Opowiadanie
...Halo, gdzie jesteś?
XVI
Autor: | Taco |
---|---|
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Dramat, Komedia, Obyczajowy, Romans |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Yaoi/Shounen-Ai, Wulgaryzmy |
Dodany: | 2014-04-15 08:00:07 |
Aktualizowany: | 2014-04-14 00:23:07 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Proszę nie kopiować.
27 kwiecień 2009
Pozbierałem się do kupy, w pewnym sensie. Krew znowu normalnie krąży, a moja psyche? Wadliwa i kulawa jak zawsze. Czyli wszystko w normie.
29 kwiecień 2009
Artur mi się czasami przygląda z takim dziwnym wyrazem twarzy. Ciekawe co sobie myśli...
Usiadłem na fotelu. Naprzeciwko mnie usiadła dobrze zbudowana kobieta. Miała ładnie zarysowaną talię, dość szerokie ramiona i jasne, krótko ścięte włosy. Jej oczy były kolor ziemi. Patrzyła w bok, od czasu do czasu tylko zerkając w moją stronę. Wstydziła się. Była świadoma, że to, po co tu przyszła było...’nie takie’. Nieetyczne. Niemoralne. Nie ważne jak to nazwać, to wciąż to samo.
Wpatrywałem się w nią bezlitośnie. Przyszła tu z własnej woli. Skoro chciała się tu znaleźć, niech ponosi za to odpowiedzialność.
Popatrzyła na mnie niepewnie. Nie odwróciłem wzroku. Zamknęła oczy, zmarszczyła brwi.
„Co ty tu robisz kobieto?” pomyślałem sobie. „Masz przecież dzieci, dobrą pracę, całkiem przytulny dom. To co tu robisz? Szukasz nieszczęścia? A może jakiejś zemsty?”
Splotła dłonie i zaczęła nerwowo przebierać palcami. Znowu patrzyła gdzieś, byle nie na mnie. A przecież właśnie dla mnie, czy raczej z mojego powodu, tutaj przyszła.
Skierowałem wzrok na ścianę za jej plecami. Wisiał tam jakiś obraz, a obok niego oprawiony tekst. Confiteor Stachury.
Nie wiedziałem co o tym myśleć.
Zagryzła usta. Po chwili powiedziała:
-Czy ty... Czy tobie to nie przeszkadza?
Patrzyłem na nią tylko. Chyba starała się usprawiedliwić. Nie miałem zamiaru jej w tym pomóc, więc patrzyłem.
Chciałaś, to masz.
Wtedy wstała i wyszła. W zasadzie wybiegła zostawiając drzwi szeroko otwarte. Otwierając te drzwi otworzyła, czy stworzyła jakąś lukę w mojej barierze ochronnej. Czułem, że teraz mogę zrobić wszystko… a nie zrobiłem nic. Siedziałem i wpatrywałem się w tekst na ścianie, a kątem oka widziałem, jak zbliża się On. Nieuchronne. Był zły, wściekły. Nie czułem nic, po raz kolejny o niczym nie myślałem. Szkoda tylko, że taki stan trwał tylko chwilę, bo zaraz poczułem paniczny strach.
Trzeba było ją zatrzymać. Mówi, ostro cedząc słowa. Teraz ja też to wiem, ale już za późno.
30 kwiecień 2009
Siedziałem sobie pod jakimś drzewem. Było ciepło; przynajmniej kiedy świeciło słońce i nie wiało. Mnóstwo ludzi siedziało nieopodal, lub przechadzało się ścieżkami. A ja myślałem o swoim organizmie. Chyba jest dość wytrzymały, skoro żyję po tej szkole przetrwania jaką sobie zafundowałem.
02 maj 2009
Nie mogłem dzisiaj wstać. Nie chciałem. Co za ironia. Jeszcze niedawno pisałem zupełnie co innego.
07 maj 2009
Już siódmy maja? Jak ten czas niezauważalnie przelatuje. Albo to ja nie zwracam na niego uwagi.
Jedliśmy dzisiaj z babcią i Arturem obiad i jakoś tak zeszło na temat urodzin. Dopiero teraz dowiedziałem się, że Artur miał urodziny w październiku, babcia w styczniu, a kiedy doszło do mnie zawiesiłem się.
-Dzisiaj mamy siódmy maja? - spytałem.
Potwierdzili.
-W takim razie moje będą... były trzy dni temu.
Wybałuszyli na mnie oczy.
Sam się zdziwiłem. To już?
-Trzy dni temu? Nie żartuj! I nic nie powiedziałeś? - zdziwił się Artur - A które?
Nawet zapomniałem. Które? O Boże...
-Osiemnaste.
Mam osiemnaście lat.
