Komentarze
Ysengrinn
- Wtórność i emotikonki... : Ysengrinn : 2005-09-22 12:31:50
- Różowe okulary? : Ysengrinn : 2010-07-19 10:55:27
- [bez tytułu] : Ysengrinn : 2010-07-22 09:38:59
- Z tym polecaniem wszystkim bym nie przesadzał : Ysengrinn : 2010-08-11 11:35:48
- RE: RE: Z tym polecaniem wszystkim bym nie przesadzał : Ysengrinn : 2010-08-13 19:23:02
- [bez tytułu] : Ysengrinn : 2010-08-14 17:57:07
- [bez tytułu] : Ysengrinn : 2010-09-07 19:35:42
- [bez tytułu] : Ysengrinn : 2010-09-10 01:13:43
- RE: Trochę statystyki : Ysengrinn : 2010-11-20 00:08:04
- [bez tytułu] : Ysengrinn : 2012-04-26 21:22:01
- RE: Durnota... : Ysengrinn : 2016-07-31 00:41:59
Wtórność i emotikonki...
Opowiadanie powiela bardzo wiele schematów typowych dla fanfiction, zwłaszcza polskiego fanfiction. Opowiadań, które zaczynają się od sceny obżarstwa w karczmie czytałem na pęczki. To samo, jeśli chodzi o bohaterki oryginalne będące istotami paranormalnymi, przybywającymi do bohaterów z misją. Na koniec muszę powiedzieć, że zakończenie jest naciągane jak za przeproszeniem stare gacie.
Styl nie jest zły, niestety efekt bardzo psują emotikonki, kolokwializmy, wtręty odautorskie i nazywanie bohaterów zdrobniale przez narratora. O ile w komedii jeszcze byłoby to do przełknięcia, to przy poważnej tematyce zupełnie psuje nastrój.
Różowe okulary?
Artykuł pokazuje niepokojąco powierzchowne podejście do tematu - przede wszystkim baaardzo szerokim łukiem omija kwestię pozycji kobiety w japońskim społeczeństwie. Autorka jakby nie zastanawiała się, czy przypadkiem Japonki nie są gładkie i niewinne dlatego, że brakuje im niezależności i pewności siebie europejskich kobiet - przed stu laty Europejki też pielęgnowały image słabych i delikatnych. Zupełnie omija prostytuowanie się nieletnich dziewczynek.
Nie znam się specjalnie na seksuologii, więc nie będę się wymądrzał, daleki byłbym jednak od stwierdzenia, że podejście Japończyków jest zdrowsze - skoro hardkorowe porno jest wentylem bezpieczeństwa, to dlaczego wydają się być najbardziej sfrustrowanym narodem świata?
Przepraszam autorkę jeżeli poczuła się w jakiś sposób urażona, po prostu do tej pory na Czytelni publikowano... no cóż, artykuły. Jak zresztą sama nazwa jej działu wskazuje. Czytelnicy spodziewają się zatem tekstów stanowiących jakąś zamkniętą całość i starających się jeśli nie wyczerpać zagadnienie, to nakreślić mniej więcej jego ramy. Nie mam nic przeciwko formie literackiej jaką jest notka, natomiast publikowanie jej jako artykułu, wyrwanej zupełnie z kontekstu całego bloga uważam za co najmniej dziwne - ani nie spełnia oczekiwań czytelników, ani bloga nie reklamuje ze specjalnie dobrej strony.
Blogi zaś są różne, bez dokładnego wczytywania się trudno stwierdzić czy autor faktycznie zamierzał prowadzić je w formie krótkich notek, czy też traktuje je jako medium do zamieszczania pełnoprawnych artykułów.
Cóż, dlatego pisałem wyraźnie o prostytucji nieletnich - bardzo nieletnich - dziewczynek.
Z tym polecaniem wszystkim bym nie przesadzał
Jeżeli ktoś reaguje alergicznie na motyw szlachetnych dzikich to obawiam się, że na Avatarze będzie toczył z pyska pianę. Zwłaszcza, że nawet jak na standardy baśni fabuła jest strasznie idiotyczna.
