Opowiadanie
Sailor Sun
część czwarta "Asagohan"
Autor: | Aurorka |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Sailor Moon |
Gatunki: | Przygodowe |
Uwagi: | Self Insertion |
Dodany: | 2009-03-26 19:19:14 |
Aktualizowany: | 2009-03-26 19:19:14 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Był mglisty poranek. Po kilku słonecznych dniach zapowiadało się na zmianę pogody. Cały pałac pogrążony był we śnie.
Drzwi od komnaty Hotaru cichutko się uchyliły. Luna podeszła do łóżka, na którym spała dziewczyna, o której opowiadała Usagi. Leciutko wskoczyła na łóżko i zbliżyła się do śpiącej. Dziewczyna miała bardzo jasną cerę. Wyglądała jak martwa. Luna zbliżyła nos do jej nosa by upewnić się, że oddycha. I właśnie w tej chwili dziewczyna otworzyła oczy.
Pałacową ciszę rozdarł krzyk. W chwilę potem wpadło do komnaty dziewięć czarodziejek. Zastały Aurelię siedzącą na podłodze i zmieszaną Lunę.
- Luna! Chcesz... żebym... dostała... zawału? - Aurelia po każdym słowie nabierała powietrza do płuc i powoli wypuszczała. Podniosła się na nogi, pocierając bolący tyłek. „To już drugi raz w ciągu dwudziestu czterech godzin, nabawię się siniaków” - pomyślała. - Czy w taki sposób budzi się u was ludzi? - skierowała pytanie do zebranych osób.
- Przepraszam za nią - powiedziała Usagi, biorąc Lunę na ręce. - Luna co ci przyszło do głowy?
- Przepraszam. Chciałam sprawdzić czy żyje.
- A dlaczego miałabym nie żyć?!
- Jesteś bardzo blada.
- Wiem - ciężko wzdychając usiadła na łóżku. - Nie mogę się opalić.
- Czy to jakaś choroba skóry? - zainteresowała się Ami. Aurelia spojrzała na nią lekko zaskoczona. - Wyskakują ci od słońca jakieś bąble lub coś takiego?
- Nie. Nie oto chodzi. Ja nie mogę się OPALIĆ, a nie OPALAĆ.
- Naprawdę? - W głosie Ami słychać było fascynację. Zrobiła kilka kroków w jej kierunku, bacznie przyglądając się jej skórze. - Masz to od dziecka?
- Tak. Nie miałabym nic przeciwko temu, byś ją zbadała, ale niestety muszę już iść. - Wstała, rozglądając się po pokoju. Zobaczyła swoje rzeczy leżące na stoliku. - Spóźniłam się na wczorajszy samolot i pewnie rodzice będą się martwić. Muszę się dowiedzieć kiedy mam następny. - Wzięła swoje rzeczy i skierowała się do drzwi. - Mam nadzieję, że już sprawdziliście czy mówię prawdę - Odwróciła się w drzwiach. - Przepraszam za kłopot. - W progu obróciła się jeszcze raz. - Aaa... Hotaru niezły spektakl - powiedziała, wskazując lampy. - Do widzenia. Miło było was poznać. - Już miała wyjść, gdy nagle dało się słyszeć burczenie w żołądku.
- O nie! Zapomnieliśmy o kolacji dla ciebie! - Michiru zakryła usta dłonią.
- Chyba raczej o śniadaniu - burknęła Haruka.
- Nie kłopoczcie się tym. Zjem na lotnisku.
- Ależ nie ma mowy! - W głosie Makoto słychać było zdecydowanie. - Zaraz coś przyrządzę! - mówiąc to w pośpiechu wybiegła, a za nią Michiru.
- Ale...
- Lepiej się z nią nie spierać - powiedziała Hotaru, biorąc Aurelię pod rękę. - Poza tym Mako-chan cudownie gotuje. Palce lizać!
- JUŻ WIEM!
Na ten krzyk wszyscy się odwrócili. Minako z wypiekami na twarzy wskazywała palcem Aurelię.
- To ciebie wczoraj spotkałam na Tokio Tower!
- Zgadza się - uśmiechnęła się Aurelia. - Zrobiłam wam zdjęcie.