Kiedyś to by zmieniło wszystko, teraz nie zmienia nic.
13 maj 2009
Wzloty i upadki. Coraz częściej sięgam po nóż, czy coś zwyczajnie ostrego. Patrzę na siebie w lustrze, a to nie pomaga, wręcz pogarsza sytuację. Bo wtedy czuję się zagubiony.
11 maj 2009
Wlałem w siebie litry kawy i sikałem przez to jak najęty. Ale starałem się obudzić, w końcu żeby zapamiętać zamówienie, trzeba w miarę kontaktować. A potem w nocy nie mogłem spać. Chociaż może to niezupełnie dlatego. Coś mnie męczyło, nie dawało spokoju.
Zaraz... Jaki jedenasty? Jedenasty przecież już był.
...
Nie wiem który dzisiaj jest.
Zresztą po cholerę ci ta informacja.
Maj 2009
Budziłem się chyba pięć razy... może więcej. I za każdym razem miałem wrażenie, że wstaję. Ale potem się okazywało, że jednak nie, że ciągle leżę w łóżku. Przez to nie poszedłem do pracy, po prostu przespałem godzinę, o której miałem wstać, przespałem godzinę o której miałem wyruszyć i tę o której miałem być już w restauracji. A nawet wiele więcej. O której w końcu wstałem? O piątej dnia następnego. Byłem zmęczony. Nie z niewyspania, byłem zmęczony samym spaniem.
Maj 2009
Dzisiaj w kuchni dorwała mnie babcia. A może powinienem powiedzieć zasadziła się razem z Arturem.
-Alex, mój drogi - zaczęła - długo o tym rozmawialiśmy i stwierdziliśmy, że powinieneś iść do lekarza. Jesteś coraz chudszy. I... to już... nie wygląda normalnie. Jesteś też strasznie blady, jakiś taki przygarbiony...
-Zaraz, chwileczkę - przerwałem - długo rozmawialiście, to znaczy ile?
-...jakiś tydzień. Już wcześniej widać było, że coś jest nie tak, ale...
-Ale. Może po prostu źle sypiam, czy coś? To że jestem blady, to nie znaczy, że coś mi jest - wyczułem, że mam nieprzyjemny ton, ale babcia i tak nie zwróciła na to uwagi.
-A to? - zatoczyła ręką, jakby wskazując mnie całego - Przecież widzę, prawie w ogóle nie jesz. Jeśli masz jakiś problem, to... to możesz nam powiedzieć, postaramy się pomóc.
Westchnąłem, cała złość wyparowała.
-Babcia już mi wystarczająco pomogła.
Wyszedłem, starając się nie zwracać uwagi na jej wołanie.
Co robić?
Czerwiec 2009
Postanowiłem.
Robię sobie dowód. Tylko żeby go zrobić, muszę wrócić... tam, gdzie nie wróciłbym nawet w najgorszych koszmarach. Ale muszę.
Powiedziałem już o tym babci. Ująłem to tak, że nie będzie mnie przez jakiś czas, że muszę coś załatwić. I nie, nie wiem kiedy wrócę. I nie, nie idę do lekarza.
Kupiłem mapę. Starałem się rozeznać, w jakim kierunku mam się w ogóle udać. Bo szczerze, nie pamiętam. Wiem, że wtedy z jakieś dwa miesiące byłem w drodze, ale to dlatego, że nie wiedziałem dokąd chcę iść. Strach też robił swoje.
A teraz przynajmniej wiem, że muszę kierować się na południe. O Boże... Co ja w ogóle wyprawiam? Dobrowolnie TAM jadę.
Szczerzee to zazdtoszcze mu takiej ' babci '. XD
Mooje już nie żyją. * ^ *
Oo jeszcze do nich daleko . :c
Moja kuzynka ma też w grudniu :'3.
Czekamm na następnyy rozdział *---* *kłania siee *
Babcia jest kochana, troszczy się o wszystkich lokatorów ^^ Co do życzeń, sądzę że i tak by się ucieszył, nawet jeśli spóźnione :) Ja mam urodziny dpiero w grudniu
Wow . (zmoderowano) ten rozdział.
Uu babcia sie martwi .
Wreszcie sie pojawił yey ! Aż ze szczęścia sie tarzałam i śmiałam . :3
Czekam jak zwykle z wręcz diabelską niecierpliwością. *0*
A wiesz , ja mam urodziny 17 maja akurat . Hehe . : D
Hmm mam wrażenie że ten babsztyl to była psycholog .. O.e
Hee , Alex jest pełnoletni! O i wszystkiego najlepszego dla Niego (no cóż spóźnione ale co tam x33 ) .
Przy okazji , kiedy ty masz urodzinki? :)