Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Flame

Seyruun

Autor:Mai_chan
Gatunki:Fantasy
Dodany:2005-07-04 23:49:23
Aktualizowany:2005-07-04 23:49:23


Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Wiecie, że w pierwotnej wersji to trzeci rozdział miał nosić tytuł "Seyruun?" Ale tak bywa, że to w ten sposób skomentuję.

Rozdział 12

Seyruun


Aurein Town długo pamiętało "pożegnanie" Filii. W końcu nie codziennie widuje się ostatnią przedstawicielkę rasy Złotych Smoków w prawdziwej formie. Takiego szoku się nie zapomina. Filia uśmiechała się pod nosem.

- Mają za swoje. Nie będą więcej rozsiewać głupich plotek.

- Przerażasz mnie, Fi.

- Przestań Namagomi. Każdy by się zdenerwował, gdyby przez ponad rok znosił takie traktowanie. Teraz przynajmniej mogę zacząć wszystko od nowa, gdzie indziej. Wprawdzie nie mam pojęcia, skąd wezmę na to pieniądze, ale...

- Ale masz to gdzieś, co? - zaśmiała się Lina. - Oj Filia, Filia... Kto by pomyślał, że z ciebie takie ziółko. Jak sobie przypomnę tamtą aferę z Dark Starem... Byłaś zupełnie inna.

- Masz rację Lina. Zmieniłam się. Amelio, kiedy dotrzemy do Seyruun?

- Hm... - Ama zapatrzyła się w niebo i podrapała się po brodzie. - Myślę, że za jakieś trzy-cztery godziny.

- No to pięknie!! To oznacza ŻARCIE!!!! - wykrzyknęła Lina. - Jestem GŁOOOODNA!!!!!!

- Nie ekscytuj się tak Lina. - wtrącił Zel. - Jeszcze trzeba tam dojść.

- Ech... Zel, jak ty potrafisz człowieka zgasić... Ty cholerny pesymisto!

Oczom podróżników ukazały się białe mury świętego miasta Seyruun. Widok był doprawdy wspaniały: piękne budynki, czyste i zadbane ulice, oszałamiające wystawy sklepowe, kwiaty w oknach... Seyruun zawsze było cudownym miastem. Ulice miasta układały się w magiczny krąg, który ochraniał je, znajdowało się tam wiele doskonale wyposażonych bibliotek, multum świątyń, kilka muzeów... Nie bez przyczyny Seyruun było największym ośrodkiem białej magii i jednym z najbardziej liczących się państw. Amelia maszerowała dziarsko pogwizdując radośnie. Nic się nie zmieniło odkąd opuściła miasto. Po trzech miesiącach nareszcie była w domu. Poprowadziła swoich przyjaciół w stronę zamku. Wprawdzie Lina cały czas jęczała, że jest głodna, ale księżniczka starała się ją ignorować. Musiała przy tym nie zwracać uwagi czarodziejki na siebie, bo ignorowanie Liny zwykle kończyło się tragicznie. Dziewczyna zdecydowanie wolała, żeby to nie jej się dostało. W końcu dotarli do wrót zamkowych. Strażnicy zatrzymali ich na chwilę, jednak gdy tylko poznali Amę, od razu zreflektowali się i wpuścili ich. Po krótkiej chwili usłyszeli tubalny, męski głos. W ich stronę biegł wielki, barczysty, wąsaty mężczyzna. Amelia trochę się zmieszała.

- AMELIO!!! Nareszcie wróciłaś!! Tak tęskniłem! - Philionel porwał dziewczynę w objęcia.

- Ja... też... tęskniłam... ale... przez... ciebie... nie... mogę... oddychać...

- O wybacz! Ale tak dawno cię nie widziałem... Moja mała córeczka...

- No nie taka znowu mała... - wtrąciła Lina. - W końcu razem z nami kilkukrotnie uratowała świat. Przeciętna piętnastolatka nie jest też kapłanką świetnie wyszkoloną w białej magii.

- Ależ Lina... - zarumieniła się dziewczyna. Nie nawykła do komplementów ze strony czarodziejki. Prędzej mogła spodziewać się solidnego kopniaka i zażądania posiłku jak najszybciej się da.

- Co? Nigdy ci tego nie mówiłam? To ciesz się, bo więcej nie powiem. He, he, he...

- Dla mnie i tak zawsze będziesz moją małą Amelką! - Philionel znowu ścisnął córkę. Amelia zachłysnęła się.

- Dobra, dobra... Phil, może byś już puścił Amę i pozwolił jej stanąć? A tak swoją drogą, to zmieniłaś się Amelio. Dawniej to nie można cię było odkleić od ojca.

- Tak jakby... Eee... - zmieszała się Ama - może zmieńmy temat?

- Przepraszam, nie znam cię pani. - Książe zwrócił się do Filii. W istocie Philionel nigdy nie spotkał smoczycy osobiście.

- Filia ul Copt. To jest mój współpracownik - Jiras, a to mój przyszywany syn - Vaal.

- A tak, Amelia opowiadała mi o pani. Bardzo mi miło.

- Mnie również.

- A tak swoją drogą, to pewnie jesteście głodni, co? - zainteresował się Phil. - zapraszam na ucztę!

- No! - Linie zaiskrzyły oczy - Nareszcie mówisz do rzeczy!!

