Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Informator i detektyw

2. Valhalla.

Autor:Persimmon
Serie:Durarara!!
Gatunki:Kryminał
Uwagi:Utwór niedokończony, Alternatywna rzeczywistość, Przemoc, Wulgaryzmy
Dodany:2014-09-03 08:00:21
Aktualizowany:2014-08-15 15:16:21


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Rozmawiał z Kanrą zaledwie przez pół godziny, ale zdołał dojść do kilku wniosków.

Pierwszy: była najbardziej irytującym stworzeniem chodzącym po ziemi. Przynajmniej takie Shizuo odniósł wrażenie po pierwszych pięciu minutach, które spędziła na niezabawnym wytykaniu błędów policjanta. Nie dość, że używała skomplikowanych słów tylko po to, by ogłupić swojego klienta, to jeszcze wysyłała mu tysiące emotikonek, które pasowały do nastolatki, nie dorosłej osoby.

Drugi: wiedza, którą miała w posiadaniu, była ogromna. Shizuo nie miał problemu, aby to przyznać, choć robił to tylko przed samym sobą. Popisywała się, ale znała szczegóły spraw, które prowadził przez kilka ostatnich miesięcy. Pewnie zamiast mózgu posiadała wielki procesor, na którym zapisywała wszystkie informacje. Jej odpowiedzi zawsze były szybkie, zupełnie jakby połowę życia spędziła przed komputerem.

Trzeci: nie miał pojęcia, kim była tak naprawdę. W te trzydzieści minut dowiedział się tysięcy detali, ale żaden z nich nie zdradzał, kto skrywał się pod pseudonimem Kanra. Mogła być kimkolwiek z szarego tłumu, który zamieszkiwał Tokio. Znudzoną kobietą w średnim wieku. Nastolatkiem, który dla żartu postanowił skontaktować się z policją. Staruszkiem, którego mijał codziennie na zakupach. Mężczyzną, którego nigdy nie spotkał.

Czwarty: Shizuo nie tylko przeczuwał, był tego pewien - Kanra wraz z potrzebnymi informacjami niosła ze sobą masę kłopotów.


Kiedy następnego dnia wrócił do pracy, nie wiedział, co powinien ze sobą zrobić. Wciąż zajmował się sprawą Nasujimy, ale nie mógł po prostu powiedzieć przełożonym, że znalazł sobie informatora. Lub, co Kanra bardzo lubiła mu wytykać, że to informator znalazł jego. Planował samemu udać się do baru karaoke, o którym ktoś wspomniał na czacie Dolarów. Chciał ograniczyć do minimum swoją obecność na komendzie, aby uniknąć niepotrzebnych pytań. Większość współpracowników starała się go ignorować, co nie oznaczało, że nie czuł na sobie palących spojrzeń. Prawie słyszał ich szepty. Prawie.

Tom zaczepił go na korytarzu, gdy Shizuo po raz piąty tego dnia wybierał się do palarni.

- Co ci tak działa na nerwy, Shizuo? - zapytał bez ogródek. Prawdopodobnie dlatego, że tylko tym sposobem można było z Heiwajimy wyciągnąć jakiekolwiek informacje.

- Tom-san. - Skinął głową na powitanie, bo jak dotąd tylko unikał swojego starszego kolegi. W odpowiedzi uniósł jedynie paczkę papierosów, którą dotąd trochę za mocno ściskał w prawej dłoni.

Tom zmarszczył czoło, ale w końcu uśmiechnął się i pokręcił głową. Jeszcze kilka lat wcześniej próbowałby zniechęcić Shizuo do tego okropnego nawyku. Oboje wiedzieli, że każdy detektyw potrzebuje zdrowego, silnego ciała, a papierosy z pewnością nie pomagały w utrzymaniu kondycji. Tyle że ciało Shizuo nie było normalne - i Tom miał okazję przekonać się o tym wiele razy.

Pierwszy raz spotkali się w liceum. Starszy o rok Tom należał do szarego grona uczniów, którzy niczym się nie wyróżniali. Jego oceny były średnie, miał sporo przyzwoitych znajomych. Stanowił zupełne przeciwieństwo Shizuo, któremu nauka szła dość opornie głównie dlatego, że nie umiał się dobrze koncentrować. Nie cieszył się zresztą dobrą sławą - uchodził za najsilniejszego, a co za tym idzie, najstraszniejszego, w całej szkole. I choć sam tytuł zapewniał szacunek, to równocześnie sprawiał, że Shizuo stał się samotnikiem.

