Opowiadanie
Sailor Sun
część siódma "SEETAA"
Autor: | Aurorka |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Sailor Moon |
Gatunki: | Przygodowe |
Uwagi: | Self Insertion |
Dodany: | 2009-04-16 18:27:44 |
Aktualizowany: | 2009-04-16 18:27:44 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Pracował dla firmy produkującej proszki do prania. Był młodszym laborantem. Od czasu do czasu jeździł do Nagoji zdać raport z postępów laboratorium. Lubił swoją pracę.
Tego dnia też tak miało być.
Rano kupił jak zwykle bilet i wsiadł do pociągu. Na dworze było jeszcze szaro. Postanowił się zdrzemnąć.
Obudził go konduktor. Ziewnął, wziął neseser i wysiadł. Nie poznawał dworca. Zapytał konduktora gdzie jest. „Hiroszima - dostał odpowiedź - przecież do niej kupił pan bilet”. Spojrzał na bilet. Rzeczywiście. Jak byk napisane: cel podróży Hiroszima.
W rezultacie nie dostarczył raportu na czas. Ale nagana, jaką otrzymał od szefa laboratorium, była niczym w porównaniu ze starczą demencją. No bo jak to inaczej wyjaśnić? A zaledwie miesiąc temu skończył dwadzieścia dziewięć lat.
„Dlaczego akurat Hiroszima?” - zachodził w głowę. Nie wiedział. Nie miał tam nikogo znajomego. Ba! Nawet nigdy wcześniej tam nie był.
- Domyślasz się dlaczego pająki tak cię traktują? - Rei zwróciła się do Aurelii, rzucając z ukosa spojrzenie na Minako.
- Nie. - Pokręciła głową.
Zapanowała kilkuminutowa cisza.
- One przyszły razem z mgłą, nie? - Makoto machała przed swoją twarzą łapką na muchy, którą trzymała w dłoni.
- Możliwe. - Ami zaczęła wklepywać coś w laptop, który stał przed nią.
„Każdy wziął ze sobą to, z czym czuje się bezpieczniej” - pomyślała Setsuna. Ona sama ściskała w dłoni zwiniętą gazetę.
Znów zapanowała cisza.
- Aurelia. Aż tak bardzo ci u nas źle? - zapytała Michiru.
Zaskoczona spojrzała na nią.
- Źle? Nieee... Skąd ten pomysł?
- Mówiłaś, że jak ci źle, to pająków przybywa. Sądząc po ich ilości - Michiru wskazała za siebie - to musisz być w tej chwili bardzo nieszczęśliwa.
Aurelia wpatrywała się w nią dłuższą chwilę. Po chwili przeniosła wzrok na drzwi, za którymi było kilka milionów pająków.
- Rzeczywiście.
- Naprawdę jesteś nieszczęśliwa z nami? - W głosie Hotaru słychać było nutkę łez.
- Nie - powiedziała miękko, spoglądając z czułością na nią. „Ona tak łatwo przywiązuje się do innych. Była zbyt długo samotna”. Podniosła głowę i powiodła wzrokiem po otaczających ją twarzach. - Czuję się w waszym towarzystwie bardzo swojsko. Jakbym od zawsze was znała.
- Może dlatego, że tyle o nasz wiesz - stwierdził Mamoru.
- Może...
- Nie byłabym tego taka pewna - wyszeptała Hotaru, ale nikt tego nie usłyszał.
Dopił kawę i wstał. Po namyśle zdecydował, że wróci do pokoju po ubranie.
Wsunął głowę w drzwi i spojrzał na sufit.
Pająki nadal tam były.
Zrobił dwa kroki w stronę krzesła, na którym leżały rzeczy, które miał wczoraj na sobie. Zaryzykował spojrzenie na nie. wczoraj rzucił je byle jak na krzesło i teraz nie wyglądały zachęcająco. Skrzywił się. Spojrzał ponownie na sufit.
Wyglądały jakby spały. Postanowił wziąć czyste ubranie. Nie opuszczając głowy, skierował się do szafy, stojącej po drugiej stronie łóżka. Starał się nie robić zbyt wielkiego hałasu. Dotarł do szafy i powoli zaczął ją otwierać.
Drzwiczki zaskrzypiały, ale pająki nawet nie drgnęły.
Poczuł się pewnie i wsadził głowę do szafy. Wyciągnął dżinsy i sweter, który dostał od mamy zaledwie cztery lata temu na urodziny. Przez chwilę gładził sweter, patrząc na niego z tkliwością. Minęły już trzy lata odkąd nie żyła. To był ostatni prezent jaki od niej otrzymał.
Zerknął w górę i zdębiał. Wszystkie pająki były dokładnie nad jego głową. Tworzyły zwartą kulę.
Przyglądały mu się.
Dopiero kiedy drzwi się za nim zamknęły, pozwolił sobie na zaczerpnięcie powietrza. Oparł się o drzwi, ściskając w jednej ręce spodnie, a w drugiej sweter. Mógłby przysiąc, że patrzyły na sweter.
„Tęczowy” sweter.
Za oknami mgła nadal gęstniała. Słońca nie było już widać. Ludzie nie wychodzili z domów, w obawie przed zgubieniem się. Nikt nie zauważył, że przybyło pająków. Zresztą mieli inne rzeczy na głowie. Mgła sprawiła, że stali się drażliwi. Łatwiej poddawali się złym emocjom. Małżeństwa kłóciły się o drobiazgi. Rodzice krzyczeli na płaczące dzieci, które pragnęły tylko by je ktoś przytulił, ponieważ wyczuwały zbliżające się niebezpieczeństwo. Gdyby mgła nie pochłaniała dźwięku, można by usłyszeć dochodzący prawie z każdego domu płacz.
A mgła...
Mgła niepostrzeżenie wkradała się przez nieszczelne okna lub drzwi, odbierając ludziom wszelką nadzieję. Pozostawiając w ich sercach strach i pustkę.
Brakło prądu.
Zalegająca wszystkie kąty ciemność spotęgowała uczucie pustki.
Nawet dzieci przestały płakać. Wszyscy czekali na najgorsze. Wiedzieli, że nadejdzie...
Koniec części siódmej, mam nadzieję, że ktoś czeka na kolejną ;P
O co chodzi pająkom? Dlaczego wpatrywały się w tęczowy sweter?! Czym wytłumaczyć brak prądu? I co takiego nadchodzi...?!
Story wrote by Aurorka (9.10.2003)
. . .
Na razie pięknie Ci idzie. Niestety dzisiaj (akurat TERAZ!) muszę przerwac lekturkę...'' Ale jutro zabiore się za resztę. A zapowiada się na kolejny przyjemny wieczór. ;'] Czytając Twoje opowiadanie ma się wrażenie jakby ta historia nadal żyła. Nie spodziewałem się tego że są osoby które pamiętają jeszcze o tej starej już opowieści pełnej magii i życiowych przesłań...