz, że nienawidzę takich spędów - mruknął. Koniuszek jego ogona drgał w wyrazie poirytowania. Poirytowanie było spowodowane zarówno wizją balu jak i eleganckim strojem, którego nie znosił. Frak, muszka, sztywno wyprasowana koszula. Dobrze, że nie musiał chować puszystego ogona. - Może jednak wrócę a ty pójdziesz sama?
- Nie ma mowy. - Przygładziła niewidoczną fałdkę sukni w kolorze głębokiego burgundu. - Dobrze by było, żebyś wreszcie poznał kogoś interesującego.
- Na dorocznym targowisku próżności? - parsknął.
- Nie przesadzaj, Bal Święta Magii to w gruncie rzeczy wydarzenie warte uczestniczenia. Zbiera się tam śmietanka najważniejszych księstw, można nawiązać przydatne znajomości.
- Jakie znajomości uważasz za przydatne?
- Och... - Strzepnęła uszami w wyrazie lekkiego zakłopotania. - Przecież wiesz, muszę znaleźć odpowiedniego kandydata na męża. Chodzą plotki, że na tegorocznym balu ma być parę świetnych partii. Na przykład książę Dalyamaru, który ostatnio zerwał zaręczyny z księżniczką Westenlandii. Co prawda, podobno księżniczka opowiada, jak bardzo jest nudny i zgorzkniały, ale prestiż z tytułu bycia księżną Dalyamaru powinien to osłodzić. Albo władca Allni. Plotki głoszą, że jego skarbiec skrywa niezliczone bogactwa. A chyba najlepszą partię stanowi książę Godart, zwany Niezdobytym, jeden z najbardziej utalentowanych magów. Polują na niego wszystkie panny od paru lat, bo oprócz tego, że dziedziczy tron całego Królestwa Elparh, to jest młody, inteligentny i szalenie przystojny. Niestety, tu chyba mam małe szanse. Ale na przykład książę...
Lean przysłuchiwał się monologowi siostry z rosnącym wyrazem zdegustowania. Ten sposób na wybieranie męża skojarzył mu się z kupowaniem ryb na targowisku. Ale Lia zawsze była praktyczna i pragmatyczna, więc nie był zbyt zdziwiony.
- Lepiej się pospieszmy, bo się spóźnimy - przerwał wyliczanie zalet poszczególnych kandydatów na męża.
- Oczywiście, że się spóźnimy! Muszę wejściem zwrócić uwagę wszystkich! - zachichotała.
Zamierzony efekt osiągnęła. Natychmiast gdy weszła, pojawiło się grono adoratorów, którzy porwali ją do tańca. Lean skupił się bardziej na smakołykach, podanych na wspaniałych, piętrowych półmiskach. Siostra co jakiś czas podchodziła do niego i podpowiadała, że powinien z kimś się bawić czy że usłyszała rozmowę jakichś dwóch księżniczek, które uważają jego, Leana, za interesującego i chętnie by z nim zatańczyły.
Lean obrzucił spojrzeniem tańczących. Lia świetnie prezentowała się na parkiecie, stwierdził, że nie powinna mieć problemów ze zdobyciem upatrzonego męża. Oczywiście, o ile ów upatrzony lubi tańczyć. Lean nie lubił, zdecydowanie. Doszedł do wniosku, że to idealny moment, żeby dyskretnie zniknąć, udać się na górę do pokoju hotelowego i przespać resztę przyjęcia. Skierował kroki do schodów, kątem oka rejestrując pokaz sztuczek magicznych w drugiej części sali. Mag o pięknych, czarnych, bardzo długich włosach zabawiał wianuszek dam, choć sam miał dość znudzoną minę.
Na moment ich spojrzenia skrzyżowały się, Lean odniósł wrażenie, że już gdzieś, kiedyś go widział. I że to było w czasach, które pieczołowicie wymazywał z pamięci. Wzdrygnął się i przyspieszył kroku.
Wynajęty pokój był niezbyt duży, ale ładnie urządzony i, co najważniejsze dla Leana, miał spore, wygodne łóżko.
Zrzucił niedbale znienawidzony frak na fotel, poluzował muszkę i rozpiął kołnierzyk koszuli, ale zanim zdążył się rozebrać, ktoś natarczywie zapukał do drzwi.
Westchnął ciężko.
„Pewnie Lia się zorientowała, że zniknąłem. Ale tak szybko? Nie doceniłem siostry.”
- Naprawdę nie lubię przyjęć i nie mam ochoty tam wracać… - zaczął i urwał. Za drzwiami stał czarnowłosy mag i wpijał w niego spojrzenie, jakby chciał go pochłonąć.
"Jedynka" pochodzi najprawdopodobniej od grasującego na Tanuku yaoifoba, który wystawia takie ocenki wszystkim shounen-ai >,> Bez sensu w sumie, bo i tak nie dał rady mocno Ci tym oceny zaniżyć, po prostu za dobre opowiadanie xD
Pewnie moderacja usunęła, uznając to za spam.
Hm
Czegoś nie rozumiem. Niedawno widziałam pod tymże moim opowiadaniem czyjś komentarz w stylu "urocze", który tajemniczo wyparował, za to w ocenach pojawiła się jedynka od niepodpisanego "gościa". Dziwne...