Komentarze
Kyo
- [bez tytułu] : Kyo : 2009-02-26 00:18:59
- [bez tytułu] : Kyo : 2009-03-06 10:57:28
- [bez tytułu] : Kyo : 2009-03-06 11:03:44
- [bez tytułu] : Kyo : 2009-03-06 11:19:25
- [bez tytułu] : Kyo : 2009-03-06 11:39:31
- [bez tytułu] : Kyo : 2009-03-06 11:47:20
Zaczęło się lekko sztywno i niemrawo, ale potem im dalej, tym lepiej. W paru momentach aż rubasznie zarechotałem. Co bym zmienił - szyk zdań w kilku miejscach, w kilku zmienił konstrukcję, może ze trzy wyciął w pień i napisał od nowa. Ale ja to ja, a każdy pisze po swojemu. Jedyne poważniejsze zastrzeżenie to puenta, która powinna być IMHO bardziej wyrazista. Jest dobra, owszem, ale i tak mogłaby być lepsza.
TL;DR: Czytało się sympatycznie. Jadę dalej, wielcem ciekaw ewolucji stylu.
Tak mi właśnie przyszło do głowy, że możnaby ten tekst przerobić na sztukę teatralną. Przynajmniej pierwsze trzy rozdziały. Jedność czasu i miejsca (z grubsza) już jest, kwestia dorobienia didaskaliów.
A tak zupełnie ogólnie, czyta się przyjemnie. Do Doom Troopera mam sentyment, bo zagrywałem się w niego swojego czasu namiętnie. Dopóki nie wyszła Golgotha, z którego to dodatku karty powszechne rozwalały moją unikatową talię w drebiezgi, co mnie dość mocno wtedy zeźliło.
No, miejmy nadzieję, że nie ostatniej. I miejmy nadzieję, że Aurorka wywiąże się z "przygodowości", bo póki co jest to zaiste czysto obyczajowy, fanowski SI. Aczkolwiek napisany całkiem zgrabnie.
BTW, "sekretarki" są passe. Obecnie "rekrutuje się" "Asystentki Prezesa". :>
Styl trochę drętwy i bez polotu, kojarzy mi się niemrawo bardziej ze szkolnym esejem niż z beletrystyką. Jak już wspomniała moshi_moshi warto przeprosić się ze zdaniami wielokrotnie złożonymi. Nastrój zaś, szczególnie mroku, najskuteczniej buduje się posługując się kontrapunktem - chociażby umieszczając w tekście odrobinę humoru lub groteski, które później zostaną skontrapunktowane jakimś ponurym zwrotem akcji. Polecam Neila Gaimana, to mistrz tego typu zagrywek.
Aż się łza kręci w oku.
Ja ten tekst jeszcze mam u siebie na którejś starej płycie z archiwami SMD, gdzie przetrwał wszelkie pady, zawieruchy i apgrejdy połączone z formatem. W dalszym ciągu czyta się przyjemnie, w dodatku widać, jak od tamtego czasu zmienił Ci się styl. Na lepsze, naturalnie.