To Tom zachęcił go do pracy w policji. Oboje nie mieli większych planów po liceum. Shizuo na początku uważał za absurd fakt, że ktoś tak agresywny miał stać na straży porządku. Jednak szybko okazało się, że Heiwajima miał smykałkę do spraw kryminalnych. Z precyzją określał, który podejrzany kłamał. Błyskawicznie reagował. I jakoś tak się stało, że pociągnął Toma za sobą.

- Tom-san - zaczął powoli, bo nie wiedział, co dokładnie miał powiedzieć. - Zastanawiałem się nad informatorami.

- Skąd to nagłe zainteresowanie, Shizuo? - zapytał, marszcząc nieznacznie czoło. Ale jego rozmówca nie odpowiedział, tylko wzruszył obojętnie ramionami. Na razie nie mógł opowiedzieć przyjacielowi o Kanrze i jej propozycji. Nigdy nie powiedziała mu tego wprost, ale wiedział, że nie chciała, by o ich absurdalnej współpracy nie dowiedział się nikt postronny. Shizuo nie był dobry w dotrzymywaniu tego typu obietnic, ale przyrzekł sobie, że na razie nie mógł wciągać w tę sprawę któregokolwiek ze swoich kolegów.

Tom jedynie westchnął przeciągle.

- Nie mam informatora, więc mogę ci jedynie powiedzieć to, o czym przekonałem się z obserwacji - wyznał, obserwując, jak Shizuo wyciąga z paczki kolejnego papierosa i zapala go wprawnym ruchem. - Większość informatorów to byli przestępcy. Mają spokój, dopóki dostarczają policjantom potrzebnych informacji. Wtedy my przymykamy oko, jeśli przydarzy im się udział w bójce czy kradzież drobnych rzeczy. Najczęściej są to eks-gangsterzy, którzy wciąż wiedzą to i owo o swoich szefach.

Shizuo nie odpowiedział, ale przekrzywił głowę w zastanowieniu. Jeśli Kanra potrzebowała protekcji, tak jak opowiadał o tym Tom, w ogóle nie dała tego po sobie poznać.

- Są też tacy, którzy robią to dla pieniędzy - poinformował Tom, spoglądając w drugą stronę. Przez chwilę obserwowali policjantów, którzy zatrzymali się w wejściu do palarni, ale po dostrzeżeniu Shizuo, wycofali się. - Jest ich znacznie mniej, ale posiadają też więcej informacji. Z tego, co wiem, rzadko współpracują z policją.

Tom na chwilę umilkł, jakby sobie coś przypomniał. Rzucił przyjacielowi krótkie spojrzenie, po czym kontynuował, ciszej i wolniej:

- Mówi się, że nasz komendant ma układ z jednym z takich informatorów. Nazywa się Izaya Orihara. Jest dość znany i raczej bezczelny. Jak na informatora bardzo lubi pokazywać swoją twarz... Chociaż z drugiej strony, nadal pozostaje nieuchwytny. Słyszałem też o kimś takim jak Jinnai Yadogiri, ale nie wiem o nim nic poza nazwiskiem. Można powiedzieć, że jest przeciwieństwem Orihary.

Shizuo kiwnął głową, dopalając swojego papierosa. Jeśli miał wybierać, zdecydowanie powiedziałby, że Kanra należała do tej drugiej grupy informatorów. Nie tylko dlatego, że wydawała się drwić z policji na każdym kroku. Wydawało się, że zbieranie informacji sprawiało jej zwykłą, prostą przyjemność. Jak każdemu normalnemu człowieku przyjemność sprawiało czytanie książek, chodzenie na spacer, a samemu Shizuo picie mleka.

- Tacy informatorzy są najgorsi, Shizuo - Tom skutecznie wyrwał go z zamyślenia. - Informatora trzeba trzymać na krótkiej smyczy. Nad takimi jak Orihara i Yadogiri nie ma żadnej kontroli. Są po prostu niebezpieczni. Dlatego powinieneś trzymać się od nich z daleka.

- Tom-san - zaczął Shizuo z grymasem, który przypominał gorzkawy uśmiech. - Naprawdę myślisz, że informator mógłby zaszkodzić komuś takiemu jak ja?

Tom nie odpowiedział od razu. Zamiast tego przyjrzał się zmęczonej twarzy, jasnym włosom, które zostały pofarbowane, by się odizolować. Widział nie tylko silnego detektywa, ale też młodszego kolegę z liceum. Tego, który unikał innych, bo bał się ich skrzywdzić. Tego, który myślał, że człowieka można zniszczyć tylko za pomocą siły fizycznej.