- No proszę jaki ten świat mały - powiedziała, kładąc ręce na biodrach.
- Też mi odkrycie - prychnęła Rei.
- O co ci chodzi?! - zaperzyła się Minako.
- Dziewczyny uspokójcie się - powiedziała łagodnie Usagi, kładąc im na ramiona dłonie. - Kiedy człowiek głodny, robi się zły.
Stół pokrywał wielki, ręcznie haftowany obrus. Na nim stała porcelanowa zastawa, a po chwili pojawiło się na niej mnóstwo potraw. Począwszy od francuskich grzanek, poprzez naleśniki ze świeżymi owocami, rogaliki z dżemem, a skończywszy na jajecznicy na boczku. Aurelia nigdy w swoim życiu nie widziała tylu potraw na raz. „Kiedy ona zdążyła to zrobić?!” - pomyślała.
Przy stole brakowało dwóch osób: Mamorka i Chibiusy. „Chibiusa pewnie jeszcze śpi, a Mamoru pewnie w pracowni komputerowej”. Postanowiła nie zaprzątać sobie tym dłużej głowy i zabrać się do jedzenia.
- To się nazywa królewskie życie... ehh... Mogłabym się przyzwyczaić.
- Mówiłaś coś?
- Nie, nic - uśmiechnęła się. - Miałaś rację. Palce lizać.
- Prawda? Mako-chan jest cudowną kucharką!
Słysząc tę pochwałę Makoto zarumieniła się.
- Zawsze ty gotujesz?
- Tak. Pomaga mi Michiru.
- Cudo!
Otworzyły się drzwi.
- Przepraszam za spóźnienie - rzekł Mamoru, podchodząc do stołu. - Mam złą wiadomość - mówiąc to skierował wzrok na Aurelię. - Z powodu mgły odwołano loty. Synoptycy nie zapowiadają na razie poprawy. Na razie będziesz naszym gościem. Czuj się jak u siebie w domu.
- Oprowadzę cię po pałacu, okej? - zapytała Hotaru.
Nie dostała odpowiedzi. Aurelia, od czasu gdy Mamoru wspomniał o mgle, siedziała ze spuszczoną głową.
- Wszystko w porządku? - zapytała z troską w głosie Hotaru. - Aurelia? - Dotknęła lekko jej ramienia.
Ocknęła się.
- Przepraszam. - Nagle wstała. - Muszę zadzwonić. - Zrobiła krok w stronę drzwi. Zatrzymała się. - Gdzie telefon?
- Zaprowadzę cię.
Po chwili Hotaru wróciła.
- Gdzie Aurelia?
- Rozmawia z rodzicami.
- Nie powinnyśmy zostawiać jej samej - powiedziała Haruka.
- Przestań wreszcie! - krzyknęła Michiru. - To nie wróg.
- Co? - Haruka spojrzała na nią zdziwiona. - Chodziło mi o jej stan zdrowia. Nie wyglądała za dobrze.
- Masz rację - szepnęła Usagi, po czym opuściła jadalnię.
„To wszystko prawda. Pałac, czarodziejki, przeszłość... przyszłość... ciągła walka...”
- Znam cię.
Na ten głos drgnęła. Odwróciła się od telefonu. Przed nią stała mała, różowowłosa dziewczynka, ubrana w przydługą koszulkę nocną, ściskająca pod pachą dużego misia.
- Znasz mnie? - Przykucnęła przy niej.
- Tak.
- Ja ciebie też znam - uśmiechnęła się do niej.
- Ze snu?
- Snu?
- Śniłaś mi się.
- Ja? - zapytała zaskoczona.
- Tak. - Kiwnęła główką.
- Tutaj jesteś. - Zbliżała się Usagi. - Wszędzie cię szukałam Mała Damo. - Położyła jej dłoń na główce. - Widzę, że już się poznałyście.
Koniec części czwartej, mam nadzieję, że wena mnie nie opuści :)
Historia z kotem jest autentyczna. Przydarzyła się mojej znajomej. Najadła się wtedy niezłego stracha ;)
Story wrote by Aurorka (18.9.2003)
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.