Opowiadanie
Zagrajmy w grę
Kto pierwszy się zakocha, przegra
Autor: | Agnes. |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Romans |
Uwagi: | Yaoi/Shounen-Ai |
Dodany: | 2012-03-11 16:39:52 |
Aktualizowany: | 2012-03-11 16:41:52 |
Widział go. Stał na końcu alejki, przy akompaniamencie gwaru samochodów, dochodzącego z ulicy. Podchodził do niego ostrożnie, bezszelestnie, niczym drapieżnik czający się na swoją ofiarę. Ten chłopak nie wiedział nawet w co się wpakował, zgadzając się spędzić z nim trochę czasu. Zawsze tak było; chłopcy zainteresowani jego urodą wpadali w sidła, z których trudno im było psychicznie się wydostać. Był coraz bliżej, wyciągnął ramiona i objął go od tyłu, zaczynając grę.
Haruki Neko przechadzał się spokojnie korytarzami szkoły, kompletnie nie zwracając uwagi na okalające go spojrzenia. Twarz okryta była maską znudzenia. Coraz częściej wyłapywał w tłumie twarze swoich ofiar, które widząc go spuszczały wzrok. Uśmiechnął się kpiąco do siebie. Czas wybrać sobie nowy cel, co nie było już takie łatwe. Wszyscy interesujący chłopcy zostali odhaczeni na liście zdobytych. Zostały już tylko stereotypowe charaktery bez krztyny ciekawości. Rzygać mu się chciało, gdy ich widział, podrywających dziewczyny na tanie teksty. Nie wiedzieli co to zmysłowość. Nie wiedzieli co to delikatność. Nie wiedzieli co to gra. Jednak w tej placówce była jedna taka osoba, która wiedziała co to ciekawa rozgrywka. Właściwie robił on to samo co Haruki, z jedną różnicą - Ren Naito obracał się w towarzystwie dziewcząt. Neko często rozmyślał, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby spróbował swoich sił z Naito. Z rozmyślań wybiły go coraz głośniejsze chichoty dziewcząt, zebranych w korytarzu. Właściwie była to standardowa reakcja na jego widok ale ... coś mu tu nie grało. Rozejrzał się, a cel jego myśli właśnie się ucieleśnił. Oto nadchodził Ren Naito, machający ostentacyjnie i uśmiechający się słodko. Wszyscy myśleli, że był idealny, przyglądając się kasztanowym włosom, śniadej cerze i błękitnym oczom. Jednak nie Haruki... Gracz zawsze rozpozna gracza. Gracz zawsze wie, kto jest głównym celem na szachownicy. Gracz zawsze wie, kogo zniszczyć, aby odnieść miażdżące zwycięstwo. Podjął już decyzję. Ofiarą miał się stać ogólnie lubiany i rozchwytywany Ren Naito.
Bolała już go twarz od tego ciągłego uśmiechu i utrzymywaniu pozorów. Nie chciało mu się już oglądać zarumienionych twarzy dziewczyn i szaleńczych chichotów, gdy tylko na którąś spojrzał. Kobiety to bardzo przewidywalne stworzenia. Ładnie się uśmiechniesz, rzucisz parę komplementów i już zrobi wszystko co powiesz. Nie żeby rola Cassanovy mu nie odpowiadała - przeciwnie, pomagała mu w tworzeniu swojej pozycji towarzyskiej poza terenami szkoły. Wiele uczennic pochodziło z rodzin bogatych, a wystarczyło kilka ciepłych słówek, aby mówiły o nim w samych superlatywach. Jednakże z bogaczkami nigdy nie zagłębiał się bardziej w grę. Mogło mu to poważnie zaszkodzić. Przecież jego celem było wykończenie psychiczne ofiary. Taka była jego jedyna zasada. Wszystkie chwyty dozwolone. Zauważył ostatnio, że zabawa jaką prowadził od pierwszych dni liceum zaczynała go nudzić. Potrzebował wyzwania. Kogoś tak samo inteligentnego, wyrachowanego, chłodnego. Kogoś kto świadomie się w to wdrąży, a w kulminacyjnym momencie on - Ren - mógłby go zmiażdżyć. Ale gdzie szukać tak godnego przeciwnika? Był w trzeciej klasie, a czas uciekał. Niemal czuł jak prześlizgiwał się mu przez palce, sycząc pogardliwie. Nieprzytomnie spojrzał na chłopaka, który przechodził obok i nagle go olśniło. To jest to! Haruki Neko był idealnym kandydatem! Gracz zawsze pozna gracza. Neko był w tym samym wieku co on. Uczestniczył do innej klasy, ale to nie było problemem - liczne znajomości pozwolą mu się prześlizgnąć gładko do niego. Przez słodki uśmiech przebiła się błyskawica kpiny, której nikt nie zauważył. Ofiarą miał się stać Haruki Neko.
