Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

AntyBaśń

Prolog w którym nie wiadomo o co chodzi.

Autor:CichyNieznajomy, Vane Kapeluszniczka
Serie:Baśnie
Gatunki:Komedia, Parodia, Baśń
Uwagi:Utwór niedokończony
Dodany:2011-10-30 23:37:56
Aktualizowany:2011-10-30 23:39:56


Następny rozdział

Tiruriru. Na pewno nie napiszę Wam niczego nowego. Po prostu przeczytajcie i jak chcecie gdzieś skopiować to proszę zapytać. Nie gryziemy. A i mili nawet jesteśmy.


Na oko siedemnastoletnia Kapeluszniczka paroma machnięciami rąk ustawiła przed kominkiem dwa wygodne fotele, stolik z dzbanuszkiem wypełnionym herbato-podobnym napojem, ciasteczkami i innymi rarytasami. W powietrzu zawisnął ogromnie długi zwój pergaminu, który ciągnął się po podłodze. Nad nim zaczepiły się dwa pióra - jedno zielone i jedno czerwone.

- Przygotowane wszystko jak trzeba. - oznajmiła dziewczyna siadając w fotelu i kiwając porozumiewawczo głową w kierunku młodzieńca, który jak na komendę przysiadł na jednym z miejsc, przed oddającym swoje ciepło kominkiem. Melancholijnie wręcz ściągnął z głowy kapelusz przystrojony czyjąś wprawną ręką w zielono-czarne piórko pozwalając przy tym, aby parę pozostałych po popołudniowym deszczu kropel skapnęło mu bezwładnie na spodnie, zostawiając po sobie tylko delikatny ślad. Założył nogę na nogę posyłając lekko zakłopotane spojrzenie w kierunku obserwującego tą dwójkę zaciekawionego, albo i jeszcze nie, czytelnika. Mój pesymizm, albo racjonalizm każe mi podejrzewać, że jednak "jeszcze nie".

- AntyBaśń czas zacząć! - burknął znudzony czekaniem głos, dobiegający zza kominka zapełniając cały pokój delikatnym zapachem dymu z jałowca. Chłopak kiwnął tylko głową i zaczął toczyć niezgrabną kulę tej historii.

Powiedzmy sobie szczerze i kartka w kartkę. Nigdy nie miałem talentu do przewidywania przyszłości. Ale pozwólcie, że jak każdy narrator, zabawimy się nieco w Boga. Wybacz po czterykroć święty Jeżu, ale tym razem masz wolne.

Za całkiem niedługo, w Pobliskim Królestwie. Na zachód od „Tylko Trochę Tajemniczego Lasu”. Będą działy się rzeczy nie do końca normalne. Przynajmniej nie z punktu widzenia tych, którzy mogą wyrecytować z pamięci wszystkie bajki kończące się na „I żyli długo i szczęśliwie.”. Powiem Ci szczerze, że Pobliskie Królestwo, zawsze było takie samo. Tak wybitnie identycznie, że nikt z jego mieszkańców nawet nie nachyli się nad tym co Wy uważacie i sądzicie. Bujdy, brednie i tego typu epitety, zapewne by wygłosili słuchając co po niektórych teorii. Ale dla Was zrobimy wielki wyjątek, opowiadając właściwie wszystko co dobrze znacie, innymi słowami.

Więc. Nie zaczyna się tak zdania, ale Jeż z tym! Ekhem.. no tak. Więc jakby to tak.. o! Zacne "o"!. Jak już powiedział Włóczykij z Kresów Wschodnich, w Pobliskim Królestwie gdyby usłyszeli o sobie historyjkę, którą każdej nocy czytano Ci, drogi Czytelniku na dobranoc, oskarżyli by Cię o zniesławienie, obrazę stanu i Jeż tylko raczy wiedzieć, co jeszcze. Żyli długo i szczęśliwie? A bujdy na resorach! Księżniczki już dawno założyły otwarty ruch oporu feministycznego przeciwko księciom. Tylko leżą przed telewizorami i żłopią piwo na potęgę. Dość miały stania przy garach, to się zbuntowały. Życie w Pobliskim Królestwie było bardzo proste - żyć tak, aby jak najwięcej zgarnąć dla siebie, nic nie stracić, a przy okazji złożyć donos na sąsiada. Nie jest funkcją tej Antybaśni wymienienie teraz wszystkich postaci i ich mniejszych czy tam większych przewinień pod czujnym wzrokiem po czterykroć świętego Jeża. Raczej musimy wraz z tu obecnym...

Kapeluszniczka podrapała się w głowę w głębokim zamyśleniu. ...włóczykijowatym Włóczykijem opowiedzieć Ci historię najbardziej mrożącego w żyłach przestępstwa jakie miało miejsce w Pobliskim Królestwie. Jak w tak zepsutym do cna Królestwie doszło do największego kryminału w dziejach. Włóczykiju dokończ, mnie aż włosy się jeżą na rękach, gdy o tym wspomnę.

- Nie mam pojęcia jak możesz pracować z tak włocha... nie dokończył włóczykijowaty włóczykij czując uderzenie w tył głowy i na dosłowne piętnaście sekund utulając się w objęciach Morfeusza, który jak cała reszta zgrai, wcale nie był taki w jaki sposób moglibyście go widzieć. Fotel na tą nagłą zmianę pozycji burknął tylko oburzony, stał dalej tak, jak Jeż przykazał. Mroczki odtańczyły kankana przed oczami i łaskawie pozwoliły wrócić do rzeczywistości, o ile można TO nazwać rzeczywistością. Młodzieniec odkaszlnął odrzucając wspomnienie sprzed dosłownych trzech chwil i zaczął prząść powoli opowieść, która niosła się po ziemiach naszych niczym wiatr gnany stadem koni. A może to było odwrotnie?

Następny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj

Brak komentarzy.