- Zwłaszcza komuś takiemu jak ty, Shizuo.


Wieczorem skierował się w stronę baru karaoke, który znajdował się blisko Russia Sushi. Tak naprawdę czekał na to cały dzień, ale kiedy stanął przed wejściem do obskurnego budynku, nieoczekiwanie opuściły go wszelkie chęci. Spodziewał się, jakim widokiem zostanie powitany i na samą myśl czuł niesamowitą furię. Jeśli Kanra miała rację, Nasujima zabawiał się tuż pod nosem Shizuo. W knajpie, która znajdowała się po drodze do domu detektywa.

Kiedy wszedł do środka, z początku nikt nie zwrócił na niego uwagi. Pracownice były ubrane w dość kuse stroje, ale nie pokazywały niczego, czym mógłby poczuć się zgorszony przypadkowy przechodzień. Z pokojów dobiegała muzyka i śmiechy, dlatego też podejrzewał, że bar należał do popularnych. Zapewne nikt nie zwracał uwagi na nauczyciela, który przyprowadzał w to miejsce swoje nastoletnie uczennice.

Zaciskając zęby, wyjął z kieszeni pomięte zdjęcie, które zabrał z komendy policji. Dostał je od swojego szefa, kiedy ten przedstawiał mu sprawę podejrzanego nauczyciela z Rairy. Shizuo nawet nie pamiętał, kiedy to było.

- Hej - zaczepił jedną z pracowniczek, łapiąc ją za łokieć. Dziewczyna posłała mu zalotny uśmiech, który zniknął z jej twarzy w momencie, gdy Shizuo pokazał swoją odznakę. Odsunął się od niej i uniósł zdjęcie Nasujimy. - Widziałaś go?

W zaskoczeniu spoglądała to na fotografię, to na odznakę. Tom zawsze powtarzał mu, że w rozmowie ze świadkami i podejrzanymi był zbyt bezpośredni i niecierpliwy, ale Shizuo nie potrafił tego zrozumieć. Był cholernym detektywem, a nie aktorem.

- Widziałaś czy nie? - zapytał, zdjęcie podsuwając pod sam nos dziewczyny. Odsunęła się od niego i zmarszczyła lekko czoło.

- Jest jednym z naszych stałych klientów...

- Dzisiaj też przyszedł? - kontynuował szybko, na co zawahała się na dłuższy moment. - Do cholery, przecież to bar karaoke, a nie szpital. Możesz mi powiedzieć, czy on tu jest.

Kiwnęła powoli głową i w końcu wskazała ruchem ręki na jeden z pokojów. Shizuo nie szczędził czasu, tylko szybko rzucił się do drzwi, otwierając je na oścież.

Nasujima nie spodziewał się, że ktokolwiek wejdzie do pokoju. Siedział bardzo blisko dziewczyny, która miała na sobie niebieski mundurek z Rairy. Jego ręka spoczywała na nagim udzie uczennicy, a na stole znajdowały się dwie szklanki. Shizuo przestał się przypatrywać, gdy poczuł, że zalewa go znajomy rodzaj złości.

- Heeeeej - zaczął, uśmiechając się szeroko. - W końcu cię znalazłem, Nasushima.

Mężczyzna spojrzał na niego zdziwiony.

- Myślę, że zaszło jakieś nieporozumienie - poinformował uprzejmie, odsuwając się od dziewczyny. Uczennica siedziała nieruchomo, spoglądając na detektywa jak na swojego wybawcę. - Nazywam się Nasujima.

- Kogo to obchodzi?! - warknął, zbliżając się do przestraszonego mężczyzny.

Nauczyciel rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu drogi ucieczki, ale jedyne wyjście zasłaniał Shizuo. Dlatego, licząc na moment rozkojarzenia, chwycił szklankę z drinkiem i rzucił nią w stronę nieznajomego. Detektyw z łatwością złapał naczynie i ścisnął tak mocno, że szkło rozsypało się na maleńkie kawałeczki, po czym upadło na podłogę. Dziewczyna pisnęła w zaskoczeniu, a Nasujima rzucił się do ucieczki. Shizuo złapał go za ramię i przyparł do ściany.

- Masz niezłe nerwy, sensei - wypluł, zbliżając swoją twarz do nauczyciela. - Od jak dawna przyprowadzasz tu swoje uczennice?

- Musiało zajść jakieś nieporozumienie, proszę... - Mężczyzna ugodowo uniósł ręce do góry, ale to jeszcze bardziej rozjuszyło detektywa. - To... ona sama prosiła mnie o spotkanie.

