Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Studio JG

Opowiadanie

...Halo, gdzie jesteś?

XIX. Olga

Autor:Taco
Serie:Twórczość własna
Gatunki:Dramat, Komedia, Obyczajowy, Romans
Uwagi:Utwór niedokończony, Yaoi/Shounen-Ai, Wulgaryzmy
Dodany:2014-05-13 22:24:07
Aktualizowany:2014-05-13 22:24:07


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Proszę nie kopiować.


Olga - Maj

Marcin wyglądał jakby miał zaraz zwymiotować. Bardzo możliwe, że chciał to zrobić. Siedział akurat z kolegą z innej klasy, jego dziewczyną i koleżankami przy pobliskim stoliku. Dziewczyny jazgotały jak… no, w sumie to nie wiem co może jazgotać tak, jak one. Marcin tylko się na nie gapił, podpierając głowę ręką. Minę miał naprawdę nietęgą.

-Czemu on tak się męczy? - spytał Daniel. Widocznie też to zauważył.

-Mi się pytasz? - odpowiedziałam - ostatnio dziwnie się zachowuje.

Wzruszył ramionami odwracając się od głośnej gromadki.

Nabrałam na widelec resztkę obiadu, akurat gdy zadzwonił dzwonek. Przełknęłam szybko, podniosłam torbę i wstałam. Daniel zrobił to samo, tyle że z większym ociąganiem.

-Swoja drogą, jak już mówimy o dziwnym zachowaniu - podniosłam głos, by przekrzyczeć hałas panujący na stołówce - Ty też ostatnio jesteś jakiś rozdrażniony. Tylko mi nie mów, że nie możesz przeboleć tej idiotki? - obejrzałam się na niego przez ramię, jednocześnie starając się przepchnąć do okienka, gdzie składamy talerze.

-Nie! - zawołał zbolałym głosem - Daj spokój, to już mi dawno przeszło. No, może niezupełnie, ale to nic takiego.

Odłożyłam talerz i w końcu wyszliśmy na korytarz.

-Fakt, niedawno widziałam cię z jakąś blondyną. Już znalazłeś zastępstwo za tamtą?

-Nie, to tylko... bliższa znajoma.

-A-ha - przeciągnęłam sylabę z przekąsem - Ale w takim razie dlaczego taki jesteś?

Popatrzył na mnie znudzonym wzrokiem.

-Dyrek oskarżył mnie o posiadanie dragów w szkole.

-Że co??

Wzruszył ramionami.

-Skąd mu się to wzięło?

-Nie wiem, ale gdy kazał mi wywalić plecak do góry nogami, okazało się, że faktycznie coś tam mam.

Większego wytrzeszczu chyba nie mogłam dostać. Nie wiedziałam że po tylu latach znajomości ktoś może mnie tak zaskoczyć. Osądy zostawiłam sobie na później, postanawiając go dokładnie wypytać.

-Bierzesz?

-NIE! Kurwa mać! - wydarł się na całe gardło, aż podskoczyłam - Odjebcie się ode mnie wszyscy!

Echo mocno rozniosło się po pustym już korytarzu.

-Panie Barańczak - z drzwi od najbliższej klasy wychylił się nasz matematyk z naganą w oczach - Wszystkich tutaj nie ma, ale będą, jeśli pokrzyczy pan jeszcze trochę. Poza tym, nie macie przypadkiem lekcji?

Z sali dobiegły nas śmiechy.

-Nie profesorze, skończyliśmy - odpowiedziałam szybko. Daniel był zbyt zażenowany.

-Aha. To tym bardziej proszę wykrzyczeć się na dworze, a nie przeszkadzać nam w lekcji - dodał jeszcze ze stoickim wręcz spokojem i wrócił do pomieszczenia. Podziwiam go.

Wyszliśmy więc ze szkoły, z trudem utrzymując powagę. Danielowi trochę ulżyło, widać pomógł mu ten wybuch. Uśmiechał się lekko, gdy wsiadaliśmy do autobusu. W drodze wysłałam reszcie sms-a, że spotykamy się u mnie.

-Nie wywalili mnie na szczęście - odezwał się niespodziewanie - W szkole można powiedzieć że jest normalnie, jak sama zauważyłaś, ale w domu... - wydął usta.

-Krótko cię teraz trzymają?

-A wygląda na to? - uśmiechnął się spoglądając na mnie.

-W sumie to nie. Ale w takim razie co...?

Wzruszył ramionami, ale nie odwrócił wzroku.

-Nieważne. Po prostu dziwnie jest jakoś.

Mruknęłam coś niezrozumiale i dałam spokój.

Jakoś po godzinie wszyscy dotarli. Jak zwykle obejrzeliśmy coś, pogadaliśmy, rodzice zaproponowali coś „mocniejszego” - Nie ma to jak być wychowywanym przez hippisów. Aż dziwne że sama nim nie jestem. No dobra, mam kolorowe ubrania i takie ogólnie... hippisowskie. Ale do narkotyków mnie nie ciągnie, ani też nie wykrzykuję na ulicy jakichś haseł typu: „Zapewnijmy pokój na świecie, bracia! Kochajmy się!”. Czy coś… Wiem, że przedstawiłam stereotyp, ale na czymś trzeba się opierać.