Amelia ślęczała nad talerzem. Z niesmakiem spojrzała na Linę i Gourry'ego opychających się bezwstydnie. Zelgadis rozmawiał o czymś z jej ojcem, Filia kulturalnie jadła jakąś potrawę z niesamowitym opanowaniem znosząc docinki Xellosa. Zamyślona księżniczka podniosła do ust kieliszek wina. Przypomniała sobie słowa czarodziejki: "Zmieniłaś się Amelio." Lina jak zwykle zbiła ją z tropu. "Owszem, zmieniłam się. Kto by się nie zmienił po takich mocnych przeżyciach. Poza tym ile można być tą małą córeczką tatusia? Piętnaście lat tata chuchał na mnie i dmuchał i nawet nie zauważył, że zdążyłam już dorosnąć. Poza tym... Głupio mi, gdy tak nade mną skacze. Nie jestem już małą dziewczynką... Nie chcę, by inni uważali mnie za taką. Poza tym... Ja..." Amelia spojrzała na Zelgadisa. Westchnęła cicho. "Poza tym jestem zakochana."

Filia podniosła kieliszek do ust. "Dobre wino" pomyślała. "Nic dziwnego, w końcu jesteśmy gośćmi samego księcia Philionela. Chociaż ja wolałabym herbatę. Namagomi, czego się gapisz? Ech... Ostatnio Xellos coraz bardziej mnie denerwuje. Wprawdzie on zawsze mnie denerwuje, ale zaczyna przesadzać. A żeby go piorun trzasnął. Nie patrz tak na mnie Namagomi!"

Gdy Philionel dowiedział się całej prawdy o Cedriku, od razu chciał zgarnąć wojsko i zaatakować. Amelia trochę go uspokoiła i odciągnęła od tego pomysłu. Armia nic by nie pomogła, wręcz przeciwnie! Phil nie znał miejsca pobytu Flame'a. Kiedy Amelia mu uciekła, znikł z Seyruun. Nikt nie wiedział, gdzie się teraz znajduje. Lina zaproponowała, żeby przeszukać willę Cedrika. Phil zgodził się. Szli korytarzem w stronę wyjścia. Zelgadis oglądał obrazy wiszące na ścianach, nie zważając na to, że reszta drużyny coraz bardziej się od niego oddala. Zatrzymał się na chwilę przed portretem młodej, czarnowłosej kobiety. Na oko miała dwadzieścia lat z kawałkiem, jej ciemne oczy kogoś mu przypominały. Uśmiechała się sympatycznie. Zelgadis zastanawiał się, kogo przypomina mu ta kobieta. Nagle usłyszał cichy głos.

- To moja matka.

Zelgadis spojrzał na Amelię i na obraz. Rzeczywiście, podobieństwo było uderzające. Jednak na twarzy Amy nie było uśmiechu. Raczej smutek. Żal. Tęsknota? Tak... Tęsknota. Zelgadis wiedział, że matka Amelii nie żyje. Wprawdzie nie znał szczegółów, ale nie chciał pytać. Po co rozdrapywać stare rany? Ich wzrok spotkał się. Ama wyraźnie miała nastrój na zwierzenia, bo po chwili milczenia powiedziała:

- Brakuje mi jej.

Zelgadis nie wiedział co powiedzieć. W oczach Amelii błysnęły łzy. Po chwili wahania delikatnie objął ją. Dziewczyna przymknęła oczy. Przez moment stali tak patrząc na obraz. Amelii zdawało się, że portret wygląda nieco inaczej. Uśmiech jej matki wydawał się inny, ale dziewczyna nie potrafiła sprecyzować, co było nie tak. Może tak właśnie patrzyłaby na nią, gdyby teraz żyła? "Tęsknie za tobą mamo. Widzisz mnie? Jestem już duża. Lina mówi, że się zmieniłam. Ma rację, nie sądzisz? A ty, co byś o mnie powiedziała?" z zamyślenia wyrwały ją słowa Zela.

- Powiedziałaby, że jesteś śliczna.

Grupa była już gotowa do drogi. Jiras został razem z Vaalem w zamku. Phil długo żegnał się z córką, ale w końcu ją wypuścił. Lina zastanawiała się, co mogą znaleźć w willi Cedrika. Wysłuchała uważnie wskazówek Philionela i zarządziła wymarsz. W chwilę później szóstka przyjaciół podążała drogą w stronę bramy miasta. Willa Cedrika znajdowała się za miastem, dlatego musieli przejść niezły kawałek, nim stanęli przed wrotami wielkiego budynku. Gdy Lina popchnęła drzwi, te zaskrzypiały złowieszczo.

- Jak w tanim horrorze. - stwierdziła czarodziejka i śmiało przekroczyła próg. - Oto jesteśmy, Cedriku Flame. Czekasz tu na nas, czy może uciekłeś? Nie martw się znajdziemy cię. Obiecałam, że cię zabiję i dotrzymam obietnicy. Słyszysz mnie, dupku?

- Tak. Słyszę cię, Lino Inverse.

Na schodach przed nimi stał mężczyzna. Po latach Lina miała problemy z opisaniem jego wyglądu. Nic nie zdradzało jego przynależności do rasy wampirów, wręcz przeciwnie, mógł być zupełnie normalnym, nie rzucającym się w oczy człowiekiem, o którym od razu się zapomina. Jeden tylko szczegół zapadał w pamięci każdemu, kto tylko na niego spojrzał. Ostre kły wampira i spojrzenie istoty nawykłej do krwi i mordu. Lina nigdy wcześniej go nie widziała, ale doskonale wiedziała, kto to jest. Potwierdził to nienawistny szept Amelii i Filii.

- Cedrik Flame!

CDN.

No... zbliżamy się do szczęśliwego... półmetka. ^_^ Jak tak sobie myślę, to ten rozdział niewiele wniósł do fabuły... Ale był mi potrzebny.

Mai-chan.

Poprzedni rozdziałNastępny rozdział

Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż komentarze do całego cyklu

Brak komentarzy.