Opowiadanie
Jestem tylko twoją kopią
Jestem tylko twoją kopią...
Autor: | paniczCiel |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Twórczość własna |
Gatunki: | Romans |
Uwagi: | Yaoi/Shounen-Ai |
Dodany: | 2012-04-30 08:00:12 |
Aktualizowany: | 2012-04-26 22:34:12 |
Jestem tylko twoją kopią, a ty jesteś tylko moim bratem. Słowo tylko stanowi dla mnie ogromną barierę, odgradzającą nas w pewnym stopniu. Siedzimy właśnie przy stole. Jak na rodzinę przystało jemy, rozmawiając o szkole i codziennym życiu. Wieczór dość monotonny. Matka jak zwykle przejęta sukcesami swojego starszego syna. Nic dziwnego. Matt zawsze był dobry w sporcie, nauce i miał spore powodzenie. Mną się nie zachwycała. Nigdy. Nie ma czym. Jestem zwykłą szarą istotką, która żyje przysłonięta przez innych, stojąc i osłaniając się za bratem. Moim bratem. Nie muszę się nim dzielić.
Patrzę na ciebie łakomym wzrokiem, przesuwając źrenice na twoją twarz, która właśnie wykrzywiła się na smak gorzkiej sałaty. Nawet z grymasem jesteś idealny. Idealny dla mnie. Nieznośne czarne kosmyki opadają ci na te twoje różne od siebie oczy. Jedno ciemnozielone, a drugie szare. Ta twoja inność działa bardzo na twoją korzyść. Wiem, że ty jej nienawidzisz. Ja ją za to kocham. Ubóstwiam też twoje chude palce, przesuwające się właśnie po widelcu. Biała, luźna koszulka, odsłania twoje wystające obojczyki. Więcej nie mogę ujrzeć, gdyż stół zasłania twoje długie, szczupłe nogi, tak umięśnione od grania w koszykówkę. Powiedz kto by cię nie chciał? Jesteś niczym Adonis. Odszedłeś od stołu, by włożyć talerz do zlewu. Dobrze wiem, że nie lubiłeś tej sałatki, lecz zwyczajnie nie chciałeś grymasić. Odwróciłeś się do mnie tyłem, widziałem doskonale, jak twoje beżowe bojówki opinają się lekko na zarysowaniach kości ogonowej. Wstałem tak szybko jak ty, idąc w twoje ślady i pozostawiając talerz do umycia. Jak zwykle szykowałeś się teraz na trening. Dzięki pokojowi naprzeciwko ciebie, doskonale widziałem co robisz. Czy ty specjalnie nie zamykasz tych drzwi? Kusisz mnie? Nie wiem. Jak zwykle nienagannie wyglądasz. Starannie uczesane włosy popsikałeś dużą dawką lakieru. Krzyknąłeś jeszcze tylko „wychodzę” i już cię nie było w naszym domu. Ja tylko czekałem.
Dziś prawię się spóźniłeś na kolację, a ja czekałem na ciebie i niecierpliwiłem się, nie mogąc już dłużej z tęsknoty wytrzymać. Lecz uczyniłeś nam niespodziankę. Nie przyszedłeś sam. Wszedł za tobą ktoś jeszcze. Twój kolega z treningów? Przyjaciel z drużyny? Kto? Tupałem nerwowo stopą. Zaprowadziłeś przybysza do naszej jadalni i usadziłeś koło siebie. Czemu on tak ci się przypatruje? Wiem, że jesteś idealny, ale przypominam ci, że jesteś mój. Matka podała na stół talerz pełen serów i mięsa. Nagle wstałeś. Byłeś podenerwowany. Co się dzieje? Czemu twoje czarne brwi spotykają się na czole, kiedy muszą być oddzielnie? Odchrząknąłeś i powiedziałeś to na jednym wydechu. Zamarliśmy wszyscy. Ja jednak prawie natychmiast wybiegłem. Czując łzy na policzkach, zamknąłem się w pokoju. Puściłem głośno muzykę. Nie mogę tego zapomnieć! Upokorzyłeś mnie. Przecież ja cię kocham.
Zajrzałem w nocy do twojego pokoju, lecz ty nie spałeś. Siedziałeś na parapecie, a twoje brzucho pokrywał jasny cień księżyca. Piękny widok na idealne ciało. Podszedłem do ciebie. Zobaczyłem, że twoje oczy opuszczają zdradzieckie, małe łzy. Obtarłem je ręką i polizałem. Były tak cudownie słone. Czułem w nich całą twoją gorycz i żal. Co cię obchodzi ich akceptacja? Masz mnie. Mimo że właśnie mnie odrzuciłeś, sprowadzając jakiegoś chłopaka do domu. On cię nie może mieć. Ja jestem godny twojego dotyku i smaku, nikt więcej. Dlatego nic mi więcej cię nie odbierze. Zamachnąłem się parę razy, a szkarłat pokrył całą moją rękę. Metalowe ostrze błyszczało w blasku księżyca, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech satysfakcji. Widziałem tylko strach i ból w twoich różnokolorowych oczach, które tak powoli wygasały. Położyłem swój palec na twoich wargach, prosząc o uciszenie się twojej osoby. Opadłeś bezwiednie na parapet, a ja przytrzymałem twoje opuszczone już ciało. Zatrzymam cię dla siebie i nikogo innego. Będę się napawał twoim smakiem, wyglądem, włosami i mięśniami. Zawlokłem cię do swojego pokoju i zapaliłem tam świeczkę. Chcę, żeby było romantycznie. To mój pierwszy raz, twój zapewne też. Daj się poczuć kochanym i chcianym, ale przeze mnie. Nie stawiasz oporu i to mi się podoba. Twoje bezwiedne ciało ogarniają moje pocałunki. Liczę na naszą przyszłość, chcę ją stworzyć wraz z tobą. Już do nikogo nie uciekniesz…
Dobry tekst, ale koniec, chociaż zaskakuje, wszystko skopał. Nie podobał mi się. Nagła przemiana porządnego, czułego chłopaka w wiadomo kogo, nie napiszę, by uniknąć spoilerów, odbyła się za gwałtownie i bez żadnych motywów. Mimo to całe opowiadanie odebrałam pozytywnie. Czytało się lekko i ciekawie.