Zostawmy temat.

To, co mnie aktualnie bawi, to Marcin i Lula. Marcin jest w niej kompletnie zabujany. Jego gesty, spojrzenia, i to jak stara się od niej trzymać z daleka (tylko właściwie dlaczego?), a ona tego nie zauważa! A przecież to jest tak oczywiste, że aż razi po oczach. Jest aż taka... nie chcę użyć słowa tępa, ale nigdy nie była najbystrzejszą osobą pod słońcem. Ale może to tylko moje uprzedzenie z czasów dzieciństwa. No i ciągnie swój do swego hahaha.

Kocham ich po prostu.

Wtrącam od czasu do czasu jakieś podchwytliwe pytania i uwagi co do nich, co Marcin chyba zauważył, bo zaczął rzucać mi mordercze spojrzenia. W pewnym momencie zaciągnął mnie do kuchni.

-Przestań proszę - szepnął, aby nie zwracać uwagi moich rodziców.

-Ale co takiego?

-Dobrze wiesz, co.

Pokręciłam głową, ale uśmiech sam cisnął się na usta.

-Olga! - jęknął tak cierpiętniczo, że aż mi się przykro zrobiło.

-Ale dlaczego nie powiesz jej co czujesz? Boisz się, że cię odrzuci?

-Nie! - chwila wahania - Dobra, może częściowo. Ale po prostu zostaw to w spokoju, dobra?

-Marcin... Nic dobrego nie wyjdzie z ukrywania-

-Proszę.

Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo w kuchni zjawił się Daniel z Lulą.

-O rękę ją prosisz? Czemu tak po cichu, powinieneś ogłosić to przez megafon - Daniel rzucił tak żenującym tekstem, że zdzieliłam go przez łeb.

-Przepraszam! Kto kogo prosi o rękę? - wtrącił się mój ojciec niespodziewanie. Spojrzeliśmy się w ich kierunku. Siedzieli na kanapie i oglądali jakiś film, udając, że nie podsłuchują. Ojciec właśnie zniszczył ten kamuflaż, na co matka przewróciła oczyma.

-Marcin prosi Olgę - Daniel odezwał się tak szybko, że nie miałam nawet czasu zaprzeczyć.

-Co?! - ojciec aż podskoczył - Nie zgadzam się!

-Ale tato! To w ogóle nie-

-Nie zgadzam się i tyle!

-Dlaczego się pan nie zgadza? Przecież to ją proszę o rękę, a nie pana - wtrącił Marcin.

Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i kurwikami w oczach. Uśmiechał się lekko i patrzył prosto na mojego ojca.

-A powinieneś najpierw mnie się spytać! - odpowiedział tamten - Poza tym jestem przeciwny związkom małżeńskim. To tylko niepotrzebny kłopot. Jak komuś dobrze się żyje razem, to po co sprawę komplikować?

Marcin, Lula i Daniel mieli niezły polew, chociaż starali się utrzymać powagę, za co byłam im wdzięczna. Bo ja rozumiem, można sobie żartować, ale w tym momencie najgorsze było to, że wiedziałam że mój ojciec mówi to wszystko całkiem poważnie.

Później wyjaśniłam ojcu, że to tylko żart. Odetchnął z ulgą.

Bądźmy szczerzy. W każdej rodzinie jest jakiś drażliwy temat.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Taco : 2014-06-23 00:44:05

    Wyjątkowo długo im to zajmuje tym razem ^^ Też się cieszę na wakacje, w końcu trochę odpoczynku :)

  • Weraax3 : 2014-06-13 14:26:59

    Nyaaaa , umieram z niecierpliwości . >:3

    Już niedługo wakacje! Yay. xD

  • Weraax3 : 2014-05-16 23:05:11

    cieszee sie nie moge sie doczekać ;3

  • Taco : 2014-05-16 14:56:43

    Wiem, że biedny ten Daniel XD musiałam go tak pomęczyć, żeby nie było że tylko jedna osoba na świecie ma ciężko, bo nigdy tak nie jest.

    W zasadzie to nie byłam pewna, czy to dobry pomysł, żeby nagle zmieniać narratorów... Ale trochę urozmaicenia się przyda.

    Miło mi, że rozdział się podobał, następny czeka na zaakceptowanie :)

  • Weraax3 : 2014-05-14 17:35:09

    Hehee .

    Bieedny Daniel xC .

    a tak wgl , Marcin powinieen powiedzieć Luli co do niej czuje o3o.

    Ahah rozwaliła mnie ta akcja z ojcem xd.

    Spodobał mi sie ten rozdziaał i wiesz wpadłaś na fajny pomysł by niektóre rozdziały pisać z perspektywy Daniela,Olgi czy reszty. :3

    Poozdrawiam i czekam na następny rozdział * - * .

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Pokaż komentarze do całego cyklu