Opowiadanie
Przeszłość Sebastiana
Przeszłość
Autor: | Yumi Mizuno |
---|---|
Korekta: | Dida |
Serie: | Kuroshitsuji |
Gatunki: | Mroczne, Przygodowe |
Uwagi: | Utwór niedokończony, Yaoi/Shounen-Ai |
Dodany: | 2010-06-11 20:11:57 |
Aktualizowany: | 2010-06-11 20:11:57 |
Zastanawiałeś się kiedyś, szalony człecze, czym jest zło?
A może wiesz czym ono jest?
Niech zgadnę, kojarzy Ci się z bólem, strachem czy cierpieniem?
Ze łzami sieroty lub kobiety, z bólem rozrywanych ścięgien, czy po prostu z sadystycznym łamaniem kołem?
A może stać cię na odrobinę wirtuozerii i fantazji, dzięki której będziesz szukał zła w powiewie wiatru, czy też w zachodzie słońca?
Może różowawe niebo będzie przepełniać się strachem, a spadające z nieba płatki śniegu przyniosą Ci myśl o apokalipsie?
Człeku, masz rację, a zarazem się mylisz. Szukając Szatana wszędzie, dookoła siebie, zapominasz, że by go ujrzeć, wystarczy spojrzeć w lustro. Tak. Tam bowiem czai się Zły, takim, jakim ty go stworzyłeś.
I co teraz zrobisz, umiłowany przez Boga? Zaczniesz się modlić?
Historia moja zaczyna się w okresie, kiedy wy, ludzie, nie potrafiliście jeszcze pisać, o czytaniu nie wspominając. Kiedy historie o czynach bohaterów były przekazywane z ust do ust. Kiedy bardowie podróżowali po świecie, śpiewając o stworach z odległych krain, natomiast, ludzie zrezygnowali z koczowniczego trybu życia, stali się rolnikami i hodowcami.
Jednak by wyjaśnić kim jest osoba, spisująca te słowa, trzeba wyjaśnić jedną zasadniczą różnicę.
Demon a diabeł, to nie to samo. Diabeł to po prostu upadły anioł. Demon, to stworzenie, które żyje na ziemi. Demon to ludzkie zwierzęce odruchy, które połączone tworzą umysł i ciało.
Demony żywią się człowiekiem, każdy demon jednak czymś innym. Jeden będzie zainteresowany jedynie wnętrznościami człowieka, inny jego ciałem, kolejny duszą, a jeszcze inny po prostu uczuciami.
Jak więc powstają demony?
Nie, nie stworzył nas Bóg. I jak mam być szczery, nie widziałem go nigdy. Nie wiem o nim nic i szczerze, wiedzieć nie mam zamiaru. Ale mam jedną pewność, on istnieje.
Odchodzę do tematu.
Matką demona jest człowiek, ojcem natomiast uczucie. Tak więc to ludzie stwarzają swoje demony, które potem obracają się przeciwko nim.
Łza sieroty nad truchłem rodzicielki, nienawiść do mordercy, uczucie samotności i głęboka odraza do świata, to właśnie powołało mnie do życia.
Tak więc, życie swoje zacząłem w ciepłym kraju, gdzie władcę uważano za wcielenie boga słońca.
Podążyłem tym fałszywym tropem, szukając wyjątkowej duszy. Jednak przywódca ludu nie różnił się niczym od żebraka, którego skonsumowałem wcześniej, a jako, że moje podniebienie było nad wyraz uszkodzone jego łykowatą duszą, postanowiłem zapuścić korzenie w otoczeniu władcy. Lata mijały, imiona me zmieniały się wraz z upływem czasu. Wojny, jakie wywołała moja osoba, czy też po prostu zbieg okoliczności, dawały mi wystarczająco wiele jadła. Nie były to dania pierwszej klasy, jednak, zawsze jakieś.
Potem pojawił się ON.
Do dzisiaj pamiętam jego dziwne odzienie i jego słowa.... I tak, zmuszony zostałem do opuszczenia miejsca swojego pobytu. Jakie to były słowa?
„Świat się zmienia”. Zrozumiałem, że mój brat miał na myśli fakt, iż życie na uboczu jest dla nas szkodliwe. Bowiem kiedy epoka przeminie - my będziemy zacofani, przez to, będziemy słabi.
I tak, podróżowałem po całym świecie. Byłem przy wielkich bitwach i drobnych burdach w karczmach. Dawałem natchnienie bardom i budziłem zazdrość w sercach kobiet.
To ja, nikt inny, postać która tanecznym krokiem, przez krwisty deszcz przemierzała czas, aż do tego pewnego dnia...