Ale należy spojrzeć na ten film w odpowiednim kontekscie - większość megaprodukcji Hollywood to totalny chłam, robiony przez idiotów bez wiedzy i talentu, dla których świat przedstawiony zamyka się w kilku charakterystycznych motywach dekoracji. Jeżeli akcja dzieje się w Japonii to mamy parasole i papierowe ściany, jeżeli na Dzikim Zachodzie - pustynię, szczek kojota i zapyziały saloon. Tymczasem świat z Avatara jest naprawdę dopracowany najmniejszych szczegółach, wykreowany z pietyzmem daleko wykraczającym poza potrzeby scenografii, zarówno technologia ludzi jak i flora i fauna Pandory. I właśnie staranność i zaangażowanie twórców sprawiają, że nie jest to kolejny film kręcony tylko dla pieniędzy - widać w nim czyjąś pasję.
RE: RE: Z tym polecaniem wszystkim bym nie przesadzał
Jeżeli komuś się chciało i sprawiło mu to frajdę to nie widzę w tym złego.
Nie przeczytałem całego artykułu, bo zaraz na samym początku zabiło mnie sus scrofa - to jest łacińska nazwa gatunkowa dzika, nie określenie rodzaju japońskich demonów ludowych. Nie wiem na jakich źródłach autor się opierał, ale na przyszłość sugerowałbym bardziej krytyczną selekcję.
O "hybrydzie szopa i psa" już przez litość nie wspomnę...
Dawno się w kinie tak dobrze nie bawiłem, film był jedwabisty. Tak się składa, że żywcem nienawidzę motywu "nerd odkrywa, że jest Tym Jedynym i zarywa ekstra laskę", a oglądając "Ucznia Czarnoksiężnika" w ogóle nie myślałem o bohaterze i jego ukochanej w tych kategoriach. Ba, Dave był strasznie sympatyczny i prawdziwy, podobnie jak chyba zresztą wszyscy pozostali bohaterowie.
Ogólnie kino Disneya w najlepszej formie. Może poza kliknij: ukryte wskrzeszaniem Baltazara, które było durne jak pół lewego buta. Ale też nie powiem, by było wielką niespodzianką.
Fabuła... Niewątpliwie nie jest szczególnie wybitna, ale zupełnie mnie to nie obchodzi. Istotne jest dla mnie, że opowiedziana została w bardzo zręczny i wciągający sposób.
Grisz, to miała być komedia, tylko tutaj wszystko jest wyrwane z kontekstu - przede wszystkim nie jest wspomniane, że chodzi o Polskie Korpusy Inwazyjne pacyfikujące powstanie w podbitej Grecji. Opowiadanie pamiętam ze strony Wielka Rzeczpospolita, która zajmuje się właśnie takim typem humoru.
RE: Trochę statystyki
Oj, japońskim statystykom to bym za bardzo nie wierzył - już wyszła chryja, że "największa na świecie populacja stulatków" jest w dużej części od dawna martwa, tylko żaden z opiekunów o tym nikogo nie informował, bo po co. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby dokładnie tak samo wyglądała sprawa z gwałtami.
Kultura prawna Japończyków nie jest zbyt zdrowa - istnieje powszechne mniemanie, że załatwianie spraw poprzez organy ścigania i sądy jest niegodne i nieodpowiednie, porządni ludzie powinni tego unikać. Lepiej zawrzeć po cichu ugodę i nie wciągać w to postronnych, niż prać publicznie brudy i rujnować reputację obydwu stron. Chyba nie muszę mówić jakie to daje pole do nadużyć.
Być może zgwałcę komuś dzieciństwo, ale nie jest. To zresztą popularny mit wynikły z błędnego tłumaczenia - w kontekście stroju żałobnego słowo "biały" znaczy po prostu niefarbowany, czyli w naturalnym kolorze tkaniny. Czyli od zazwyczaj płowy bądź burobrązowy.
RE: Durnota...
To ja tylko (3 lata po fakcie, ale co tam, może ktoś tu się kiedyś napatoczy) doprecyzuję - "Taras Bulba" też jest rosyjski i jego reżyser otwarcie neguje istnienie ukraińskiego narodu.