Opowiadanie
Sailor Sun
część szósta "Omoide"
Autor: | Aurorka |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Sailor Moon |
Gatunki: | Przygodowe |
Uwagi: | Self Insertion |
Dodany: | 2009-04-09 13:04:34 |
Aktualizowany: | 2009-04-09 13:04:34 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
„Musiała akurat teraz! Ale sobie wybrała porę!”
- Cholera. - Wyciągnął rękę, próbując wymacać komórkę. „Gdzie się ona do cholery zapodziała?!” Otworzył jedno oko. - Świetnie... - mruknął pod nosem. - Jeszcze szaro.
Telefon nadal dzwonił.
- GDZIE TEN CHOLERNY TELEFON?! - Otworzył drugie oko. Próbował się zorientować skąd dochodzi dźwięk.
Telefon leżał wśród stert książek na biurku. Wczoraj do późna siedział nad pracą.
Odrzucał kołdrę, gdy telefon zamilkł. Spał zaledwie... Spojrzał na zegarek. Przetarł oczy i spojrzał jeszcze raz. Zegarek wskazywał za pięć dwunasta. Przyłożył go do ucha. Chodzi. Dziwne. Rozejrzał się po pokoju. Było zdecydowanie za ciemno na południe. Jęknął i podniósł się z łóżka. Ziewnął i przeciągnął się. Podszedł do okna i odsłonił zasłonki. Za oknem nic nie było. Przetarł ręką szybę, sądząc, że zaparowała. Nic. Zawahał się po czym energicznie otworzył okno. W mgnieniu oka do pokoju wdarła się mgła. Wyciągnęła swoje macki badając teren i oplatając się wokół mebli. Razem z nią przyszło coś jeszcze...
- Proszę nic im nie róbcie!! - Aurelia stała na środku pokoju, rozłożywszy ręce na boki. - To moja wina. To ja zostawiłam otwarte okno. - W jej oczach widać było łzy.
Haruka stała jak wryta. Nigdy nie widziała niczego podobnego. Za nią chowała się Hotaru, wydając zduszone okrzyki. Michiru cofnęła się, wpadając na skamieniałą Setsunę.
Pokój wyglądał jak wielka żywa istota. Falował i drgał. Nie było widać żadnych mebli, ponieważ przykryte były milionami pająków. Tworzyły jeden organizm, który pulsował i był w ciągłym ruchu.
Jednak wokół stóp Aurelii był kilkucentymetrowy odstęp. Mimo, że Aurelia nie patrzyła pod nogi idąc przez pokój, pająki usuwały się spod jej stóp, nikogo innego nie wpuszczając do pokoju.
- Jak możesz tak stać wśród nich? - otrząsnęła się Haruka.
- Bbbbo ja... - jąkała się Aurelia, rozglądając dookoła. Pająków ciągle przybywało. Podeszła do okna i je zamknęła.
Przybiegła Makoto z Rei. Dobili także Ami z Minako i Mamoru. Usagi się ociągała. Wcale nie miała ochoty znów ich oglądać.
Nie miał nic przeciwko pająkom.
Kilku pająkom.
A zdążyło wejść do jego pokoju kilkaset. Wszystkie zajęły miejsce na suficie. A przynajmniej miał taką nadzieję. Nie chciałby ich znaleźć przypadkiem w pościeli.
Nie opuszczając głowy, powoli wyszedł z pokoju. Po drodze zabrał telefon. Dopiero za drzwiami odetchnął.
Zastanawiał się gdzie zadzwonić.
Po strażaków? Nie. Oni się nie zajmują pająkami.
Po policję? Nie.
- Jasne - ironizował - proszę te pająki aresztować. Zakłócają mój sen.
Potrząsnął głową.
Po dezynfekcję. Tak. Oni zajmują się robalami.
Siedzieli w pokoju Setsuny. Znajdował się naprzeciwko pokoju Hotaru. Usagi i Hotaru usiadły pod oknem. Chciały być jak najdalej od pająków. Aurelia wpatrywała się w drzwi od pokoju Hotaru.