Miasto, które przyciągnęło mnie tamtej zimy, nazywało się Londyn. Prawie zawsze skąpane w deszczu - łzach anielskich. Czy też w mgle - wyziewach piekielnych. Demony wszelakie przybywały tam hordami. Jako że Londyn w swojej okazałości wielki był, niby to Rzym na wyspie zbudowany, lecz niestety - z drewna. Tak więc o pożary tam nie trudno.
Wcześniej, wzywany nieznaną mi magią, przemierzałem powietrze i wodę, a kiedy stanąłem na ziemi postarałem się wmieszać w tłum przechodniów.
W odzieniu starym, z wyglądem starca, patrząc na ludzi zza siwych brwi, zapewne wzbudzałem politowanie, czułem to. Niektórzy z odrazą patrzyli na mój garb, inni ze współczuciem wzdychali. Szlachta, arystokracja, ale i mieszczaństwo - ludzie przechodzili grupami przed mymi oczami, aż, to uczucie. Obawiam się, ze nawet moje słowa, nie opiszą tego wszystkiego, co czułem.
Niby to pożądanie, choć nikogo nie pragnąłem, głód rozrywający mnie od środka i głosy, nie te, jakie mogłem usłyszeć dookoła siebie.
Krzyk młodzieńca, śmiechy ludzi, łacińskie wersy ze starych ksiąg, ułożone w szyk pozornie magiczny. Pędziłem niczym na skrzydłach do miejsca, z którego pierwszy raz usłyszałem łkanie chłopięce. Pod postacią czarnego kruka zatrzymałem się przy sklepieniu starej kaplicy, w której odbywał się dziwny rytuał.
Uczucia, jakie biły od ofiary, przypominały mi wzmocnione o tysiąckroć uczucia, jakie powołały mnie do życia. W myślach chłopiec przeklinał Boga. Słyszałem to wyraźnie, dlatego tylko czekałem, aż nowy demon się narodzi. Jednak chwile mijały, na nagim ciele młodego paniczyka jeden z „magów” odbił już pieczęć.
Ponownie fala pożądania przeszyła moje ciało na wylot, pragnąłem go całym sobą, pragnąłem tak intensywnie, jak jeszcze nikogo wcześniej. Jak żadnej innej duszy, widziałem tylko go, jego głos, jego oddech. Pragnąłem, chciałem, pożądałem, aż w końcu pojąłem.
To ja, narodziwszy się na nowo, mam stać się jego bohaterem, a zarazem i katem.
Był dla mnie wtedy niczym zakazany owoc, zwisający z dorodnego drzewa poznania dobra i zła. Jabłko które prędzej czy później, zerwę.
Dla pewności, jeszcze, odezwałem się do niego, czy jest pewien, czy mnie akceptuje i przyjmuje jako swojego mordercę.
Czy odda mi swoją duszę, czy będzie ona tylko moja. Radość wzbudził moją pewnością siebie. A potwierdzenie było niczym miód sycony.
I tak oto jestem. Z nowym ciałem, imieniem, wypełniam kontrakt jaki Panicz nałożył na mnie. To ja, Sebastian Michaelis, uniżony sługa hrabiego Phantomhive.
Bóg mnie umiłował. Pytasz, czy zacznę się modlić? Odpowiedź brzmi: tak. Zwrócę się bezpośrednio do szatana i zniszczę go. Tak, jak robię to za każdym razem, gdy próbuje mnie zaatakować i odsunąć od Boga.
I odnoszę przykre wrażenie, że nie wiesz, co to jest demon... Demony są stworzeniami duchowymi. Nie mają ciał, nie możemy ich zobaczyć. I nie żywią się ludźmi. Wchodzą do nich, aby odsunąć ich od Boga, a rodzicami demonów nie są kobiety i uczucia. To opowiadanie jest sprzeczne z demonologią i kłuci się z religią.
Moja ocena: 1/10
Świetne ^^
Aż by się chciało przyklasnąć z entuzjazmem i wykrzyknąć "Sugoi!". Czego nie zrobiłam tylko dlatego, że postanowiłam panować trochę nad moimi mało normalnymi dla większości społeczeństwa reakcjami...
Ale wracając do opowiadania... Jest świetne, naprawdę. Takie klimatyczne (już samo w sobie, a jak się jeszcze słucha "Serento" Kalafiny, tak jak ja to uczyniłam, to klimat dwa razy większy się robi). Niespecjalnie długie, czego się spodziewałam po tytule. Wręcz przeciwnie, krótkie, zwięzłe, a jednocześnie pełne treści.. Bardzo podoba mi się ten pomysł na przeszłość Sebastiana, podpisuję się pod tą teorią obiema łapkami. Coś jest w tym samodzielnym tworzeniu Demonów, zdecydowanie...