Czarnowłosy siedział w ostatniej ławce i uporczywie wpatrywał się w świat za oknem. Jego zielone tęczówki prześlizgiwały się po drzewach wiśni w pełnym rozkwicie. Płatki kwiatów wirowały wszędzie w radosnym tańcu, jakby krzycząc, że nadeszła wiosna. Właśnie, wiosna. Za niedługo skończy się jego przygoda w liceum, a więc skraca się czas na wprowadzenie w życie planu. Odkąd dwa dni wcześniej podjął decyzję, zaczął dokładnie przypatrywać się zwyczajom Naito. Zdobył od kogoś jego plan zajęć, wiedział gdzie je lunch, kim są jego przyjaciele. Obserwował kiedy tylko mógł i wyciągał wnioski. Wyobrażał sobie ich pierwsze spotkanie: co miał powiedzieć? Jaki ruch wykonać? Przecież obaj są sprytni i chytrzy, a wszystko musi wyjść idealnie na jego korzyść. Nagle zauważył coś, co przykuło jego uwagę. Ren szedł szybko alejką, wyróżniając się swoimi kasztanowymi włosami na tle biało-różowych płatków. Przystanął, zaczął się rozglądać i znów ruszył. Haruki zauważył jakąś postać w czarnym płaszczu, opierającą się o jedno z drzew. Widać, że stał tam już jakiś czas, bo szybkim ruchem strzepywał z płaszcza pokaźną kupkę kwiatów. Gdy Naito do niego podszedł zaczęli rozmawiać. Chłopak pokazał postaci skrawek papieru, który tamten wziął w swoje okutane w rękawice ręce. Chwilę milczał, aż pokiwał głową i zaczął odchodzić. Ren rozejrzał się i natrafił wzrokiem na okno z którego wyglądał Neko. Ten nie odwrócił się i przez chwilę zielone tęczówki przewiercały niebieskie, jakby chciały się dowiedzieć co te przed chwilą widziały. Rudowłosy włożył ręce do kieszeni i sprężystym krokiem wszedł do szkoły. Myśli Harukiego wirowały w jego głowie, niczym kwiaty wiśni za oknem. Kim był mężczyzna? O czym rozmawiali? Dlaczego tak długo patrzyli sobie w oczy? Pytania wciąż mnożyły się, a Neko nie mógł znaleźć na nie odpowiedzi, co przeraźliwie go irytowało.
- Emm... Neko-kun... - Usłyszał dziewczęcy głos, tuż obok siebie. Spojrzał na rudowłosą dziewczynę zamglonym wzrokiem. Ta trzymała przed sobą splecione ręce, a jej policzki świeciły czerwienią. Była wyraźnie skrępowana. Zaczynał ponownie nawiązywać kontakt z rzeczywistością i przypomniał sobie, że była to uczennica tej samej klasy. Nazywała się Ma... Mayu ... Manu... . W każdym razie była w tej samej klasie.
- Tak? - zapytał po dłuższej chwili, gdy dziewczyna nic nie mówiła. Ta lekko podskoczyła i zarumieniła się jeszcze bardziej. Jej twarz niemal dorównywała kolorem marchewkowym włosom.
