Opowiadanie
Sailor Sun
część ósma "Hirugohan"
Autor: | Aurorka |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Sailor Moon |
Gatunki: | Przygodowe |
Uwagi: | Self Insertion |
Dodany: | 2009-04-23 15:13:15 |
Aktualizowany: | 2009-06-12 20:44:15 |
Poprzedni rozdziałNastępny rozdział
Siedzieli przy obiedzie, ale nikt z obecnych nie był głodny. No może za wyjątkiem Chibiusy, która jadła frytki palcami, nie przejmując się panującą przy stole ciszą.
Blask świec rzucał dziwny cień na zebranych przy stole. Płomienie drgały mimo braku jakiegokolwiek ruchu.
- Jeśli nie macie nic przeciwko to pójdę do pokoju Hotaru, ok.? - Aurelia podniosła się z krzesła.
- Nic nie zjadłaś - zaprotestowała Makoto.
- Ty też - uśmiechnęła się blado Rei.
- Nikt z nas nie ma apetytu. - Minako mieszała łyżką zupę, która już dawno ostygła.
- Nie ma prądu. - Haruka skrzyżowane ręce trzymała na stole i wpatrywała się tępo w swój talerz.
Aurelia klapnęła z powrotem na krzesło.
- Noo... - powiedziała niepewnie Hotaru - przecież wiemy.
- A to znaczy, że Ami nie może korzystać z tutejszego komputera, by dokonać niezbędnych analiz - kontynuowała Haruka, nie zważając na Hotaru.
- Podejrzewam, że nie tylko z naszego, ale z żadnego w mieście - powiedziała Ami.
- Ani z żadnego w kraju - dodała Setsuna.
- Ani na świecie - dorzucił Mamoru. - Cała Ziemia osnuta jest tą mgłą.
- Więc trzeba się udać tam gdzie jej nie ma. - Uniosła głowę Haruka.
- To znaczy? - zapytała Aurelia.
- Musimy udać się do naszych rodzinnych zamków.
- No właśnie! Świetny pomysł! - krzyknęła podekscytowana Hotaru.
Chibiusa uniosła głowę znad swojego talerza.
- A mgła nie uniemożliwi wam teleportacji? - zapytała Aurelia.
- No... nie wiem. - Haruka spojrzała pytająco na Ami.
- Sądzę, że nie powinno być z tym problemów.
- Dobra! W takim razie spróbujmy! - Hotaru poderwała się z krzesła.
- Ty zostajesz - oświadczyła Setsuna.
- Ale dlaczego!?! - zaoponowała Hotaru. - Kto niby tak zdecydował?
- Ja.
- Powiedźcie jej coś - zwróciła się do Michiru i Haruki.
- Coś - powiedziała Haruka, opierając głowę na dłoni.
- Usagi! - Szukała pomocy gdzie indziej.
- Zgadzam się z Setsuną.
- Ale...
- To postanowione - przerwała jej Usagi.
Hotaru stała jeszcze przez chwilę, po czym usiadła z naburmuszoną miną. Chibiusa ponownie zaczęła jeść frytki.
Stał przy drzwiach wyjściowych klatki schodowej. Po tym, jak postanowił opuścić swoje mieszkanie, minęło trzydzieści minut, a on dotarł tylko tutaj. Zastanawiał się czy dobrze zrobił. Z początku obawiał się, że we mgle krążącej po schodach też się znajdują pająki, ale jak do tej pory żadnego nie zauważył.
Wyjrzał ponownie za drzwi.
Nic. Pustka i dzwoniąca nieprzyjemnie w uszach cisza.
W budynku było tak samo. Pukał do mijanych drzwi, ale nikt nie otwierał.
Przez chwilę się wahał. Po czym zdecydowanie zanurzył się w obłoku ciszy.
Stały przed pałacem zaledwie krok od drzwi i patrzyły w miejsce, w którym zniknęły czarodziejki.
- Mam nadzieję, że nic im nie będzie. - Aurelia przyciskała dłonie do piersi.
- Poradzą sobie. - Usagi wpatrywała się w mgłę, jakby próbowała prześwietlić ją na wylot. - Wracajmy.
- Ok. - Aurelia zazdrościła jej tej pewności.
- Gdybym poszła z nimi, to na pewno nic im by nie było. - Hotaru nadal była naburmuszona.
- Nie gadaj głupot - ofuknęła ją Makoto. - Nie jesteś niezastąpiona.
- Właśnie, że jestem! - krzyknęła Hotaru i wbiegła do pałacu.
- Co się z nią dzieje?
- Podejrzewam, że to mgła wyzwala w ludziach takie negatywne emocje - powiedziała Ami.
- Chyba rzucę kilka zaklęć ochronnych na pałac - powiedziała Rei. - Tak na wszelki wypadek.
- Dobry pomysł. - Usagi weszła do pałacu, a za nią Rei, Ami i Makoto.
- Aurelia, chodź do środka. - Minako podeszła do Aurelii. - Martwisz się o nie?
Aurelia kiwnęła głową.
- Spoko - uśmiechając się szeroko, Minako klepnęła ją w plecy, albo raczej walnęła. Na tyle mocno, że Aurelia zrobiła dwa kroki do przodu. W ostatniej chwili dostrzegła schody, ale nie uchroniło ją to przed upadkiem z nich. Dobrze, że było ich tylko pięć.
Minako z rosnącym zdumieniem patrzyła jak Aurelia niknie we mgle.
- Aurelia?
Odpowiedziała jej cisza. Zaniepokojona zrobiła krok naprzód, ale niczego nie dostrzegła.
- Aurelia!?
Miał ze sobą kompas, ale w tej mgle wariował. „Zupełnie jakbym się znajdował w trójkącie bermudzkim” - pomyślał. - „I zaraz spotkam Latający Holender” - uśmiechnął się pod nosem. Od razu poczuł się lepiej. Znajdował się koło sklepu, w którym często robił zakupy po pracy. Był zamknięty. „Cholera, głodny jestem. Powinienem był zjeść śniadanie”. Westchnął i ruszył dalej.
„Do trzech razy sztuka” - pomyślała Aurelia, podnosząc się z ziemi. Rozejrzała się wokół.
- Minako?
- ...tutaj... - Usłyszała szept.
Zrobiła kilka kroków w stronę, z której dobiegał.
- Mina-chan!?
Cisza.
Wytężyła wzrok w poszukiwaniu schodów, ale ich nie dostrzegła.
- Gdzie jesteś?!
- ...chodź...
Koniec części ósmej, i co dobrze mi idzie, ne? ;D
Dokąd zmierza tajemniczy nieznajomy w „tęczowym” swetrze? Czy Aurelia znajdzie drogę powrotną do pałacu? Kto ją woła?!
Story wrote by Aurorka (12.10.2003)
Ostatnie 5 Komentarzy
Brak komentarzy.