- I... - Rei też co chwilę zerkała na drzwi.
- I kiedy myślałam, że już po mnie - kończyła opowiadać Aurelia - zjawiły się one.
Tak. Dzień, w którym o mało nie zginęła, doskonale pamiętała. Miała wtedy sześć lat. Ostatnie lato przed szkołą. Spędzała je na wsi u babci. Wszędzie wściubiała swój nosek. Kończyły się żniwa. Tata z wujkiem układali w stodole bele z sianem. A ona bawiła się małymi kotkami. Rano poszła dać mleka kotkom. To był jej obowiązek. Spały w kącie stodoły. Tego dnia brakowało jednego. Usłyszała miauczenie spod dachu stodoły. Stał na belce. Nie umiał zejść. Nie namyślała się. Weszła po drabinie. Powoli przeczołgała się do kotka. Wzięła go do ręki. Gdy zawracała, straciła równowagę. Wisiała kilka metrów nad klepiskiem, ściskając kotka pod pachą, trzymając się jedną ręką belki. Bała się. Gdyby go puściła, mogłaby spróbować się wciągnąć. Ale kotek też się bał. Przestał nawet miauczeć. Wpatrywał się w nią tymi swoimi zielonymi oczkami. Nie mogła go puścić. Wiedziała, że nie ma po co wołać o pomoc. Wszyscy byli w polu, a babcia gotowała obiad. Była przygłucha. Nie usłyszałaby jej. Nie wie jak długo tak wisiała. Ręka jej drętwiała. Nie wytrzymała. Puściła.
- Utworzyły coś w rodzaju materaca - dokończyła. - Miałam miękkie lądowanie.
- Super! - Chibiusa siedziała na kolanach Mamoru i z rozjarzoną twarzyczką wpatrywała się w Aurelię.
- Ja bym tego nie powiedziała - Minako siedziała z podkurczonymi nogami. Tak na wszelki wypadek.
Nikt inny się nie odezwał.
- Nikomu o tym nie mówiłam, bo i tak by mi nie uwierzył. Ale od tamtej pory ciągle mi towarzyszą.
- Towarzyszą? - Haruka stała przy drzwiach gotowa w każdej chwili je zamknąć, gdyby jednak pająki zdecydowały się opuścić pokój Hotaru.
- U mnie w pokoju jest ich około czterech. Mają pajęczyny za meblami. A musicie wiedzieć, że mieszkam na dwunastym piętrze. Kiedy jest mi źle to ich przybywa. Bywa, że jest ich około czterdziestu. A jak jestem szczęśliwa to ich ubywa.
Telefon nie działał. Sprawdził czy się nie rozładował. Nie, w porządku.
Siedział w kuchni przy stole i pił kawę. To nie była pierwsza rzecz, która była dziwna. Chociażby wczoraj.
Dostał SMS od kumpla, który prosił go o spotkanie na tokijskiej wieży. Czekał dwie godziny, a ten się nie zjawił. Później okazało się, że kumpel jest na Okinawie i żadnego SMS do niego nie wysyłał. Głupi kawał? Wczoraj tak myślał, ale dzisiaj już nie był tego taki pewny.
No i ten incydent dziesięć dni temu.
Koniec części szóstej, mam nadzieję, że starczy mi zapału na dokończenie tego fanfika... :)
Co się wydarzyło dziesięć dni temu? Dlaczego pająki kryją się w mgle? Ile ich jeszcze kryje się w tej mgle?! Czy są groźne?!? I kim jest nowy bohater!?!
Story wrote by Aurorka (22.9.2003)
masz rację, wkradła się literówka ;) sorki za wprowadzenie w błąd :)))
dez... :p
Padlam po tekscie "dezynfekcja. Oni zajmuja sie robalami" :D Otoz nie, dezynfekcja zajmuje sie odkazaniem (od 'infect'), usuwanie 'robali' to dezynsekcja :) (od 'insect')