- Ja... ja cię... k... Bardzo proszę o pożyczenie zeszytu kaligrafii! - Prawie krzyknęła. Haruki podniósł ironicznie jedną brew i oparł rękę na brodzie.
- A dlaczego? - zapytał cicho, natarczywie patrząc w jej oczy. Oczy niebywale nudne i szare. Wszystko co było nudne odpychało Neko swoją monotonią.
- Ponieważ nie było mnie na ostatniej lekcji, a chciałabym mieć dobre notatki - powiedziała po chwili wahania.
- Wybacz, mnie również nie było na tej lekcji - skłamał gładko i znów śledził wzrokiem lot kwiatów wiśni. Dziewczyna odeszła szybko, a Haruki poczuł na sobie kilka rozwścieczonych wzroków jej koleżanek. Jednak nie zwracał na nie uwagi, miał ważniejsze sprawy.
- Neko, mogę cię na moment? - powiedział Ren do siedzącego chłopaka. Ten spojrzał na niego i ze spokojnym wyrazem twarzy kiwnął głową. Wstał, a Naito zauważył, że jest od ciemnowłosego niższy. Zirytował go lekko ten fakt, ale nie dał nic po sobie poznać. Czuł na sobie wzrok wszystkich będących w pomieszczeniu i pewien był jednego - szkoła zacznie huczeć od plotek. Rudowłosy ruszył do drzwi, a Haruki za nim. Oboje usilnie próbowali zgadnąć, co myśli przeciwnik. Szli w coraz głębsze zakamarki szkoły, aż doszli do jedynej opuszczonej w budynku klasy. Naito pchnął drzwi, na co one zaskrzypiały lekko. Wszechobecny kurz wirował w powietrzu, oświetlany promykami słońca. Ren przysiadł na jednej z ławek i spojrzał na zielonookiego, zakładając ramiona na piersi.
- Nie ładnie tak wykorzystywać dziewczyny, wiesz? - zapytał Haruki, ukazując mu złośliwy uśmieszek. Ren nie pozostawał mu dłużny.
- Święty się znalazł. Niby ty siedzisz sobie grzecznie w domku nocami? - odparował. Przez chwilę sztyletowali się wzrokiem.
- Czego chcesz? - rzekł w końcu Neko, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- Weź udział w mojej grze. - Ren nie odnotował żadnego uczucia na twarzy chłopaka.
- Jakie zasady? - Natychmiast spytał. Naito uśmiechnął się słodko.
- Chodzimy ze sobą za rękę. Pokazujemy wszystkim, że coś jest na rzeczy. Wychodzimy na spacery i randki. Dzwonimy do siebie i wypowiadamy czułe słówka. - Wyliczał na palcach.
- Kto pierwszy się zakocha...
- Przegra - dokończył za niego Haruki. Ren uważnie przyglądał się jego twarzy. Był pewien, że przyjmie wyzwanie i nie pomylił się.
- Do końca roku szkolnego - rzekł Neko. Rudowłosy zaklaskał w ręce i niespodziewanie podbiegł do chłopaka. Ten zszokowany nie zareagował, gdy Naito delikatnie go pocałował. Gdy chłopak się od niego odsunął, stał chwilę zdumiony.
- No, co? Zakład się zaczął - powiedział z diabelnym uśmiechem. Haruki zwężył niebezpiecznie oczy i wykonał swój ruch: chwycił chłopaka za rękę i pociągnął go do wyjścia.
Gra rozpoczęła się.
Całkiem ładne opowiadanie, tylko nie wiem czemu ale przez cały czas odnosiłam wrażenie że fabuła jest zaskakująco podobna do tej z mangi Seven Days... motyw popularnego chłopaka, "gra" polegająca na chodzeniu ze sobą itd. Ale może tylko mi się tak zdaje ^^''
komentarzyk
Bardzo podoba mi się Twój pomysł - nie wiem jeszcze czy wykorzystasz cały jego potencjał, ale wierzę w Ciebie! xD
W kilku miejscach użyłaś nie tego słowa, co trzeba, ale takie błędy, to jedyne, jakie udało mi się wychwycić.
