Tanuki-Czytelnia

Tanuki.pl

Wyszukiwarka opowiadań

Yatta.pl

Opowiadanie

Flood of tears.

Flood of tears

Autor:Envy
Korekta:Dida
Serie:Fullmetal Alchemist
Gatunki:Romans
Uwagi:Yaoi/Shounen-Ai, Erotyka
Dodany:2008-08-30 11:43:17
Aktualizowany:2008-11-01 23:57:17



Cisza. I ta przerażająca ciemność, gdzieś w oddali przerywana tylko rozjaśniającymi nocne niebo błyskawicami.

Wskazówki, wiszącego na brązowej ścianie zegara, powoli poruszały się, aby lada chwila wskazać dwudziestą trzecią godzinę.

Siedział przy oknie od wielu godzin, obserwując tylko jak duże krople zimnego, jesiennego deszczu, obijają się o szybę, by chwilę później potokiem spłynąć na blaszany parapet. Nie bacząc na to, że w ponurym, ciemnym pokoju już i tak było chłodno, uchylił okno, i głęboko odetchnął mroźnym, listopadowym powietrzem.

Kilka pojedynczych kropel, pchanych przez wiatr, poleciało na jego twarz, mieszając się ze słonymi łzami, które jedna za drugą spływały z jego złocistych oczu.

Nie pamiętał kiedy ostatni raz czuł się tak potwornie. Był sam, całkiem sam.

Nie było obok niego Alphonsa, który mógłby go teraz objąć, powiedzieć, że wszystko się ułoży. Nie było Winry, która tak wiernie trwała przy nim nawet w najgorszych chwilach. Nie było Lina i Ranfun, którzy zawsze potrafili go doprowadzić do szaleństwa w bardzo krótkim czasie, ale których brak tak dotkliwie odczuwał. Nie było nikogo. Choć może...

Ciche pukanie do drzwi nakazało mu przerwać na chwilę ten potok myśli. Omiótł tylko pokój wzrokiem, by zaraz potem znów jego uwagę przyciągnął przejeżdżający za oknem samochód.

Stuk, stuk, stuk.

Chłopak nawet nie odwrócił się, gdy ciężkie, dębowe drzwi uchyliły się, wpuszczając do ciemnego pokoju nieco światła. Jednak gdy usłyszał lodowaty głos, kogoś, kogo widok zawsze wprawiał jego serce w nieznośnie szybki ruch, zadrżał.

- Nie przychodzisz do pracy. Nie odbierasz telefonu. Bałem się, że coś ci się stało, Edo.

Stalowy powoli spojrzał na ciemną sylwetkę mężczyzny w drzwiach. Choć nie musiał. Wszędzie rozpoznałby ten znienawidzony, arogancki głos Roy’a Mustanga.

- Powiesz mi, co się stało? - spytał pułkownik, podchodząc do chłopca. Delikatnie położył rękę na jego ramieniu. Edward zadrżał ponownie, tylko skulił się jeszcze bardziej, oplatając ugięte kolana ramionami. Łzy ponownie napłynęły do jego oczu, by zaraz potem opuścić je, spływając po bladych policzkach. Bał się, że jeśli powie cokolwiek, rozryczy się jak małe dziecko. A najbardziej na świecie nie chciał rozkleić się przy swoim największym wrogu, a zarazem kimś tak dla niego bliskim.

- Ed... przepraszam...

Mustang chwycił podbródek Stalowego i spojrzał w jego głębokie, złote oczy. Zwykle widział w nich te radosne, łobuzerskie iskierki, dziś zastąpione bezgranicznym strachem.

-Ja już nie mam siły, Roy - powiedział chłopak, z trudem powstrzymując płacz. - Mam już dość życia ze świadomością, że nigdy nie będę dla ciebie nikim ważnym. Mam dość zabawy, gry, w którą grasz ze mną odkąd...

- Odkąd się poznaliśmy, tak? - Mustang nie czekał na odpowiedź. Delikatnie musnął wargami pełne usta chłopca, czując przy tym, jak jego serce bije tak szybko, jak gdyby lada chwila miało wyskoczyć mu z piersi.

Tak bardzo obawiał się tej chwili, chwili gdy powie Edwardowi, że nie jest dla niego tylko przyjacielem. A teraz, gdy ów moment nadszedł, wszystko wydawało się tak banalnie proste.

