Opowiadanie
Eksterminacja
Polowanie na Bizony
Autor: | Grisznak |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Akcja, Parodia |
Uwagi: | Self Insertion, Przemoc |
Dodany: | 2005-07-04 20:39:21 |
Aktualizowany: | 2005-07-04 20:39:21 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Czarna furgonetka zatrzymała się przed budynkiem, nad którego drzwiami świeciły zielonkawe litery "Bizon's Club" zaś poniżej "No Girls". Z samochodu wysiadły cztery osoby - wysoki, atletycznie zbudowany mężczyzna w ciężkich wojskowych butach, bojówkach i kurtce, niemal dorównująca mu wzrostem smukła kobieta w ciemnym płaszczu, nieco niższy facet w dżinsach i marynarce i górujący wzrostem nad wszystkimi, za to chyba też ze nich wszystkich najchudszy mężczyzna w czerwonym płaszczu narzuconym na ciemny garnitur.
- To tu ? - spytała retorycznie kobieta, po czym cała czwórka zbliżyła się do wejścia. Stojący przy drzwiach lokaj ubrany w różową liberię, widząc wchodzących odezwał się przeraźliwie wysokim głosem:
- Kobiet nie wpuszczamy !
- Urwałabym ci jaja, ale zdaje się, że ktoś mnie już uprzedził - syknęła kobieta po czym jej dłoń z prędkością rakiety Sidewinder wystrzeliła do przodu, wpychając się do jego gardła.
- Gurgllll - zacharkotał, gdy dłoń przeciskała się przez przełyk na następnie zdecydowała się zakończyć tą wycieczkę w okolicach płuc i korzystając ze skrótu via skóra pazurzaste palce wystrzeliły na zewnątrz. Facet nie miał już jednak okazji oglądać tego majestersztyku, gdyż zwisał już martwy. Kobieta wyciągnęła rękę przez gardło i wytarła ją o ciuchy trupa.
- Niezły początek - uśmiechnęła się.
Podeszli do drzwi. Siłacz kopnął je, tak, że wraz z framugą wleciały do środka. Zaś wewnątrz...
Wielka sala wypełniona była po brzegi poubieranymi w spódniczki i inne damskie fatałaszki stworami, którzy kiedyś zapewne mogli być sklasyfikowani jako mężczyźni. Wielu z nich miało doczepione długie, elfie uszy, biżuterię, kilogramy makijażu na swych zniewieściałych twarzach. Wszystko w środku było aż do wyrzygania różowe i słodkie, zaś w powietrzu unosił się obrzydliwie słodki zapach wanilii.
- Dobra ! Koniec zabawy !
Siłacz zrzucił kurtkę. Cały owinięty był pasami z amunicją zaś w dłoni trzymał M16. Cioty patrzyły przez chwilę z niedowierzaniem a potem zaczęło się...
- Ha ha ha ha ! - ryknął śmiechem i nacisnął spust. Momentalnie pomieszczenie zmieniło się w Wietnam. Kobieta odpięła od pasa dwa ostrza i trzymając je w dłoniach uniosła się w powietrze by wylądować w zbitej grupie bizonów i ze skutecznością sokowirówki ciąć wszystko co znalazło się w zasięgu. Ucięte z chirurgiczną precyzją członki latały na wszystkie strony podobnie jak rozlegające się Przeraźliwe wrzaski ćwiartowanych żywcem.
- Tylne wyjście - powiedział dowodzący, wskazując na drzwi, ku którym spieszyło wielu bizonów.
- Robi się - z uśmiechem na twarzy wysoki mężczyzna w czerwonym płaszczu wyciągnął z za pazuchy piłę spalinową marki Bosh. "Wrrrr...Wrrr..." odezwał się silnik urządzenia. W kłębie siarkowego dymu mężczyzna zniknął a już po chwili ten sam warkot, połączony z dzikimi krzykami i tryskającymi na wszystkie strony fontannami krwi dobiegł od strony tylnych drzwi.
- Góra - powiedział bardziej do siebie ponownie szef, spoglądając na galerię, gdzie również niektóre z obojnaków szukały schronienia. Wyciągnął z kieszeni granat i oderwał zębami zawleczkę, po czym rzucił ku galeryjce. Wybuch wstrząsnął całym pomieszczeniem, a gdy opadł dym, ujrzeli gruzowisko w kształcie tortu, na który składał się przekładaniec z kawałków drewna i kawałków bizonów.
Resztka bywalców klubu schroniła się pod ścianą, dygocąc przeraźliwie i tuląc się do siebie, popiskując coś.
- Proszę !!! - zapiszczał jeden z nich - Nie zabijajcie nas !
Cała czwórka podeszła o nich.
- Który z was wabi się Sei ? - spytał dowodzący.
Kilka rąk zaraz wypchnęło do przodu niemożliwie wręcz chudego pajaca o długich, spiczastych uszach. Mężczyzna wycelował w niego swojego Desert Eagle'a.
- Mamo... - zapiszczał żałośnie Sei.
- Chcesz żyć ? - spytał trzymający pistolet.
Sei pokiwał energicznie głową a na jego umazanej pudrem twarzy błysnął promień nadziei.
- No to masz pecha - powiedział tamten i nacisnął spust.
- Wam darujemy - powiedziała kobieta, czyszcząc obydwa umazane krwią ostrza. Chciała oblizać jedno, ale mężczyzna w czerwonym płaszczu powstrzymał ją ruchem ręki.
- Zapomniałaś o AIDS ? - spytał, spoglądając znacząco na kłębiących się pod ścianą.
- Dobra ekipa, spadamy stąd - powiedział dowodzący. Czwórka skierowała się ku wyjściu. Kiedy wyszli, kłębiące się pod ścianą bizony wybuchły płaczem.
- Wiecie co ? - odezwała się kobieta, kiedy już byli na zewnątrz - Chyba zostawiłam tam torebkę... - w tym momencie przytłumiona eksplozja wstrząsnęła budynkiem - Nieważne, możemy wracać - dodała.
Należy mi się pewnie za ten komentarz złota łopata, ale cóż... Świetna rzecz. Brutalna, miejscami wręcz niepokojąca i/lub obrzydliwa, ale za to pomysłowa i ciekawie zrealizowana.
well...
Fraulein czytała widać nieuwaznie, bo zapomniała, że w pierwszym epizodzie do piachu poszedł Brock, stuprocentowy murzyn. Zaś co do Żydów - jakoś w anime się nie pojawiają. Może oznacza to, że Japończycy sind antisemiten?
Problem w tym, że gdy chodziłem do szkoły gimnazjów jeszcze nie było. Ale uczyłem w jednym w ramach praktyk. Czy to się może liczyć?
A jak to się ma do elfów?
Obrzydliwe
Dala mi to do przeczytania moja psiapsiolka, ktora twierdzila, ze to taki dobry fik. Tymczasem jest to niesmaczne, obrzydliwe, na dodatek bohaterowie zachwouja sie jak faszysci i takim mowia jezykiem. Ciekawe, czemu poza homoseksualistami i elfami nie wzieli sie za Zydow i murzynow?
Skonczcie gimnazjum, a moze dowiecie sie kim byl Hitler i co robil a nie bedziecie go wychwalac! Jedna rasa -ludzka rasa!
Aaa, ten rozdział mnie rozwalił! W szczególności tekst: "Zapomniałaś o AIDS?" xD
Jako skrajny ekolog chromosomu doppel iks uważam że lepiej jest wytłuc stado nikomu nie potrzebnych bezpłciowców ów niż bogu ducha winnych zwierząt^^