Na razie bardzo mi się podoba. Zobaczymy, co będzie dalej^^
Przyznam, że nieszczególnie chciało mi się wgłębiać w treść (wybacz jeśli uraziłam, po prostu nie mam weny), ale i tak postanowiłam napisać komentarz (jeśli bardzo będzie Ci zależało, napisz, to postaram się dla Ciebie wyłapać najdrobniejsze błędziki, jakie tylko znajdę ;p)
Zacznę od tego, że temat yaoi/shounen-ai nie jest z jednym z moich ulubionych, ale staram się własnych gustów nie brać pod uwagę przy ocenianiu, więc jeśli wykryjesz cokolwiek "rasistowskiego" w moim komentarzu, to uznajmy, że tego po prostu nie ma ^^ (Czytam wszystko, bo już się nieraz przekonałam, że perełki lubią się ukrywać XD)
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to powtórzenia. Mam tu na myśli imiona, w szczególności na początku w 2 i 3 akapicie.
Po tym jak piszesz widzę, że starasz się wykorzystać jak największy zasób słownictwa (również przez porównania: Twarz okryta była maską znudzenia), jednak wychodzi to trochę... powiedzmy, że brakuje w tej kwestii doświadczenia. Mimo to, da się nad tym popracować, masz duże możliwości, bo nie ograniczasz się w opisach i porównaniach (może bez jakichś konkretnych przykładów...). Sztuka pisania ma taką niesamowitą cechę, podobną do sztuki rysowania, że można wykreować taki świat, na jaki pozwala Twoja wyobraźnia (nie muszę mówić, że jest nieskończona).
Dalej są bohaterowie. Przyznam, że wiele oczekuję po głównym motywie przewodnim, a mianowicie grze: Kto pierwszy się zakocha, ten przegrywa. I bynajmniej nie wiąże się to z moim umiłowaniem do romansów (o nie nie, zdecydowanie nie), jedynym powodem jest ujawnienie psychologii człowieka, jego uczuć, zmiany zachowania... Że zacytuję pewną postać z anime, z którą pod tym względem się utożsamiam: "Kocham ludzi. Ludzie są pociągający i interesujący. A to, że kocham ludzi, wcale nie oznacza, że lubię cię za to, kim jesteś." "Po prostu chciałem zobaczyć twoją twarz, kiedy jesteś przepełniona tymi myślami i emocjami."
Chodzi mi o to, że z tego można wyciągnąć naprawdę intrygujące zachowania człowieka, którego emocje wpływają na jego psychikę i zachowania. Naprawdę jestem ciekawa co z tego dalej zrobisz... Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz, bo dla mnie temat jest niezwykle ciekawy ^^
Muszę jednak przyznać, że postacie sprawiają wrażenie stereotypowych, trochę płytkich... Chociaż, o dziwo, skojarzyłam ich z najbardziej głęboką (spośród tego, co miałam okazję przeczytać czy obejrzeć, a było tego sporo) pod względem psychiki człowieka (raczej chodziło o przejrzenie przeciwnika, żeby przewidzieć jego następny ruch, ale myślę, że mimo to w dalszym ciągu pasuje tutaj to porównanie) mangą Death Note... Zderzenie dwóch geniuszy - zderzenie dwóch miłośników podbijania serc. Jakieś pytania? Ach, zapomniałam, że w tym drugim jeden jest homo a drugi hetero (chyba, że coś źle wydedukowałam...)... co, czysto teoretycznie, sprawę powinno komplikować, czego niestety zabrakło...
Jeżeli nie zadowala Cię taki komentarz i potrzebujesz konkretnych przykładów wyciągniętych z twojego opowiadania to pisz, lubię być krytykiem XD (chyba odkryłam w sobie nowe powołanie XD)