- Przestań łgać! - warknął rozeźlony.

Nauczyciel zwiesił smętnie głowę, jakby pogodził się ze smutną wiadomością. Kiedy tylko Shizuo poluźnił swój uścisk, szarpnął się, by po raz kolejny rzucić się do ucieczki. Jednak detektyw jedynie warknął ze złością i uderzył go z pięści w twarz. Mężczyzna stracił przytomność i bezwładnie osunął się na ziemię. Shizuo obserwował jego skuloną sylwetkę z rosnącym obrzydzeniem.

- Ja... nie chciałam... - Był tak wściekły na Nasujimę, że zupełnie zapomniał o przerażonej uczennicy. Dziewczyna siedziała na czerwonej kanapie z podkulonymi nogami, jakby chciała się znaleźć jak najdalej od swojego oprawcy. - Ale... powiedział mi, że dostanę lepszy oceny. Tak bardzo chciałam pokazać rodzicom, że się dobrze uczę...

Co za ścierwo.

- Dz-dzwonię na policję!

Shizuo odwrócił się, aby zobaczyć stojącego w wejściu do pokoju mężczyznę. Był krępy i łysy, miał na sobie biały garnitur. W ręce ściskał telefon komórkowy, który wyglądał na dość drogi. Shizuo zgadywał, że był to właściciel baru karaoke.

- Świetnie - odpowiedział, zwracając się ponownie w stronę Nasujimy. Nauczyciel odzyskał przytomność i przyglądał mu się z niekrytym lękiem. - Właśnie chciałem to zrobić.


Wrócił do domu zły, głodny i zmęczony.

Po złożeniu wyjaśnień na komendzie został wypuszczony do domu. Przełożeni uwierzyli w historię o tym, że koło klubu karaoke znalazł się przez przypadek. Zresztą nie było w tym nic dziwnego: kilkaset metrów dalej znajdowało się jego mieszkanie. Tylko Tom, z którym przecież tego samego dnia rozmawiał o informatorach, posłał mu zaciekawione spojrzenie.

Wyciągając mleko z lodówki, myślał tylko o śnie. Kiedy jednak położył się na łóżku, nie mógł zmrużyć oka. Doskonale wiedział dlaczego - Kanra od samego początku miała rację. Durny nauczyciel nawet niespecjalnie ukrywał się ze swoją obsesją na punkcie dziewczynek w mundurkach.

- Niech to szlag trafi! - warknął przez zaciśnięte zęby, podnosząc się do siadu. Przez chwilę siedział w bezruchu, aż w końcu opuścił łóżko i usiadł przed komputerem.

Nie miał żadnej pewności, że Kanra jeszcze o tej godzinie będzie wciąż na czacie Dolarów. Podejrzewał jednak, że będzie czekała na jego wiadomość, ponieważ uważała, że ta cała sytuacja była w jakiś sposób była zabawna. Ale nie była. Ani dla Shizuo, ani tym bardziej dla dziewczyny, która wciąż drżała, nawet gdy na komendzie znaleźli się jej ukochani rodzice. Cała rodzina kilkakrotnie dziękowała policjantowi, kłaniając się do pasa. Nie słuchał długo ich słów, ponieważ chciał jeszcze raz zobaczyć Nasujimę. Nauczyciel siedział zrezygnowany w areszcie. Skulił się, gdy dostrzegł policjanta. Nie odpowiedział na pytanie, które Shizuo chciał mu zadać od samego początku: jak ile ich było?

Ale Kanra nie widziała ani przestraszonego wzroku nauczyciela, ani zawstydzonej twarzy dziewczyny, gdy ta opowiadała, w jaki sposób znalazła się w barze razem ze starszym mężczyzną. I tak jak się spodziewał, czekała na niego na stronie Dolarów, choć tym razem na czacie znajdowało się niewiele osób. Zdążył zauważyć, że rozmawiali o tym, co się stało w barze karaoke, gdy Kanra szybko przechwyciła jego uwagę.

[ROZMOWA PRYWATNA]

KANRA: Piękne rzeczy działy się dzisiaj niedaleko Russia Sushi, Shizu-chan!

TSUGARU: więc już o wszystkim wiesz, co?

KANRA: Nie da się nie wiedzieć! Gratulacje! 。゚(TヮT)゚。

KANRA: Czy to oznacza, że chcesz zostać moim klientem, Shizu-chan?

