Opowiadanie
Eksterminacja
Let it R.I.P!
Autor: | GoNik |
---|---|
Serie: | Beyblade |
Gatunki: | Akcja, Parodia |
Uwagi: | Self Insertion, Przemoc |
Dodany: | 2005-07-04 19:43:03 |
Aktualizowany: | 2009-03-22 16:42:03 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Wiosna w Japonii jest piękna. Każdy to może potwierdzić. Jednak stojąca na moście czwórka nie zwracała uwagi na otaczające drzewka wiśni, obserwowała za to skupione nad miską dzieciaki.
- Płaskomordy kurdupel w czapce i blond kretyn w zielonych gaciach - ten w marynarce mruknął cicho.
- Mięśniak na sterydach, z paskami na pysku i żółtooki palant z ogonem na głowie - dodała kobieta w czarnym płaszczu. Tamten cicho westchnął - on z tej odległości bez lornetki szczegółów nie widział.
- Okularnik samozadowalający się laptopem. To oni. Bezwzględnie - podsumował najwyższy z nich.
Ostatni z czwórki milczał. Ta misja była jego pierwszą i nikt oprócz jego samego nie wiedział, co potrafi, więc dawało się wyczuć lekkie napięcie między nim, a resztą grupy.
- Idziemy. Nie warto na takie śmieci tracić naszego cennego czasu - zakomenderował dowódca.
- Go, Draciel, już prawie go masz! - blond dzieciak darł się na cały regulator i podskakiwał z podniecenia. Nagle jego głowa przestała być integralną częścią ciała, a w pobliskie drzewo jak w masło wbił się mały, pokryty dziwnymi znakami, metalowy dysk. Okularnik rozwył się jak syrena alarmowa - cały upaćkany był posoką blondasa. Płaskopyski i ten z ogonem na łbie stanęli w "pozycjach bojowych", trzymając w rękach gotowe do użycia bączki. Mięśniasty stał z obojętną miną i starał się sprawiać wrażenie twardziela.
- Kim jesteście?! - płaskomordy wrzasnął w stronę, z której, jak mu się wydawało, nadleciał śmiercionośny dysk. Odpowiedział mu kobiecy śmiech. Ze strony stanowczo przeciwnej.
- Czymś tak strasznym, że nie potraficie sobie tego wyobrazić, Tyson - odezwał się grobowym głosem mężczyzna w marynarce, obdarzając kurdupla uśmiechem, od którego więdną kwiatki.
W tej samej chwili dało się słyszeć głośne chrupnięcie i lament okularnika urwał się jak ucięty nożem. Zaraz jednak zaczął się na nowo.
- Nieeee! Dizzi!! Nieeee!!! - dzieciak tulił się do szczątków zmiażdżonego laptopa. Nie zauważył stojącego za nim olbrzyma, którego twarz wyrażała sobą niesamowitą radość. Kolejne chrupnięcie zakończyło definitywnie sprawę okularnika.
- Kenny! - ogoniasty doskoczył do krwawej miazgi, będącej jeszcze chwilę temu rzeczonym Kennym. - Kenny, odezbhrrr... - czerwone oczy wampira uśmiechały się okrutnie do szefa spod rudej strzechy. To było wspaniałe. Po prostu mistrzostwo. Idealnie w tętnicę szyjną. Piękny początek.
Tyson trząsł się. Nie bardzo było wiadomo, czy ze strachu, czy ze złości.
- Za...za...zab...zab... co zrobiliście Rayowi?!
- To, co widać. A jeżeli o ciebie chodzi - dowódca wyciągnął z kieszeni marynarki mały, śliczny pistolecik* - hasta la vista, moron! - to mówiąc, wystrzelił. Makabry na pobliskich drzewach nie warto opisywać.
- Czy o kimś przypadkiem nie zapomnieliśmy? - rudy wskazał głową ostatniego dzieciaka, który jak stanął, tak stał.
- Chcę się do was przyłączyć.
Osłupieli. Spodziewali się różnych reakcji, ale nie tej, stanowczo, nie tej. Pierwsza ocknęła się kobieta.
- Szefie, mogę?
- Co tylko chcesz.
Podeszła do dzieciaka z poważną miną.
- Najpierw musisz przejść jedną próbę. Gotowy?
- Oczywiście.
Pochyliła się nad nim, wzięła jego twarz w dłonie i lekko, leciuteńko musnęła jego usta swoimi... zamienił się w bryłę lodu.
- Idealna lodowa rzeźba, nie uważacie? - oblizała kły - postawię go sobie w pokoju... albo nie! - kopnęła lekko zlodowaciałego typka - ups, chyba się pobił! Mała strata. To co, panowie, kontynuujemy, czyż nie?
*1-wiecie, czego używał Alucard? W każdym razie, to było podobne
2-wybaczcie mi określenia w stylu "pistolecik", czy "było kalibru średniej armaty", ale moja wiedza o broni palnej jest mniej więcej taka, jak jeża o spontanicznym seksie ==' [czyli: ja o tym chyba gdzieś słyszałem...]
Lody!
Ueee, mogła pomyśleć o zamrożonym nieszczęśniku jak o deserze lodowym ;) Wyczuwam w autorze większą agresję, jeżeli chodzi o "Beyblade"... Czyżby niechęć do tytułu?
Więcej przemocy, ale i tak dobrze.
Pozdrowienia i niech kisiel wiśniowy będzie z Wami ^^