Nie zdawał sobie jeszcze sprawy, czy naprawdę kocha chłopca, czy jest to chwilowa fascynacja, żądza, która opuści go, gdy tylko zdobędzie ciało Elrica. Ale nie bardzo teraz się to liczyło. Nie mógł już dłużej opierać się mocno zarysowanym ustom chłopca, jasnym kosmykom włosów, które uciekły z luźno związanego warkocza.

I tym oczom..

Roy patrzył w te piękne, złociste źrenice, niczym w obrazek. Być może sprawił to alkohol, którego przed wizytą w domu Stalowego wypił niemało, lecz przez chwilę, przez ułamek sekundy, wydało mu się, że w jego oczach zobaczył malutki pobłysk szczęścia.

Delikatnie dotknął dłonią twarz chłopca, sprawiając, że na twarzy Stalowego zagościł nieśmiały uśmiech, a policzki oblał szkarłatny rumieniec.

Mustang zawahał się. Krótka chwila, która mogła ich połączyć, mogła równie dobrze zepsuć ich wzajemne relacje. Ale Stalowy nawet się nie opierał, gdy pułkownik delikatnie ściągał z niego koszulkę, a następnie zaczął całować jego nagi tors. Jego język zsuwał się coraz niżej, czuł przy tym, jak drobne palce Eda muskają jego włosy. Lekko popchnął go na bordowy fotel, stojący tuż przy oknie.

- Roy...drzwi... - szepnął Stalowy, ciągle czując na swoim podbrzuszu delikatne pocałunki pułkownika.

Na wpół otwarte drzwi pokoju sprawiały, że podekscytowanie Roy’a rosło z każdą chwilą, równocześnie zdawał sobie sprawę, że są sami w dużym domu Elrica.

Mustang szybkim ruchem ściągnął z siebie koszulę i niedbale rzucił ją w kąt. Pochylił się nad czerwonym fotelem i zbliżył swoją twarz do twarzy kochanka. Zauważył, że strach, który na początku widział w oczach kochanka, niemal całkowicie zniknął.

Roy chwycił podopiecznego za szyję, zbliżając swoje usta do delikatnych warg szesnastolatka. Chciał go uspokoić, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, jednak w chwili, gdy ich usta się złączyły się, Ed zrozumiał, że nie będzie w stanie już przerwać tego, co nieuniknione. Wiedział, że pozwolił Mustangowi na zdecydowanie za dużo. Ale rozumiał też, że tego tak naprawdę pragnie.

Przygryzł błądzący w jego ustach język tak mocno, że Roy syknął z bólu i odsunął się na kilka centymetrów. Ed nieznacznie się uśmiechnął, a gdy podobny wyraz zagościł na twarzy Płomiennego, zarumienił się jeszcze bardziej, kolorystycznie upodabniając się do piwonii. Nie rozumiał dlaczego Roy to robi, ani tym bardziej nie rozumiał, dlaczego on się na to zgadza. Ale przecież człowiek nie zawsze musi wszystko rozumieć. Czasem po prostu trzeba robić to, co podpowiada serce.

- Przestań... - szepnął wprost do ucha przełożonego - proszę cię, po prostu przestań...

- Słucham? - Przez ułamek sekundy na twarzy mężczyzny widać było zdziwienie

- Przestań...zachowywać się jak gówniarz.

Odwrócił się tylko i od razu poczuł dziesięć szczupłych palców, dotykających jego pleców. Mustang, poczuwszy pojedyncze kropelki potu, spływające wzdłuż kręgosłupa Stalowego, zbliżył usta do jego pleców i przejechał językiem, czując każdy kręg swojego partnera. Dziwny dreszcz, którego Stalowy nie zasmakował nigdy wcześniej, przeszył go na wylot.

Roy wszedł w niego, powoli ale zdecydowanie, całując przy tym kark i złociste włosy partnera. Usłyszał cichy jęk, bardziej bólu niż rozkoszy.

-Cii...-szepnął, głaszcząc swojego kochanka po plecach. Po chwili, gdy miał już pewność, że Edward przyzwyczaił się do jego tępa, zaczął poruszać się nieco szybciej. I choć nie trwało to dłużej niż dwie minuty, po których obaj poczuli, rozchodzący się po całym ciele rozkoszny dreszcz, to Edowi wydawało się, że robią to całą wieczność.

***

Ed otworzył oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu. Odetchnął spokojnie.

Był w swojej sypialni. Tak bardzo bezpiecznie czuł się pośrodku czterech, pomalowanych na ciemny beż, ścian.

To tylko sen. Tylko zwykły sen.

Ale sny nie pozostawiają po sobie śladów. Po obudzeniu się, nie widzisz osób, które stworzyła twoja wyobraźnia.

A obok Stalowego spokojnie spał pułkownik.

- Roy?

- Hm?

- Śpisz?

- Tak.

- Edo?

- Hm?

- Kocham cię.

- Wiem.


Ostatnie 5 Komentarzy

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze
  • Lyneel : 2011-07-26 21:52:03

    mnie sie niestety nie podobalo.

    duzo malo wiarygodnych elementow, zwlaszcza zachowanie Edwarda. Absolutnie nie potrafie sobie tego wyobrazic.

    Zauwazylam tez sporo bledow. Np. "Roy patrzył w te piękne, złociste źrenice" . zrenice nie moga byc zlote - chodzilo pewnie o teczowki.

    dalej: Wszędzie rozpoznałby ten znienawidzony, arogancki głos Roy’a Mustanga." Rozumiem, ze Eda ten glos faktycznie mogl irytowac i nasuwac zle skojarzenia, ale glos ukochanej osoby trudno nazwac znienawidzonym.

    "Mam już dość życia ze świadomością, że nigdy nie będę dla ciebie nikim ważnym. Mam dość zabawy, gry, w którą grasz ze mną odkąd... " Przepraszam, ale nie moge uwierzyc, ze Ed powiedzialby cos podobnego. Nawet wystraszony, sfrustrowany i zasmucony.

    "zbliżył swoją twarz do twarzy kochanka. Zauważył, że strach, który na początku widział w oczach kochanka, niemal całkowicie zniknął." tutaj powtarza sie "kochanek", samo zas okreslenie troche mi nie pasuje. przynajmniej w mojej interpretacji stosunku bohaterow w tym opowiadaniu. Tez malo wiarygodna czesc, ktora dotyczy strachu.

    "zarumienił się jeszcze bardziej, kolorystycznie upodabniając się do piwonii." Po akcji, ktora Ed wlasnie wykonal, to raczej nie na miejscu. przynajmniej w moim odczuciu

    Tyle wstepnych uwag. Sorry, jesli czepiam sie ciut za duzo. mimo wszystko jezyk jest dobry i pomyslalam, ze ten komentarz na cos sie moze przyda

    pozdrawiam

  • anulka406 : 2010-04-21 00:19:49
    IDK

    FF mi się podobał, aczkolwiek sama nie wiem co o nim tak naprawdę myśleć. Ja nie zwróciłam uwagi na ten szczegół o domu, bo można na niego przymknąć oko (czas akcji jest nieokreślony - Ed ma 16 lat, więc równie dobrze może dziać się to już znacznie później po akcji i mógł sobie wybudować. Choć fakt, że wszyscy wiemy, co wtedy byłoby z Mustangiem... Jednak w sumie mniejsza o to, dom akurat nie jest ważny), mnie natomiast w oczy rzuciło się zachowanie bohaterów. To, co mówią nie pasuje do tego, co powiedziałyby te postaci. Jednakże jest to fanfick, a te mają to do siebie, że to tylko fan-twórczość i miło jest czasem poczytać o sytuacjach, które nie mogłyby mieć miejsca. Ale brak mi tu jednak tego klimatu FMA. Chociaż cały tekst ogólnie mi się podobał - był przystępny, gładko się czytało. Zakończenie świetne. Takie proste a jasne.

    Podsumowując, FF jest dobrze napisanym tekstem, ale nie czuję w nim klimatu anime/mangi. Mimo wszystko warto zwrócić na niego uwagę. Dobra robota.

  • Dake Emi-chan : 2010-03-08 02:30:55
    Sugoi!

    Strasznie mi się podobało! Wiele jest w tym emocji, bardzo dobrze dobrane słowa. Wiesz jak trafić do czytelnika ;)

    Zostawiam 10!

    PS. Lubię FMA, a to że Ed w tej opowieści ma dom jest super pomysłem. Nie ma to jak dać się ponieść fantazji :)

  • Envy : 2009-03-07 17:56:19
    .

    Dzięki za pozytywną opinię.

    Wiem, wiem, niestety pisząc to, jakoś nie pomyślałam, że Ed nie ma domu. Cóż, to zaleta fanfików- że czasem są całkowicie inne niż oryginalna fabuła :]

  • Dorobo-sensei : 2009-01-27 21:53:41
    Ciekawe, naprawdę ^^

    Bardzo mi się podobał dobór słów i określeń. Ciekawie się to wszystko potoczyło. Tylko mam jedno zastrzeżenie: Ed przecież nie ma domu? o.O xD

  • Skomentuj
  • Pokaż wszystkie komentarze