Opowiadanie
Eksterminacja
Tottaly Dies czyli Odstrzelone Agentki
Autor: | Grisznak |
---|---|
Serie: | Odlotowe Agentki |
Gatunki: | Akcja, Parodia |
Uwagi: | Self Insertion, Przemoc |
Dodany: | 2005-07-04 20:39:04 |
Aktualizowany: | 2005-07-04 20:39:04 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Nad łóżkiem, w którym leżał wysoki i potężnie zbudowany mężczyzna stała trójka ludzi.
- Nie idziesz ? - spytała kobieta.
- Wybaczcie, ale nie czuję się najlepiej, to ciasto ryżowe, które wczoraj zjadłem musiało być nieświeże czy coś takiego... W każdym razie, lepiej będzie, jeśli sobie dziś poradzicie beze mnie - wydobył z siebie głosem przepełnionym boleścią.
- No cóż, skoro tak, to będziemy musieli poradzić sobie bez ciebie - powiedział stojący po środku mężczyzna - To w sumie daje nam stosunek liczebny jeden do jednego z przeciwnikiem. Czy
wszystko przygotowałeś ? - spytał stojącego obok niego wysokiego i chudego faceta w czerwonym płaszczu.
- Nie ma prawa się nie udać - odparł tamten - Już można o nich mówić w czasie przeszłym.
- W takim razie kuruj się - powiedziała kobieta i skierowała się ku drzwiom. Dwaj pozostali ruszyli także ku wyjściu. Kiedy drzwi zamknęły się, leżący w łóżku odczekał jeszcze kilkanaście minut po czym nie zdradzając objawów jakiejkolwiek dolegliwości podniósł się z łóżka. Otworzył szafę i wyjął z niej wszystkie swoje narzędzia. Spod łóżka z kolei wyciągnął owinięty kocem okrągły przedmiot...
Korytarz w kształcie metalowej rury ciągnął się długo. Trzy ubrane w obcisłe kostiumy nastolatki szły wyraźnie zmęczone.
- Alex, jak długo jeszcze ? - spytała ubrana na czerwono blondynka.
- Nie wiem, Clover, mam nadzieję, że już wkrótce dotrzemy do końca - odpowiedziała murzynka w żółtym kostiumie.
- Właściwie, moje drogie to już koniec - usłyszały nagle głos. Ściany rozsunęły się a trzy dziewczyny znalazły się w sporej sali. Na jej środku stał obracany fotel, na którym ktoś siedział odwrócony do nich plecami.
- Jerry ? - spytała rudowłosa, ubrana na zielono.
- Twój koszmar, skarbie - fotel obrócił się. Siedział na nim mężczyzna w marynarce i wytartych
dżinsach, trzymający w dłoniach pistolet. Spojrzał na dziewczyny a jego paskudny uśmiech, od którego ptaki spadały z drzew, niemal zamienił dziewczyny w kamień. Zanim jednak zdążyły na dobre skamienieć, w pomieszczeniu pojawiły się dwie kolejne osoby, ubrana na czarno kobieta i wysoki, szczupły mężczyzna w czerwonym płaszczu.
- Kim jesteście ? - spytała murzynka - Jesteśmy z organizacji WOOHP i...
Nie dokończyła. Sama pewnie nie zauważyła, kiedy za jej plecami pojawiła się kobieta, ta sama, która przed chwilą jeszcze stała daleko. Coś długiego i ostrego przebiło jej plecy i wynurzyło się z drugiej strony. Szybki ruch do góry sprawił, że Alex była martwa zanim jeszcze wprawną ręką kobieta dokończyła operację patroszenia. Krew bryznęła strumieniem na wszystkie strony.
- Aleeeeeeeeeex !! - wrzasnęły dwie pozostałe, widząc jak ich koleżanka zmienia się w mielone.
Ruda odczepiła coś od pasa i rzuciła w kierunku kobiety, jej jednak już tam nie było. Stał za to mężczyzna w czerwonym płaszczu. Wyciągnął prawą dłoń przed siebie i lecące ku niemu "coś" niczym bumerang zawróciło. Ruda wyczuła co się święci i próbowała uciekać, jednak jej własny pocisk dogonił ją szybko, powalając na ziemię i wiążąc sznurkiem.
- No proszę, mamy i wędlinę - powiedział mężczyzna, podchodząc do szamocącej się Sam. Obnażył dwa długie, dorodne kły i pochylił się nad leżącą.
- No już, spokojnie, popierasz chyba mała honorowe krwiodawstwo ? - szepnął, po czym wbił kły w szyję i pociągnął łyk.
- RH + dobry rocznik - zadowolony oblizał usta - Chcesz spróbować ? - zwrócił się do kobiety.
- Chętnie. Ale gdzie ta trzecia ?
Clover przerażona biegał korytarzem. Widziała co stało się z jej koleżankami i wolała nie czekać na swoją kolej. Musiała znaleźć sposób, by powiadomić Jerry'ego...
- Uciekła ? - spytał mężczyzna w czerwonym płaszczu.
- Nie daleko - siedzący do tej pory na fotelu wstał i uniósł swój pistolet. Sięgnął do pasa i odczepił od niego czerwoną ampułkę.
- Kolor bolszewizmu i komuny, kremlowska czerwień ! - podrzucił ampułkę, która w locie trafiła do rewolwerowego magazynka. Sięgnął po następną.
- Kolor jajek, kurzych i strusich, jasna biel !
Kiedy ta ampułka trafiła do magazynku, w powietrze już mknęła trzecia.
- Kolor szpiegów i agentów, szara czerń !
Po tym, jak ostatnia z ampułek znalazła się w magazynku, zawirował on wytwarzając potężne pole magicznej energii. Z lufy wystrzeliły trzy promienie, które stopniowo zaczęły łączyć się w jedno.
- Przyzywam cię ! Przybądź, Olin !
Promienie energii połączyły się, tworząc kształt podobny olbrzymiej kuli z oczami. Kula opadła na ziemię i potoczyła się korytarzem, którym wcześniej pobiegła Clover. Po pewnym czasie z oddali dobiegł ich odgłos przypominający ten, kiedy butem rozgniata się karalucha.
- No to po problemie - kobieta właśnie skończyła posiłek i otarła usta z krwi, zostawiając na ziemi sflaczałą Sam - Prawie mi go żal - powiedziała myśląc o pozostawiony w hotelu kumplu - Pewnie umiera z nudów, podczas gdy my się tu bawimy.
super
odlotowe agentki są the best uwielbiam je :)
Fajne
Fajny tekst. Niezła robota. Po prostu brak słów.
RE: E tam :)
Tu raczej nie chodziło o lubienie czy nie lubienie, w grę wchodziła kwestia popularności danych tytułów w czasach, gdy Eksterminacja była pisana (a było to kilka lat temu).
E tam :)
Jeżeli by patrzeć po tych opowiadaniach, to niemal wszystkich serii, od "Slayersów" zaczynając na "Inu-yashy" kończąc Grinszak by nie lubił xD
No, widzę, że Chii w naprawie... Kuruj się kolego, kuruj :D
Pozdrowienia i niech kisiel wiśniowy będzie z Wami ^^
RE: :D
Nie lubi? Czy ja wiem? Ta seria jest mi głeboko obojętna, po prostu w czasach gdy pisaliśmy ten tekst, była popularna, także wśród mangowców, więc i jej się przy okazji dostało.