Opowiadanie
Sailor Sun
część dwudziesta pierwsza "Nezumi"
Autor: | Aurorka |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Sailor Moon |
Gatunki: | Przygodowe |
Uwagi: | Self Insertion |
Dodany: | 2009-07-27 11:01:36 |
Aktualizowany: | 2009-07-27 11:01:36 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
- ...zostało nam... ostatnie piętro...
- Przypominam, że to ja się wspinam po tych schodach.
Yoshi nie odczuwał strachu. Po tamtym ataku paniki (doszedł do wniosku, że to nie mogło być nic innego) czuł się doskonale. Nawet nie miał zadyszki.
- Fuj!
- ...co znowu...?
- Na coś nadepnąłem.
- ...?
Schylił się i zaraz cofnął się gwałtownie, prawie spadając ze schodów.
- ...aaaaa... - Pajączek o mało co nie spadł. - ...co to... było...?
Yoshi uspokoił swój oddech i ponownie się pochylił. Ostrożnie.
Na stopniu leżał szczur.
A przynajmniej kiedyś nim był.
Teraz to była tylko zwęglona sierść i ogon.
- ...szczur...?
- Jak myślisz, co mu się mogło stać?
- ...wygląda... jakby był... upieczony...
Yoshi pochylił się jeszcze niżej i powąchał.
- ...co jaśnie pan... robi...?
- Musiało się to stać niedawno - zignorował jego pytanie. - Ciekawe, co mogło go tak usmażyć.
- Długo rozmawiają. - Wenus nerwowo przemierzała jadalnię.
- Siadaj - powiedział Endymion spokojnie. - Wydeptując dziurę w podłodze niczego nie przyśpieszysz.
Wenus posłusznie usiadła, by zaraz ponownie się zerwać.
- Może jednak sprawdzę...
- Ani mi się waż!
Wszyscy spojrzeli zaskoczeni na Selenity.
- Jeśli nie możesz usiedzieć na miejscu, to idź powitać Outer Senshi.
- ?
- Właśnie przekroczyły Wrota Czasu - odpowiedziała spokojnie na nieme pytanie.
- Jesteśmy na miejscu? - Neptun ostrożnie przekroczyła próg.
Luna zeskoczyła z jej ramion i zamknąwszy oczy wciągnęła powietrze.
- Nie ma wątpliwości. Poznaję ten zapach. - Skoczyła do przodu. - Chodźcie!
Aurelia skończyła myć szklanki. Wytarła ręce w ręcznik.
- Lepiej się czujesz?
- Tak.
Podeszła do stołu i położyła dłoń na jej główce.
- Na pewno?
- Uhm.
Wzięła Chibiusę za rękę.
- Chodźmy do reszty, okej? - uśmiechnęła się.
Chibiusa nie drgnęła.
- O co chodzi? - Aurelia przykucnęła koło krzesła.
- Pamiętam... - Chibiusa urwała.
- Co pamiętasz? - zapytała łagodnie.
- Sweter.
- Sweter? - Serce zaczęło jej szybciej bić.
- Dziwny był.
Poczuła jak ręce robią się jej zimne.
- Tak...?
- Taki... - zawahała się. - Miał dziwne kolory. Wyglądał jak...
- Jak tuzin zawiązanych w supeł tęcz - dokończyła głucho Aurelia.
Chibiusa uważnie przyjrzała się Aurelii, po czym powoli kiwnęła główką.
- Luna! - Selenity mocno ściskała kotkę.
- Bo mnie udusisz...
- Przepraszam. - Zwolniła uścisk. - Martwiłam się. - Otarła łzę, która pojawiła się w jej oku.
- Ja też przepraszam, że cię nie uprzedziłam .
- To nic. - potrząsnęła głową.
- A gdzie Mała Dama? - przerwała im Pluton.
Stali na półpiętrze i zastanawiali się co zrobić. Yoshi popatrzył na to co miał w ręku, a co kiedyś było kompasem. Był w kawałkach.
Rzucił go. Zobaczył niebieski błysk i tyle z niego zostało.
- ...myślę, że to... bariera...
- Tyle to ja też wiem. - Skrzywił się. „Gdyby nie ten szczur...” Wstrząsnął się. „Strach pomyśleć”.
- Cholera by to... - nie dokończył. „Co on sobie o mnie pomyśli?”
- ...wzięła... - dokończył Pajączek.
- Święta racja - uśmiechnął się szeroko.
- Mała Dama!
Chibiusa rzuciła się w ramiona Plutona.
- Nic panience nie jest?
- Nie.
- To dobrze - uśmiechnęła się ciepło.
- Aurelia? - Neptun podeszła do Aurelii, która opierała się ręką o drzwi. - Dobrze się czujesz?
- Yoshi...
- Kto?
- Później wam opowiemy. - Hotaru podeszła do Aurelii. - Co z nim?
- Jest w niebezpieczeństwie.
- Skąd wiesz?
- To o nim mówiła Chibiusa.
- Jeszcze trochę...
- Jeszcze chwilkę...
- Uda mi się...
- Musi mi się udać...
- MUSI...
- Mgła znikła?!
Stały przed pałacem, rozglądając się wokoło.
- Spójrzcie! - Merkury wskazywała niebo.
Mgła wisiała kilkanaście metrów nad ziemią i mieniła się kolorami.
- Piękne... - wyszeptała Neptun.
Zauroczone wpatrywały się w podniebny spektakl. Tylko Aurelia nie doceniała jego piękna. Zbiegła ze schodów i zawołała:
- Pośpieszcie się!
- Ej! - zatrzymała ją Mars. - A ty dokąd?
- Jak to...
Mars podeszła do niej i zaczęła z powrotem wpychać ją na schody.
- Zostajesz.
- Ale...
- To może być niebezpieczne, więc zostaniesz w pałacu razem z Małą Damą, królem, Luną i Artemisem.
- Ale...
- Nie martw się. Jeśli coś mu grozi to mu pomożemy. - Mars uśmiechnęła się. - Przyprowadzimy go całego i zdrowego, zobaczysz. Ruszajmy! - zwróciła się do Czarodziejek.
- Czy mi się wydaje, czy mgła rzednie?
- ...może... trochę...
- Wiesz, odnoszę dziwne wrażenie, że gdy mgła się podniesie ponad Tokio Tower coś... - Yoshi zawahał się szukając odpowiedniego słowa - coś się skończy.
Koniec części dwudziestej pierwszej, jak widzicie wszyscy bohaterowie ciągną do tego samego miejsca :))) Długo oczekiwana przez wszystkich czytelników kulminacja... Nadal nie wiadomo kiedy nastąpi ;PPPPPPPP
Dlaczego mgła się uniosła? I co ma się skończyć po jej uniesieniu? Czy Czarodziejkom uda się uratować Yoshiego? A czy Yoshi dostanie się na ostatnie piętro?! I co go tam czeka?!
Story wrote by Aurorka (24.10.2003)
:)
wow! świetnie się czyta! i chyba po raz pierwszy w życiu wydaje mi się, że pająki są urocze ;) bardzo podoba mi się ta opowieść, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! :)