TSUGARU: nie mogę być twoim klientem jeśli twierdzisz, że wszystko robisz za darmo

To była rzecz, która wzbudzała w nim największy niepokój. Jeśli Kanra była informatorem (a nie miał najmniejszych wątpliwości, że była), to właśnie w ten sposób zarabiała na życie. Tymczasem nie chciała od Shizuo żadnych pieniędzy. Dzieląc się informacjami z kimś o tak niskiej randze i nieprzychylnej opinii, nie czerpała żadnych korzyści. A mimo to, była gotowa na współpracę.

KANRA: Mało znaczące szczegóły, Shizu-chan. Jeśli jednak się zgadzasz, zostawiam Ci prezent! ヾ(。・ω・。)

Kolejny?, chciał zapytać, ale Kanra, jak to miała w zwyczaju, przesłała mu link i hasło, po czym błyskawicznie wylogowała się z czatu. Nie był nawet zaskoczony.

Wyglądało na to, że Kanra podała mu stronę, do której dostęp mieli tylko nieliczni. Kiedy w końcu wpisał hasło składające się z niczego więcej jak ciągu przypadkowych cyfr i liter, ujrzał ciemne okno dialogowe. Dla Shizuo prawie niczym nie różniło się od tego należącego do Dolarów. Na samej górze widniał niewiele mówiący napis.

Welcome to Valhalla!

Jednak na czacie były obecne tylko dwie osoby. On i Kanra.

KANRA: Uwielbiam przebywać na czacie Dolarów, ale to nie ja jestem administratorem. To miejsce zostało stworzone przeze mnie.

SHIZU-CHAN: kurwa

SHIZU-CHAN: co to ma znaczyć

KANRA: Och, tak. Tutaj to ja decyduję, kto jak się nazywa. Shizu-chan przecież pasuje do Ciebie o wiele lepiej.

Z trudem kontrolował swoją złość.

SHIZU-CHAN: HEIWAJIMA SHIZUO

SHIZU-CHAN: tak się nazywam

KANRA: (。・ω・。)ノ♡

KANRA: Moja propozycja wciąż jest aktualna, Shizu-chan. Więc jak, chcesz zostać moim klientem?

Wiedział, że to pytanie mogło nie paść po raz kolejny. Kimkolwiek była Kanra, miała dostęp nie tylko do Shizuo, ale zapewne do całej komendy. Mogła więc już wybierać kolejnych kandydatów: Voronę, Toma albo może nawet tego pyskatego błazna, który ciągle wchodził mu w drogę. I przez chwilę nawet miał ochotę odpowiedzieć, że nie miał zamiaru wchodzić w gierki z żadnym z informatorów.

Informatora trzeba trzymać na krótkiej smyczy, przestrzegał go poważnie Tom. Ale kto, jak nie najsilniejszy człowiek w Ikebukuro, mógłby tego dokonać? Jego starszy kolega uważał, że Shizuo nie nadawał się do takiej współpracy. Nie mógł jednak odpuścić, skoro miał wrażenie, że jeśli nie on zapanuje nad Kanrą, to prawdopodobnie nikt z jego kolegów po fachu tego nie zrobi.

- Na szczęście mam sporo wolnego czasu - mruknął, rozglądając się po swoim mieszkaniu. Jego usta powoli ułożyły się w niebezpiecznym uśmiechu, który świadczył o przyjęciu wyzwania, jakie rzuciła mu Kanra.

SHIZU-CHAN: Wkurzasz mnie.

Nie musiał dodawać nic więcej. Kanra potrafiła doskonale czytać pomiędzy wierszami.

KANRA: Och, Shizu-chan! Zobaczysz, czeka nas niezła zabawa! ٩(●˙▿˙●)۶

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu
  • Mgła : 2016-10-01 09:35:34
    Ale to jest dobre!

    Świetnie się czyta, bardzo fajny pomysł na fabułę.

    Według mnie, Shizuo świetnie nadaje się do roli policjanta, ma przecież niezwykle silne poczucie sprawiedliwości.

    Co do Izayi... nadaje się do roli informatora XD

    "Zobaczysz, czeka nas niezła zabawa!"

    Chciałabym! Szkoda, że to tylko dwa rozdziały, mimo wszystko dziękuję autorze. Dałeś mi całkiem nowe spojrzenie na Shizuo i Izayę.

    Persimmon, gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz - życzę Ci powodzenia. Masz smykałkę do pisania.

  • spider : 2014-09-08 22:22:40
    Jesteś geniuszem~!

    a ja już się bałam, że nie będziesz kontynuować tego opowiadania.. pozostaje mi zapytać.. KIEDY NOWY ROZDZIAŁ~!! XD

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu